Skocz do zawartości
Nerwica.com

m_ia

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez m_ia

  1. Witam, jestem początkująca na forum i początkująca z lekami. Dzisiaj zaczęłam brać seronil 10 mg i koszmarnie boli mnie głowa(nie jestem pewna czy jest to skutek uboczny leku bo bóle głowy występują u mnie dość często). Jaki lek przeciwbólowy mogę zażyć?Czy może czekać aż samo przejdzie?Nie spytałam o to lekarza bo w stresie pierwszej wizyty zapomniałam.

  2. Jestem po wizycie. Pani doktor sympatyczna, delikatna w swoich pytaniach, kompetencje trudno mi oceniać tym bardziej ,że to mój pierwszy kontakt z psychiatrą. Diagnoza: depresja i nerwica. Dostałam recepty na Seronil i Zomiren(mam brać tylko doraznie). Za miesiąc mam się zgłosić ponownie i wtedy rozważana będzie psychoterapia. Na razie lekarz uznał ,że musi nastąpić poprawa mojego stanu bo terapia teraz może mi bardziej zaszkodzić niż pomóc.

  3. Potrzebuję rozmowy(może raczej wyżalenia się)bo mam dość. Po tym jak pisałam na forum ,że się zapisałam do lekarza było lepiej. Nie żebym nagle zaczęła być samą radością ale czułam się przyzwoicie. Od kilku dni jest coraz gorzej. Dzisiaj tak zle ,że nie chce mi się wstawać z łóżka nie mówiąc już o tym ,że boje się wyjść z domu(czy wspominałam już o tym ,że czasem dopadają mnie irracjonalne lęki?). Wiem ,że mój nastrój poprawił się na jakiś czas bo podjęłam wreszcie jakąś decyzję, nie sądziłam oczywiście ,że samo to sprawi ,że nagle będę w świetnej kondycji psychicznej, ale zawsze kiedy nadchodzą takie dni jak dzisiaj...no nie radzę sobie. Czuję ,że to wszystko jest tak niezależne ode mnie ,nie mam nad tym kontroli. Zastanawiałam się czy jest sens umieszczać taki post na forum-sama widzę jak bardzo niekonstruktywne jest takie jęczenie jak mi zle. Z drugiej strony napisanie tego i świadomość ,że ktoś to przeczyta to prawie jak rozmowa-a rozmawiać ostatnio nie mam z kim.

  4. Nie, nie chciałabym właśnie dopasowywać do siebie żadnych objawów bo wiem ,że jeśli się o tym naczytam to pewnie nawet schizofrenię u siebie znajdę;)a wykształcenia kierunkowego nie mam i w lekarza się bawić nie będę. To co mogę powiedzieć z całą pewnością to ,że mój nastrój jest obniżony, jestem bardzo nerwowa, mam marne poczucie wartości, problemy ze snem. Pytając o wątki czy artykuły chodziło mi raczej o rady na temat techniki relaksacji, czy ewentualnie proste rady w stylu "słuchaj jazzu a nie hardrocka bo ktoś tam stwierdził ,że to może dobrze działać na psychike;)". Jeżeli komuś z forum ma to przeszkadzać to przyznaje jestem nowa na forum, nie znam tutejszych obyczajów więc udaję się na google:).

    Swoją drogą sama świadomość ,że zdecydowałam się umówić na wizytę trochę mnie uspokoiła.

  5. Niestety wcześniejszych terminów nie było. To jest państwowy lekarz więc wiadomo jak to bywa. Do tego czasu mam zamiar trochę poczytać forum(jeśli znasz jakieś mądre wątki lub artykuły godne polecenia to poproszę:))i będę się starać żeby przynajmniej nie było gorzej. Dobrze ,że jest ktoś taki jak Ty komu chce się napisać kilka słów.

  6. Zadzwoniłam. Wahałam się od rana czy na pewno to zrobić ale tak mała rzecz jak obiecanie na forum ,że to zrobię mnie zmotywowało. Wizytę mam za trzy tygodnie. Jak się okazało najpierw u psychiatry a nie psychologa mimo ,że wydawało mi się ,że kolejność jest inna. Skoro termin wizyty już mam to wiem ,że raczej się nie rozmyślę.

