Skocz do zawartości
Nerwica.com

kretka

Użytkownik
  • Postów

    224
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez kretka

  1. Myślę, że to zalezy od wielu czynników, nie tylko od leku jako takiego, ale od indywidualnej na niego wrażliwości i poziomu libido przed braniem leków. Ja zawsze miałam dość kiepski temperament. Biore pigułki anty i Asentrę i teraz prawie w ogóle nie mam popędu... Ale wydaje mi się, że popęd to jedno a orgazm to drugie. Jak juz się dam namówić;-) to jest świetnie zazwyczaj:-)

  2. No i stało się. To, co brałyśmy wszystkie za głupie plotki, ziściło się. W tym roku kończę psychologię. Kobity psycholożki i lekarki dostają w tym roku powołanie:-p Najśmieszniejsze jest to, że drogą losowania wybrano tylko kilka dziewczyn z roku. Powinnam chyba zacząć grać w totka z takim fartem;-) Heh, męża przenieśli do rezerwy, to o mnie się wojsko upomniało;-p

    Komisja w kwietniu. Prawodopodobnie chodzi tylko o założenie książeczki wojskowej, żeby się mogli upomniec w razie potrzeby (wojny??), ale cholera wie, co tak naprawdę będą ode mnie chcieli...

    Zamówiłam już ksero papierów tam gdzie sie leczyłam wcześniej, jeszcze muszę iść do mojej nowej psychiatry, żeby od niej też dostać na piśmie, że się cały czas leczę.

    Moja kumpela- prawniczka twierdzi, że nerwica upośledzająca w stopniu średnim lub poważnym funkcjonowanie kwalifikuje na kat.D. Oczywiście pod warunkiem, że się ją udokumentuje. Mam półtora miesiąca na skompletowanie papierów.

    Jestem obecnie w takim stanie, że nie wychodzę sama nawet przed dom. Z kimś to owszem, ale sama- nie ma mowy. Nie wyobrażam sobie, że miałabym iść na jakieś przeszkolenie. Zależy mi na tym D.

    No i teraz pytanie, choć nie wiem, czy ktokolwiek zna się tu na tym. Czy jak będę szukać roboty, to spytają mnie o kategorię? W końcu chyba posiadanie przez kobietę książeczki wojskowej to nie standard?... Bo trochę się jednak obawiam, że ta D może mi nieco utrudnić. Liczę na to, że kobiet o to nie pytają przy przyjmowaniu do pracy...

    Wiecie coś na ten temat?

  3. Jestem w podobnym stadium (zmagam sie z tym ponad 6 lat). Nie wychodzę sama z domu w ogóle. Wszędzie tylko z mężem. Biorę Asentrę, gówno to daje... Jestem w terapii, po raz kolejny. Też gówno to daje. Poddałam się. Robię tylko to co muszę. Kończę studia (nie pamiętam kiedy ostatnio sama jechałam na uczelnię, zawsze ktoś mnie wozi), zabieram się za pracę magisterską, za 4 miesiące obrona. Będę musiała iść na staż, potem do pracy. Nie wiem, jak to będzie, jak to udźwignąć. Nie wiem, skąd brać siłę. Mam wrażenie, że moje pokłady już dawno się wyczerpały:-(

  4. Ech... Znam to aż za dobrze. Borykam się z tym od 6 lat:-( Raz jest lepiej raz gorzej. Obecnie w ogóle nie wychodzę sama, jedynie z mężem, ewentualnie z bliską kolezanką. Ale bywało też lepiej. Wówczas radziłam sobie w sposób, o jakim już tu pisano- zająć się czymś. Noś ze sobą odtwarzacz z ulubioną muzyką, dobrą książkę, pisz smsy, umawiaj się z kims na podróż jeśli tylko możesz... Im mniej myślisz o napadach paniki, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że one sie pojawią. Jeśli już dostaniesz ataku, również staraj się myseć o czyms innym, czymkolwiek, licz samochody, śpiewaj pod nosem, a przede wszystkim oddychaj- spokojnie, ale nie za głęboko (bo to prowadzi do hiperwentylacji). Ja mam ataki paniki zawsze gdy wychodzę gdzies sama, szczególnie w tramwaju, w dużym sklepie... Czasem nawet gdy jestem w domu bez męża. Naprawdę najlepszy sposób to zająć się czymś. Możesz też spróbować łagodnych leków uspokajających, ziołowych, np. Persenu. Warto byłoby też udać się do lekarza rodzinnego, by dał Ci skierowanie do psychologa (lub poszukac terapeuty prywatnie). Psychoterapia powinna pomóc. Jeżeli napady bardzo utrudniają Ci zycie, mogłabyś też pójść do psychiatry (bez skierowania tam się dostaniesz). To żaden wstyd, a czasem leki pomagają przerwać najgorszy okres. Trzeba jednak pamiętać, że podstawą jest psychoterapia, ale leki mają niekiedy skutki uboczne i nie można ich brac w nieskończoność.

