Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cześć :)


Cumulus

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć Wszystkim! :)

 

Mam 22 lata, jestem studentem psychologii. Wybrałem ten kierunek studiów, ponieważ chcę pomagać ludziom i chcę pomóc samemu sobie.

 

Co mi dolega? Zapewne nerwica/zburzenia lękowe. Dlaczego? W dużym skrócie dlatego, że w pewnym momencie życia zacząłem żyć wartościami, które w rzeczywistości nie prowadziły mnie do bycia bardziej człowiekiem, nie prowadziły do poznania prawdy, dobra i piękna. Te pseudo (tak je dzisiaj mogę nazwać) wartości doprowadziły mnie do ruiny. W najgorszym okresie nieobce mi były napady paniki ("samonakręcający" się lęk, mrowienie, przyspieszona akcja serca, przeczucie, że miałbym zaraz umrzeć - coś przerażającego). Jednak, paradoksalnie, gdyby nie te straszne napady, być może bym nigdy nie spostrzegł, że coś jest nie tak. Myślałem, że takie straszne cierpienie to ofiara miła Bogu.

 

Myślę, że jestem na dobrej drodze. Studiuję psychologię na renomowanym uniwersytecie z dobrymi wynikami. Od października będę uczęszczał na psychoterapię. Ale przede wszystkim pokładam ufność w Prawdziwym Bogu, który naprawdę istnieje, czego jestem świadkiem :).

 

Pozdrawiam wszystkich :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ło rety, następny :hide: Czo te ludzie mają z tym, że sobie sami pomogą na studiach :bezradny:

 

Bardziej etycznym mi się wydaje to co ja robię, czyli technik farmaceutyczny, przynajmniej wiem jak brać leki :twisted:

 

Ale pociągnę wątek z tym, co mówisz o cierpieniu. Nam się nieraz wydaje, że musimy swoje odcierpieć, żeby zasłużyć na coś lepszego, a tak na prawdę możemy wybierać to co dla nas najlepsze. A cierpienie odrabiać chociażby kontemplując Mękę Pańską albo pomagając potrzebującym, którzy mają tego cierpienia na codzień więcej niż my.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bóg istnieje? Skąd wiesz?

 

On (autor tematu) nie wie czy Bóg istnieje ;)

Po prostu miał okres obfitujący zapewne w przykre doświadczenia w swoim życiu który minął i to właśnie minięcie zawdzięcza wyższej sile do której jak mniemam zaczął się w pewnym momencie modlić i przypisał jej tą właśnie zmianę na lepsze w jego życiu.

 

ale niech tak będzie :)

 

to że wierzy w coś co wg niego jest prawdą absolutną najwyraźniej mu pomaga a to dobrze i niech tak zostanie :)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ło rety, następny :hide:
Powiedzenie, że na psychologię to idą ludzie z problemami musiało się przecież się skądś wziąć. ;)

 

Hannibal, niektórzy jak mają okres obfitujący w przykre doświadczenia to na tej podstawie też wyciągają wniosek, że bóg istnieje , tylko że im nie sprzyja...

Witaj na forum.:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niedobrze mi się robi jak ludzie ciągle powtarzają "wiara mu pomaga to niech sobie wierzy", wielcy tolerancyjni łaskawcy :silence: wiara to nie pigułka szczęścia, to coś znacznie więcej...

ale czego się spodziewać jak ktoś lubi serial Hannibal (rozumiem jeszcze gra o tron, true detective, house of cards), ale Hannibal?

nie wspominając już o Nietzschem który fałsz cenił bardziej niż prawdę i miał pogardę dla rozumu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego, nie chce sie stawiać za autorytet w kwestii wiary, dopiero się wgłębiam w nią, chodzi tu tylko by nie traktować jej instrumentalnie...

wiara to pomost do głębokiego sensu życia, zrozumienia swojego miejsca, moralności, duchowości i rozwoju, wykroczenia poza siebie i wiele więcej.

a Ty co? kolejnego chłopaka widze z forum chcesz wyrwać na bara bara? ilu ich już było? traktujesz to forum jak jeziorko i przychodzisz tu z wędką, oczywiście masz prawo...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik, aha, nie chcesz się stawiać za autorytet w kwestiach wiary, jednak nie przeszkadza Ci to, aby co nóż z przekąsem wytykać innym ich "niewłaściwe" podejścia do wiary...

PS.Wiara nie daje sensu życia, tylko ułudę, że daje.

 

a Ty co? kolejnego chłopaka widze z forum chcesz wyrwać na bara bara? ilu ich już było? traktujesz to forum jak jeziorko i przychodzisz tu z wędką, oczywiście masz prawo...
A Ty co? zazdrosny? :P

Co prawda nie mam pojęcia kogo aktualnie teraz łowię, ale mam nadzieję, że mnie oświecisz. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego, nie trzeba mi być autorytetem z matematyki aby widzieć jak ktoś pisze ze 2+2=3 to popełnia błąd, tak samo jest z wiarą.