  7. Wybieram się jak tylko wrócę do siebie(za jakiś tydzień) i dostanę termin. Znalazłam rekomendowanego psychologa, spisałam numer telefonu, zamierzam rano zadzwonić i dowiedzieć się co i jak. Chcę iść jak najszybciej bo z doświadczenia wiem ,że za kilka dni pewnie mój nastrój trochę się poprawi i uznam ,że skoro jest dobrze to nie warto. A pozniej znów pójdzie w dół zawsze jest to u mnie cykliczne tylko teraz momenty depresji są przetykane momentami względnego zadowolenia-kiedyś proporcje były inne więc wszystko było mniej uciążliwe. Pytań mam masę :czy ja się kiedyś będę cieszyć?nie będę wiecznie udawać kogoś kim nie jestem?powiem komuś kto mnie zdenerwował żeby nie chcę na niego patrzeć?będę miała jakieś emocje?to co będę robić będzie wynikało z tego co chcę a nie będzie asekuracyjną postawą"ja nikomu nie zrobię krzywdy"? Wiem ,że na te pytania nie znasz odpowiedzi ale to kotłuje mi się teraz w głowie

  8. Witam wszystkich.

    Trafiłam na forum po incydencie który zdarzył mi sie kilka dni temu. Pewne problemy ze sobą, ze swoim samopoczuciem zaczęły się u mnie wraz z dojrzewaniem i zostały o wiele zbyt długo. Mam 24 lata, studiuję, pracuję do tej pory próbowałam wmawiać sobie ,że sama dam sobię radę ,że to nie choroba tylko..melancholijny charakter? Chodzi o to ,że ja innej siebie nie znam, moje problemy to moja osobowość, nigdy w czasie mojego świadomego życia nie bylo inaczej. Lekarza się bałam, nadal boję ale po raz pierwszy bardziej przestraszyłam się tego co się stanie jeśli ktoś mi nie pomoże. Wracając do incydentu: miewałam myśli samobójcze-żadnego dokładnego planowania co i jak, tylko krótki przebłysk żeby zasnąć i się nie obudzić. Zawsze jednak zwyciężało to ,że coś mnie trzyma na tym świecie i ,że tego nie chcę. Pozniej w podobnych okolicznościach pojawiała się już nie myśl ,że ja tego nie chcę ale obawa o moich bliskich o krzywdę jaką im wyrządzę. Nadal jednak wiedziałam ,że tego nie zrobię. Ostatnio przechodząc przez ulicę zauważyłam rozpędzony samochód, zrobiłam kilka kroków a w głowie kołatało mi się "to będzie wyglądało na wypadek". Cofnęłam się, przestraszyłam bardzo bo nie było to świadome, to się działo poza mną. Czy ignorując samobójcze myśli doprowadziłam do tego ,że to się zalęgło w mojej podświadomości? Jestem tym naprawdę przerażona, znalazłam rekomendowanego psychologa mam zamiar skorzystać z jego rady i mam tylko nadzieję ,że wystarczy mi na to siły i odwagi.

    Od dawna zastanawiałam się nad wizytą u lekarza, ale tkwi we mnie przekonanie ,że o ile mam jakieś zaburzenia to są one wynikiem mojej słabości. Że taka wizyta to jakbym wybrała się do internisty z katarem mówiąc mu ,że biegałam nago po śniegu. Czuje się winna tego co się mną dzieje.

    Brzydzę się sobą. Nie widzę w sobie nic dobrego i wartościowego. Nie spotykam się z nikim a spotkania do których zmuszają mnie konwenanse traktuję prawie jak karę(nie dla siebie-dla innych). Ktoś mi bliski od dawna twierdzi ,że jestem egoistyczna, że skupiam się tylko na swoich problemach i dlatego one się nawarstwiają . Nie zaprzeczam bo czuję ,że tak jest. Nic mnie nie interesuje, nie bawi, nie cieszy, coraz trudniej mi rano wstać-i za to wszystko jestem niesamowicie wściekła na siebie, odraża mnie to jakim człowiekiem jestem-fizycznie i psychicznie. Staram się pamiętać o komplementach słyszanych czasem od innych, czasem słyszę ,że jestem interesująca, inteligentna, piękna. Patrząc w lustro widzę brzydką dziewczynę o pustych oczach, a w miłych słowach same łgarstwa którymi ludzie starają się pocieszyć nieudacznika.

    Wybaczcie mi ,że moje powitanie to tak długi lament-musiałam o tym wszystkim chociaż napisać skoro nie mogę porozmawiać.Bardzo bym chciała żeby ktoś nawkładał mi do tej pustej głowy ,że naprawdę muszę iść do psychologa. Mimo wszystko z :) witam!

×