    Mimo, że borykam się z tym swiństwem mało skutecznie już od 6 lat, ciągle wierzę, że sie wyleczę. Biore leki, chodzę na psychterapię.

    Będzie dobrze, tylko uwierz, że może być.

    Powodzenia zyczę!!!

     

    [ Dodano: Nie Lut 04, 2007 2:40 pm ]

    PS. Staraj się nie zamykac w domu, wychodź, nawet tylko kawałeczek, przed dom, do pobliskiego slepu. Jeśli przestaniesz "ćwiczyć", bardzo utrwalisz sobie takie postępowanie. NIE PODDAWAJ SIĘ!

  5. Z opóźnieniem dołączam się, bo rzadko tu ostatnio zaglądam, ale- jak mówią- lepiej późno niz wcale;-p

    Dziękuję za życzenia (Aniołku!:-)) i składam również wszystkim forumowiczom noworoczne życzenia: przede wszystkim spokoju ducha i optymistycznego podejścia do naszej dziwnej przypadłosci. A także miłości duuużo, samoakceptacji, wytrwałości w walce o swoje marzenia i samych pogodnych dni w 2007 roku:-)

  6. Nie mam jasnego zdania w tej sprawie... Tzn. ogólnie uważam, że ukrywanie sie zabiera zbyt wiele energii i wiele utrudnia w-i tak juz trudnym- zyciu. Dlatego o moich lękach wiedzą wszyscy, z którymi się stykam- rodzina, przyjaciele, mąż ,znajomi z uczelnie, nawet w tym semestrze wykładowcy, z którymi mam zajęcia, na które czasem nie udaje mi się dotrzeć... To mi dość mocno ułatwia sprawę, zapenia wsparcie i pomoc wielu osób... I tu własnie jest druga strona medalu- nadmierne korzystanie z takiej pomocy znacznie utrudnia wyjście z zaburzenia, utrwala je. Ja się o tym przekonałam, uzalezniłam sie od pomocy innych, powoli wychodze z tego... Uważam więc, że chyba warto mówić innym, ale nie naduzywac plynących z tego korzyści, bo tylko sobie zaszkodzimy...

  7. Słuchajcie, mam powiększone węzły chłonne, w różnych okolicach: karkowe, na szyi, pod pachami i w pachwinach.

    Badania (morfologia, OB itp) mam super, nawet CRP wyszło malutkie, czyli teoretycznie nie ma stanu zapalnego. Lekarz powiedział, że ryzyko chłoniaka jest znikome, ale żeby dla pewności pokazać się onkologowi.

    No i oczywiście wkręciłam sobie tego chłoniaka (już wcześniej ktoś mnie tym postraszył, dlatego w ogóle poszłam do lekarza). Chyba umrę ze strachu.

    Psycholog powiedziała mi, że nie jest wcale wykluczone, że to psychosomatyka. Jakoś to do mnie nie przemawia- powiększone węzły na tle psychicznym?...

    Miał ktoś tak?

  8. Kurde.

    Mam dylemat.

    Zazwyczaj jestem w stanie sama zostać w domu, gdy mąż idzie do pracy (nie pracuje zbyt wiele, trzy popołudnia w tygodniu).

    Ale dziś, w związku ze splotem różnych okoliczności, nie czuję się dobrze. Nie czuję się bezpiecznie. Wolałabym nie być sama.

    Mam mozliwość iść z nim do pracy. Jest to szkoła językowa. Jest tam pomieszczenie ze stolikami, można posiedzieć i poczytać.

    Mąż niedługo wychodzi, a ja nie mogę się zdecydować.

    Czy wyjście z nim nie będzie całkowitym poddaniem sie lękowi?

    Ale z drugiej strony- nie wiem, czy wytrzymam dziś sama w domu:-(

  9. Emilita, tak nerwica może sie pojawić bez wyraźnej poważnej przyczyny i często tak się dzieje. Tzn. jakaś przyczyna zawsze jest, ale to nie musi być żadne uchwytne zdarzenie.

    A drętwienia są jak najbardziej normalne (choć powinnaś oczywiście wykluczyć przyczyny np. krążeniowe). Nie chcę Cię straszyć, ale nerwica- jeśli to ona- pokaże Ci tak wiele swoich zadziwiających twarzy, że nie bedziesz mogła wyjść z podziwu. Żeby Cie przygotować, żebyś się nie wystraszyła, mogę Ci powiedzieć, że do całkiem standardowych objawów należą jeszcze: zawroty głowy, mroczki przed oczami, uczucie słabości, wrażenie bicia serca w całym ciele, monstrualnie przyspieszone tętno, bóle w okolicy serca, trudności z oddychaniem, zimne poty, sensacje jelitowo- żołądkowe, drżenie i drętwienie wszelakich częsci ciała (łącznie np. z powiekami czy językiem), gula w gardle, mdłości, uczucie, że Twoje ciało nie jest Twoje... Jeśli to wszystko będzie Ci się przytrafiać, to najpewniej nerwica. Niestety, ale też TYLKO. Bo-mimo wrażenia strasznej choroby- ona nie jest w stanie Cie zniszczyć. POWODZENIA!!!

