Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to nerwica?


kasss9111

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, jestem tu bo sama nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie "Czy to nerwica?" na pewno macie większe doświadczenie niż ja.

Więc od początku..

Jestem osobą dość wrażliwą na czynniki zewnętrzne, już w liceum borykałam się z nocnym drżeniem mięśni ud, które ustępowało po ziołowych lekach uspokajających. Od niedawana zaczęły się wielkie zmiany z moim życiu, przeprowadzka, planowanie ślubu itp.

Przed przeprowadzką miałam kołatania serca, uczucie jakby serce mi drżało, namolne uczucie że muszę coś odkasłać. Kilka krotnie robiłam EKG za każdym razem nie pokazywało nic niepokojącego. Zaczęłam regularnie brać leki uspokajające rano i wieczorem i przeszło. Przeprowadziłam się.

Parę tygodni temu jednak zaczęło się coś gorszego, serce się uspokoiło. Zaczęłam brać pewien antybiotyk, po którym (jak mi się wydaje) czułam się jak w bańce mydlanej, w grupie ludzi robiło mi się niedobrze, ogólne uczucie odrealnienia. Byłam na dyżurze w szpitalu, przebadała mnie Pani neurolog itd uznali że to skutek uboczny i kazali przestać go brać i wypłukać dużą ilością przyjmowanych płynów. Pomogło.

Jednak po pewnym czasie to wróciło, ale w znacznie mniejszym stopniu, funkcjonuję normalnie wszystko słyszę i reaguję, nie mam problemów z pamięcią czy koncentracją jak wtedy, ale jednak coś jest nie tak, czuje się nie swojo. Gdy skupiam się na jednej rzeczy to tylko na niej jakby reszta była na drugim planie (totalnie jak na obrazie) ale słyszę co się dzieje na około i reaguję na to. Stałam się bardzo nerwowa, co odbija się na moim związku. Mam dni w których jestem smutna jak nigdy, do tego się zawieszam. Uczucie rozbicia nasila się gdy jestem zmęczona np. wieczorem lub gdy jestem sama. Biorę ślub za kilka miesięcy przygotowania pełną parą, mieszkam z narzeczonym ( a przyznam ze zawsze mieszkałam z większą ilością osób, bardziej głośnych i wesołych). Zrobiłam wszystkie badania bo myślałam ze tym antybiotykiem wypłukałam jakieś minerały i z ich braków mam te problemy, jednak wszystko jest w normie. Mam jeszcze termin do neurologa.

Czy jest możliwe że jestem nie świadoma tego jak moja psychika i organizm fiksują z powodu tych zmian?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja miałam coś podobnego, uczucie jakby mi sie to śniło, wszystko było takie nierealne,arytmia serca a wszystkie badania ok. Psycholog stwierdził że mam "zaburzenia adaptacyjne" Bo wiecznie żyłam w monotonni a tu nagle ślub, potem macieżyństwo i to mnie przerosło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stres :)

Czy ten opis pasuje:

 

Derealizacja – zaburzenie psychiczne określające różnego rodzaju odczuwanie zmian otaczającego świata. Osoba dotknięta derealizacją ma poczucie jakby otaczający ją świat był w jakiś sposób zmieniony, nierealny, oddalony. Główną przyczyną pojawienia się tego zaburzenia jest lęk, jednak może do niej również doprowadzić zmęczenie.

W derealizacji, występującej jako efekt zaburzeń nerwicowych, bądź depresyjnych, osoba nią dotknięta, ma zachowany pełny krytycyzm do swoich objawów, oraz ma w pełni zachowaną świadomość. Często jednak stan derealizacji powoduje pogłębienie się lęku ze względu na strach przed objawami, a co za tym idzie- osoba taka często obawia się zwariowania, chorób psychicznych, utraty kontroli nad sobą, czy utraty świadomości. Obawy takie, są jednak spowodowane lękiem i często ustępują po poinformowaniu cierpiącego o stanie derealizacji jako naturalnej defensywie mózgu.

 

To jak zmieniło się twoje życie ostatnio może to usprawiedliwiać.... dużo tego :)

 

Zastanów się, czy może nie poszukać psychologa który pomógłby się z tym uporać - po co się męczyć ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

 

To uczucie bycia jakby ,,w mydlanej bańce'' znam z autopsji. Też tak mam, wszytsko wokół wydaje sie takie ,,nierealne'' choć wiesz że tak być nie może.

Ja mając pierwszy raz takie uczucie jakies 10 tyg. temu wpadłam w straszną panike , bo myślałam że zaczynam wariować i za chwilę okaże się że mam chorobę psychiczną ( ja mam jazdę na schizofrenię :P)

Zaczełam czytać w internecie i okazuje sie ze jest to tzw. derealizacja , ktora może mieć miejsce przy nerwicy lękowej.

Mowiłam o tym też mojej psycholog , ale ona nie zareagowała na to wcale, więc staram się wierzyć ze rzeczywiśćie jest to coś co może się w nerwicy przydarzyć. Moja psycholog mówi, że nie mam schizofreni, tylko nerwicę lękową.

Myslę że warto byłoby się wybrac do psychologa/psychiatry porozmawiać o twoich dolegliwosciach.