 

a z tym łowieniem to żartowałem ;)

 

PS.Wiara nie daje sensu życia, tylko ułudę, że daje.

 

no skoro jesteś niewierząca to z pewnością tak myślisz, ja pisze jednak z perspektywy wierzącego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik, nie tak samo jest w wiarą, bo kwestii wiary nikt nie zna prawdy obiektywnej i Ty też nie, chociaż ludziom wierzącym często się tak wydaje.:)

 

no skoro jesteś niewierząca to z pewnością tak myślisz, ja pisze jednak z perspektywy wierzącego.
Jeśli Cię to pocieszy to ja do takich wniosków doszłam jako wierząca. Po pierwsze to moim zdaniem błędem jest mówić, że wiara jako taka daje sens życiu. Bo nie daje. To, że ktoś wierzy w coś, nie sprawia jeszcze, że ten ktoś żyje faktycznie sensownie dzięki wierze, bo jeśli treść jego wiary jest fałszywa, to sens życia też. A więc jeśli już, to treść wiary , ew. prawdziwe w wierze fakty, nadają życiu sens, a nie sama wiara. Równie dobrze ktoś może nie wierzyć w Boga, ale jeśli istnienie boga jest faktem nadającym jakiś sens życiu, to życie tego kogoś i tak będzie miało ten sens niezależnie od tego czy on sobie go uświadomi.

Po drugie nawet gdyby przyjąć, że treść wiary jest prawdą, to nadal pozostaje pytanie co konkretnie stanowi ten sens..najczęściej dla ludzi takim sensem jest życie wieczne.. w takim razie, jaki jest sens życia wiecznego? ja sensu w życiu wiecznym nie widzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego, wiara to nie jest tylko propozycjonalne stwierdzenie Bóg istnieje albo Bóg nie istnieje, to relacja, pewien kierunek, poznawanie swojego miejsca we wszechświecie, postawa wobec życia i ludzi i wiele wiecej.

taka wiara jako stwierdzenie bez implikacji to wiara intelektualna tylko, karykatura prawdziwej wiary..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

warrior11, ale ja właśnie nie pojmuje w jaki sposób to, że ktoś żyje wiecznie czyni jego życie samo przez się sensownym? czy jeśli ludzie wynajdą eleksir młodości i tu na ziemi zaczną żyć wiecznie, to sprawi ich życie ziemskie nabierze wówczas sensu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego,

Pytanie o sens życia jest pytaniem do filozofów,ja akurat filozofem nie jestem i nie mam potrzeby

się nad tym zastanawiać,po prostu kocham życie..myślę,że znudziłabyś się,gdybyś miała

spędzić na tej ziemi np 1000 lat,bo twoja dusza podświadomie tęskni za czymś nowym i lepszym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik, no widzisz jetodik, znowu nawiązujesz do tej swojej "prawdziwej, niekarykaturalnej wiary", której jednak prawdziwości niestety nie sposób wykazać. :)

 

warrior11, no wiesz, ja zdecydowanie nie potrzebowałam aż 1000lat żeby mi życie zbrzydło... tym bardziej wieczne. :mrgreen:;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bóg istnieje? Skąd wiesz?

 

Miałem bardzo osobiste doświadczenie na modlitwie, Bóg pokazał mi, że jestem jego stworzeniem, posiadam ogromną godność jako człowiek i naprawdę bardzo dużo ode mnie zależy. Zrozumiałem, poczułem i zobaczyłem oczyma wyobraźni w jednej chwili. Ze stanu silnego przelęknienia i smutku nagle wstąpiło we mnie pocieszenie, taki spokój... Po prostu spotkałem Jezusa prawdziwego, osobę, który jest zupełnie inny niż Go sobie do tamtej pory wyobrażałem. Każdemu życzę takiego spotkania. Wystarczy tego szczerze pragnąć i szukać.

 

