Skocz do zawartości
Nerwica.com

friend4ever

Użytkownik
  • Postów

    28
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez friend4ever

  1. niestety przez moje dolegliwości, które coraz bardziej się pogłębiają, nie jestem w stanie iść z Wami na normalne spotkanie. jedyna okazja, którą widzę, to jakaś impreza, gdzie będę mógł wypić pare piwek, wtedy będę czuł się w miarę luźno, chociaż to już nie jest to co kiedyś. to nie jest tak, że Was ignoruje, olewam etc. z ta nerwica nie daje się żyć tak jakbym chciał, powinniście mnie zrozumieć.

  2. Witam, chce poznać osobę z okolic Wrocka, która cierpi na to co ja, czyli nerwicę lękową, depresję. Mile widziana kobieta, może uda nam się pomóc sobie nawzajem, może przezwyciężę swoją nieśmiałość do kobiet,ehh przecież one nie gryzą... więc czego się bać ;) płeć męska też może być, może znajdę przyjaciela, którego nigdy nie miałem tak na serio (oprócz swej mamy). Zawsze we dwóch raźniej, czy to chłopak czy dziewczyna, to więcej pomysłów, więcej możliwości. Jeśli ktoś byłby chętny, to zapraszam na PW, tam ustalimy resztę. Serdecznie pozdrawiam.

  3. Ja jestem z okolic Wrocławia. Rozmowa z kimś byłaby mile widziana, ale chciałbym się spotkać z jedną osobą. W grupie jest mi jakoś ciężej, bo wiem, że wszyscy na mnie patrzą, obserwują. Na początek chciałbym porozmawiać na gg, mailu, sms a później ewentualnie umówić się na jakieś spotkanie. Czekam na wiadomości w temacie lub na PW, pozdrawiam ;)

  4. Co mi dziś sprawiło radość? Hmm... nie wiem czy to była radość, może i była, ale przutłumiona nerwicą, więc jej nie odczuwałem. Chodziło o to, że jak wróce z męczarni (szkoły) to mam w domu troche roboty i miał mi przy tym pomóc kolega. Ale co z tego jak już wszystko zrobiliśmy a ja dalej się mecze :-|

  5. tylko jak? jakbym nie myślał o tym błędnym kole to byłoby inaczej... jutro szkoła - masakra, umre chyba. we wtorek ide do lekarza, bo mam wysokie ciśnienie. może przepisze coś na uspokojenie to w razie ataków będę zażywał ten lek.

  6. Mam to samo a nawet gorzej, też mam 20 lat, zdane prawko, tylko poprawka matury w tym roku.

    Gdy mam ataki nerwicy to czuje, że umieram, wtedy mam wrażenie, że mdleję. To okropne, nie daje już rady. Żadne pozytywne myślenie nie przynosi wtedy efektu, bo myślę o swoich porażkach wtedy, o śmierci i to cały czas się kumuluje, tworząc właśnie ataki.

  7. ciesze się, że mnie rozumiesz. ja mam szkołe zaocznie, więc w tygodniu rzadziej mam ataki, bo najczęściej dopadają mnie w szkole... jak jeszcze pracowałem w sklepie, to masakra była, klienci przychodzili a ja podczas ataku... wyobrażasz sobie co musiałem wtedy czuć ?? na szczęście juz tam nie pracuje, teraz ide do warsztatu, myślę, że tam jakoś uda mi sie uniknąć ataków.

  8. rozumiem, też masz ciężko... mnie czeka bierzmowanie w tym roku. chyba tego nie przezyje. a pomysleć, że przez 10 lat byłem ministrantem, czytałem czytania nawet przed setkami osób, czując jedynie lekki stresik, ale to dosłownie 0.001% tego co czuje teraz. założe się, że gdybym powiedział rówieśnikom o nerwicy, to większość z nich by się zaczęła śmiać że mnie mogło cos takiego dopaść, przecież zawsze uśmiechnięty, w czołówce klasowych żartownisiów. kiedyś marzyłem, żeby pojeżdzić swobodnie autem, dzisiaj mam prawo jazdy, swoje auto, paliwo w baku, a gdy mam przejechac więcej niż 20 km przeżywam traumę, bo boje się, że mnie złapie tak jak nie raz, w czasie jazdy...

  9. ale co zrobić skoro wiem, że nic mi nie pomoże?? jedynie jak gram na komputerze to mi przechodzi na chwilę , a nie mam zamiaru do końca życia przed kompem siedzieć. boże... miałem takie ambitne plany, znaleźć w końcu wierną kobietę, założyc rodzinę, zbudowac swój dom... teraz nadaję sie tylko na odstrzał. w poniedziałek ide do nowej pracy, do warsztatu. kiedys lubiałem ogromnie grzebać przy maszynach, teraz jak złapie mnie atak, to nie wiem co zrobie. nic mi już nie sprawia przyjemności. niedługo mam poprawkę matury, będą moi rówiesnicy, jak ja sie przed nimi pokaże? nie dość, że zestresuje się samą maturą, to jeszcze tym jak mnie postrzegą znajomi. gdy patrzę na stare, szczęśliwe małżeństwa, to robi mi się przykro, bo oni przez całe życie nawet nie wiedzieli co to nerwica. a ja w wieku 20 lat czuje się jak stary dziadek, ciągle mi sie kręci w głowie, dostaje ataków, nic mi sie nie chce... wiem, że użalanie sie nad sobą, to najgorsze co może być, nie jestem kims w rodzaju płaczka. po prostu przyszedł taki czas, że muszę wyrzucić wszystko złe co na sercu leży...