Mam nadzieję że choć trochę pomogłam,

Pozdrawiam, Edyta

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam bardzo za odpowiedź i cenne sugestie. Czytałam właśnie ostatnio o tej derealizacji, ale najpierw chciałam wykluczyć jakąś chorobę fizyczną, no i z tego co już wiem wszystko jest w normie. Poczekam jeszcze na badanie u neurologa innego niż na dyżurze ( wiemy jak na dyżurach bywa, byle by szybko pacjenta się pozbyć) mam na 20 lutego termin, więc jak wykluczę i to, to na pewno pójdę za waszymi radami odnośnie psychologa.

 

Strasznie to męczące jak z osoby pełnej życia i radości, zamienia się w pełną lęków..

Ogólnie chyba za szybko weszłam w to dorosłe, stresujące życie..własny sklep i brak możliwości urlopu, ponieważ jestem jednocześnie swoim jedynym pracownikiem do tego ta (wyczekiwana, a jednak stresująca) przeprowadzka,a dodam że jestem strasznie związana ze swoją rodziną, ślub. Chyba się to wszystko zbierało pare lat i w końcu pokazało jak działa na psychikę..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,mam 21 lat, jestem tutaj nowa, pewnie jak większość osób, myślałam długo nad tym, czy zapisać się na forum. Nie chciałam zakładać nowego wątku, bo mam dokładnie to samo pytanie i podobne problemy. Męczy mnie uczucie lęku, napięcia, czy kołatania serca.. Oczywiście objawy nie występują cały czas, bywa, że tydzień czy dwa czuje się naprawdę świetnie, a po jakimś czasie znowu mnie dopada. Najgorsze jest to, że nie mogę przez to normalnie żyć, i utrudnia to również moje kontakty z chłopakiem, z którym obecnie mieszkam. Nie wiem jak mam sobie z tym poradzić. Pomagają herbatki ziołowe, tabletki czy syropy i obecnie nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez tego. Bywa, że nie mogę zasnąć, odczuwam zawroty głowy, albo miewam uczucie ''spadania''. Drażnią, ale również wzbudzają we mnie niepokój niektóre dzwięki. Bywa, że wkręcam sobie schizofrenie i chyba najbardziej się tego boje, myśl o tym, że mogłabym być chora, doprowadza mnie do paniki :( Przez to nienawidzę zostawać w domu sama, bo jak jestem w pracy to czuję się dobrze, jestem czymś zajęta i nie mam czasu na myślenie. Boję się iść do psychologa... Chyba wole udawać, że wszystko jest w porządku i nic mi nie jest. Z drugiej jednak strony wiem, że oszukiwanie siebie w niczym mi nie pomoże ;/

Samo napisanie tego wszystkiego, dało mi ogromną ulgę. Jeśli uzyskam do tego jakąś odpowiedź i zobaczę zainteresowanie, będę naprawdę zadowolona i szczęśliwa, że wyrzuciłam to z siebie.

Z góry dziękuje ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zamyślona nie jesteś sama z takimi objawami, mam to samo, zawroty głowy uczucie spadania , strach przed chorobą psychiczną do tego jeszcze zaburzenia równowagi przez co sobie wkręcałam stwardnienie rozsiane. Do tego lęki i stany depresyjne i tak dalej. Masakra jednym słowem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zamyślona mam tak jak ty czasem lepsze tygodnie czasem gorsze, ogólnie takie największe nie do wytrzymania ataki mam jesienią albo w takie miesiące jak styczeń i luty. Z roku na rok bywa coraz gorzej więc postanowiłam przerwać to błędne koło i udałam się do psychiatry. Błędne koła dlatego ,że wyglądało to tak : ide ide a tu ni z niczego takie sekundowe zawroty głowy albo coś w rodzaju wciskania w ziemię...co napędzało mój strach a strach objawy i tak w kółko. Byłam u neurologa, miałam zlecone 2 badania ,rezonans głowy i EEG . Rezonans wyszedł dobrze a w EEG lekkie zaburzenia czynnościowe ale nie na tyle mocne żeby potwierdzić padaczkę tylko jak to Pani doktor stwierdziła mój mózg nie radzi sobie ze stresem. Potem wizyta u psychiatry i zalecona psychoterapia. Z niedowiarem ,że mi pomoże ale zaczełam uczęszczać na psychoterapie, niestety po 2 wizytach dowiedzałam się że mam raka i przestałam chodzić. Mineły 3 miesiące od diagnozy a po nerwicy ani śladu. Oczywiście czuje ogromny stres związany z chorobą ale to nie to co wcześniej. Poprostu nerwica stała się małym problemem przy tych co mam teraz. Mama zawsze powtarzała mi ,że jak urodze dziecko to wszystko minie bo nie będe miała czasu myśleć...niestety tak nie było. Przerwij to błędne koło puki się nie nasili. Zawsze myślałam ,że jestem sama z takimi problemami a psychiatra to obciach,ale jak czytam to forum i widzę ile ludzi ma taki problem i to gorszy to czuje się bardziej normalna :) PS. schizofreni się nie bój bo jesteś świadoma tego ,że coś z tobą nie tak a oni tak nie mają.

 

-- 02 lut 2015, 13:09 --

 

zamyślona jak chcesz wyrzucić z siebie jeszcze co się z tobą dzieje to możesz zawsze napisać prywatną wiadomość do mnie. Pozdrawiam

 

-- 02 lut 2015, 13:11 --

 

a jak sobie z tym radze? poprostu wiem ,że to minie i czekam na te lepsze dni, albo ide się wypłakać do kogoś...mi to pomagało. Wiedz ,że nie jesteś sama.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×