Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pragnę umrzeć


Bub

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Was wszystkich,

 

jeśli ktokolwiek przeczyta to co tu napiszę, to będę mu bardzo wdzięczny. Mam ponad 25 lat i obawiam się, że lada dzień mogę odejść na własne życzenie.

 

Podzieliłem moje życie na kilka wątków i piszę tak zwięźle, jak tylko się da.

 

Praca i zainteresowania

Pracuję umysłowo jako programista. Zarabiam kilkakrotnie więcej niż średnia krajowa. Niestety praca jako programista mnie męczy i duszę się w niej. Chcę robić coś ważnego, pomagać ludziom i pracować z ludźmi. Niemniej jednak wiem, że mój "fach" to mój atut. Udało mi się zarobić sporo, ale od kilku miesięcy nie jestem w stanie pracować. Próbuję wracać do pracy, ale moja wydajność jest tak zła, że nie daję rady. Jeśli ta sytuacja się nie zmieni, wkrótce skończą mi się pieniądze. Mam zdolności wokalne, ale nie mam siły i odwagi, by coś w tym kierunku dalej działać. Na scenie jakby duch opuszcza moje ciało i ze strachu nie myślę co robię, jestem sztywny. Mógłbym tworzyć ciekawe projekty programując, śpiewać piękne utwory, ale nie mam na to wszystko siły.

 

Miłość

Już jako dziecko zacząłem czuć coś więcej do mężczyzn. Zaczęło się od tego, że zacząłem czuć to do własnego ojca, z którym zawsze miałem słaby kontakt. Potem byłem zauroczony w wielu chłopakach i facetach. Po 20-tym roku życia zakochałem się w heteroseksualnym koledze, odkochanie się zajęło mi prawie rok. Sytuacja się powtórzyła po kilku latach - teraz jestem zakochany w trenerze, który uczy mnie gry w tenisa od wielu miesięcy. Mamy relację koleżeńską, a on wkrótce bierze ślub, na który mnie zresztą zaprosił. Coraz bardziej zdaję sobie sprawę, że to co nazywam miłością to tak naprawdę uczucie jak do ojca. Obaj ci koledzy ujęli mnie swoją opiekuńczością i ciepłem. Nie pociągają mnie fizycznie, ale pragnę bliskości z nimi i czuję ogromną zazdrość kiedy okazują ciepło czy zainteresowanie komuś innemu. Od miesięcy nie mogę przestać o nim myśleć.

 

Wygląd

Jako dziecko byłem prześladowany ze względu na wygląd. Na porządku dziennym było zaczepianie, szturchanie i wyzwiska od dużo starszych ode mnie osób, których nie znałem. Był to problem, z którym nic się nie dało zrobić - dowiedziałem się wtedy, że operacja byłaby zbyt niebezpieczna. Los się do mnie uśmiechnął. Gdzieś w czasie licealnym problem minął wraz z dojrzewaniem. Dzisiaj słyszę nawet, że jestem przystojny. Zacząłem uprawiać regularnie sport, przez co mam też dobrą sylwetkę. Obiektywnie, wygląd to teraz mój atut.

 

Męskość

Nie potrafię zrozumieć relacji męsko-męskich. Widok mężczyzn, którzy z sobą rozmawiają czy patrzą na siebie, budzi u mnie ogromny lęk i fascynację. Ja nie czuję się ani mężczyzną, ani kobietą. Nie mam kontaktu z samym sobą, wegetuję.

