Skocz do zawartości
Nerwica.com

amaranta

Użytkownik
  • Postów

    17
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez amaranta

  1. Ja mam z Sanitasem złe doświadczenia, ale to może dlatego, że chodziłam z NFZ.

    Babki w rejestracji tam nie rozumieją, że do psychologa trzeba chodzić co tydzień bo inaczej nie ma sensu i zapisywały mnie co 3 tygodnie a jak się wkurzyłam to wielką łaskę mi zrobiły, że zapisały na kilka wizyt po kolei "bo u nich tak się nie robi" - Pfff.

     

    a byłaś w młodzieżowej? bo podobno jest jedna młodzieżowa w lublinie, i mają tam strasznie kolejki i stąd te wizyty co 3 tygodnie..

     

     

    mi dzisiaj zawaliło się wszystko do końca.. ale boję się terapi..

  2. a ja wam powiem, że mam dość.. mam serdecznie dość.. ostatnio nawet moja psycholog powiedziała, że przesadzam, i kazała mi do następnej wizyty zastanowić się co mi daje takie użalanie się nad sobą... według mnie to nie jest użalanie się, bo na ogół to udaję przed innymi że jest ok. prawdę mówię tylko bliskim osobom, a ona między innymi taką jest i dlatego zna prawdę o moim samopoczuciu, ale twierdzi, że sobie to wmawiam.. już nic nie rozumiem, pogubiłam się...

    jak pogodzić się z samą sobą? bo nie potrafię... kompletnie nie potrafię...

  3. ostatnio lekarze stwierdzili u mnie zaburzenia pracy mózgu, tzn cośtam mam nie tak z płynami, no i stąd depresja i inne takie.. chcą mi zrobić EEG i mam pytanie, może ktoś z was się orientuje, czy jesli bede przed tym badaniem palić to czy to jakoś wyjdzie na badaniu? jakieś zmienione wartości czy coś? może i głupie to pytanie, ale kompletnie się w tych sprawach nie orientuję :)

  4. na razie staram sie skupic na kazdym kolejnym dniu, nie wybiegam za bardzo w przyszlośc bo to wywołuje straszny lęk, zmuszam sie rano do wstania z łóżka , umycia się , jakiegoś makijażu i zjedzenia śniadania, strasznie opornie mi to wszystko idzie, ale jeszcze sie zmuszam....

    najgorszy jest moment po obudzeniu, ciężko otworzyć oczy, wmawiam sobie że nadal śpie bo nie chce wychodzić z łóżka, nie chce funkcjonować... wszystko jest takie obce,ciągle mam jakiś uciskaw klatce piersiowej i wrażenie , że jestem tam gdzie nie powinnam być...

    Mam dokładnie tak samo. Co do słowa. Tylko ja już się do tego wszystkiego nie zmuszam. Zrezygnowałam. Nie mam siły. Skoro i tak nie możemy jej mieć obie, dobrze, że chociaż Ty ją masz.

  5. Przede wszystkim nasunęło mi się pytanie - Jaki charakter mają te spotkania? Wsparciowy, terapeutyczny...? Czy wiesz jak długo będą trwały te spotkania, czy są regularne, czy umawiałaś się na coś konkretnego z psychologiem?

     

    Ciężko mi stwierdzić jaki charakter mają te spotkania. Teoretycznie Pani proponuje mi różne wyjścia, szukamy przyczyn mojego złego samopoczucia, które ona nazywa depresją. Ale ja na nic nie mam siły. Nie chcę już się zmieniać, starać. Próbować. Więc w sumie te spotkania nie mają konkretnego celu, przynajmniej z mojej strony.

    Nie wiem jak będą długo trwały, bo właśnie dzisiaj bardzo się na tej psycholog zawiodłam. No ale nieważne.

    Spotkania są raz, dwa razy w tygodniu. Chociaż ja to mogłabym tam chodzić codziennie, no ale wiadomo, zamęczyłabym ją swoim zachowaniem.

    Umawiałam się z nią na coś konkretnego, ale nic z tego nie wychodzi. Czasem ja nie dotrzymuje umowy, czasem ona. Kiedy pierwszy raz do niej przyszłam, z własnej woli, chciałam coś zmienić. Teraz chcę już tylko, żeby to się skończyło.

  6. Hej. Mam prawie 18 lat i chyba coś z psychiką. Z psychologami miałam kontakt już od podstawówki, jednak wszystkie próby pomocy kończyły się bez skutków. Dopiero od 3 miesięcy trafiłam na właściwą psycholog. Mam z nią pewien problem, o którym piszę w dziale o uzależnieniach..

    Ludzie, których spotykam twierdzą, że jestem bardzo wrażliwa i nerwowa, zamknięta w sobie i pesymistycznie nastawiona do życia. Brzmi nieciekawie.. Przez długi czas chciałam to zmienić - niestety cierpienie przekroczyło siły do walki z nim. Od samobójstwa mojego kolegi z dnia na dzień patrzę jak wali się mój świat. Bardzo opuściłam się w nauce, straciłam kiedyś dobry kontakt z rodzicami, odsunęłam się od osób którym na mnie zależy. Nie mam na nic siły (być może łączy się to z ostrą anemią, którą leczę od prawie 3 lat bez nawet chwilowej poprawy..). Nie zależy mi na niczym. Kiedy opowiedziałam pani psycholog o moim przeglądaniu pamiątek z dzieciństwa, rozdawaniu swoich rzeczy, symbolicznemu "żegnaniu się" z miejscami, które kocham..stwierdziła, że to depresja i zaproponowała mi psychiatrę. Ale ja jestem na nie. Tak jest ze wszystkim ostatnio. I nawet nie mam na to logicznego wytłumaczenia.

