Skocz do zawartości
Nerwica.com

Honey_lady

Użytkownik
  • Postów

    183
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Honey_lady

  1. Cholera jasna, teraz to się boję, ale jesli to polekowe u mnie to juz powinno minąć chyba. I dlaczego zaraz po odstawieniu ( acha, dzień po odstawieniu straciłam przytomność, co nigdy jeszcze mi sie nie zdarzyło) było dobrze, a teraz znów jest źle i mam te złudzenia słuchowe i jakieś durne głośne mysli, głupie uczucie, bo to tak jak by mi cos gadało wewnątrz mojej głowy. A czasem mam wrażenie, ze słyszę jakieś szepty, włos mi sie jeży wtedy na głowie... Chyba źle ze mną...

  2. Brałam Setaloft przez 9 dni. W dziewiątym dniu (dawka 50 mg) wylądowałam w szpitalnej izbie przyjęć, zresztą na własną prośbę. 50 mg brałam przez tydzień i ten tydzień był koszmarny, z ogromnymi lękami, złudzeniami słuchowymi ( wydawało mi się, że ktoś mnie woła, ze słyszę jakieś rozmowy, a rozmówców nie było:)). Słyszałam coś w rodzaju głośnych myśli, dopowiadałam sobie dalszy tekst zasłyszanego fragmentu zdania, np usłyszałam człowieka mówiącego do kogoś "stój i weź... a w głowie pojawiło mi się ...parasol- bez sensu, bo akurat wtedy nie padało) Ale najgorsze były jakieś dziwne zaburzenia myślenia, jakieś wstawki, zbitki słów na początku nic nie znaczące, nielogiczne, ale strasznie wku**jące. Potem normalnie te myśli zaczęłam jakby słyszeć, stały się o treści oceniającej i krytykującej. I wtedy zrozumiałam, że coś jest nie tak, ze to chyba psychotyczne. Mąż zawiózł mnie na izbę przyjęc i tam taki starszy juz lekarz od razu kazał mi wyrzucić sertralinę i powiedział, ze to polekowe. Dostałam jakichś , jak on to określił, pseudohaulycynacji. Odstawiłam Setaloft, nie biorę już trzeci tydzień. W pierwszym tygodniu było ok, wszystko wróciło do normy ( do tej sprzed brania leków, a choruję na ZOK). Niestety od kilku dni te dziwne objawy wróciły, jutro znów idę do psychiatry, bo mi ten lek trochę chyba namieszał w głowie. Teraz to już normalnie się boję i nie mogę przestać mysleć, że dostałam jakiejś schizy, że sertralina wyzwoliła u mnie jakieś predyspozycje i zachorowałam na schizofrenię. Aczkolwiek lekarz przez telefon zapewniał mnie, ze nie mam schizy, ze to wzrost mysli natretnych itd. Ale stracha mam potężnego. Jak będę po konsultacji to dam wam znać.

  3. Dajcie namiary na priva jak wpłacić kasę dla Piorunki.

     

     

    1. Panna_Modliszka

    2. dominika92

    3. Aleks*olo

    4. GreenEye

    5. Korba

    6. Brokenwing

    7.Krwiopij

    8.wovacuum

    9.tet

    10.God's Top 10

    11. Misiek_NL

    12. shadow_no

    13. MOCca

    14. martini

    15. gawdzik

    16. Wenedonga

    17. refren

    18. słońce_nie_wzejdzie

    19. Conrado31

    20. eufrozyna

    21. godless

    22. Paranoja

    23. Linka

    24. TheGrengolada

    25. wiola173

    26. fobia

    27. LasVegas(Balbina)

    28. mikimoka

    29. To takie czary...

    30. wiola

    31. Amon_Rah

    32. domin1

    33. GreenGo

    34. anwet

    35. tynka92

    36. El Chupacabra

    37. maciusio

    38. Honey_lady

  4. Czy ktoś brał Sulpiryd na myśli natrętne i nieprzyjemne uczucie wewnetrznego napięcia? Ja dostałam Sulpiryd na dzień 2x50 mg a na noc biore chlorprothixen. Mam nerwicę lękową z myslami natretnymi. Ogólnie jestem aktywna, a ten Sulpiryd podobno jeszcze nakręca? Wcześniej brałam mełe dawki samego chlorprothixenu, ale strasznie mnie zamulał i chodziłam pół przytomna.