  10. Nie nazwłabym tego, co mnie się przydarza drgawkami, raczej silnymi skurczami mięśni, drżeniem nie do opanowania, ale chyba mam to samo... Choruję na nerwicę od kilku lat i niby już wszystko o niej wiem... Ale nawet teraz gdy poczuję jakiś niepokojący objaw (np. drętwienie lub nietypowy ból głowy) reaguję właśnie takim drżeniem, do tego dochodzi bardzo silne bicie serca i lęk... Tak więc to może byc oczywiście nerwica, ale powinnaś jednak poradzić sie lekarza.

  11. Siedzę sama w domu:-(

    Źle mi dziś.

    Trzęsę się, a najgorsze to uczucie, że moje ciało nie należy do mnie. Robię coś i nagle łapię się na tym, że nie wiem, co robię i po co. Jakby ręka wykonująca czynność nie była moja:-( I obraz mi jakby "przeskakuje", patrzę na coś, ale oczy mi "uciekają".

    To strasznie nieprzyjemne. Rzadko mi się zdarza, akurat teraz pechowo tak. Poradźcie coś na to, błagam.

  12. Metka, jedno Ci powiem z własnego doświadczenia- nie zamykaj się w domu, bo juz z niego nie wyjdziesz.... Szczerze mówiąc męczę się na zajęciach strasznie (nie dojeżdżam na nie sama, zawsze ktoś mnie odwozi, bo najgorzej jest mi samej sie poruszac po miescie), mam ataki lęku, boli mnie głowa, wieczorami "odchorowuję" poświęcenie, ale... chodzę na te zajęcia. Wiem, ze jeśli bym przestała na więcej niż tydzień, juz by mnie chyba nikt nie zmusił, żeby tam wrócić. Najtrudniej jest zacząć...

    Czasem robie sobie wolny dzień, gdy mi naprawde źle (tak było dzisiaj;-p) ale nie można tak ciągle. Trzeba się zmusić, w razie potrzeby wesprzeć lekami, i próbować. Tylko w ten sposób można z tego wyjść. Powodzenia i uściski dla wszystkich lękowców.

  13. Metka, jedno Ci powiem z własnego doświadczenia- nie zamykaj się w domu, bo juz z niego nie wyjdziesz.... Szczerze mówiąc męczę się na zajęciach strasznie (nie dojeżdżam na nie sama, zawsze ktoś mnie odwozi, bo najgorzej jest mi samej sie poruszac po miescie), mam ataki lęku, boli mnie głowa, wieczorami "odchorowuję" poświęcenie, ale... chodzę na te zajęcia. Wiem, ze jeśli bym przestała na więcej niż tydzień, juz by mnie chyba nikt nie zmusił, żeby tam wrócić. Najtrudniej jest zacząć...

    Czasem robie sobie wolny dzień, gdy mi naprawde źle (tak było dzisiaj;-p) ale nie można tak ciągle. Trzeba się zmusić, w razie potrzeby wesprzeć lekami, i próbować. Tylko w ten sposób można z tego wyjść. Powodzenia i uściski dla wszystkich lękowców.

  14. Za każdym razem po Xanaxie boli mnie głowa.

    W kryzysowych sytuacjach biore 0,25 mg Xanaxu. Działa na mnie umiarkowanie, powiedziałabym, że TROCHĘ pomaga. Niestety potem jest gorzej, bo po godzinie czy dwóch od wzięcia, zaczyna boleć mnie głowa. Oczywiście nie mogę na ten ból wziąć Ibupromu, bo nie powinno się brać w małym odstępie benzo i leków przeciwbólowych:-(

    Czy ktos też tak ma?

    Może to zbieg okoliczności, albo sobie wmawiam?...

    Jest to bardzo uciążliwe:-(

  15. Za każdym razem po Xanaxie boli mnie głowa.

    W kryzysowych sytuacjach biore 0,25 mg Xanaxu. Działa na mnie umiarkowanie, powiedziałabym, że TROCHĘ pomaga. Niestety potem jest gorzej, bo po godzinie czy dwóch od wzięcia, zaczyna boleć mnie głowa. Oczywiście nie mogę na ten ból wziąć Ibupromu, bo nie powinno się brać w małym odstępie benzo i leków przeciwbólowych:-(

    Czy ktos też tak ma?

    Może to zbieg okoliczności, albo sobie wmawiam?...

    Jest to bardzo uciążliwe:-(

×