Skocz do zawartości
Nerwica.com

sfolen

Użytkownik
  • Postów

    41
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez sfolen

  1. Wiem że strasznie odkopuje, ale na jakiś czas to minęło, wolałem nie wchodzić na to forum i nie przypominać sobie tego. Przestałem chodzić do psychologów i psychiatrów... ale cóż 1 września - czuję że to wraca... :/. Nie zmieniłem się nic, zmienił się tylko fakt że wtedy szkoła się skończyła, a teraz zaczęła...

  2. może i nie mówię... ale to chodzi o to że po pierwsze boję się mówić wszystko, bo boję się że ona powie to moim rodzicom. Już tak było. A po drugie to w dzień wizyty lub nawet już dzień przed zaczynam się nagle czuć i nawet zapominam o tym co mi dolega ;|

  3. No to co ... jaja sobie ze mnie robią? Nie biorą na poważnie tego jak ja się czuje? Mam wrażenie że psychiatra uważa że ze mną wszystko dobrze, tylko sobie coś wymyślam...

     

    -- 13 mar 2011, 21:42 --

     

    Nie posiadam miłości. Po ostatniej stracie dziewczyny przestałem w to wierzyć. I mimo że minęło już prawie 5 miesięcy ten temat dalej mnie dobija.

    Nie wierzę już w miłość. Wszystkim zależy tylko na własnej korzyści.

  4. Cześć.

     

    Mam taki problem. Wcześniej opisywałem na forum, iż mam taki problem, że od kiedy przyszedłem do nowej szkoły (teraz mam 17 lat), życie tak jak by ze mnie uszło, chodzę cały czas "zawstydzony", cichy i w ogóle jest masakrycznie do kitu. Korzystam z usług psychologa i psychiatry. Nic to nie pomaga. Brałem coś - wcześniej deprim, potem paramolan, później jakiś syrop (też psychiatra przepisał) - nic to nie daje i nie dawało. Jest już trochę lepiej, bo nie mam żadnych myśli, ani tendencji samobójczych, ale mój problem się tak na prawdę pogłębia i zdaje mi się że teraz odkryłem dlaczego.

     

    Chodzi o pewność siebie... a przynajmniej tak mi się zdaje. Parę osób w klasie, cały czas próbuje mnie zdenerwować, obrazić. Prawie nikt mnie nie lubi. Cały czas ktoś dogryza, a ja nie potrafię odpowiedzieć. Mam strach nawet przed popatrzeniem na tego kogoś. Siedzę cicho i staram się ignorować, chociaż tak na prawdę się gotuje wewnątrz. Można powiedzieć, że z rówieśników nikt mnie nie szanuje. Jest mało osób, które mnie lubią (i to osoby, które są młodsze o na przykład rok, właściwie tylko z takimi potrafię się "zadawać"). Jest mi głupio powiedzieć cokolwiek, jak ktoś coś złego na mnie powie publicznie, bo boję się że jeszcze bardziej mnie zwyzywa i będzie jeszcze gorzej. Nie mam żadnej odwagi żeby się przeciwstawić. Myślę że jestem dość silny i dokopanie komuś tam nie było by ogromnym problemem, ale to nie jest wyjście z sytuacji. Dalej będą mnie traktować tak samo, a zresztą nie potrafię się wziąć na odwagę, aby komuś przywalić. Znajomi mówią że wyglądam na "za grzecznego". Jestem całkiem odizolowany od swojej grupy wiekowej. Próbowałem sam sobie pomóc już na wiele sposobów. Nic to nie daje. Męczę się niesamowicie.

    Nie palę i nie pije tyle co rówieśnicy.

    Czuję się od wszystkich gorszy. Osoby które mi dokuczają są głupie, jestem od nich mądrzejszy (mam słabe oceny w szkole, ale w moim stanie psychicznym trudno zająć się nauką, kiedy cały czas się dołuję i wgl. gdy tylko mam robić coś związanego ze szkołą, to jest źle). Czuję jak bym od września w ogóle nie spał. Mam problemy ze snem, z wysypianiem się (leki na sen nie pomagają, te od psychiatry też nie). Jestem gorszy od wszystkich. Nie mam w ogóle odwagi. Nie potrafię zrealizować do końca celu. Boję się porażki. Gdy ktoś mnie poniża gotuję się w środku, często czuję że jestem na twarzy czerwony, serce wali, ale nic nie zrobię. Gdy coś mówię przed większą grupą rówieśników mylą mi się słowa... Od niedawna tak mam, ale coraz częściej. Przemawiałem już przed ludźmi, a zwłaszcza śpiewałem, ale nie wiem co się dzieje. Cały czas boję się coś zrobić, ponieważ boję się czyjegoś złego zdania na mój temat. Jestem do dupy. To tyle.

    Pomóżcie. Z góry dziękuję.

     

    Proszę nie przenosić tematu do poprzedniego, bo nikt mi nie pomoże, a w tym forum jedyna moja nadzieja.

    ________________________________________________________________________

    ADD:

    Znalazłem jeszcze pewną definicję Fobii społecznej i jest tam fragment:

    ...trudności sprawiają nawet „łatwe” z pozoru czynności wykonywane wśród ludzi...

    - można powiedzieć że ten fragment pasuje do mnie.

  5. Ale wcześniej było dobrze. Spędziłem z nią najlepsze chwile w życiu. Powracając do tematu. Dalej to wszystko mnie dołuje i mam konkretnie dość. Ja już umarłem 4 miesiące temu - wtedy jak zaczęła się szkoła.

     

    [Dodane po edycji:]

     

    A co do dziewczyny... jak sobie włączę jakąś spokojną piosenkę, pomyślę o świętach i wgl. to już odpadam :c

     

    [Dodane po edycji:]

     

    Hmm... no i dalej... dowiaduje się coraz więcej coraz gorszych rzeczy co ona robiła pod moją niewiedzę, jak byliśmy razem. Boli mnie to strasznie że dopiero teraz się dowiaduje i że tego nie widziałem...

  6. Interesuje... owszem. Co mam poradzić że cały czas o niej myślę, dołuję się przez to co mi zrobiła. Powoli sobie z tym radzę, ale ciężko mi to idzie. Po prostu ta psycholog co mam teraz nie bardzo mi pasuje, do tej do której chodziłem prywatnie, myślałem że bardziej mnie rozumie. A była... hmm... co poradzić. Byle mnie przestała męczyć i rozgadywać głupoty. Jak już mówiłem rozgaduje i pisze na blogu że ją wyzywam od suk i wgl... takie tam brzydkie słowa. Nie umiem sobie z tym radzić. Nie pokazuje jej tego w ogóle, ale nie umiem...

  7. No cześć. Mojej byłej wali... bardzo. Wymyśla historię o mnie, mówi wszystkim jak ja ją to strasznie zraniłem, że ją zdradzałem nie kochałem. Do tego na wymyśliła że ja ją przezywam od suki, kurw i wgl. i wrzuciła to na swojego bloga. Najpierw mnie prowokuje a później takie rzeczy. Napisałem jej tylko że nie znam bardziej fałszywej osoby. Ona ma chyba jakieś problemy z osobowością. Pomóżcie bo mnie to strasznie wku*wia. Jej znajomi są też moimi znajomymi. Jak ona gada im takie rzeczy to oni się ode mnie obracają. Co mam zrobić? Ona wszystkich kłamie... wszystkich.

×