Skocz do zawartości
Nerwica.com

_someone_

Użytkownik
  • Postów

    108
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez _someone_

  1. Nazwano mnie depresją dwubiegunową. Miałam czasy, w których byłam totalnie sama, kiedy byłam w depresji... Powiem Wam, że z perspektywy czasu - doceniam samotność wtedy, mimo że może to wydawać się na pierwszy rzut oka niedorzeczne - uwierzcie, że samotność jest nam w życiu bardzo potrzebna. Obejętnie z jakiego powodu i jakiego ta samotność jest rodzaju. Człowiek samotny może się wreszcie nad sobą zastanowić... W moim przypadku po okresie głębokiej depresji (czułam się jakbym była w piekle czy też więzieniu) i uwierzcie, byłam bliska zabicia się. Miałam już dokładne pomysły co i jak, ale pomyślałam o bliskiej rodzinie i bliskim mi kolegom czy przyjaciołom byłym (nawet tym którzy mnie zostawili). Proszę wszystkich tu obecnych o danie sobie czasu... Ten czas jest bardzo potrzebny wbrew pozorom - czas na przemyślenie siebie i innych. To nie jest samotność - to droga w dobrym kierunku! W kierunku odnalezienia siebie. Kiedy jesteśmy z innymi powiedzcie sami - Co tak naprawdę Wiemy o sobie nawzajem? Opinia innych ludzi jest ważna, ale tak naprawdę to my jesteśmy za siebie odpowiedzialni. Leczcie się kochani. Mi się udało. Zaczęłam się leczyć i chodzić na terapię. Nawet jeżeli Was nie stać - zawsze jest NFZ. Nie poddawajcie się i uwierzcie - samotność jest o wiele lepsza, niż życie pośród ludzi, którzy bardzo często Was po prostu nie rozumieją i wyciągają złe wnioski na Wasz temat (przez co są nieszczerzy). Właściwi ludzie do Was przyjdą. Musicie po prostu otworzyć się i mieć na uwadze, że wielu ludzi niewartych jest Waszej pięknej wrażliwości.

     

    -- 25 lis 2014, 03:01 --

     

    Pozostańcie sobą! Stawiajcie na szczerość. Bądźcie w porządku w stosunku do samych siebie. Bardzo Was o to proszę. Polska to chory kraj, w którym z braku środków utrzymania i ciągłego stresu, ciężko się odnaleźć w chorobie... Jest nas wiele... Jesteście nieszczęśliwi z jakiegoś powodu. Proszę, leczcie się - idźcie na terapię. Wiem, że to Polska. Ale! - nawet warto na to NFZ poczekać - na wizytę z psychiatrą czy też innym terapeutą (psychologiem) bądź zwykłym internistą (w celu, który musicie sobie obrać - jakoś nazwać po swojemu co czujecie, czego potrzebujecie i co Wam się wydaje, że dzieje się z Wami - byle Wam pomogli). Czasem lekarzom nie można odpuścić - kiedy nawet trzeba, nie bójcie się powiedzieć im, że wydaje się Wam, że wcale Wam nie chcą pomóc - obrali taką drogę a nie inną - dali im tytuł lekarza (a nikt nie jest nieomylny) więc niech Wam pomogą na Boga! Życzę powodzenia wszytskim zagubionym i jakby co, przyjmuję wiadomości na priva. Piszcie, dawajcie - postaram się w miarę możliwości odpisać wszystkim, którzy napiszą dzisiaj/jutro/na dniach, ale na pewno spodziewajcie się mojej odpowiadzi. Uwierzcie - jestem osobą po przejściach różnych smutnych i samotnych, a jednak widzę w tym wszystkim nadzieję, którą każdy wcześniej czy później widzi... (tak mi radziły różne osoby). Nie poddawajcie się!

