Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hyvää iltaa


Veikko

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie. Cóż, moja historia jest taka - 6 lat temu zdiagnozowano u mnie nerwicę natręctw, ale pierwsze objawy pojawiły się gdy miałem 13 lat, choć wtedy jeszcze nie wiedziałem, że to coś groźnego. Przez ten czas przeszedłem wiele leków i różnego typu terapie, głównie prowizoryczne i bez większego sensu (ze względu na fakt, iż pochodzę z małego miasta). Teraz czuję się prawie wyleczony z NN, natręctwa ciągle się pojawiają, ale jest ich niewiele, kilka na dzień, czasem nawet rzadziej. Ale mimo to wcale nie czuję się dobrze, wręcz przeciwnie - często na granicy szaleństwa i wytrzymałości psychicznej. Wszystko wskazuje, że cierpię na dystymię. Niedawno przeszedłem epizod ciężkiej depresji w czasie próby zmiany leków z wenlafaksyny na escitalopram. Obecnie mam 21 lat, studiuję na 3 roku, ale serdecznie znienawidziłem to, co robię i bardzo chciałbym uczyć się czegoś bardziej ambitnego, ale... od wielu lat nie mam zainteresowań, nie mam zielonego pojęcia, co chciałbym w życiu robić. Smutek i niepokój towarzyszą prawie cały czas, a sił nie mam absolutnie do niczego. Ustawiczna walka z tym wszystkim i zmuszanie się do działania nie zmieniają nic. Czuję się już naprawdę jak wariat. Najgorsze, że nie mam ani krzty motywacji do zrobienia czegokolwiek dla wyjścia z tego dna. Wręcz przeciwnie, mój umysł dąży do samounicestwienia.

 

Czy są tutaj jacyś dystymicy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niedawno przeszedłem epizod ciężkiej depresji w czasie próby zmiany leków z wenlafaksyny na escitalopram.

 

Jak objawiała się ta ciężka depresja?

 

Według mnie to były skutki odstawienne wenlafaksyny. Ogląałem zagraniczne filmy odnośnie prób klinicznych leków przed ich wprowadzeniem do obrotu. Osoby zdrowe , które brały antydepresanty po kilku tygodniach zażywania, po odstawieniu dostawały lęków, depresji, jedna popełniła samobójstwo. Zaznaczam, że były to osoby zdrowe, więc już nie można powiedzieć że to był nawrót choroby - tak jak często mówią lekarze ignoranci. Mylą skutki odstawienne po zażywanym leku który nas uzależnił i wywołał zmiany w receptorach, w funkcjonowaniu neurotransmiterów od nawrotu choroby. Nawrót możę byćale nie od razu po odstawieniu tylko po kilku miesiącach czy latach. Większość lekarzy wie że leki uzależniają dlatego tylko to jest temat tabu i sie głośno o tym nie mówi, chociaż niektórzy lekarze zaczynają mówić.

POzdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale co to znaczy gwałtowny upadek? Potknołeś się i upadłeś? ;) Dostałeś bezsenności? Prądów w głowie (brain zaps)? Anhedoni (brak odczuwania przyjemności)? Zrobiłeś się nerwowy (moze tez lęki)?

 

Poza tym cierpiałeś na nerwicę natręctw a nie na depresję. Skąd więc ta depresja się wzięła ? .... Zapewne lekarz też za szybko odstawiłten lek narażając na przykre skutki uboczne. Tacy to lekarze, konowały, dealerzy firm farmaceutycznych - wypisywacze recept. Dystymia zapewne też spowodowana jest przez leki. Pisała tu jedna osoba, że dostała od lekarza Wellbutrin na rzucenie palenia (z postu wynikało, że osoba ta nie miała żądnych dolegliwości psychicznych). Palenia nie udało się rzucić, za to po odstawieniu Wellbutrinu popadała w nerwicę (nie natręctw tylko taką chyba lękową itp). Nerwicę zaleczyła ale pojawiła się zdaje się depresja, potem dystymia. Na przykładzie tej osoby widać jak ze zdrowego człowieka lekarze za pomocą leków zrobili chorego. Też z własnego doświadczenia wiem to i owo. Najlepiej podawać takich lekarzy do sądu i żądać odszkodowania. Ja bym to zrobił, ale w złym stanie psychicznych kto ma na to siły. Ja po odstawieniu leków dostałem takich lęków że mi zapierało dech w piersiach. Wszystko zrobiło się szare i ponure. Straciłem napęd (po odstawieniu dawek aktywizujących Solianu)....