 

Codzienność

Wyprowadziłem się do innego miasta jakiś czas temu i zostawiłem całą rodzinę i wszystkich znajomych daleko stąd. Każdy kolejny dzień to dla mnie koszmar. Myśli atakują moją głowę i nie potrafię się od nich uwolnić. Ciągle analizuję różne sytuacje, obecnie najczęściej związane z kolegą, którego kocham. Martwi mnie to jak bardzo marnuję mój potencjał i zdolności. Pragnę bliskości ludzi, ale moje rozumienie bliskości jest spaczone. Mam wygórowane potrzeby emocjonalne i szukam relacji, w których bym je zaspokoił. Kiedy ktoś nie okazuje mi tyle ciepła ile potrzebuję, zaczynam interpretować to jako negatywny sygnał i że ktoś mnie po prostu... nie lubi. Moje interpretacje rzeczywistości często stoją w sprzeczności z tym, co racjonalnie oceniam. Mam w głowie jakby dwa niezależne mechanizmy - myśli automatyczne i myśli racjonalne. Te pierwsze niestety są o wiele silniejsze i rządzą moim nastrojem.

 

Przyszłość

Nie widzę powodu po co dalej żyć. Byłem u psychologów, jestem po terapii, obecnie też chodzę do psychologa, ale to wszystko daje mizerne efekty. Jedyne co mnie aktualnie mocno ekscytuje to wizja śmierci. Wiem, że mogę tym zniszczyć życie moim rodzicom, ale pragnę by ktoś się mną zainteresował. Ta potrzeba mnie wewnętrznie rozrywa i nie ma nic ważniejszego. Chcę być dla kogoś najważniejszy. Umierając, zapiszę się w historii mojej rodziny i znajomych, będą o mnie pamiętać do końca życia. Możecie mnie zlinczować za egoizm, ale ja i tak już nie żyję od wielu lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bub, Witaj z Twojego opisu wynika,że masz sporo talentów brakuje Ci pewności siebie ,masz niepotrzebne poczucie winy .Najważniejszy powinieneś być sam dla siebie ,chcesz umrzeć by zwrócono na Ciebie uwagę serio nie widzisz lepszego sposobu?Mam do Ciebie pytanie czy Ty byłeś na psychoterapii u psychoterapeuty czy zawsze u psychologa?Ponieważ to róznica i w jakim nurcie miałeś terapie ile trwały?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biała Lilio, próbowałem terapii poznawczo-behawioralnej, terapii grupowej i spotkań z psychologami.

 

To prawda, że powinienem być najważniejszy sam dla siebie. Ostatnio przeczytałem książkę "Zdradzony przez ojca", gdzie pojawiła się podobna myśl. Nie wiem dlaczego ja tak nie potrafię, może dlatego że obecnie w moim otoczeniu nie ma nikogo, kto okazywałby mi tyle ciepła ile potrzebuję? Albo po prostu wymagam za dużo, co jest bardzo prawdopodobne. Czuję się samotny odkąd pamiętam. Już w bardzo wczesnym dzieciństwie ludzie mnie odrzucali, co opisałem w punkcie na temat wyglądu. Żyłem w przekonaniu, że jestem gównem i bycie na równi z innymi ludźmi to coś wspaniałego, ale nieosiągalnego dla mnie. Mimo, że od mojego dzieciństwa minęło już wiele lat, nadal mam w sobie wiele z dziecka. Testuję intencje ludzi, kombinuję by mnie akceptowali i lubili. Jestem jak żebrak, który błaga o ciepło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jest tak źle, skoro masz jeszcze siłę uprawiać sport i dbać o sylwetkę więc nie panikuj tak bardzo.

Pogadaj z ojcem o Waszych relacjach, skoro mówisz, że nie miałeś z nim dobrego kontaktu a zaznaczasz, że szukasz takiego "ojca" w innych mężczyznach ze strony, których odczuwasz opiekuńczość to może warto sobie po latach jak ojciec z synem poważnie pogadać. Być może jakoś wpłynie to na Twoją osobę pozytywnie.