  10. dzięki za podpowiedź, ale uwierz mi, to już na mnie nie zadziała. wątpie, żeby cos pomogło. jeśli miałbym określić procentowo wczorajszą wiarę, że wyzdrowieje to dał bym z 85%, niestety to była tylko chwila, poźniej już czułem się tak jak zawsze... jak mnie złapało dziś w szkole, to zajmowałem sie wszystkim i nic nie pomagało. bawiłem się telefonem, próbowałem zasnąć, pisałem byle co w zeszycie, nawet odmówiłem różaniec, wtedy poczułem cię troszkę lepiej, ale dosłownie troszkę, bo atak tylko na chwilę odstąpił. wcześniej, gdy mnie łapało, od razu na przerwie biegłem na dwór, pooddychałem chwilę po czym wracałem na lekcje czując sie nieco lepiej, teraz mogę cały dzień po dworze chodzić i to nic nie zmieni.

     

    widocznie wyczerpałem szczęście w swoim życiu. trudno, widocznie musi tak być. chyba zrezygnuje z tej szkoły, bo tylko sytuacja się pogarsza... oddałbym wszystko, by powrócić do czasów, gdy było normalnie...

     

     

    APEL DO WSZYSTKICH ZDROWYCH: DOCEŃCIE TO, ŻE MOŻECIE ŻYĆ NORMALNIE, BEZ LĘKÓW, ATAKÓW. JA BYŁEM KIEDYŚ TAKI SAM JAK WY, USMIECHNIĘTY, WESOŁY, ŚWIETNIE ODJANDYWAŁEM SIĘ WŚRÓD ZNAJOMYCH, ALE TEGO NIE DOCENIAŁEM, BO NIGDY NIE MYŚLAŁEM, ŻE MOGE TO STRACIĆ... WIĘC RADUJCIE SIĘ TEŻ ZA MNIE, BO JA JUŻ NIE POTRAFIĘ.

  11. wczoraj na wieczór przeglądając forum, już czułem się lepiej, już miałem nadzieję, że to jakiś kroczek do tego, by wyzdrowieć. dziś rano wstałem jak zwykle myśląc o nerwicy, w gorszym nastroju niż wczoraj wieczorem. w szkole złapały mnie te cholerne ataki. ku*wa nie daje już rady :-|:cry:

  12. Wiedzialem, ze znajdzie sie ktos, kto zamiast wypowiedziec sie na temat, woli wylozyc swoja teorie... Nie chodzi mi o doslowne postawienie diagnozy przez Was tak jak robi to lekarz, jedynie chcialem uzyskac porady na ten temat. Byc moze ktos boryka sie z tym samym i moze ma juz postawiona diagnoze, a ja chce od takiej osoby uzyskac nieco informacji na ten temat i ewentualnie doksztalcic sie w tym kierunku. Proste?

  13. friend4ever, nie zakładaj dwóch takich samych tematów.

    założyłem przez przypadek, strona wolno chodzi i kliknąłem dwa razy.

     

     

    Myślałem, żeby pójść najpierw do neurologa.

    Nie chodzi mi o dokładne sprecyzowanie tej niby "choroby" ale o to, aby ktoś kto być może ma tez z tym styczność opisał jak sobie z tym radzi, czy też był u lekarza i wie mniej więcej o co w tym wszystkim chodzi. Być może da się to wyleczyć np. zwykłymi tabletkami ziołowymi, ale mogę się mylić... dlatego ostatnią deską ratunku będzie lekarz, a póki co, pytam Was ;)

  14. Witam. Jestem zwykłym 19-nastoletnim chłopakiem.

    Od dziecka moje życie było związane ze stresem, związane jest to z problemami rodzinnymi. Zawsze w rodzinie znajdzie się osoba, która cierpi psychicznie bardziej niż inni, akurat padło na mnie. Zawsze oprócz zwykłych dołków psychicznych, czy załamań nie towarzyszyło mi nic innego. Teraz to wszystko się pogłębia, do tego doszły lęki oraz taki jakby tik nerwowy. W sytuacjach stresowych głowa zaczyna mi się trząść. Bardzo ciężko nad tym panuje, aby inni tego nie zauważyli, bo jest to bardzo krępujące. W sumie to chyba jeszcze nikt o tym nie wie - oprócz Was. A pomyśleć, że jeszcze niedawno było w miarę "normalnie". Teraz praktycznie większość sytuacji mnie stresuje, nawet siedzenie przed innymi w klasie i wtedy się pojawia ten głupi tik nerwowy.

    Miałem wielkie plany na przyszłość, no i nadal mam, ale z tym moim problemem czuje, że będzie ciężko.

    Wiem, że wielu osobom spośród nas doskwiera to samo co mi. Być może macie sposoby, dzięki którym radzicie sobie z tym problemem? Może znacie jakieś dobre tabletki, które pomogą mi wyjść jako tako z nerwicy. Hmm... i właśnie nie wiem czy to właściwie jest choroba, czy sam sobie wmawiam, że jestem chory i przez to choroba się pogłębia... doradźcie mi w miarę możliwości. Jeśli ktoś chciałby popisać o tym ze mną, podam maila, lub gg. No to czekam na Wasze wypowiedzi, pozdrawiam.

×