 

W ogóle to przypadkiem odkryli te leki antydepresyjne. Leczono kogoś tam chorego na gruźlice czy coś takiego i zauważono że poprawił mu się nastrój i powiązali to z lekiem i z tym że wpływał na neuroprzekaźniki - i tak zaczęto produkcje leków antydepresyjnych. Ale narkotyki też działają na neurotransmitery.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moj znajomy z tego co mówił dostał NN po dopalaczu. Inna osoba pisała tu na forum jak dostała paroksetyne na nerwicę lękową. I po kilku tabletkach dostała bluźnierczych myśli o treści religijnej (pewnie na temat kościoła i tego czego naucza....) , nie wiem czy jej to przeszło po czasie ale u mnie po paroksetynie po kilku tabletkach pojawiła się myśl natrętna niezbyt nasilona (nie bede pisał co to było bo wstyd się przyznać), po kilku dniach przeszło ale to było wyraźnie od leku. JEdnocześ nie poczułem niepokój lekki gdyż ta mysl nie była zgodna z moimi przekonaniami żę tak powiem.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest miliard tematów o takiej samej nazwie, a że podoba mi się Finlandia i język fiński, pomyślałem walnąć coś ciekawszego :P .

xanonymous, tak, wyrżnąłem mordą o krawężnik :P . A na serio, to po prostu, hm, jak to nazwać - samopoczucie legło w gruzach, nie byłem w stanie w ogóle prawie nic robić. Rozpacz niesamowita. A co do tych leków... Być może masz rację...

 

Absinthe, właśnie nie bardzo, wiele się nad tym zastanawiałem i co można powiedzieć... Gimnazjum było bardzo nieprzyjemne, miałem przez 2 lata psychicznego prześladowcę, któremu nie przyłożyłem, bo nie chciałem używać przemocy, ogólnie nie miałem znajomych i nigdzie nie wychodziłem, za to bardzo dużo się uczyłem, aż do przesady. W liceum też byłem samotny, podobnie przez 2 pierwsze lata studiów. Jestem religijny, ale niestety nie we właściwy sposób - zawsze opierałem się na jak najbardziej drobiazgowym unikaniu grzechów, a nie o to chodzi... Męczyłem się (i nadal się męczę) ze skrupulanctwem. Poza tym nie potrafię sobie niczego przypomnieć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Veikko!

 

Też mam natręctwa już od wielu lat. Jak wyglądają Twoje relacje z ludźmi na studiach? Bardzo ważne jest,żeby mieć obok siebie choć jedną osobę, z którą można otwarcie porozmawiać. Od siebie mogę dodać,że z natury jestem bardzo otwartą osobą,ale przez natręctwa trochę się zamknęłam w sobie,a jak uczyłam się na swoim kierunku,to dosłownie z nikim nie utrzymuje teraz kontaktu.Fakt,że jak dla mnie nie było tam nikogo wartościowego,ale dawna ja znalazła by sobie jakąś koleżankę spoza "klasy"...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TosiaLebowski, z mojego doświadczenia wynika, że z ludźmi z klasy, czy roku to nic nie wychodzi. Mam tam może jedną lepszą "kumpelę" (nie potrafię znaleźć lepszego słowa), ale tylko "kumpelę". Poza tym cały rok mnie niemożliwie irytuje, chociaż ludzie nie są tacy źli. Po prostu znienawidziłem cały ten kierunek, wydział i w ogóle ludzi razem z tym wszystkim. A już szczególnie denerwuje mnie słuchanie ciągle o jednym i tym samym, kiedy ludzie są zafiksowani na punkcie jakichś serialów... Fajnych ludzi poznałem dopiero w duszpasterstwie. Mam niby jedną osobę, której mogę powiedzieć wszystko, ale właściwie tylko przez internet i widzimy się raz na ruski rok, a i tak te rozmowy są takie... Nic z nich nie wynika.