Bo jak na moje oko to właśnie w tym tkwi problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bub, Próbowałeś?to brzmi jakoś tak nie do końca ....tzn.jak długo chodziłeś na każdą terapie pytam ponieważ to także ważne ,a Ty nadal nie akceptujesz siebie mimo że widać że masz w sobie ogromny potencjał tylko przygaszony niepotrzebnymi żalami ,troskami,emocjami które tworzą blokady.Twoje relacje z rodzicami to bardzo ważne ...a matka?o niej nie wspominasz nic ...Do końca nigdy nie wyrasta się z bycia dzieckiem i chyba to też jest piękne bo dzieci są ufne,spontaniczne a potem w życiu często zostają przez prozę życia z tego odarte zapominają.Ty nie lubisz sam siebie tutaj jest największy problem,chcesz się zniszyć bo w imię czego?Nie kazda psychoterapia zadziała tak jakbyśmy tego oczekiwali lub nam nie pasuje lub nie potrafimy pracować na terapii.Jak Ty oceniasz swoje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Blah, ojciec jest dla mnie najbardziej odrzucającą osobą jaką znam. Od lat nie mówię do niego tato ani ojcze, nie patrzę mu w oczy. To nie tak, że jest mi neutralny i nagle sobie z nim pogadam jak z nieznajomym. Rozmowy z nim to dla mnie koszmar. Jest przy tym mocno zaślepionym człowiekiem, nie widzi w sobie żadnej winy.

 

Lily, przeszedłem pełen 3-miesięczny cykl terapii grupowej po 5 razy w tygodniu. Poznawczo-behawioralną przerwałem po ok. 2 miesiącach, bo była droga i szła donikąd.

 

Z mamą mam poprawny kontakt teraz i jest mi jej żal, bo jest zaniedbywana przez ojca. Mama nie wie o większości moich problemów, żadne z rodziców nie ma pojęcia o mojej orientacji seksualnej. Odkąd się wyprowadziłem, matka okazuje mi niekiedy namiastki ciepła, ale nie potrafię ich przyjąć. Możliwe, że moja ogromna potrzeba bliskości może być zaspokojona tylko przez mężczyznę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Blah, to jest dobre pytanie. Nigdy nie było go przy mnie w ważnych chwilach. Nie okazywał mi żadnego ciepła, nie przytulał, nie zabierał nigdzie. To jaki był mój kontakt z rodzicami widać po tym, że nigdy im nie mówiłem o prześladowaniu. Dusiłem to w sobie. Ojciec potrafił mi się zapytać na końcu roku szkolnego w której jestem klasie, albo zapytać które biurko jest moje (pokój dzieliłem z bratem). W dodatku jest osobą niezwykle irytującą. Jest przemądrzały i uparty jak osioł. Jest bardzo słaby psychicznie i niekiedy - w przerwach od totalnej obojętności - mam ochotę go zniszczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eee ja myślałam, że bił Cię albo coś. Kurde, dorośli faceci jesteście a Ty się wkurzasz, że jest uparty i przemądrzały...

A w swoim dorosłym życiu próbowałeś go po prostu zabrać na męski browar i pogadać jak dwaj dorośli faceci? Czy skreślasz go od razu bo ma taki a nie inny charakter?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bub, Rozmawiałeś z ojciem kiedyś o tym co czujesz do niego?jeżeli nie to mógłbyś spróbować.Jesteś nieszczesliwie zakochany to oczywiste,że czujesz się samotny odrzucony itd.Nigdy nie byłeś w związku z nikim ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Blah, może przeczytaj jeszcze raz przeczytaj mój wpis, tylko teraz dokładniej.

Ależ przeczytałam uważnie i nadal zdania nie zmienię. Tak, nie był dla Ciebie prawdziwym ojcem bo nie interesował się Tobą i co, zamiast cośz tym zrobić to będziesz się tylko użalał nad tym?

Jak widzisz, nie tylko ja uważam, że powinieneś z nim porozmawiać o tym co Cię męczy bo ewidentnie Twoje obecne zachowania wynikają z Jego braku w dzieciństwie.

A w stosunku do brata też był taki obojętny?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lily, tylko czy to można w ogóle nazwać miłością? Chciałbym, żeby ten kolega się mną zaopiekował, żebym był dla niego najważniejszy.