  2. Łapa wielkie dzięki. To zawsze dużo wyjaśnia jak już ktoś próbuje powiedzieć coś od siebie (tak naprawdę od siebie). O coś takiego mi chodziło. Wiem, że jest tutaj masa o wiele bardziej potrzebujących wątków + i że ludziom jest źle i smutno i nie wiadomo co ze swoim życiem zrobić, także dziękuję Ci w 100%. Jak widzisz staję się zbyt elokwentna na swoje możliwości + ten post zajął mi jakieś 2-3 minuty gdzie w depresji zastanawiałam się godzinami. Pomoc wielka. Pogadam z lekarzem, mam nadzieję, że bardziej uda mi się tym razem otworzyć. Może list jakis napiszę ze swoimi niepokojącymi objawami, które zauważyłam u siebie. Może tak będzie mi łatwiej. W każdym razie idę na wizytę i tym razem spróbuję w pełni uzyskać odpowiedź co tak naprawdę ze mną się dzieję. Mam tylko nadzieję, że psychiatra nie będzie starał 'zaleczać' i próbować metodą 'prób i błędów' przypisywać mi kolejnych leków. Chyba stabilizatory nastroju to podstawa, bo wydaje mi się, że antydepresanty przy dłuższym stosowaniu sprawiają, że coś mi to przypomina...

     

    Dziękuję. Pozdrawiam Wszystkich śledzących wątek czy też nie. Dzięki wielkie. Obecnie czuję się lepiej niż kiedyś, także do usłyszenia na dniach. Będę próbowała odwdzięczyć się za odpowiedzi mi udzielone i podać dalej w miarę zrównoważone wsparcie, na ile będę w stanie i na ile czas pozwoli.

     

    Trzymajcie się.

     

    -- 22 lis 2014, 02:19 --

     

    PS.: House of Cards i Spacey - re5pect :)

  3. Dziękuję za odpowiedzi. Wiem, że psychiatra jest od tego, ale jednak anonimowo i przez internet o wiele łatwiej jest się podzielić swoimi doświadczeniami. Nie wymagam od nikogo diagnozy na podstawie mojego posta, jednak chciałabym na ile to możliwe, żeby ktoś kto przechodził już różne fazy tej podstępnej choroby podzielił się ze mną swoimi spostrzeżeniami (zwłaszcze jeżeli chodzi o środki farmakologiczne). Leczę się od pół roku i tak naprawdę pomimo czytania na temat choroby afektywnej dwubiegunowej, dalej mam mieszane uczucia, a lekarze nie zawsze 'wiedzą' w stu procentach co tak naprawdę siedzi w naszych głowach, kiedy są wątpliwości co się właściwie odczuwa i jak to jest tak naprawdę żyć czy czuć się 'normalnie' w równowadze psychicznej , gdzie jest 'góra' i gdzie jest ta granica tak właściwie...

     

    Poza tym wybieram się niedługo na wizytę, a wydawało mi się, że jest to grupa wsparcia. Próbuję zasięgnąć porady osób z doświadczeniem przebytej choroby.

  4. Dawno mnie tuaj nie było. Z góry przepraszam jeśli nie piszę we właściwym miejscu. Przechodziłam ciężką depresję i zdiagnozowano mnie na bi-polar depresję (dwubiegunową). Na depresję dostałam Sertralinę, jako stabilizator nastroju kwetiapinę. Obecnie mam duży high, czy to możliwe, że to spowodowane złą kombinacją leków? Tzn. lekarz mi mówił, że środki na depresję mogą wywołać manię. Ale moje pytanie brzmi - czy to możliwe, że tak naprawdę wróciłam do normy, czy to już hipomania albo mania? Boje sie troche o siebie. Niby kontroluje to co robię, ale żyję coraz szybciej i mam zdecydowanie za dużo energii- mam lęk, że to może być kolejny nawrót manii, z tym, że nie wiem czemu, ale myślę, że kontroluje to wszytsko jakoś... Proszę o pomoc osoby, które leczą się na CHAD. Dziękuję z góry za wszelkie informacje... Może powinnam odstawić jakiś lek...