 

Teraz żyję nadzieją, że uda mi się jakoś zmienić życie na nowym kierunku (a najlepsze jest to, że jeszcze nie wiem, na jakim, chociaż prawdopodobnie będzie to prawo).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Veikko, jestem na prawie i czuję się dokładnie tak, jak Ty. Tutaj też dominującym tematem są seriale. Nie polecam, chyba że to Twoje marzenie. Zaletą jest, że można pół studiów przesiedzieć w domu nad książkami, wymawiając się od spotkań z ludźmi koniecznością nauki. Zaletą albo przekleństwem...

Odnośnie do dystymii, to od kiedy wiem, co to za cudo, podejrzewam, że cierpię na nią od jakichś 7-10 lat, choć u specjalisty nigdy nie byłam. Bardzo się utożsamiam z Twoim brakiem motywacji, prawdziwych zainteresowań i pomysłu na siebie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

missEscapist, mówisz, że nie polecasz prawa? :? Ech, to niedobrze, bo już się praktycznie zdecydowałem... Nie jest to moje marzenie (trzeba najpierw mieć marzenia), ale nie widzę innego sensownego rozwiązania w swojej sytuacji. Nie zdawałem na maturze niczego ścisłego i jestem w kropce. Nie wiem, czy warto iść od początku na filologie... Pełen ubaw. :? Moja motywacja jest taka, że przynajmniej nie będę się czuł gorszy od całej bandy inżynierów, medyków i informatyków, byłbym pierwszym prawnikiem w rodzinie i mógłbym w jakiś sposób przydać się im i znajomym (a mamy długi wdzięczności wobec niektórych ludzi, naprawdę), no i prawo to jednak wciąż w społeczeństwie kierunek uznawany za prestiżowy (wiem, wiem, to się zmieniło i nawet po prawie nie łatwo o pracę, ale do świadomości ludzi to jeszcze nie dotarło).

 

Ja też podejrzewam, że na dystymię cierpię równie długo, co na NN, a może nawet dłużej. Po prostu w gimnazjum, pewnie w 2 klasie moja psychika nie wytrzymała i nawaliła. Pamiętam, że miałem świadomość, iż coś jest nie tak ze mną wtedy i byłem niemożliwie wymęczony bez wyraźnego powodu i marzyłem tylko o relaksie, głowa mnie ustawicznie bolała, ale nie w taki zwyczajny sposób, tylko takie jakieś... Pieczenie mózgu, czy jak to nazwać, zresztą w tym momencie teraz też znowu to mam.

 

Dobrze jest przynajmniej wiedzieć, że nie jest się jedynym w takiej sytuacji. Ta świadomość dużo mi już dała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Veikko, jeżeli masz predyspozycje i samozaparcie to jak najbardziej jest to jakiś pomysł. Nie chcę Ci w takim momencie mieszać w głowie. Ale ja poszłam na prawo dokładnie z tego samego powodu. Byłam po klasie humanistycznej i to była najsensowniejsza opcja. Też chciałam się nieco dowartościować. Ale ten kierunek jeszcze pogorszył sprawę. Nie dość, że resztki mojego poczucia własnej wartości wyparowały (w porównaniu do całej tej zgrai elokwentnych wypucowanych geniuszy z dobrych rodzin jestem śmieszna), to jeszcze okazało się, że bez ogromnej inicjatywy własnej, w postaci kół naukowych, konkursów i praktyk nadobowiązkowych (ewentualnie prawników w rodzinie), po tym kierunku kończysz tak samo jak przeciętny absolwent filozofii albo innej socjologii, czyli w McDonaldzie. Zakładając, że nie masz fobii społecznej jak ja.