    Jestem tutaj jednak nie tylko po to, żeby szukać pomocy, ale także żeby ją dawać. Wiem z autopsji, jak ciężko jest przeżywać niektóre sytuacje samemu, wiem też, że czasem wystarczy Po Prostu Być.

     

    Więc jestem, pamiętajcie.. :)

  7. Witam, mam prawie 18 lat i coraz większe problemy. Postanowiłam poszukać psychologa i trafiłam szczęśliwie. Ale.. pojawił się problem. Proszę, mogłaby Pani jako doświadczona i neutralna w tej sytuacji psycholog wypowiedzieć się na temat mojego postu? viewtopic.php?f=30&t=20982

     

    byłabym wdzięczna, bo chyba zaczynam wariować..

  8. Ja myślę, że nie odbija Ci. Chociaż sama zmagam się z wieloma problemami, z którymi od długiego czasu nie daję sobie rady, ktoś kiedyś powiedział mi, że to My - ci wszyscy ludzie zbyt wrażliwi, zestresowani, "z innego świata" tak naprawdę żyjemy. Ci beztroscy wiecznie uśmiechnięci ludzie żyją chwilą, ale ta chwila im przeminie i niczego ich nie nauczy. Czasami podnosi mnie na duchu myślenie, że oni są nieświadomi prawdziwego świata i to właśnie ja potrafię tak naprawdę go dostrzec i z niego korzystać.

    Tylko aktualnie mi to przeszło, nie potrafię wyjść z dołka :(

  9. Cześć, ja też mam prawie 18 lat.. Pewnie przyczyny moich problemów są nieco inne niż Twoje (nie uzależniłam się od gier komputerowych i nikt nie odrzucił mojej miłości, bo boję się nawet ją wyznać..). Ale czuję się podobnie jak Ty. To wszystko zaczęło się 3 miesiące temu kiedy pewien chłopak z mojej szkoły (nota bene Mateusz..) popełnił samobójstwo. Niby tak dobrze go nie znałam, ale czułam się strasznie. Do teraz nie mogę się z tym pogodzić, chociaż większość mojej szkoły już o tym zapomniała. Zostałam sama. Część osób odrzuciła mnie, bo przestałam się uśmiechać i cieszyć z życia. Część odrzuciłam sama nie chcąc ich ranić swoim odejściem, o którym ostatnio myślę coraz częściej :( Chodzę do szkolnej psycholog, ale to też nie daje rezultatów, bo poszło w zupełnie inną stronę (przeczytaj sobie mój wątek: uzależnienie od psychologa). Czuję się okropnie i jestem w tym wszystkim sama - tak jak Ty. Dlatego wydaje mi się, że dobrze Cię rozumiem i ponieważ nie potrafię pomóc sobie chciałabym chociaż Ciebie jakoś podnieść na duchu. Robię po prostu to, czego sama w głębi duszy oczekuję od ludzi, a oni mi tego nie dają. Po prostu bycia. Nie rozmów umoralniających, pocieszania z łaski, Pań i Panów Dobra Rada. Chciałabym mieć poczucie, że jest ktoś kto tak po prostu mnie akceptuje. I chciałabym również, żebyś wiedział, że ja mogę być taką osobą dla Ciebie. Bez względu na wszystko. Być może wyda Ci się to śmiesznie głupie, ale staram się jak mogę.

  10. Nie wiem, może był już taki temat, jeśli tak to przepraszam, ale wg mnie takie sprawy trzeba traktować indywidualnie, bo każda choć z pozoru podobna jest tak naprawdę inna.

     

    Od trzech miesięcy chodzę do szkolnej psycholog. Poszłam tam z własnej woli, potrzebowałam wsparcia. Odkąd do niej chodzę jest coraz gorzej, straciłam siły na jakiekolwiek zmiany, mam ochotę tylko siedzieć u niej i płakać w rękaw. Czasem się kłócimy, bo ona chciałaby żebym miała w sobie trochę więcej radości i energii. Ale mimo tego czuję, że się od niej uzależniłam. Mam depresję i nie mam ochoty chodzić do szkoły, grozi mi niezdanie do maturalnej klasy. Kiedy jednak umawiamy się na spotkanie przychodzę z radością. W trakcie rozmowy nigdy nie chcę skończyć, godzina mija mi tak szybko, mam ochotę zostać u niej na zawsze.. Czasem potrafię też mimo iż nie byłam umówiona siedzieć pod jej pokojem i obserwować kiedy wchodzi i wychodzi, co robi.. Udaję, że niby spotykamy się przypadkiem, a tak naprawdę pokazuję się wszędzie tam gdzie ona. Chciałabym być taka jak ona. Przefarbowałam włosy ja "jej kolor", schudłam, kupuję sobie podobne ubrania.. To jakaś mania :/ Oczywiście ona nie ma świadomości tego, bo jej się nie narzucam, ale kiedy tak siedzimy i rozmawiamy przy herbacie (innym jakoś nie robi herbaty) to mam wrażenie, że jesteśmy przyjaciółkami. A ona jest ode mnie 19 lat starsza i równie dobrze mogłaby być moją matką.. To nie jest normalne.. Ale kompletnie nie umiem się w tej sytuacji odnaleźć, nie wiem co zrobić, teraz mam wrażenie, że tylko ona trzyma mnie jeszcze na tym świecie, gdybym miała przerwać te spotkania mam wrażenie, że zrobiłabym to o czym myślę od dłuższego czasu i nie robię tego tylko ze względu na nią.. :(

×