Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam, moja historia


Ravyna

Rekomendowane odpowiedzi

"Przygoda z nerwicą" zaczęła się stosunkowo niedawno, kilka miesięcy temu. Ówczesny mój narzeczony, mieszkający ze mną zresztą zaczął mnie- hm, zdradzać to zbyt wielkie słowo. Nie szanować. Pisał do innych kobiet, mówił do swoich znajomych, że nie jestem normalna. Prosiłam go, aby tak się nie zachowywał. Na chwilę zadziałało. Ciężko było wybaczyć mi to, co zrobił, bo jednak wtedy przestałam czuć się jakkolwiek ważna. Doszły dodatkowo problemy ze studiami, zdrowiem mojej mamy, moim. Po kolejnym jego "numerze" wybuchłam agresją. Było mi wstyd, ale nie potrafiłam kontrolować tego. Kilka dni później obudziłam się w środku nocy z ogromnym bólem serca, mrowieniem twarzy. Doszły trzęsące się kończyny. Czuję się wyczerpana i zła na cały świat. Moja szklanka jest w połowie pusta. Ponieważ mieszkamy razem, ciężko się rozejść. Z drugiej strony kocham go, wiem, że gdybym nie zachowywała się w ten sposób, tylko normalnie byśmy rozmawiali byłoby ok. On teraz mnie olewa. Jest wobec mnie chamski i opryskliwy. Nie chcę aby tak się zachowywał, pomożecie mi przygotować się do rozmowy z nim? Jak mu to wytłumaczyć, że to nie moja wina, że tak się zachowywałam? Że chcę dobrze?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

 

Trudno mi skomentować zachowanie Twojego faceta, więc pozostawię bez komentarza. Czasem, to więcej niż by się cokolwiek napisało.

Za co Ty chcesz go przepraszać? Czy kiedykolwiek usłyszałaś przepraszam od niego?

Puściły Ci nerwy. Nie jest to dobry pomysł na rozwiązywanie konfliktów, ale cóż.... stało się. Przeprosiłabym go tylko i wyłącznie wtedy kiedy on zrobiłby to pierwszy. Jeśli chcesz aby Cię szanował, sama się szanuj.

Poniża Cię, pomiata Tobą... jedyne co bym miała mu do powiedzenia to "Do widzenia". No chyba, że się chłop weźmie za jakąś terapię... bo chyba nie liczysz, ze jedna rozmowa go zmieni? Co chciałabyś mu powiedzieć poza abstrakcyjnym pomysłem przepraszania go?

 

To, ze mieszkacie razem nie jest żadną przeszkodą nie do pokonania. To wspólne wynajmowane mieszkanie, czy mieszkacie u któregoś z Was?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak niby mamy Ci pomóc? On ewidentnie na mój męski mózg jest tobą po prostu znudzony.

 

Czy znudzenie przejawia się u facetów w taki sposób, że jakby nie było, obecną partnerkę obgaduje przed innymi? Ośmiesza ją? To jest wg facetów normalne?

Tak nie działa męski mózg... tak działa mózg niedojrzałego i zaburzonego Piotrusia Pana moim zdaniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym, że mieszkanie wynajmujemy wspólnie, mam umowę na czas określony i jeszcze przez kilka miesięcy będziemy tak mieszkać.

Obawiałam się tego, że może znudziłam mu się, zapytałam o to, to powiedział, że nie, ale to, że przestał cokolwiek czuć spowodowane jest tamtym napadem agresji. Dodam, że miał on miejsce dwa miesiące temu, już po tym gdy mnie skrzywdził.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym, że mieszkanie wynajmujemy wspólnie, mam umowę na czas określony i jeszcze przez kilka miesięcy będziemy tak mieszkać.

Obawiałam się tego, że może znudziłam mu się, zapytałam o to, to powiedział, że nie, ale to, że przestał cokolwiek czuć spowodowane jest tamtym napadem agresji.

 

No jasne. Jak pójdzie do łóżka z inną panienką to też będzie Twoja wina, bo coś tam zrobiłaś. Typowe... :roll:

Nie ma to jak zrzucić odpowiedzialność za swoje czyny na Ciebie, bo tak na prawdę zawsze znajdzie się coś, do czego można by się przyczepić.

 

Dodam, że miał on miejsce dwa miesiące temu, już po tym gdy mnie skrzywdził.

 

"On teraz mnie olewa. Jest wobec mnie chamski i opryskliwy. Nie chcę aby tak się zachowywał, pomożecie mi przygotować się do rozmowy z nim? Jak mu to wytłumaczyć, że to nie moja wina, że tak się zachowywałam? Że chcę dobrze?

 

To jak w końcu jest?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak niby mamy Ci pomóc? On ewidentnie na mój męski mózg jest tobą po prostu znudzony.