  5. Ja mam od jakiegoś czasu takie "potykania się" serca. W ekg wychodzi to jako dodatkowe skurcze nadkomorowe. Okropne uczucie takiego zamierania serca. Wpierw bije ono szybko, potem dziwne uczucie pauzy i za chwilę powolne bicie serca. Rozmawiałam z kardiologiem , podobno to niegroźne, ale budzi strach,że może kiedyś serducho nie załapie rytmu po tym potknięciu i stanie. Ech, ta nerwica... Biorę na to potykanie serca Propranolol. troszkę pomaga.

  6. Może masz skłonności genetyczne do zab. psychicznych? Twoja mama choruje na depresję, a jej problemy małżeńskie też pewnie nie pozostały bez wpływu na Twoje dzieciństwo. Myslę, ze trapią Cię myśli obsesyjne. Nie zaszkodzi, jak odwiedzisz psychologa w poradni.

  7. Linka, moje omamy to nie piski, trzaski i szumy. Czasami słyszę, jak ktoś woła mnie po imieniu ( brr, mimo ,że wiem ze to złudzenie to mam zawsze gesią skórkę), a czasami słyszę coś jakby rozmowę pomiedzy kobietą a facetem ( inne tony głosów). Ignoruję je, bo mam świadomość, że są nieprawdziwe i cichną, gdy np. wyłączam komputer i gdy w pokoju jest całkiem cicho. Ale jest to niesłychanie upierdliwe i wciąż powoduje u mnie lęk przed psychozą.

  8. Choruję na mieszane zaburzenia lękowe od ponad roku, od kilku miesięcy mam "nowy" objaw nerwicy - złudzenia słuchowe. Byłam u dwóch różnych psychiatrów i obydwaj potwierdzili, że są to objawy nerwicowe. Okropnie boję się schizofrenii, dlatego,gdy tylko pojawiły się te omamy, pognałam do lekarza. Czasami, o różnych porach dnia ( najczęściej wieczorem) wydaję mi się, że mnie ktoś woła, albo, że gdzieś obok mnie prowadzona jest jakś rozmowa. Nie potrafię określić na jaki temat, często złudzenia takie występują, gdy jest włączony komputer i szumi, albo przelewa się woda w grzejnikach. Jest to bardzo irytujące. Do tego doszły jakieś problemy z sercem, czuję jakby na moment przestawało bić. Albo bije szybko, potaem czuję dziwną przerwę ( mam wtedy takie "motylki" w klatce piersiowej) poczym zaczyna ponownie bić, ale dużo wolniej. Robiłam ostatnio holtera, wynik wyszedł ok. Czy ktoś z Was tak ma?

  9. Rafał, jeśli mogę Ci doradzić, to nie podejmuj żadnych decyzji wiążących w tej chwili. Nie decyduj się na opuszczenie swojej dziewczyny, musisz zrozumieć pewną właściwość nerwicy- to choroba z nazwy atakująca nerwy, a w rzeczywistości powoduje totalne zamieszanie w emocjach. Szczególnie podczas ostrej fazy choroby, gdzie dominują lęki i brak pewności siebie. Obniżona samoocena i brak chęci do życia mogą sprawić, że Twoja dziewczyna będzie błędnie postrzegać otaczającą ją rzeczywistość. Piszesz, że podejmie ona terapię, i dobrze. Istnieje jedna bardzo ważna zasada, aby podczas terapii nie wolno podejmować decyzji , które mogą znacząco zmienić życie (rozwody, rozstania, opuszczenie rodziny itp). Decyzje tę są bowiem często robione pod wpływem impulsu, nagłej zmiany nastroju. Powiem Ci, że ja musiałam podpisać taki dokument przed moją terapią na oddziale dziennym, że nie bedę niczego ważnego zmieniać w moim zyciu podczas trwania terapii. To powie Ci każdy psycholog. Ja byłam przez moment gotowa zostawić męża. Na szczęście do tego nie doszło. Nie każ swojej dziewczynie wybierać, nie oczekuj od niej teraz trafnych decyzji. Ona może nawet zastanawiać się, czy jest w stanie kogokolwiek kochać, czy sama zasługuje na miłość. Bądź przy niej nawet jako przyjaciel. Koniecznie ją wspieraj, ale nie odciążaj. Sama musi zmierzyć się ze swoimi lękami, "demonami". Powodzenia.