Tak, wybrałem psychologię, bo chcę sobie pomóc. Co w tym złego? Widzę, że są tutaj osoby, którym nie specjalnie się to podoba. Czy macie jakieś rzeczowe argumenty czy jest to tylko przejaw jakiejś zazdrości czy innych negatywnych uczuć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteś stworzeniem, które według tej całej wiary, zakładając, że Bóg istnieje, ma kilkadziesiąt lat życia, życia przepełnionego bólem, na które nas ten wielki Bóg z jakiegoś powodu skazał. Jest też radość, ale popatrzmy na skrajności, które istnieją: Ludzie giną cały czas, z głodu, zabijani, torturowani, gniją z powodu chorób, katastrof, można WYMIENIAĆ I WYMIENIAĆ, aż strach, że niektórzy powiedzą: a tam, jest Bóg, mi jest dobrze, co mnie to. Chcę tylko nagrodę, i tu jest najlepsze, WIECZNOŚĆ! To przecież najgorsza kara na świecie, bez przerwy w nieskończoność pławić się w rozkoszach w pięknym pełnym aniołków niebie, przecież to najgorsza rzecz, jaką ktokolwiek mógłby wymyślić. Kiedyś na średniowiecznych tłumoków to działało, teraz już nie wiem, dlaczego jeszcze tak jest. Teraz jeśli to wina człowieka, że zadajemy sobie ból, to dlaczego nas takich stworzył i dlaczego chce nas karać za to, że mamy zachowania, które sam nam podarował? A jeśli to wina Szatana, to czemu pozwala temu Szatanowi istnieć? A te wszystkie żywioły, które bez przerwy gniotą żałosnego człowieczka.. Dlaczego tak jest? Bo Bóg woła swoich pupilków do nieba, ma gdzieś, że rodziny tych wszystkich istotek są skazane na cierpienie i uświadomienie sobie, że ich czeka to samo? No wytłumacz mi to.

Oczywiście ja w takie bzdury nie wierzę. Jak napisał Hannibal, po prostu się oszukujesz, chowasz się pod obietnicami, pławisz się radością, które tworzy ci własny mózg, a jako że jesteś pełny tego syfu, które wkładają dzieciom do głowy od narodzin, to uważasz, że to bóg. Może nie powinienem pisać takich rzeczy, może powinienem pozwalać ludziom na to, by zostawali abderytami, nieświadomymi stworzeniami, jeśli to im pomaga. A zresztą, nie obchodzi mnie to.

I jeszcze te tysiące religii, które istnieją lub przewinęły się przez czas naszego istnienia.. Zabawne. Kim jest twój Bóg? To ten od Jezuska czy może to Allah? A może to Świetowid?

Nie masz żadnej godności. W końcu dopadnie cię choroba lub śmierć, będziesz zdychał, gnił, twoje własne beznadziejne ciało obróci się przeciwko tobie. Potem wylądujesz w ziemi, bo to taki pomniczek ku człowieczeństwu: robale do ziemi.

Niewiele od ciebie zależy. Możesz przynieść radość, możesz przynieść smutek, możesz skazać/podarować komuś życie, możesz je odebrać. Możesz się stać psychologiem, możesz się stać dyktatorem. Świata jednak nie zmienisz, więc reszta wobec tego traci na znaczeniu.

 

Był jeden argument, chociażby taki, że możesz sam się wybrać do psychologa, a nie wykonywać daną profesję samemu dalej mając problemy. Słabo będziesz umiał pomóc. Myślisz, że tak nagle cię olśni, wiedza o ludzkim umyśle i zachowaniu ci pomoże? To już lepiej szukaj tego w kościele, chyba ci się udało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteś stworzeniem, które według tej całej wiary, zakładając, że Bóg istnieje, ma kilkadziesiąt lat życia, życia przepełnionego bólem, na które nas ten wielki Bóg z jakiegoś powodu skazał. Jest też radość, ale popatrzmy na skrajności, które istnieją: Ludzie giną cały czas, z głodu, zabijani, torturowani, gniją z powodu chorób, katastrof, można WYMIENIAĆ I WYMIENIAĆ, aż strach, że niektórzy powiedzą: a tam, jest Bóg, mi jest dobrze, co mnie to. Chcę tylko nagrodę, i tu jest najlepsze, WIECZNOŚĆ! To przecież najgorsza kara na świecie, bez przerwy w nieskończoność pławić się w rozkoszach w pięknym pełnym aniołków niebie, przecież to najgorsza rzecz, jaką ktokolwiek mógłby wymyślić. Kiedyś na średniowiecznych tłumoków to działało, teraz już nie wiem, dlaczego jeszcze tak jest. Teraz jeśli to wina człowieka, że zadajemy sobie ból, to dlaczego nas takich stworzył i dlaczego chce nas karać za to, że mamy zachowania, które sam nam podarował? A jeśli to wina Szatana, to czemu pozwala temu Szatanowi istnieć? A te wszystkie żywioły, które bez przerwy gniotą żałosnego człowieczka.. Dlaczego tak jest? Bo Bóg woła swoich pupilków do nieba, ma gdzieś, że rodziny tych wszystkich istotek są skazane na cierpienie i uświadomienie sobie, że ich czeka to samo? No wytłumacz mi to.

Oczywiście ja w takie bzdury nie wierzę. Jak napisał Hannibal, po prostu się oszukujesz, chowasz się pod obietnicami, pławisz się radością, które tworzy ci własny mózg, a jako że jesteś pełny tego syfu, które wkładają dzieciom do głowy od narodzin, to uważasz, że to bóg. Może nie powinienem pisać takich rzeczy, może powinienem pozwalać ludziom na to, by zostawali abderytami, nieświadomymi stworzeniami, jeśli to im pomaga. A zresztą, nie obchodzi mnie to.

