Od jakiegoś czasu mam problem, z którym po prostu sobie nie radzę. Próbuję jak mogę, staram się myśleć pozytywnie, ale to co wydarzyło się w moim życiu nie pozwala mi na normalne funkcjonowanie. Jeszcze 6 miesięcy temu byłam normalną, wesołą dziewczyną. Wszystko do momentu gdy wdałam się w ten związek. W ten chory od samego początku związek. Znałam go od dawna, ma żonę i dzieci. Zakochałam się jak głupia. Wiedziałam,że nie jest z nią szczęśliwy, że jej nie kocha, ale na samym początku powiedział mi, że niczego nie może mi obiecać, że tak nie może być, że nie chce mnie ranić. Ale było już za pózno. Całe wakacje zrywaliśmy ze sobą po to ,żeby za tydzień znowu nie móc bez siebie żyć. W końcu powiedział mi, że mnie kocha. Obiecał,że zrobi wszystko żeby być ze mną, że jestem jedyną prawdziwą osobą w jego życiu. Uwierzyłam. I kochałam jeszcze bardziej. A teraz wszystko prysło. Odszedł. Powiedział,że nie może odejść, że za bardzo kocha dzieci, że nie chce ich stracić. Wszystko się zawaliło. Nie widzę już celu. Nie widzę innych mężczyzn i nie chcę ich widzieć. Próbuję być silna, ale nie umiem. Najgorsze jest jednak to,że ja nawet nie potrafię go nienawidzić. Staram się jak mogę, aby mieć z nim jakikolwiek kontakt z nim. On też to robi. Chociaż wiemy,że nie będziemy razem. To jego decyzja,a ja nie wyobrażam sobie, że nagle miałabym całkowicie wymazać go ze swojego życia. Wiem,że to głupie. Wiem,że on na to zasługuje. Skrzywdził mnie jak nikt inny. Ale to dla mnie za trudne. Nie widzę mojego życia bez niego i to tak bardzo boli,że nie mam już siły na nic.
serce mi pęka.
w Depresja i CHAD
Opublikowano
Witam.
Od jakiegoś czasu mam problem, z którym po prostu sobie nie radzę. Próbuję jak mogę, staram się myśleć pozytywnie, ale to co wydarzyło się w moim życiu nie pozwala mi na normalne funkcjonowanie. Jeszcze 6 miesięcy temu byłam normalną, wesołą dziewczyną. Wszystko do momentu gdy wdałam się w ten związek. W ten chory od samego początku związek. Znałam go od dawna, ma żonę i dzieci. Zakochałam się jak głupia. Wiedziałam,że nie jest z nią szczęśliwy, że jej nie kocha, ale na samym początku powiedział mi, że niczego nie może mi obiecać, że tak nie może być, że nie chce mnie ranić. Ale było już za pózno. Całe wakacje zrywaliśmy ze sobą po to ,żeby za tydzień znowu nie móc bez siebie żyć. W końcu powiedział mi, że mnie kocha. Obiecał,że zrobi wszystko żeby być ze mną, że jestem jedyną prawdziwą osobą w jego życiu. Uwierzyłam. I kochałam jeszcze bardziej. A teraz wszystko prysło. Odszedł. Powiedział,że nie może odejść, że za bardzo kocha dzieci, że nie chce ich stracić. Wszystko się zawaliło. Nie widzę już celu. Nie widzę innych mężczyzn i nie chcę ich widzieć. Próbuję być silna, ale nie umiem. Najgorsze jest jednak to,że ja nawet nie potrafię go nienawidzić. Staram się jak mogę, aby mieć z nim jakikolwiek kontakt z nim. On też to robi. Chociaż wiemy,że nie będziemy razem. To jego decyzja,a ja nie wyobrażam sobie, że nagle miałabym całkowicie wymazać go ze swojego życia. Wiem,że to głupie. Wiem,że on na to zasługuje. Skrzywdził mnie jak nikt inny. Ale to dla mnie za trudne. Nie widzę mojego życia bez niego i to tak bardzo boli,że nie mam już siły na nic.