Skocz do zawartości
Nerwica.com

Liz_Vicious

Użytkownik
  • Postów

    98
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Liz_Vicious

  1. Hej czy jest ktoś kto pogada (na razie tylko wiadomości, spotkania nie wykluczam, ale wolę z tym poczekać)? Po prostu czasem potrzebuję otuchy, bo od jakiegoś czasu mam ogromne myśli samobójcze i jestem tym przerażona, nie widzę celu w swoim życiu. Potrzebuję czasem tylko rozmowy. Psycholog/terapeuta na razie odpada, nie byłam u żadnego od kilku lat i myślałam, że już ze mną wszystko w porządku... Rodzina i znajomi nie znają mojego problemu i nie chcę by ktoś się dowiedział. Pozdrawiam.

  2. Dziś ogarnęła mnie taka niemoc, że wszystko to co robimy jest bezcelowe. Zaczęłam mieć nawet myśli samobójcze - mimo, że boję się śmierci to uważam, że kontrolowana byłaby zdecydowanie lepsza. Ostatnio takie myśli miałam jako szesnastolatka, aż wstyd, że teraz mnie to nawiedza. Wstyd, że nikomu nie mogę się wygadać, wstyd, że wszyscy mają mnie za osobę radosną i będącą w centrum uwagi, a tak naprawdę czuję się jak wrak człowieka.

    Musiałam się gdzieś wyżalić... Trochę mi nawet ulżyło.

  3. Witam,

    Nie pisałam na tym forum kilka naprawdę ładnych lat. A to dlatego, że moje życie wreszcie nabrało barw, skończyłam liceum, zostawiłam faceta-psychola, który niszczył mi życie.. Teraz mam 21 lat, jestem zaręczona z cudownym mężczyzną, studiuję. Jedyne co mi przez ten okres dolegało to moje tiki nerwowe ( z którymi muszę się już nauczyć żyć, bo chyba nic mi już na to nie pomoże - chyba że elektrowstrząsy :P)

     

    Niestety od pół roku coś było nie tak. Dopiero dziś dotarło do mnie co się ze mną dzieje. Boję się wszystkiego. Dosłownie. Zaczęło się od owadów, a kończy się na jeździe samochodem czy nawet rozmowie z kimś obcym. Panicznie zaczęłam bać się śmierci. Nawet nie wiecie jakie ja mam w głowie scenariusze. Potrafię sobie wmówić jadąc z moimi przyjaciółmi, których znam bardzo długo, że oni chcą mnie gdzieś wywieść, sprzedać, zamordować itp. Boję się latać, jeździć pojazdami, boję się wchodzić do sklepu i kupować. Dręczą mnie myśli o śmierci, są tak natrętne, że zajmuje mi to czasami całe dnie. Dodatkowo straciłam motywacje, chęć do życia. Lubię spotykać się ze znajomymi, wychodzić na imprezy - i dalej to robię, ale w środku czuję taką ogromną pustkę.. Nie wiem co ze sobą zrobić, caly czas myślę o tym, że te studia są do niczego i tak sobie nie poradzę, bo jestem słaba, bo się boję.

     

    Czy to może być nerwica? Do kogo powinnam się zgłosić? Zastanawiam się nad wróceniem na terapię, czy to dobry pomysł?

    Z góry dziękuję za odpowiedzi, wiem że mogę polegać na ludziach z tego forum.

  4. linka, dlatego też napisałam, że wydaję mi się, iż za bardzo się poświęcam. Powinnam pomóc, ale chyba nie aż tak drastycznie - może się to odbić na mnie. Tyle, że wg mnie bardziej siebie zniszczyć nie można, tak więc taki pomysł przyszedł mi do głowy. Być może zbyt infantylny, być może wymyślony pod wpływem chwili, ale jednak jest to jakaś forma pomocy.

     

    A tak na marginesie jestem za zalegalizowaniem aborcji.

  5. acetyloCoA, Oczywiście jestem świadoma, że aborcja jest nielegalna i nie uraziłaś mnie swoją wypowiedzią, wręcz przeciwnie, dziękuję. Rodzina za daleko, mieszkam sama.

     

    linka, nie wiem czy jest coś złego w tym, że jestem zdolna poświęcić się dla bliskich mi osób. Terapie, leki, psychologów, psychiatrów, a także kliniki psychiatryczne mam już po dziurki w nosie. Lat mam 18, a "przyjaciółka" - 19.

  6. Czy ja robię coś źle, że wszyscy się ode mnie odwracają? Już piąty dzień siedzę w domu (mam skręconą kostkę), nie mam nic do jedzenia, bo nikt mnie nie odwiedza... Nawet moja przyjaciółka, która jest dla mnie wszystkim, najbliższą osobą... Niedawno zaszła w ciążę, chce usunąć, zresztą nie poradziłaby sobie w tak młodym wieku z dzieckiem, więc też za tym jestem. Dwoję się i kroję, żeby załatwić na to pieniądze... Byłam gotowa nawet puszczać się z facetami za pieniądze, żeby tylko ona nie zniszczyła sobie życia... A jej się po prostu nie chce do mnie przyjść i zrobić mi zakupów... Wiem, że przeżywa teraz trudny okres, ale to chyba niezbyt duże poświęcenie, żeby wpaść na chwilę?

    Nie wiem, czemu wszyscy się ode mnie oddalają, czy ja się za bardzo przywiązuję, za bardzo się poświęcam? Na prawdę chcę jak najlepiej dla wszystkich... Wiem, że jestem straszną egoistką, ale jeśli trzeba pomóc to oddam się całkowicie.

    Ktoś mi już powiedział, że nie warto się zadawać z taką osobą, ale ja nie chcę jej zostawiać, co robić? Skończyć tą znajomość?

  7. Skręciłam kostkę, siedzę w domu, nudzi mi się. Mimo deklaracji kilku najbliższych osób, żadne z nich mnie nie odwiedziło. Czy ja jestem taka straszna? Chciałam tylko z kimś porozmawiać, poprosić, żeby mi np pomogli, kupić coś itp, ale nie. Gówno. Nie mam chyba przyjaciół. Co za beznadzieja. Chcę się uchlać, znowu, jak co dzień i wypłakać, albo iść na imprezę i zapomnieć, ale nie, bo nie mam takiej możliwości. Prześpię całe 2 tygodnie...

×