  10. Majka2000, doskonale Cię rozumiem co przeżywasz. Ja też boję się choroby psychicznej, a myśli, że być może mam(albo będę mieć) schizofrenię doprowadza mnie do obłędu. Te moje mysli obsesyjne o objawach schizo doprowadziły do tego, że zastanawiam sie co mysli, czuje schizofrenik i wmawiam sobie, że myślę ta samo. Np. teoria spisku, że za moimi plecami ludzie coś knują. Ok, ja w to tak naprawdę nie wierzę, ale pojawia się myśl, że może jednak, że może wierzę, tylko wmawiam sobie, że nie wierzę. Normalnie pokręcone to wszystko. Przed posiłkiem myslę sobie, schozofrenik pomyslałby, że to jedzenie jest zatrute, więc już pojawia się lęk, dlaczego ja w ogóle myślę, jak mysli schizofrenik. Może ja ją jednak mama, tą schizofrenię. Nakręcam się i wyć mi się chce, bo boję się tego wszystkiego. Mam tego dosyć, utrudnia to zycie mi i mojemu mężowie, bo zwierzam mu się z tych wszystkich durnych myśli. Już nawet postanowiłam nie zaglądać przez jakiś czas na forum, ale nic z tego, niepewność jest silniejsza.

  11. Podobno zaleca się jednorazowe wypicie szklanki wody o temperaturze pokojowej.Najlepiej przefiltrowanej, nie chlorowanej. Taka dawka 3 litry to zbyt dużo jak na dobową dawkę, nie mówiąc o jednarozowej. Możesz wypłukać sobie elektrolity, sód i potas.

     

     

    Podczas ataku odczuwasz pragnienie, bo zwieksza się poziom glukozy we krwi i to raptownie. Spożywaj złożone węglowodany (kasze, ryż) a ogranicz słodycze. Wodą tego nie zmienisz.

  12. Przyznam się Aneto22 , że Twoje posty śledziłam od jakiegoś czasu, bo ja borykam się również z problemem myśli natretnych, które odbierają mi całą radość i chęć do życia. Fajnie. że w koncu znalazłaś lek, który zadziałał. Ja wciąż próbuję. Ostatnio biorę chlorprotixen, neuroleptyk, który ma wyciszyć te mysli. Wycisza i owszem ale również te dobre. Tak więc to chyba lek nie dla mnie. Zyczę Ci powodzenia w leczeniu. Pozdrawiam.

  13. Na syndrom jelita drażliwego chorowałam przez kilka lat, miałam robione kolonoskopie, rektoskopie, usg brzucha kilkakrotnie, do tego zapalenia jelita grubego, eh, paskudztwo. Zaparcia, biegunki, wzdęcia, sami wiecie jak to jest. Na kolejnej konsultacji trafiłam do chirurga, który zalecił mi zmiane diety. Całkowita rezygnacja z mleka, przetworów mlecznych, jogurtów ( bardzo rzadko wyłącznie naturalny bez cukru) i ograniczenie przez dwa tyg. cytrusów. Wyśmialam gościa, no bo w jogurtach są pozyteczne bakterie, a cytrusy są zdrowe. Jadłam jak dawniej i ...chorowałam. Potem spotkałam się z koleżanką, która właśnie dietą eliminacyjną pokonała IBS. Ograniczyłam mleko i jego przetwory (najgorsze jest mleko z kartonu), jadłam mniej mięsa, a wieprzowinę omijam z daleka. I co? polepszyło mi się. Od prawie roku mam spokój. Sprawdziłam na sobie. To nie czary, też nie mogłam uwierzyć, że zadziałalo. Spróbujcie, może bedzieci się lepiej czuli.

  14. Zaczęłam od wczoraj brać 2 razy po 15 mg, rano i na noc. Tak naprawdę to wieczorem powinnam wziąć 30 mg, ale już po 15 mg czuję się tak, jakby moje serce chciało wydostać się na wolność. Tętno spoczynkowe powyżej 100 , i to cholerne potykanie się serca. Objawy te występują jakieś dwie godziny po zażyciu leku, łykam więc zaraz Propranolol, ale nie na wiele pomaga, a boję się zwiększyć dawkę beta blokera na własną rękę. Normalnie boję się już tego Chlorprotixenu. W ciągu dnia muszę choć na pół godziny położyć się, bo czuję się jak pijana. Czy ktoś tak ma?

