suppai
-
Postów
2 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez suppai
-
-
Witam, chciałabym opisać mój problem na forum, bo już nie wiem, co robić.
Od kiedy zmieniła się pogoda na nieco cieplejszą i bardziej wiosenną, jestem niesamowicie przygnębiona. To nie pierwszy raz, ale pierwszy od czterech czy pięciu miesięcy. Przez tamte miesiące nie miałam czasu się zastanawiać nad moim samopoczuciem, gdyż jestem zajęta szkołą i pracą.
Moje przygnębienie zaczęło się pod koniec podstawówki, wtedy rozwiedli się moi rodzice, moja mama faszerowała mnie opowieściami z sali sądowej i jaki ten mój ojciec jest okropny i podły. A jak jeszcze byli ze sobą, to mama często w kłótniach mówiła do niego "nie masz prawa o niej decydować, to nie jest twoja córka". Kłótnie oczywiście w mojej obecności. Wiem dobrze, że mam innego biologicznego ojca, ale on zostawił moją mamę, kiedy była w ciąży. Mama z "tatą" mają "wspólne" dziecko, moją młodszą siostrę, która była faworyzowana całe dzieciństwo, ale to ja musiałam się nią zajmować, kiedy rodzice pracowali w innym mieście, a my zostawałyśmy "pod opieką" babci alkoholiczki. Moja siostra była i jest bardzo wybuchowa, nie wstydzi się płakać (ryczeć wręcz), a ja musiałam cały czas ją powstrzymywać od tego płaczu, żeby babcia się nie awanturowała. Miałam wtedy wrażenie, że zaraz ją zabiję, jak się nie uspokoi. Byłam jej przeciwieństwem - zamknięta w sobie, nieśmiała, dużo czytałam, więc nie miałam problemów w szkole.
Po rozwodzie nie miałam kontaktu z ojcem przez rok, miałam wrażenie, że on nie chce już mnie widzieć, bo nie jestem jego córką. Moja siostra się z nim spotykała, on jej kupował różne rzeczy, a moja mama to wszystko wyśmiewała i powtarzała swoją ulubioną kwestię "widzisz, nikt nie będzie tak o ciebie dbał, jak mama" . A tymczasem było tyle rzeczy, które chciałam jej wygarnąć, powiedzieć albo chociaż się wyżalić. Ale ona każdą moją próbę zbliżenia się do niej ignorowała. Więc w domu zamykałam się jeszcze bardziej w sobie, niekiedy stawałam się agresywna. Co innego w szkole - miałam wielu znajomych itp, ale oceny coraz słabsze. W gimnazjum próbowałam popełnić samobójstwo. Mama do tej pory o tym nie wie. Zaczęłam dużo pić. Później poszłam do liceum, jednego z najlepszych w mieście, poznałam nowych znajomych, trochę mi się poprawiło, ale cały czas mam różne swoje dziwactwa w głowie. Jak chcę coś załatwić w sklepie, przez telefon itp to mam wrażenie, że ci ludzie mnie nienawidzą, nie chcą ze mną gadać, wtedy zaczynam się jąkać, chcę wszystko powiedzieć jak najszybciej i wychodzę na idiotkę, bo nie umiem powiedzieć co chcę. Bałam się rozmawiać z "dorosłymi", dopóki nie zaczęłam pracować (działalność artystyczna). Teraz potrafię się dogadać z ludźmi, od których zależą moje pieniądze, kariera, ale cały czas nie umiem dogadać się z mamą. Byłam u psychologa, dostałam skierowanie do psychiatry, ale oni nic nie mogą zrobić, bo muszę przyjść z rodzicami (w tym roku kończę 18 lat). Tylko tata wie, że poszłam do psychologa, a ja nie wiem, czy on jest moim prawnym opiekunem.. Mam wrażenie, że przeszkadzam psycholożce, że ona mnie nienawidzi, że chce, żebym poszła jak najszybciej i nie zawracała jej głowy. Nie mam niskiej samooceny. Znam swoją wartość, mam wady, ale jestem bardzo utalentowana. Ostatnio związałam się z chłopakiem po studiach, to było bardzo rozsądne, bo traktował mnie jak księżniczkę i do tego zaczynał dobrze opłacaną pracę. A ja go zdradziłam z chłopakiem (schizofrenikiem), z którym spotykam się średnio raz, dwa razy w miesiącu i zawsze takie spotkanie kończy się tak samo. Cholernie mnie to przybiło, czuję się szmatą. Przyznałam mu się do zdrady i pożegnałam z nim. Myślałam, że skoro nie jesteśmy ze sobą długo, to lekko mu przyjdzie to rozstanie. Czuję, jakby nikt na świecie nie był w stanie mnie zrozumieć. Na co dzień jestem niby normalną osobą, ale wiele kosztuje mnie udawanie. Nie mam czasem siły, chcę zostać w domu i odpocząć jeden dzień, ale wtedy moja mama zaczyna mnie wyzywać. Nie mogę jej powiedzieć o tym, co się ze mną dzieje, ona uważa, że "no jakie ja mogę mieć problemy?!". Jest mi źle, od dziecka mam różne dziwne myśli w głowie, jakby inną rzeczywistość. Nie mogę spać od pięciu lat, jak już zasnę, to za chwilę się budzę i znów nie mogę spać. Mam wrażenie, że ciągle muszę coś udawać. Jedyna osoba, przy której jestem sobą, to ten wyżej wspomniany schizofrenik. Boję się iść do psychologa, bo nie wiem, czy naprawdę mam jakiś problem, czy tylko mi się wydaje? Ten tydzień przekreśliłam już z góry, bo czuję, że coś nadciąga, jakaś fala demonów, uciekłabym, ale nie mam gdzie. Miewam różne lęki, czasem ktoś za mną chodzi i mnie obserwuje. Mam w głowie chaos, dużo piję, zażywałam narkotyki (głównie amfetamina), ale to był tylko epizod, już tego nie robię. I jeszcze wiele innych rzeczy, ale i tak już za dużo napisałam. Doradźcie mi, co mam zrobić? Zostawić to, przyzwyczaić się, czy iść do specjalisty?
Nie wiem co mi dolega
w Pozostałe zaburzenia
Opublikowano
Dziwne myśli zależą od tego, jak bardzo jestem przygnębiona. Czasem mam ochotę się zabić, czasem upić, a czasem chodzi o coś zupełnie innego, czego nie umiem opisać, bo to jest tylko w mojej głowie. Mam ciągle problemy z koncentracją, kiedy próbuję się skupić zaczyna mnie boleć głowa. Te myśli to czasem jakby 'obrazki' czy 'wizje'. Lubię sobie coś wyobrażać (jak każdy), ale ostatnio zaczynam mieć problemy z odróżnianiem tego, co wydarzyło się naprawdę, a co tylko w głowie. Ostatnio przyjaciółka zwróciła mi uwagę, że zdarza mi się mówić nie na temat, nie wiem już o co chodzi.