I jeszcze te tysiące religii, które istnieją lub przewinęły się przez czas naszego istnienia.. Zabawne. Kim jest twój Bóg? To ten od Jezuska czy może to Allah? A może to Świetowid?

Nie masz żadnej godności. W końcu dopadnie cię choroba lub śmierć, będziesz zdychał, gnił, twoje własne beznadziejne ciało obróci się przeciwko tobie. Potem wylądujesz w ziemi, bo to taki pomniczek ku człowieczeństwu: robale do ziemi.

Niewiele od ciebie zależy. Możesz przynieść radość, możesz przynieść smutek, możesz skazać/podarować komuś życie, możesz je odebrać. Możesz się stać psychologiem, możesz się stać dyktatorem. Świata jednak nie zmienisz, więc reszta wobec tego traci na znaczeniu.

 

Był jeden argument, chociażby taki, że możesz sam się wybrać do psychologa, a nie wykonywać daną profesję samemu dalej mając problemy. Słabo będziesz umiał pomóc. Myślisz, że tak nagle cię olśni, wiedza o ludzkim umyśle i zachowaniu ci pomoże? To już lepiej szukaj tego w kościele, chyba ci się udało.

 

 

na wszystkie tego typu argumenty odpowiedzi już są...ale to trzeba troche poczytać a nie tylko iść na łatwizne i dyskutować z odpustową wersją wiary, w ogóle to na uj się czepiacie chłopaka masz ten nihilistyczny obraz rzeczywistości i musisz koniecznie wciągać w niego innych?

a psycholog który zna pewne sprawy z autopsji bedzie lepszym psychologiem niz ten co nie zna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poczytać? Nie, nie lubię czytać bajek, to ty mi sam odpowiedz. Wyjaśnij ten świat, wizję czułego stworzyciela. Pokaż, że to wszystko ma sens.

 

Nie, nie muszę, nawet nie chcę nikogo w to wciągać. Jak wciągnę, to ma problem, jak nie, to ma szczęście. Ja tylko dyskutuję, zadaję pytania, oczekuję odpowiedzi. Pewnie można je otrzymać tylko wtedy, kiedy oponent ściągnie maskę, schowa tarczę wiary, powie: tak, ściemniałem, po prostu tak mi przyjemniej. Niestety, taka jest cena, więc dla was chyba lepiej, żebym tych odpowiedzi nie dostał.

Daj spokój. Ma problemy i chce, żeby te zdefiniowały jego życie, wybrały mu profesję. A mógł po prostu sobie poradzić i z czystym umysłem wybrać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byc zawsze

Wielkim Czlowiekiem jest ten,

Kto w ukladzie zycia w jakim sie znalazl

POTRAFI wyluskac z siebie,

krok za krokiem, kropla po kropli, wewnetrzna sile,

wewnetrzne swoje racje DOBRO, GODNOSC i SZACUNEK

dla roslin , zwierzat.

 

DLA SIEBIE

 

DLA LUDZI.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TruchłoBoga, zapomnij nic nie bede Ci tłumaczył, takich jak Ty jest pełno, na każdym kroku bym musiał tłumaczyć a byłoby pisania na wiele stron, nie mówiąc już o tym że to Ty atakujesz wiarę więc to Ty powinieneś najpierw się zapoznać z tym co atakujesz przecież to logiczne, ale z tego co zauważyłem obrażeni na wiarę atakują infantylną jej wersję, możliwe ze z taką się spotykają albo sami taką mieli kiedyś zanim ją porzucili, innej nie znali i nie chcą się zapoznać...

to co natomiast zrobię to przyjrze sie z bliska Twojej wypowiedzi:

napisałeś w kontekście autora:

aż strach, że niektórzy powiedzą: a tam, jest Bóg, mi jest dobrze, co mnie to

 

gdzie to w ogóle nie pasuje do tego co on pisze, napisał przecież że chce pomagać

zresztą cóż za brak konsekwencji z Twojej strony bo dalej napisałeś, że chce on zbawiać świat i że tego nie zrobi

to w końcu się zdecyduj, czy on jest obojętny czy chce zbawiać świat, bo to dwie wykluczające się skrajności.

 

w ogóle to on nie napisał, że chce zbawiać świat tylko że chce pomagać, wypaczyłeś jego wypowiedź i z tym wypaczeniem dyskutujesz słabe to.

no ale przecież widać od razu że go nie czytałeś uważnie, nie spytałeś jakie ma problemy, co u niego itd., tylko z całej wypowiedzi wyłapałeś to że jest wierzącym aby tylko się do tej jego wiary przyczepić :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×