Skocz do zawartości
Nerwica.com

sebak

Użytkownik
  • Postów

    16
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez sebak

  1. sebak, to po co w ogóle brałeś tyle antybiotyków?... Przecież to wcale nie jest dobre, i nawet nie chodzi o twoje powikłania.

     

    No nie wiem, może dlatego, że... byłem chory i źle się czułem :pirate: Antydepresanty mają niezłe efekty uboczne a ludzie je łykają..

    Problem polega na tym, że ani słowem nie powiedzieli co mnie może po tylu antybiotykach czekać, a ja jako dobry hipochondryk nie czytam już żadnych ulotek w poszukiwaniu efektów ubocznych :?

  2. Musze to gdzieś napisać bo zwariuje, po tych wszystkich rakach wszystkich możliwych jelit to w sumie dobra wiadomość dla mnie :P

     

     

    Po gimnazjum złapało mnie przeziębienie, potem się okazało, że pewnie samo by przeszło bo było jakieś wirusowe, ale i tak dostałem antybiotyk o "szerokim spektrum", bo doktor pojęcia nie miał na co mnie leczyć. Potem drugi i trzeci. Od tego czasu się zaczęły problemy z brzuchem i nerwami.

     

    Rok temu poszedłem z bólem głowy do laryngologa, bo może zatoki. No to stary facet popatrzył do gardła, do nosa i stwierdził PEWNIE, ZATOKI FATALNE, MIESIĄC ANTYBIOTYKU! To był pierwszy miesiąc clindamycyny, 2x po 14 dni.

    Potem jeszcze kilka razy "wracały", na co oczywiście laryngolog walił antybiotyki bez zastanowienia, a ja głupi łykałem bo przecież TRZEBA UFAĆ LEKARZOM, po coś gnoje robiły te studia...

     

    2 miesiące temu problemy z gardłem, poszedłem do innego doktora (internista-gastrolog, bo wciaz mialem problemy z brzuchem) i co dał? Augmentin, czyli amoxiciline (czyli kolejne szerokie spektrum - nie wiemy co masz w gardle więc zabijemy wszystko :great: ). Oczywiście nie pomogło, no to do laryngologa i clindamycynka, 2 tygodnie. O dziwo to też nie pomogło, zrobiłem wymaz z gardła ale w tym czasie jeszcze dowalił kolejną porcję amoxiciliny i gentamycyne w zastrzykach.

    Wymaz okazał się prawie pusty, kłopoty z gardłem to zniszczona kompletnie flora bakteryjna w jelicie, no to dostałem od GASTROLOGA (sie powinien znac, nie?) jakieś tabsy, probiotyki i spokój.

     

    2 tygodnie temu w poniedziałek omal nie wyzionąłem ducha widząć biegunke i śluz+krew (która mam do dziś, ale już nie 20 razy dziennie :bezradny: ). Oczywiście do gastrologa, on "spoko, to po antybiotykach, przeczekamy :))". No i bym sobie czekał, chyba na sepse..

     

    Dopiero sam zrobiłem test na clostridium difficile, i co się okazało? Pozytywny, do tego zapalenie jelita grubego (polekowe, od antybiotyków i c-diffa który się dzięki tym antybiotykom nieźle rozrósł) które siedzi tam już dając raz mniejsze, raz większe objawy od 2-3 lat, czyli od początków mojej przygody z 'lekarzami'.

     

    Teraz przez 2 tygodnie łykam następny antybiotyk, ale już konkretnie na c-diff, do tego pełno piguł odbudowujących śluzówkę jelit. Potem 2 tygodnie przerwy, i kolejne 2 tygodnie, żeby wybić niedobitków.

     

    I co ciekawe, zniknęło napięcie z dolnej części tułowia, które było, jak mi się zdawało, od nerwicy a okazało się typowo chorobowe. Fajnie jest oddychać pełną przeponą :yeah: I jak ja mam teraz ufać lekarzom i akceptować diagnozę, skoro 4 lekarzy zamiast leczyć, zniszczyło mi brzuch :(

     

    Już NIGDY nie dam sobie wcisnąć antybiotyku o szerokim spektrum, a każdy inny będzie poprzedzony dokładnym wymazem z zatok/gardła czy co tam będzie chore.

  3. Spoko, ja przez ostatni tydzien mialem raka przelyku, zoladka i czego tam jeszcze =D Nie wspominajac o grzybicach, H pylori, przepuklinach, refluksach... W sumie dobrze że mnie tak psychicznie meczylo, bo na gastroskopii (slodki jezu, wielka czarna rura bez znieczulenia, czulem sie jak w afryce :great: ) wyszło zapalenie żoładka. Niby nic groznego, a jednak bóle po lewej stronie nie byly nerwowe.

  4. Ja już nie mam jako takich ataków, ale kiedy łapie mnie choroba, w kościach łamie, nie mam apetytu i te pe to od razu gdzieś z tyłu głowy "oho, pewnie przez nerwy!". Wciskam w siebie żarcie, męcze sie, denerwuje sie, nastrój od razu do dupy...

     

    ...a po 2 tygodniach laryngolog pyta czemu nie przyszedlem wczesniej, bo gardlo i zatoki w strasznym stanie :lol:

     

     

     

    Z takich typowo nerwicowych to duszności, na początku 2-3 oddechy przez otwarte okno dawały rade a teraz wystarczy pomyśleć o oknie w moim pokoju i od razu mi lepiej.

  5. Wizyta co tydzień albo najlepiej 2 razy w tygodniu u specjalisty (psycholog) może was wyleczyć, nic więcej.!!!

     

    No patrz, ja sobie sam poradziłem, bez capsów i lekarzy :roll:

     

     

    Zrozumcie to nie jest stan umysłu to jest choroba macie uszkodzone/inne jądro migdałowate.

     

     

    Tego nawet mi się nie chce dementować. Każdy z nerwicą pewnie już na początku dowiedział się, że to nie jest choroba ani tym bardziej uszkodzenie amygdali :lol:

  6. Poskromiłem trzęsące się ręce, moją największą zmorę.

    Niesamowite uczucie móc podnieść łyżeczkę pełną cukru w pokoju pełnym ludzi i nie zgubić nawet jednego kryształka!

     

    Sukces tym większy, ze w zyciu nie bralem zadnych psychotropow a moja przygoda z psychologiem skonczyla sie po 20 minutach, kiedy stwierdzil ze mi nie pomoze bo stosuje juz wszystko, co chcial mi zaproponowac :3 (ale ofc musze chodzic co tydzien pogadac, 80zl za wizyte... :blabla: )

×