 

Czy znudzenie przejawia się u facetów w taki sposób, że jakby nie było, obecną partnerkę obgaduje przed innymi? Ośmiesza ją? To jest wg facetów normalne?

Tak nie działa męski mózg... tak działa mózg niedojrzałego i zaburzonego Piotrusia Pana moim zdaniem.

 

Pisanie do innych kobiet, no i bycie chamskim to miałem bardziej na myśli. No ale nie wykluczona jest tez twoja wersja z Piotrusiem Panem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No jak już mówiłam, mieszkamy razem. Póki co wróciłam na pewien czas do rodziców, wcześniej miałam wyjazd za granicę na dwa tygodnie, ale zależało mi, aby z nim porozmawiać. Od tego czasu widzieliśmy się może przez kilkanaście godzin, jedynie po uczelni, z której późnym wieczorem wracał. Nie udało się z nim porozmawiać, był zbyt zmęczony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak niby mamy Ci pomóc? On ewidentnie na mój męski mózg jest tobą po prostu znudzony.

 

Czy znudzenie przejawia się u facetów w taki sposób, że jakby nie było, obecną partnerkę obgaduje przed innymi? Ośmiesza ją? To jest wg facetów normalne?

Tak nie działa męski mózg... tak działa mózg niedojrzałego i zaburzonego Piotrusia Pana moim zdaniem.

 

Pisanie do innych kobiet, no i bycie chamskim to miałem bardziej na myśli.

 

To może niech autorka sprawdzi, czy pana nie wykastrowało, skoro nie ma jaj, żeby stanąć i po prostu powiedzieć jak się sprawy mają, chociażby z szacunku dla tego co ich łączyło, z szacunku do niej jako do drugiego człowieka po prostu.

 

Nie udało się z nim porozmawiać, był zbyt zmęczony.

 

Och biedaczyna :roll:

Ja bym spróbowała spojrzeć obiektywnie. Wiem, ze trudno, ale zazwyczaj jednak jest tak, że rzadko z czasem jest lepiej... Jesli już pisze do innych i tak się zachowuje, uznając, że jego zachowanie, za które sam odpowiada i może go zaniechać, jest spowodowane Twoim zachowaniem... to raczej trudno Ci będzie się z nim dogadać. :bezradny:

Nie wiem czego oczekujesz od rozmowy z nim... Próboalaś już wcześniej? Coś to w ogóle dało?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mamy po dwadzieścia kilka lat, studiujemy. Próbowałam, zawsze efekty były chwilowe.

 

Z reguły jestem cierpliwa, niestety takie sytuacje doprowadzają mnie do szewskiej pasji. Dodam, że wcześniej przyjaźniliśmy się, nie mam za bardzo nikogo tak bliskiego, jak był mi ten człowiek. :)

A od rozmowy oczekuję jedynie zrozumienia, tego, że potrzebuję pomocy w poradzeniu sobie z moimi "małymi" problemami. Oczekuję też, aby przyznał się do winy - choć to głupie, ale mam okropne poczucie niesprawiedliwości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Jak mu to wytłumaczyć, że to nie moja wina, że tak się zachowywałam? Że chcę dobrze?

A czyja?

Po Twoim opisie nie można ustalić o co sie faktycznie rozchodzi.

Pisuję, a nawet widuję się z innymi kobietami i moja pani nie ma z tej przyczyny problemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No jak już mówiłam, mieszkamy razem. Póki co wróciłam na pewien czas do rodziców, wcześniej miałam wyjazd za granicę na dwa tygodnie, ale zależało mi, aby z nim porozmawiać. Od tego czasu widzieliśmy się może przez kilkanaście godzin, jedynie po uczelni, z której późnym wieczorem wracał. Nie udało się z nim porozmawiać, był zbyt zmęczony.

Wiesz co, ja Ci powiem tak, jeżeli ktoś Cię nie szanuje, lekceważy Cię i ma to w dupię to lepiej dać sobie z tym spokój.

Nie można być z kimś na siłę.

Żaden związek, to nie więzienie ani przymus.

To, że ktoś jest w jakimś związku, to nie znaczy, że jest czyjąś własnością. Każdy ma prawo do wolności.

Związek to nie jest jakiś "zamknięty krąg", jak może sobie ktoś myśleć.

Tutaj się w pewnych sprawach nie zgadzam, bo każdy ma prawo mieć jakichś znajomych.

Ja jestem sam, nie mam nikogo. Ale gdybym miał jakąś dziewczynę, to też miałbym prawo do innych koleżanek.

Dla mnie jest to trochę nie zrozumiałe, że, jeśli się z kimś jest to już nic innego się nie liczy, i ja nie mam prawa do innych koleżanek.

To nie chodzi o żadne "zdrady", tylko o normalne relacje z różnymi koleżankami.

I to nie musi mieć nic wspólnego z "nieszanowaniem dziewczyny z którą się jest".

