Skocz do zawartości
Nerwica.com

natalka11099

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez natalka11099

  1. Ja mam tak, że np teraz siostra do mnie mówi, a ja się jej co chwilę pytam "Co mówiłaś?" bo tak jak bym się wyłączała. A później mówi jeszcze raz i tak jakbym jej do końca nie słuchała. Może to co Ty masz jest podobne, w końcu nie każdy odczuwa wszystko tak samo.

     

     

    Oby tylko to niedługo poszło w cholerę !

  2. Dokładnie tak - raczej taka zawieszka, a nie szok . Nic nie mozesz z tym zrobic, bo lęk przyjdzie i przejdzie, a takie otępienie jest i nie wiadomo co zrobic, zeby bylo inaczej :(

    Ja mam tak teraz :(

    I nie wiem co z tym robic . :( Czekam aż przejdzie :(

    Bo kiedys w końcu musi.

  3. Najprościej będzie, jesli pójdizesz do laboratorium, i zrobisz sobie zwykłe badanie krwi. Tam Ci wykaże ile masz hemoglobiny, która odpowiada za pojawienie się anemii - wiem, bo sama miałam. Możesz isc do lekarza rodzinnego i wziąć skierowanie, albo zapłacić. Ale chyba skierowanie to lepszy pomysl, bo lekarz powie Ci więcej niż sam dojrzysz w tych wynikach.

     

    A co do otepienia, to nie wiem kiedy to minie, i czy będą tego jakieś skutki uboczne :( Oby nie :(

  4. Tak, właśnie myślę, żeby się wspomóc dodatkowo farmakologicznie, bo nie wytrzymam tego chyba dłużej... Po tym jak napisałam poprzedniego posta miałam taki atak, że przeraziłam siostrę i babcię, myślałam , że umieram :(

    Wzięłam hydroksyzyne, która mnie trochę uspokoiła, no ale i tak nie czuje się najlepiej... Zresztą juz nawet nie wiem jak to jest LEPIEJ i NORMALNIE :(

     

    [Dodane po edycji:]

     

    I przez to cholerstwo będę musiała zacząć w przyszłym roku chyba studia od nowa... Bo nie mogę z tym wytrzymać , w innym mieście, gdy jestem sama :(

     

    [Dodane po edycji:]

     

     

  5. U mnie cała moja nerwica zaczęła się w 2 klasie gimnazjum:( Czyli męczę się z nią już 7 lat :( Z drobnymi przerwami. Zaczęło się od tego, że we wspomnianej 2 klasie byłam na maratonie matematycznym - 24 h w jednym pomieszczeniu, żadnego wyjścia, cały czas rozwiązywanie zadań. Wcześniej nie miałam zadnych problemów ze zdrowiem, więc stwierdziłam, że mogę wziąc w tym udział. No i minął cały dzień a o godzinie 22 ja siedząc w ławce , nagle jakby coś mną "rzuciło" i tak się zaczęło:(

    Później chodziłam do psychiatry, dziecięcego, który dał mi jakieś psychotropy, jakieś słabe, i czułam się po nich trochę otępiała. Odstawiłam je, zaczęłam balowac, pic, palic... I przez rok, czy dwa było lepiej...

    Potem poznałam swojego chłopaka, i przestałam tak życ. Uspokoiłam sie:)

    No i doszedl do tego fakt, że miałam w klasie w liceum koleżankę, która chorowała na padaczkę. Każdego dnia zastanawiałam się, czy aby przypadkiem nie dostanie ataku. W końcu zaczęłam myslec, ze ja tez mogę dostac takiego ataku... I zaczęły się lęki. Chodziłam do psychiatry, dawała mi Asentrę 50 mg. Brałam ja najpierw po pół tabletki, później całą . Na początku pomagało. Później zrobiłam sobie 2-tygodniową przerwę, i gdy zaczęłam brac je z powrotem przestały działac. Wręcz przeciwnie - czułam się jeszcze gorzej. Poszłam do psychiatry prywatnie, a tam Pani doktor kazała mi odrzucic te leki, bo i tak mi nic nie pomagają, i stwierdziła, że pomoc psychiatry nie jest mi potrzebna, a powinnam pójśc do psychologa, który pomoże mi zlokalizowac źródło lęków i jakoś się z tym uporac.

    Kiedy szłam do psychologa, gdy zaczynałam terapię, miałam lęki napadowe - nagle zaczynałam się czuc potwornie, myślałam, że zemdleje, że zaraz umrę, i panicznie się bałam... Najgorzej w Kościele, do którego bardzo czesto chodzilam, a teraz nie chodzę wcale :( A teraz, po 2 miesiącach terapii, nie wiem czy jest lepiej czy gorzej... Nie mam już ataków... Czuję się jakbym nie była soba, czasem jakby mnie tu w ogóle nie było, jakby wszystko to mi się sniło... Czasem myslę, że wolałam miec chyba te lęki... Lek prxyszedł, później minął. A to jest cały czas... :( I nie ma na to żadnego lekarstwa, ktore mogłabym wziąc i po którym by mi to przeszło... I te koszmarne noce, gdy się budzę i nie wiem co się ze mną dzieje :(

    Czasem po prostu nie mam juz sily, wiem z 1 strony co mi jest, i ze nie umre, ze nic mi sie nie stanie, a jednak ten niepokoj gdzies tam jest... :(

    Wy tez macie cos podobnego? :(

×