Gdybym miała wybierać jeszcze raz, poszłabym jednak na filologię. Po niej masz jednak jakąś praktyczną umiejętność, którą można rozwijać. Po prawie mam wrażenie, że będę miała umiejętność pisania odpowiedzi na pytania egzaminacyjne. :lol:

Jeśli chodzi o pomoc rodzinie i znajomym, to wyobraź sobie, że po 1 roku traktują Cię jak specjalistę i dziwią się, jak czegoś nie wiesz. A Ty jesteś po łacinie, prawie rzymskim i historii państwa i prawa. I bądź tu mądry i pisz wiersze. :roll:

Przepraszam, mogę dramatyzować, w końcu jeszcze prawa nie skończyłam, ale takie są tutaj nastroje. Potem jeszcze aplikacja by się przydała, więc de facto pracę-pracę zaczynasz koło 30.

Co do ludzi na studiach: wydaje mi się, że jest mimo wszystko sporo przesympatycznych i wartościowych, ale mnie przerażają swoją doskonałością. Może Tobie pójdzie lepiej w nawiązywaniu relacji, czego Ci życzę. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie dość, że resztki mojego poczucia własnej wartości wyparowały (w porównaniu do całej tej zgrai elokwentnych wypucowanych geniuszy z dobrych rodzin jestem śmieszna) (...)

Moim skromnym zdaniem nie mamy czego się wstydzić ani powodu do czucia się gorszymi - to, że komuś się udało urodzić w lepiej sytuowanej rodzinie nie znaczy, że jest lepszy i fajniejszy. W ogóle takie zachowanie wywyższania się z tego powodu i całe to "wypucowanie" jest według mnie godne pożałowania. Jak w feudalizmie... Ja wiem, społeczeństwo i tak jest klasowe, ale strasznie mnie wkurza takie zadzieranie nosa.

 

Gdybym miał teraz 19 lat to poszedłbym na filologię, dwa kierunki od razu. Ale to tylko gdybanie i teraz sobie mogę... :bezradny:

Fobii społecznej niby nie mam, ale niespecjalnie lubię pracować z ludźmi.

 

Tak, czy siak missEscapist, bardzo Ci dziękuję za odpowiedź :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można poczytać opowieści różnych ludzi co sie z nimi działo po gwałtowym lub zbyt szybkim odstawieniu antydepresantów. Lekarze często nie są świadomi co robią odstawiając lek zbyt szybko. A to, że ktoś zmiane leków czy odstawienie przeszedł bez komplikacji czy pogorszenia - nie oznacza że każdy tak będzie miał. Jeden chłopak pisał tu na forum że miał sraczke na tle nerwowym, brał na to wenlafaksyne ale sam zadbał o odstawienie. Codziennie zmniejszał dawkę o 2 mg. Odstawienie zajeło mu kilka miesięcy ale bez żadnych komplikacji. Ale po odstawieniu leku sraczka wróciła :) Zresztą to na chłopski rozum: Lek podwyższa stężenie serotoniny - jest jej dużo w synapsach. Przy szybkim odstawieniu poziom serotoniny szybko spada a mózg nie ma czasu się do nowego stanu zaadoptować. W dodatku receptory serotoniny są mniej wrażliwsze na serotonine (bo gdy bylo jej dużo zmniejszyła się ich wrażliwość - tak organizm "bronił się" przed jej zwiększonym stężeniem w synapsach).

 

Psychiatria na natręctwa poleca leki podnoszące serotonine w dużych dawkach: SSRI, anafranil (TLPD). Niektórzy lekarze dają też dodatkowo neuroleptyk np. Rispolept czy olanzapine jeśli sam antydepresant nie pomaga - oczywiście trzeba dobrać nie zadużą dawke żeby niezglebować pacjenta lekami, tylko żeby jakoś funkcjonował a nie zamulił się od neuroleptyków.

 

Ciekaw jestem jak na natręctwa pomogły by naturalne zioła, suplementy które zwiększają serotonine. Np. kurkumina (zwiększa stężenie wszystkich neuroprzekaźników jako inhibitor MAO dziala wiec antydepresyjnie ora przeciwzapalnie a spotkałem się z teoriami o zapalnym podlożu depresji, swoją drogą ja czesto łapałem infekcje przed swoja 1szą wizytą u psychiatry....) czy inne suple zwiekszajace serotonine.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×