  15. Ja nawet ostatnio wmawiałam sobie, że mam rozdwojenie osobowości. Ze mam jakąś psychozę, no bo rozmawiam z człowiekiem, a w myslach go przezywam (mam takie natręctwa myslowe już od kilku dobrych miesięcy - strasznie utrudniaja zycie), w jednej sekundzie dopada mnie mysl,że ja tak naprawdę to co sądzę o tym człowieku pokrywa się z tym to co o nim pomyślałam natretnie ( np. straszna pierdoła itp) (pokrętnie to brzmi , wiem). I czuję się chora, bo już sama nie wiem, czy tę daną osobę lubię czy też nie. Rany, można dostać zawrotu umysłu :roll: .

  16. Psychiatra zalecił mi pracę nad soba:) W jego rozumieniu to odwrócenie uwagi, znalezienie sobie zajęcia. Jest to cholernie trudne, bo ja skupiam całą swoja uwagę na tych różnych dźwiekach. Potrafię zrobić obchód mieszkania, albo przyłożyć ucho do grzejnika elektrycznego, aby stwierdzić, że buczy....I najgorsze jest to, że ja faktycznie z tej całej mieszanki dźwięków wyławiam czasem coś, mam naprawdę złudzenia. Ale jak sie wsłucham, to słyszę tylko mruczenie lodówki albo rozmowę najprawdziwszych ludzi za oknem. Ale stresora i tak mam. Najgorsze są wieczory, kiedy zwieksza się przepływ ciepłej wody przez grzejniki. Normalnie robię się jak nietoperz:)

  17. Majka, rozumiemTwój strach przed schizofrenią. Sama przez to przechodzę od kilku tygodni. I mimo tego, że po raz kolejny w zeszły wtorek psychiatra potwierdził nerwicę i zaprzeczył psychozom, schizofrenii i innym podobnym chorobom, to ja nadal odczuwam lęk i mam jakąś głupią obawę, że może jednak lekarze sie pomylili ( a byłam u kilku lekarzy, jestem pod opieką psychologa klinicznego) i mam tą schizofrenię. U mnie oprócz typowych objawów lękowych występują mysli obsesyjne (mam mieszane zab. lękowe) i od miesiąca mam czasami w ciągu dnia omamy słuchowe. Tak, wydaje mi się, że z szumu wydawanego przez różne sprzęty domowe, lodówkę, kaloryfery, szumu wentylatora przy kompie wyodrębniam głosy. Słyszę, jak mnie ktoś woła, albo jakieś rozmowy, których nie potrafię określić wyraźnie. I nie są to takie głosy jak słyszę normalnie kiedy ktoś mnie woła, ale raczej dobiegające z daleka, niewyraźne. Budzą one we mnie lęk, wiem, że powstają jedynie w mojej głowie. Bywały takie dni, że snułam się po domu i bez końca nasłuchiwałam, a moje uszy zamieniały się w dwa ogromne radary. Kiedy pierwszy raz to mi się przydarzyło to ryczałam ze strachu a mąż dzwonił do mojego psychiatry. Lekarz powiedział, że takie rzeczy mogą się pojawić w nerwicy, aczkolwiek rzadko, no i musi towarzyszyć im krytyczny stosunek do tychże obajwów.

    Powinnam się uspokoić, ale zamiast tego to zaczęłam sobie wkręcać, że może ja jednak uwierzę, że te dźwięki ktoś mi nasyła itp, że to wcale nie nerwica, że pewnego dnia wyjdę na dwór i uwierzę że ktoś mnie prześladuje, że ja tylko sobie wmawiam krytycyzm do takich myśli bo boję się tej schizy . Normalnie pokręcone to wszystko. A na dodatek dostałam neuroleptyk na moją nerwicę i musiałam osobiście sprawdzić w necie, że taki lek- Chlorprothexin faktycznie dają na zab. nerwicowe, bo juz zaczęłam sobie wmawieć, że ten lek to tak na zapas na tą domniemaną schizofrenię. I nie przemawia do mnie to, że za ostatnią konsultację musiałam wybulić 100. już jestem gotowa isć o kolejnego, chyba piątego psychiatry, aby powiedział mi co mi jest :roll: A tak sobie pomyslałam, ze najbardziej prócz nerwicy doskiwiera mi właśnie hipochondria (jakaś jej odmiana dot. chorób psychicznych :D )

×