  5. Smutno się czyta takie posty. Co innego niechęć do życia kogoś w moim wieku, który miał już w życiu swoje szanse, ale ostatecznie poniósł klęskę, a co innego niechęć do życia nastoletniej dziewczyny, przed którą jest jeszcze całe życie. Co gorsza ciągle przybywa młodych osób z myślami samobójczymi. Przykre to jest, ale świat cały czas idzie w złym kierunku, a zanosi się na to, że będzie coraz gorzej.

     

    Kiedyś było inaczej, moim zdaniem dużo lepiej. Nie było problemów z pracą, młody człowiek spokojnie mógł się sam utrzymać, były na tym świecie jakieś wartości. Teraz każde pokolenie ma coraz trudniej i już za najmłodszych lat dziecko różniące się od rówieśników dostaje od życia srogie lanie, a im dalej tym będzie gorzej. Wystarczy, że dziecko nie ma markowych ubrań i już jest traktowane przez rówieśników jako ktoś drugiej kategorii. Przykre.

     

    Też tak sądzę. Ludzie mają paskudne historie od najmłodszych lat. Później muszą walczyć o chleb. Na nic ich nie stać. Zaczynają chorować jak już pojmą co się dzieje... To bardzo smutne. :roll:

  6. Pomyślałam, że może przydałby się taki wątek tutaj? Można byłoby się podzielić filmami, które się widziało. Nowości czy inne mniej znane. Jak sądzicie?

    To dobre zajęcie jak jest bardzo źle. Odciąga trochę myśli.

  7. Mnie ludzie odrzucali i boje się, że odrzucą do reszty aż już całkiem będę wyrzutkiem. Już jestem.

    Zawsze byłam za dorosła na swój wiek. Nawet zabawa mnie już nie cieszy.

  8. Ja choruję bardzo długo. Przypuszczam, że dobije do 3 lat. Mi wraca co jakiś czas. Miewam epizody depresyjne. Czasem trwaja one pol roku, czasem dluzej. Ja myślę, że jak już raz czlowieka dopadnie depresja, nie da się póżniej z tego wyjść na amen. Zawsze wroci.

  9. Traumatyczne wizje

     

    Nękają mnie bez przerwy ostatnio wizje, natrętne wizje, że będę do końca swych dni spadać coraz niżej aż już całkiem umrę. Często mnie obezwładniają na kilka sekund takie nieprzyjemne myśli, że będzie coraz gorzej ze mną czy rodziną. Jest tak pusto i samotnie, że nie wiem jak pokonać takie myśli. Powiedzenie zawsze może być gorzej jest niewyobrażalnie trafione.

  10. A ja dokładnie kumam o co chodzi. Każdy mówi terapia, leki, lekarze. Nie każdemu to pomoże. Z tym, że problem polega na tym, że te patologie, bieda, no tego się nie da po prostu wytłumaczyć. Zostaje się samotnym, ludzie opuszczają, nie znają takich kłopotów, a ty siedzisz w miejscu i nic nie możesz zrobić. Rozumiem to doskonale. Naprawdę nic nie da się zrobić poza szukaniem lepszej pracy i nadzieją na to, że kiedyś coś otworzy nam szansę na jakieś szczęście, a to wszystko, żeby zapomnieć. Nie jest to pozytywne co piszę, ale takie jest nasze życie, każdego z osobna. Ja dlatego liczę na to przynajmniej, że może się uda kiedyś komuś pomóc, dzięki własnym przeżyciom i tym samym wyniesionej wiedzy. Szukaj czegoś lepszego. Życiu trzeba wyjść naprzeciw. Może nas kiedyś wynagrodzi za to, że nie było lekko.

  11. Bo umiera się w ten sposób. Człowiek nie umie żyć w skrajnej samotności i nigdy nie będzie umiał. Lata mijają, a znajomi czy bliscy zaczynają mieć własne życie, rodziny. Trzeba mieć kogoś przy sobie. Chociaż ja mam już niestety tak, że zawsze czuję się maksymalnie samotnie. Czy są ludzie czy ich nie ma.

×