Skocz do zawartości
Nerwica.com

ewa24

Użytkownik
  • Postów

    15
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez ewa24

  1. Ja chodziłam na taką terapię-3 miesięczną.Szczerze polecam,ale jeśli bierzesz leki,to za nic ich nie odstawiaj.Nawet jeśli Cię bedą do tego namawiac psychoterapeuci.Ja zostawilam leki i to był wielki błąd.Co do łączenia terapii z pracą to raczej nie jest dobry pomysł.Jeśli naprawdę chcesz sie wyleczyć,musisz zwolnić tempo,terapia Ci pomoże spojrzeć na samego siebie inaczej;)...ale praca w czasie terapii tego tempa pewnie zwolnić Ci nie da.

    Pozdrawiam

  2. Heh,z tym że seksuolog przyjmuj tylko prywatnie to nie prawda.Ja się leczę w poradni leczenia nerwic w Warszawie,w szpitalu Orłowskiego i tam seksuolog przyjmuje w ramach NFZ :)

  3. Hejka;) Ja chciałam właśnie w tym temacie wszystkich przestrzedz.Zanim wyszły moje problemy nerwicowe i zaczęłam brać leki,piłam dość dużo,lubiłam sobie wypić pare piwek co kilka dni.

    Od 2 miesięcy zażywam Seroxat-psychiatra mnie ostrzegł przed piciem alkoholu,ale ja stwierdziłam,ze skoro ten lek nie wchodzi w bezpośrednią reakcję z alko,to napewno nic nie będzie...no i napiłam sie raz,drugi..wszystko było wporządku...ale do czasu..

    Raz przyszła mnie odwiedzić koleżanka-wypiłyśmy po 4 piwa,wszystko było ok.Czułam się super i absolutnie nie byłam pijana.Poszłam spać.W nocy poszłam do łazienki-usiadłam na sedesie i ...film mi się urwał.Straciłam przytomność.Po godzinie mama mnie znalazła.Ocknęłam się z guzem na głowie,ugryzłam boleśnie sobie język.

    Od tego czasu nie popijam już,tak się przestraszyłam,że nawet nie mam na to chęci,co akurat mnie bardzo cieszy.Zresztą około miesiąc temu zaczęłam wreszcie odczuwać dobroczynne działanie Seroxatu,wiec humor mam bardzo dobry i poprostu do picia mnie za bardzo nie ciągnie.

  4. Hadrianus,naprawdę nie przejmuj się aż tak-ja też właśnie zawaliłam rok studiów,bo nie chodzę od stycznia na zajęcia,ale za to ostro się wziełam za swój powrót do zdrowia-poszłam do psychiatry,biorę leki,staram się żyć spokojniej-żeby wyjść z tej choroby przede wszystkim jest nam potrzebny spokój.A szkoła,w przeciwieństwie do zdrowia-nie zając. :D

  5. Nika-głowa do góry!Nie tylko Ty masz ten problem,ja świetnie Cię rozumiem.Ja mam to samo-spośród wielu objawów najbardziej trapią mnie duszności-też wydaje mi się,że zaraz umrę i wiem jakie to straszne uczucie.Najczęściej dopada mnie to w autobusach,na poczcie,ogólnie tam,gdzie jest dużo ludzi-niestety ostatnio dopadło mnie na uczelni-musiałam wyjść z ćwiczeń.Od dwóch tygodni nie byłam na zajęciach-nie wiadomo czy nie zawalę roku.W zeszłym tygodniu pierwszy raz byłam u psychiatry-dostałam leki,ale one nie zadziałają od razu dlatego czekam na efekty.Nie trac czasu,idź do lekarza!

    168865440_images19.jpg.0656a351ea02049f01bf2b079794d107.jpg

  6. wiecie,ja też ju nie wiem co robić;(Na początku lęki dopadały mnie tylko w autobusie,ale w ciągu ostatnich kilku miesięcy bardzo mi się pogorszyło.Ostatnio mam paniczny lęk przed śmiercią-w miejscach publicznych jest najgorzej-kiedyś jeszcze potrafiłam opanować strach,ale teraz powoli czuję,że wariuję-tylko wyjdę poza próg domu a od razu- nawet w windzie mnie dopada-drętwienie całego ciała,duszność,niemiarowy oddech,poprostu czuję,że umieram.Zajęcia na uczelni zaczęły być dla mnie koszmarem-ostatnio poprostu wybiegłam bez słowa z ćwiczeń i pojechałam do domu.Po drodze 3 razy wysiadałam z autobusu z powodu strasznej paniki,ż się duszę.Co robić?jestem juz naprawdę załamana-ostatnio chciałam iść do lekarza,zeby porozmawiać na ten temat,alesamo wystanie numerka było dla mnie koszmarem a do lekarza juz po południu nie byłam w stanie dotrzeć.Myślicie,ze spróbować iśc do psychologa czy odrazu do psychiatry?Aha i jeszcze jedno pytanko-długo się czeka na wizytę u któregoś z tych lekarzy,gdy idzie się państwowo?

  7. hej!ja myślę,ze powinieneś iść z tym do psychologa,bo ja w twoim wieku takie objawy zlekceważyłam i dziś odczuwam tego poważne skutki.Dziś mam 25 lat,też w wieku 15-tu a nawet 13-tu myślałam ,że nie dożyję osiemnastki.Na początku to właśnie były lęki o moje zdrowie,życie,ciągle wymyślałam sobie choroby,na które w danym momencie "umierałam".W wieku mniej więcej 16 lat te lęki minęły,żeby wrócić ze zdwojoną siła kilka lat później.Dziś boję się ludzi,tłumów,nerwica często nie pozwala mi normalnie funkcjonować.Ale nie można myśleć negatywnie-dla mnie najlepszym lekiem na nerwicę jest tłumaczenie sobie,że wszystko się dzieje tylko w mojej wyobrażni.Nie zawsze pomaga w 100%-ale przynajmniej w cześci może zniwelować objawy.No i niestety-najleoiej się nie denerwować-wiem ,ze to trudne,ale jeśli możliwe przynajmniej częściowo -to już duzo.Więc głowa do góry

    Aha,a persen to nie psychotrop a łagodny ziołowy lek uspokajający.pozdrawiam:)

×