coco0n_18
-
Postów
10 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez coco0n_18
-
-
Polanka
Gdy mnie dopada derealizacja to moj mozg jakby sie wylacza, mysli slizgaja sie tylko po powierzchni, z racji tego ze dopada mnie to przede wszystkim w szkole, to zaczynam wkrecac sobie jazdy ze np. nic nie umiem. Czasem w ogole nie zajmuje sie tym co dzieje sie na lekcji, po prostu chcialbym zamknac oczy i stad wyfrunac. Gdy mam najwieksza dereale, to czuje napiecie w gardle, takie samo jak podczas tremy, musze uwazac na to w jaki sposob skladam zdania i w ogole nie jestem sobą. Dziennie rozważam samobójstwo, nie mam siły już z tym walczyć.
+
Mam 18 lat, w tym roku matura. Od paru miesiecy konsultuje sie z psychologiem. Powinienem isc do psychiatry po jakies leki? Kazdy dzien jest dla mnie koszmarem Atak trwa parę godzin, w czasie których czas płynie przeraźliwie wolno..
-
Ja juz nie mam siły.
Derealizacja dopada mnie czasem na 2-4 godziny, czasem trzyma i pół dnia. Codziennie myślę o samobojstwie, boje sie ze zjebie mature ktora czeka mnie za 7 miesiecy, prawko juz oblalem.
Ja pierdziele...
-
Jak często macie derealizację?
Ja zauważyłem że włącza się tylko wtedy gdy o niej myślę i zaczynam się podświadomie jej bać... Czyli tak średnio 2 razy na dzień, po 2, 3 godziny, czasem dłużej.
Gdyby tylko wymazać tą myśl z głowy...
-
Ja mam derealizacje kiedy tylko zacznę o niej mysleć w polaczeniu z lękiem. Czasem przychodzi, czasem nie, zalezy od mojego nastawienia. Srednio 2x dziennie po 2, 3 godziny.
6tego października mam egzamin na prawo jazdy... Kurwa, jak ja się boję że przez derealę go udupię Gdybym był pewny że będę w pełni świadomy na nim to w ogóle nie mam stresu, a tak to się stresuję bardziej derealizacją niż egzaminem.
PS. Takie moje przemyślenie- derealizacje powoduje także wysiłek fizyczny- dlaczego? Czy jest to zmniejszenie dopływu tlenu do mózgu czy zmiana częstotliwości fal mózgowych? Ja obstawiam za opcją 2, chętnie poslucham opinii eksperta.
-
Czy to normalne ze w stanach derealizacji mysle o marnosci zycia, o tym ze wszystko jest bez sensu, zastanawiam sie nad smiercia i tym co jest po niej, a gdy jestem 'normalny' to tryskam zyciem? Nie powinno to byc jakos rozciagniete 'w czasie'?
-
A sa jakies sposoby zeby ignorowac ten wewnetrzny niepokoj i natlok mysli i skupic sie na tym co jest prawdziwe? Tzn tym co sie dzieje? Pozytywne myslenie czy co?
-
Ja mam derealizację od października 2009, od lipca 2010 konsultuję się z psychologiem. Widujemy się raz w tygodniu, już na pierwszej wizycie zdołała wyciągnąć ze mnie brudy z dzieciństwa.
Sytuacja wygladala tak, ze pare/parenascie razy do roku w domu byly potezne klotnie z powodu alkoholu i takich tam spraw, bylo tak odkad pamietam. Moja pani psycholog twierdzi ze derealizacja jest spowodowana tym niewytlumionym lekiem. Opinie?
Ale nie mam tego uczucia przez caly dzien, gdy slucham dobrej i ulubionej muzyki czuje sie jakbym mogl przenosic gory, a gdy pare godzin siedze i np. slucham wykladu to zaczyna sie to odrealnienie, zaczynam myslec o innych rzeczach, troche gubie sie we wlasnych myslach. Ostatnio zaczalem nawet myslec o tym ze zycie to jedna pieprzona gra, w koncu wydaje sie tak nierealne . Atak trwa 2,3 godziny, gdy po pewnym czasie skupiam sie na czyms innym czuje ze mozg bylby jakby w pewien sposob wypoczety i znowu jestem pelen zycia...
+ Gdy mam do zrobienia cos waznego i dopada mnie derealizacja to jestem doslownie zesrany na zielono ze strachu ze cos spieprze, normalnie robilbym to bez zajakniecia (np jazda samochodem). Czemu?
-
Mam pytanie odnosnie derealizacji.
Czy w tym stanie da sie jakos normalnie prowadzic samochód, próbował ktoś? Bo robie kurs i boje sie ze predzej obwine sie dookola latarni niż zalicze egzamin..
-
Witam, to mój pierwszy post na tym forum, więc chciałbym się przywitać i przedstawić.
Otóż mam na imię Kamil, mam 18 lat, pochodzę ze Śląska. Mój problem zaczął się objawiać około listopada/grudnia 2009 r, czyli trochę ponad pół roku temu. Problem polega na tym, że raz, dwa razy dziennie przez około 1-2 godziny czuję się zmęczony, ziewam, mam spowolnione reakcje i jestem 'oderwany' od świata, jakby wszystko było filmem. Często towarzyszą temu myśli totalnie niezwiązane z życiem, zamyślam sie do takiego stopnia że mam małe zawiasy.
Gdy cała sprawa zaczęła się objawiać, 'atak' następował raz lub dwa razy w tygodniu. Wtedy jednak zacząłem czuć ze coś nie gra, wkręciło mi się dziwne poczucie że muszę tego unikać [co jest całkiem normalne, nikt nie chce być w kółko zmęczony i w ogóle]. Doszło do tego że gdy rano wstaję to zanim wyjdę z domu do szkoły, to jestem totalnie zamknięty 'w Matrixie'. Wystarczy jednak że w autobusie spróbuję się zdrzemnąć przez 20-30 minut [tyle zajmuje jazda] i atak mija, znowu jestem rześki. Drugi następuje około godziny 12-14. Zauważyłem że zjawisko nasila się wtedy gdy muszę długo słuchać czegoś nudnego [np. wykład na prawo jazdy, kolejny przykład po którym się odrealniam], gdy z nikim nie rozmawiam, nie piszę ani nie notuję. Boję się tych ataków bo nie chcę zrobić czegoś głupiego, co stwarza manię myślenia o tym, spirala się nakręca. Doszło do tego, że wieczorem gdy jestem 'trzeźwy' robię wszystko co mógłbym zrobić rano, ale boję się że przez to odrealnienie o tym zapomnę.
Nie wiem jak sobie z tym poradzić, proszę o odpowiedzi
Derealizacja. Depersonalizacja.
w Nerwica lękowa
Opublikowano
Kanashimi
takim 24h / dobę ? musi byc strasznie