To są po prostu jakieś, głupie zazdrości, bo ludzie uważają, że jak już z kimś są, to ktoś jest czyjąś własnością.

 

Tylko że to nie jest tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też nie mam żadnego problemu, o ile nie jest to pisanie w stylu- przypuśćmy " Słoneczko, obiecuję że będę do Ciebie przyjeżdżać", kiedy mówi mi, że dla mnie nie ma czasu. Ewentualnie umawianie się, że będzie z jedną spał razem.Nie popadłam na tyle w paranoję, żeby na normalne relacje z innymi kobietami nie pozwolić. Miał normalne koleżanki, o które się nie czepiałam nigdy.

 

Ja wiele razy wybaczałam, prosiłam, aby zachowywał się fair. Bądź co bądź, chyba też mam prawo być zła i tego, że są rzeczy nie na moje nerwy?

 

Nie sądzę, że ten związek ma przyszłość. Niestety kocham tego człowieka i jak napisałam, muszę z nim jeszcze trochę wytrzymać. Gdybym mogła, odcięłabym się i zapomniała, zaczęła się naprawiać. A nie mogę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A od rozmowy oczekuję jedynie zrozumienia, tego, że potrzebuję pomocy w poradzeniu sobie z moimi "małymi" problemami.

 

Nie możesz tego od niego oczekiwać. To nie zdrowe. On nie jest i nie może być Twoim terapeutą. Zwyczajnie go to przerośnie. No i to nie jest rola partnera w związku. W Twoich "małych" problemach niech Ci "pomaga" ktoś inny - przyjaciółka jakaś? - a najlepiej dla Ciebie samej będzie spotkać się z terapeuta po prostu. Może kilka wizyt wystarczy. NIe wiem co masz na mysli mówiąc "małe" problemy. Ale zdecyodwanie nie taka jest rola partnera w związku.

 

Z oczekiwaniem zrozumienia.... zalezy jak przekażesz. Skup się na swoich odczuciach zamiast go obwiniać. Będzie łatwiej w komunikacji. Powoiedz mu jak się czujesz z tym co robi, zamiast obarczac winą. Nawet jeśli ją ma, to nie pomoze takie podejście. A wina zazwyczaj jest po obydwu stronach i tak.

Oczekując, że powiem"tak zawiniłem, moja bardzo wielka wina" możesz się rozczarować. Czasem nie trzeba tak oficjalnego przyanania się. Ktoś może tego nie potrafić, ale nadrobi czynami i staraniem się o poprawę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Nie sądzę, że ten związek ma przyszłość. Niestety kocham tego człowieka i jak napisałam, muszę z nim jeszcze trochę wytrzymać. Gdybym mogła, odcięłabym się i zapomniała, zaczęła się naprawiać. A nie mogę.

Nie możesz bo musisz z nim mieszkać jak zrozumieałem. To fatalna sytuacja.

W jakim celu chcesz z nim rozmawiać? Bo ustalanie czyja była wina raczej większego sensu nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też tak uważam, zresztą, taka rozmowa jest bez sensu. Chcę, abyśmy ustalili jakieś zasady, jeśli chodzi o dalsze mieszkanie razem i życie przy sobie, przez te kilka miesięcy, o to, aby zrozumiał, że potrzebuję, aby zachowywał się z jakimś szacunkiem, bo to, co teraz robi bardzo mnie niszczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie uważam, żeby "bycie z kimś" było najważniejszą rzeczą.

Trzeba też mieć czas dla siebie, swoją przestrzeń, swoje sprawy. Głupotą jest z kimś się męczyć, i to jeszcze na siłę.

Ja nie mogę zrozumieć tych dziewczyn...?

Wierzą w jakąś "prawdziwą miłość", ale zapominają o tym, że taka miłość jest tylko na filmach romantycznych, a nie w życiu.

Przecież to logiczne, że jeżeli ktoś komuś nie okazuje uczuć, olewa to, a druga strona naiwnie wierzy w szczere uczucie, to się na tym zawiedzie.

Jeszcze nikt nie wymyślił tego, żeby można było kogoś kochać na siłę.

Dziewczyny powinny się trochę zastanowić nad sobą i mieć jakąś samoocenę.

Powinny widzieć w sobie wartości i tego się trzymać.

 

Wiele dziewczyn o tym zapomina, a szkoda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko widzisz, moje małe problemy, to problemy spowodowane jego zachowaniem. Jestem wrażliwa- nie ukrywając, za bardzo. Każde słowo przez niego wypowiedziane bardzo mnie rani.

 

Rosa26, dziękuję za pomoc.

 

Nie ma sprawy.

