Skocz do zawartości
Nerwica.com

celinka18

Użytkownik
  • Postów

    216
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez celinka18

  1. Jeśli znasz dobrze j. angielski to poczytaj o SSRI discontinuation syndrome/SSRI withdrawal syndrome(zespół abstynencyjny po SSRI). Dowiesz się, że częstotliwość występowania i natężenie objawów odstawiennych jest uzależnione od okresu biologicznego półtrwania leku i metabolizmu pacjenta. Fluoksetyna(Seronil) wypada najlepiej przy odstawianiu. Jeżeli pacjent schodzi z jakiegoś leku trudnego do odstawienia(np. paroksetyna, wenlafaksyna) to lekarze często w końcowej fazie każą mu w ramach substytucji przejść na jakiś czas na fluoksetynę, aby złagodzić te objawy. 10mg to mała dawka, jak już powiedziałem. Nic więcej nie można dodać w tym temacie. Jeżeli czujesz się na siłach- odstaw, jeżeli nie- nie odstawiaj. My nie możemy podjąć za Ciebie tej decyzji.

     

    dziekuje, dobrze wiedziec ze to najlatwiejszy lek do odstawienia... chyba sie zdecyduje :)

  2. mysle ze nawet jesli nerwica by sie pojawila to sobie poradze bo sie jej nie boje juz, kiedys nie wiedzialam co mi jest i to nakrecalo nerwice, potem gdy bylam bardziej swiadoma jej podczas brania seronilu, to bylo ok. Nawet jak mialam ataki nerwicy to wiedzialam co to jest i jakos ta swiadomosc mi pomagala... i teraz mysle ze tez dam rade. Chce bez lekow dac sobie rade, mam 21 lat i nie chce byc na lekach...

  3. Witam wszytskich... od 3 lata biore Seronil 10 mg na dobe... lekarz powiedzial ze jesli czuje sie na silach to zeby odstawic bo nei jest mi juz potrzebny... ale musze byc pewna na 100 %... ja juz od dluzszego czasu chce odstawic ale martwie sie o skutki uboczne.. czy ktos ma doswiadczenie w tej kwestii? czy skutki uboczne przeszkadzaja w zyciu codziennym? dodam ze bralam seronil na nerwice lekowa.

  4. celinka18, też jestem już na tym etapie...świadomości lęków i radzenia sobie z nimi. Oczywiście zdarzają się sytuacje, które nas bardzo mogą zaskoczyć, ale w takich przypadkach nawet ludzie zdrowi mają problemy i nie radzą sobie.

     

    dokładnie, nigdy nie będzie tak, że każdy dzień będzie piękny i kolorowy. To oczywiste, że czasem zdarza się coś przykrego, ale najważniejsze jest to by mieć świadomość jak sobie z tym radzić.

  5. ja zmieniłam swoje tylko raz, i to było dla mnie złotym środkiem. Za rok wychodzę za mąż... czuję się szczęśliwą, spełnioną i zdrową kobietą.

    czasem wracają delikatne stany lęku, ale w tylko w sytuacjach dla mnie stresowych, ale mam świadomość, skąd to sie bierze i po prostu zaraz przechodzi mi stan niepokoju.

  6. Jasaw dla mnie wiek nie ma znaczenia, każdy choruje, każdy ma problemy, każdy sobie pomaga jak tylko potrafi. Czerpie z doświadczenia innych tych dojrzalszych, jak i tych młodszych. Aczkolwiek opowieść Celinki18 kojarzy mi się, że mną kilka lat temu jak wyszłam z pierwszego leczenia. Też byłam taką uzdrowicielką, pełną wiary, ratowniczką całego świata, czułam się zdrowa, fantastyczna i doradzałam innym jak najłatwiej wyzdrowieć, że to nie jest takie trudne. Do pierwszego nawrotu i kolejnych komplikacji i problemów. Już nie byłam taka pewna siebie i znowu męczę się z tym od kilku lat. Ale w razie czego jakiś bagaż doświadczeń też mam i mogę co nieco doradzić na podstawie swojego życia, swoich doświadczeń itd mimo, że też jestem stosunkowo (chyba) jeszcze młoda ;)

     

     

     

    wyzdrowienie wcale nie było łatwe u mnie, było bardzo trudne... kilka razy wczesniej niby wyzdrawialam i sie leczylam ale to nie bylo to... teraz wiem, że jestem już zdrowa, zaczełam życie od początku, wyjechałam z kraju, znalazłam mieszkanie, pracę, nowych znajomych.... zmieniłam swoje życie, odciełam się od tego co złe.

