Skocz do zawartości
Nerwica.com

FioletowaKrowa

Użytkownik
  • Postów

    47
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez FioletowaKrowa

  1. gosiak71 współczuje Ci. Ja na szczęście nie mam tego problemu, jak mi się coś nie podoba, to walę prosto z mostu i mam spokój. Znam ludzi którzy własnie nie umieją zareagować na taki brak wychowania i wiem, że bardzo im to doskwiera, ale takie walenie prosto z mostu, jak moje, też nie jest dobrym wyjściem. Bardzo często zraża się tym ludzi do siebie.

    Skoro szłaś akurat do psychologa to mam nadzieję, że przerobiliście ten problem na ''gorąco''.

    Z racji tego że nie wyglądam na swoje lata, często jestem traktowana jak gówniara... w sklepie przy kupnie jakiejś używki, lubię wtedy pokazać dowód i patrzeć na miny sprzedających.

    Nie dawaj się, walcz o siebie!

  2. No i stało się tak jak przewidywałam. Paula czyta tylko to co chce.....siedzi jak durna i się maca i czeka gdzie ją łupnie..brak słów. Żal mi Ciebie kobieto, tak boli nas jak dotykami kości, a szczególnie jak cały czas siedzimy i się gnieciemy w jeden punkt, jesteś po prostu durna. Niech jej ktoś zablokuje strony medyczne, fora, może się zajmie w końcu życiem a nie macaniem..brak słów

  3. No i stało się tak jak przewidywałam. Paula czyta tylko to co chce.....siedzi jak durna i się maca i czeka gdzie ją łupnie..brak słów. Żal mi Ciebie kobieto, tak boli nas jak dotykami kości, a szczególnie jak cały czas siedzimy i się gnieciemy w jeden punkt, jesteś po prostu durna. Niech jej ktoś zablokuje strony medyczne, fora, może się zajmie w końcu życiem a nie macaniem..brak słów

  4. Zadałam sobie trud googlowania.... Paula opamiętaj się kobieto, jesteś na 3 różnych medycznych forach, w tym na typowo onkologicznym, gdzie śmiesz zawracać ludziom głowę swoimi urojonymi chorobami. Na wszystkich forach piszesz to samo i nie interesują Cię odpowiedzi że masz wyluzować w końcu, bo przecież TY JESTEŚ CHORA! Owszem jesteś, ale na głowę.

    Czapla ma rację, jesteś egoistką i to przez duże E!.

    Sama tutaj odpisujesz ludziom, że mają się nie martwić, że ich choroby to pikuś i ...... zaczynasz znowu o sobie EGOISTKA!!

    Wczuj się w tych chorych na forum onkologicznym, zapewniam Cię, że z chęcią by się z Tobą zamienili. Sprawiasz wrażenie, że choroba nowotworowa by Ci sprawiła radość :/. W końcu ją dostaniesz, bo stres sprzyja nowotworom

    Co do urywka który przytoczyłaś.....dziewczyno, to następne forum onkologiczne dla kobiet chorych na nowotwór piersi, a sytuacja którą przytaczasz to są PRZERZUTY PO NOWOTWORZE i już po leczeniu

    Czytanie wybiórcze jest u Ciebie na wysokim poziomie.

    Nie wiem po co to pisze i tak nie przyjmiesz tego do wiadomości i wskoczysz tu z następnym egoistycznym postem, że JA JA JA JA JA!

    Bedzie tak jak Czapla pisze, stracisz wszystko, łącznie z dziećmi, a może własnie tego Ci potrzeba, skoro nie widzisz u siebie choroby wymagającej konsultacji Z PSYCHIATRĄ/PSYCHOLOGIEM.

    Zamiast wydawać kasę na następne bzdurne badania idź do SPA, kosmetyczki, z dzieciakami do kina etc etc

    Przepraszam resztę czytających, ale musiałam

  5. Moje leki, czyli sympramol i rispolept też leżą w szufladzie i czekają...nie wiem na co. Codziennie po walce z drzwiami i wyjściem na zewnątrz obiecuje sobie, że je wezmę i codziennie nie biore, ot taki paradoks. Mam psa żeby wyciągał mnie z domu, bez niego chyba bym siedziała w szafie.U mnie chyba najgorzej jest wtedy, gdy już wyjdę i mam wracać, jak się odwrócę i widze jak ''długą'' mam drogę do domu...no najdłużej chyba był to kilometr. Oczywiście są lepsze i gorsze dni, w tych gorszych nie chce mi się żyć, bo i po co.