Jesli chodzi o Twoją reakcję na jego zachowanie/słowa, to normalne jest, że im nam ktoś bliższy, tym jego krzywdzace zachowanie mocniej boli niestety... No ale tak to już jest w relacjach. Tutaj tylko Ty możesz siebie jakoś próbować chronić przed jego zachowaniem w stosunku do Ciebie, jak i innych ludzi. Coś w stylu zbudowania odporności w pewnym sensie.

Zawsze w mniejszym czy większym stopniu ludzkie zachowania będą nas dotykać. Tak już jest, ale od nas zależy jak sobie z tym będziemy radzić. Mozesz mu zakomunikować, że to i to sprawia Ci przykrość i jeśli ludziom na sobie zależy korygują to, starają się nie ranić drugiej osoby, ale może być zupełnie inaczej i dlatego zawsze dobrze jest po prostu popracować nad tym jak radzimy sobie z ludźmi w ogóle.

 

"Twoje problemy spowodowane jego zachowaniem" to brzmi niepokojąco. Bo jakby oznaczało, że czy to on czy ktoś inny może wpłynąć na Twój stan w za dużym stopniu. W takim, który jjuż nie jest tylko poczuciem przykrości, zalu, ale i wpływa na Twoje zachowanie. To jest nie zdrowe niestety...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko widzisz, moje małe problemy, to problemy spowodowane jego zachowaniem.

 

<<<====>>>

 

... Jestem wrażliwa- nie ukrywając, za bardzo. Każde słowo przez niego wypowiedziane bardzo mnie rani.

 

Nie sądzisz, że jego zachowania moga być pochodną Twoich reakcji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie uważam, żeby "bycie z kimś" było najważniejszą rzeczą.

Trzeba też mieć czas dla siebie, swoją przestrzeń, swoje sprawy. Głupotą jest z kimś się męczyć, i to jeszcze na siłę.

Ja nie mogę zrozumieć tych dziewczyn...?

Wierzą w jakąś "prawdziwą miłość", ale zapominają o tym, że taka miłość jest tylko na filmach romantycznych, a nie w życiu.

Przecież to logiczne, że jeżeli ktoś komuś nie okazuje uczuć, olewa to, a druga strona naiwnie wierzy w szczere uczucie, to się na tym zawiedzie.

Jeszcze nikt nie wymyślił tego, żeby można było kogoś kochać na siłę.

Dziewczyny powinny się trochę zastanowić nad sobą i mieć jakąś samoocenę.

Powinny widzieć w sobie wartości i tego się trzymać.

 

Wiele dziewczyn o tym zapomina, a szkoda.

 

Fajnie powiedziane. Bo związek to przecież praca ciągła i przede wszystkim WSPÓLNA.

Ja podjęłam ostatnio decyzję. Inicjatywa wyszłą ode mnie koniec końców. Oswajam się, ale nie żałuję, bo wiem, że później byłabym nieszczęśliwa.

 

Podobnie ludzie zachowują się po slubie. Spczywają na laurach jakby już wszystko zrobili a przecież tak nie jest. Związek czy sakramentalny czy nie, to przecież ciągła relacja, która się zmienia. Ciągłe zmiany nas samych i okoliczności. Ciągle trzeba rozmawiać... a nie uznać, że już ślub i własciwie to już wszystko. Wręcz przeciwnie,m to dopiero początek.,..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też tak uważam, zresztą, taka rozmowa jest bez sensu. Chcę, abyśmy ustalili jakieś zasady, jeśli chodzi o dalsze mieszkanie razem i życie przy sobie, przez te kilka miesięcy, o to, aby zrozumiał, że potrzebuję, aby zachowywał się z jakimś szacunkiem, bo to, co teraz robi bardzo mnie niszczy.

No tak. Mniej więcej rozumiem o co Ci chodzi. Może optymalniej byłoby do niego napisać, koncentrując sie na meritum zagadnienia? Rozmowa może zostać zakłócona emocjami i nic dobrego nie przynieść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim, dziewczyny muszą przestać wierzyć w "prawdziwą miłość", bo to się raczej w życiu nie sprawdza.

Muszą przestać być takie naiwne i nie dawać się wykorzystywać, różnym typom.

Myślę, że ta świadomość już dociera do wielu dziewczyn/kobiet? Nie mogę też zrozumieć tego, jak można być z kimś, kto nie jest dla kogoś odpowiedni? Kto nie jest kogoś wart?

Bycie z byle kim, nie tylko nie jest fajne, ale i szkodliwe dla samego siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bonus, a może to po prostu kwestia doświadczeń? Tak zwyczajnie... raz czy drugi się sparzysz, to potem się nauczysz, różowe okulary spadają... Trudno wymagać od nastolatek na przykłąd, żeby myślały rzeczowo i konkretnie. Zawsze idealizują. Zawsze dają się ponieść emocjom. To jest urocze z jednej strony, ale z drugiej cholernie potem bolesne...

Moim zdaniem zwyczajnie doświadczenia kształtują człowieka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×