     

    -- 04 mar 2012, 23:18 --

     

    celinka18, Możesz mi napisać w jakim szpitalu w Katowicach byłaś? Może być na pw.

     

     

    Oddział leczenia nerwic i zaburzeń afektywnych - Centrum Psychiatrii Katowice

     

    to jest szpital który znajduje się w Katowicach-Szopienicach, byłam tam rok temu.

  7. powiem Wam szczerze, że było bardzo trudno, cholernie trudno, błagam Boga żeby umrzeć... męczyły mnie codzienne ataki paniki, ciągłe i nieustanne uczucie lęku, przed niewiadomoczym, strach przed wyjściem z domu, przed ludźmi.... pewnego dnia na wizycie u psychiatry, stwierdził, że nie może mi pomóc, nie potrafi, wypisał mi skierowanie do szpitala w Katowicach, gdzie zajmują się leczeniem nerwicy. Było tam trudno, bardzo intensywna terapia, dogłębna, wywoływanie przez lekarzy ataków na sesji, nie można było wyjść z sali wtedy, należało opisywać co czuje się w danej chwili co się czuło przed atakamitem... i w ten sposób zrozumiałam, że atak to reakcja obronna organizm na jakaś sytuacje w której nie czujemy się komfortowo, ale której się boimy lub czujemy sie nie pewnie... ;/ takie zderzenia oko w oko z chorobą pomogły mi uporządkować emocje, przestawić myślenie... zrozumieć, że wcale nie jestem gorsza od innych, że jestem wartościowa. Gdy wyszłam ze szpitala, było trudno, ale byłam silniejsza, wwychodziłam z domu na siłe, gdy w autobusie zaczełam się źle czuć, to wiedziałam, że organizm się broni, zastanawiałam się co się stało przed chwil, że doprowadziło do tego stanu.. gdy znalazłam przyczynę, przeanalizowałam ją... popatrzyłam na siebie z boku, mówiłam sobie, że przeciez nic nie dzieje się co mogło by mi zagrozić... i atak ustępował.... i tak za każdym razem.... i ataki ustępowały.... powoli zaczęłam nabierać sensu życia, cieszyłam się drobnymi rzeczami, że świeci słońce, że ptaki śpiewają.... zaczęłam czuć potrzebę wyjścia do ludzi, do natury, po obcować z wszystkim... dla mnei kiedyś to było nie do pomyślenia że mogło by tak być.... i nawet nie wiem kiedy dokładnie skończył się ten koszmar, teraz cieszę się każdym dniem... pamietajcie, z tego da się wyjść. Musicie tylko uwierzyć w to mocno!

  8. hey kochani, równo rok temu pisałam tutaj, że moje życie jest do niczego, że nie radze sobie z nerwicą i jej objawami. Minął rok, poradziłam sobie. Nerwica to nie choroba, to zaburzenie emocji, trzeba je uporządkować... mi się udało. Chętnie pomogę innym, powiem jak ja sobie poradziłam. 5 lat cierpialam na tą przypadłość ale jest już długo dobrze i staram sie ten stan trzymać.

  9. terapia i leki... gdy byłam juz na samym dnie i gdy już nie mogło być gorzej, gdy przezywałam piekło na ziemi to wtedy postanowiłam zmienić swoje myślenie, skorzystac z tych wszystkich rad które dostałam, mimo, że wtedy wydawaly mi się smieszne, ale byłam w takim stanie że stwierdziłam że już i tak nic bardziej mi nie zaszkodzi i po pewnym czasie gdy zmienilam swoje spostrzezenia na temat rzeczywistosci wszystko zaczelo sie zmieniac, na dobre. zaczelam spotykac dobrych ludzi... wiele rzeczy mi sie udaje... oczywiscie sa czasem gorsze dni ale daje sobie rade..

  10. Witam :)

     

    Celinko

     

    Proponuję ci iść, ale tym razem zapytaj ją wprost, że ciekawi cię źródło jej mocy, oczywiście liczę na relacje :)

     

    Bardzo interesują mnie relacje ze spotkań z bioenergoterapeutami, jaki ma to wpływ na samopoczucie z biegiem czasu przede wszystkim, na przykład czy uzależniają...

     

    Poza tym łatwo po tym jak mówi o źródle taką osobę zdiagnozować, czy wciska kit, czy z czegoś korzysta, dla osoby która doświadczy osobiście tego, potem już podświadomie nie da się wykorzystać...

     

    chodze od jakiegoś miesiąca:)

×