  6. To jest chyba największa obawa nas chorych, że usłyszymy że jesteśmy nienormalni, powinno nas się zamknąć, ale też dzięki temu można weryfikować ludzi, Ci którzy tak mówią są niedojrzali emocjonalnie i nie warto zawracać sobie nimi głowy.

    A ja mam pytanie z drugiej storny, czy w ogóle powiedzieliście swoim bliskim o chorobie? Pisząc bliscy mam na myśli, najbiższą rodzinę, mame, tatę, rodzeństwo, partnera/kę, u mnie wie tylko mąż i naprawdę najbliższa przyjaciółka, nie umiem powiedzieć o tym własnej mamie, mimo że robiłam już milion podchodów. Czy żałujecie że powiedzieliście?

  7. Teraz mogę napisać z całkowitą odpowiedzialnością, że zgadzam się z kobieta28. W podróży nie byłam prawie rok, nie licząć wyjazdów na zakupy i to też baaaaaaaaaaardzo rzadko, paraliżował mnie strach, ale pewnie wiecie o czym piszę.

    Od 2 tyg wiedziałam że muszę jechać w rodzinne strony, prawie 400km, pozałatwiać pewne urzędowe sprawy no i oczywiście odwiedzić mamę i zabrać ją ze sobą...odkąd się dowiedziałam że mam jechać, zaczął się koszmar... W dzień wyjazdu powiedziałam że nie jedziemy, nie dam rady i tyle.

    Nie mogłam zasnąć, ogarniały mnie myśli ... i w końcu się wkurzyłam

    A co się stanie jak serce zacznie mi skakać-przecież w domu też mi skacze i jakoś żyje

    A co jeśli zrobi mi sie niedobrze-to się porzygam i posprzątam

    A co jeśli będzie mi się kręcić w głowie-to się położe i przejdzie

    itp itd

    Wstałam obudziłam męża kazałam mu się ubierać, spakowałam nas i psa i pojechaliśmy

    i wiecie co? I nic

    Dojechaliśmy i tyle. Owszem nie było różowo, ale odpaliłam film, nałożyłam słuchawki i nie dałam sie.

    Na miejscu, musiałam iść do fotografa, potem do urzędu. POszłam, czekając na zdjęcia miałam ochote zwiać, nie zwiałam. W urzędzie to samo, nie zwiałam. Zmusiłam sie, żeby pójść na impreze, przeżyłam. Było ciężko, ale było warto. Jesteśmy już z powrotem, droga powrotna strasznie długa, korki, wypadki. Jak to po drodze.

    Wiem że to odchoruje, ale po prostu NERWICA MNIE WKURZYŁA.

    Nie dajcie się!!!

  8. Właśnie się zaopatrzam w e booki, może jakiś film. Ja o zakupach też mogę zapomnieć, nie wejdę nawet do sklepu, ale ostatnio proszę męża żeby mnie woził po mieście, zupełnie bez celu, w sumie sama wychodzę tylko z psem.

    Cukierki też noszę, od czasu jak wiem że mam nagłe spadki cukru, ale miętowych jakoś nie mogę, dziwnie słabo mi po nich.

    sylwiha leki Ci nie pomagają żeby wychodzić?

  9. No właśnie zbliżają się następne święta...niestety. Musze jechać jakieś 400km, siedze i obmyślam plan jak niby mam to zrobić?. Wziąć leki na uspokojenie? Strzelić kilicha, żeby nie pamiętać że jade/odpada, nie pije. oczywiście po głowie już mi sie kołacze wymyślenie, że jestem chora :? aby tylko nie wychodzić, nie jechać...

    Jak mam się zmusić..

    a'propos wpisów wyżej, oprócz reklamówki obowiązkowo w torebce musze mieć wode. Mąż się śmieje że jak pogrzebie głebiej to wyjmie z niej i kowadło.

×