 

W związku z prawdziwego zdarzenia nigdy nie byłem. Dopiero od zeszłego roku zacząłem się spotykać z mężczyznami i sprawdzać jak się w tym odnajduję. Póki co wychodzi na to, że pociągają mnie tylko mężczyźni nieosiągalni. Byłem też kilka razy w łóżku z mężczyzną i nie spodobało mi się. To nie jest ten rodzaj bliskości, którego potrzebuję.

 

-- 23 maja 2014, 17:43 --

 

Blah, może przeczytaj jeszcze raz przeczytaj mój wpis, tylko teraz dokładniej.

Ależ przeczytałam uważnie i nadal zdania nie zmienię. Tak, nie był dla Ciebie prawdziwym ojcem bo nie interesował się Tobą i co, zamiast cośz tym zrobić to będziesz się tylko użalał nad tym?

Po tych słowach wnioskuję tylko, że nigdy nie miałaś takiego problemu i nie masz pojęcia o czym mówisz, przepraszam za dosadność. Problemy innych też niekiedy wydają mi się proste, ale z doświadczenia wiem, że nie należy ich bagatelizować jeśli nie było się w takiej sytuacji. Ty moje bagatelizujesz i co dziwniejsze, zrozumiałaś to tak, że ja jestem na nie w relacji z ojcem dlatego, że jest przemądrzały.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bub, Jeżeli dobrze zrozumiałam szukasz w mężczyznach tego czego nie dostałeś od ojca i tak naprawdę pociagają Cię jego repliki koniec końców wg.mnie unormowanie tej relacji z ojcem na tyle by problem ujrzał światło dzienne i przepracowanie go ponowne bo nigdy nie został skoro tak głęboko tkwi .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lily, myślę, że w tym co piszesz jest dużo racji. Zastanawiam się czy to jest w ogóle możliwe, bo i ja, i mój ojciec się zmieniliśmy. Ja nie jestem już małym dzieckiem sięgającym ojcu do pasa, on nie jest już silnym, pięknym człowiekiem. Zauważyłem, że moje nastawienie do niego zmieniło się drastycznie kiedy zaczął się starzeć. Dopiero wtedy przestał mnie pociągać fizycznie i przestał mnie interesować. Teraz jest dla mnie kimś innym, nie poznaję go i z dawnej fascynacji nic nie zostało. Pewnie powinienem za wszelką cenę spróbować z nim porozmawiać, bo "co mi szkodzi", ale sama myśl o tym jest dla mnie przerażająca. Działa na mnie jak magnes o tym samym biegunie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bub, rozumiem,że taka myśl Cię odstręcza natomiast jeżeli chcesz coś zmienić

musisz się z tym zmierzyć ,będzie trudne i będzie bolało ale by coś zmienić niezbędne.Na terapii o tym nie rozmawiałeś?nie pracowałeś nad tym problemem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pracowałem nad tym na terapii. Miałem problem w wypowiadaniu się na temat ojca, bo w ogromnym stopniu wyparłem naszą relację z pamięci. To, że szukam namiastki ojca u innych mężczyzn podejrzewałem od dawna, ale poczułem to dopiero po terapii. Na szczęście niedługo czeka mnie kolejny cykl terapeutyczny.

 

Niestety to, co ja sobie myślę albo co uważam nie zawsze idzie w parze z tym, jak coś odbieram. Wspominałem o dwubiegunowości moich myśli i przekonań i to mi bardzo utrudnia życie. Czasem wolałbym być nieświadomym dziwakiem, wtedy nie cierpiałbym tak bardzo i nie żył w konflikcie z samym sobą. Nad tym też usiłuję pracować. Śmierć miałaby na celu również wyciszenie myśli, które mnie zabijają powoli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bub, Problem tkwi w tym ,że Ty ulegasz tym myślom być może że tak głęboko to tkwi w Tobie że nie umiesz nadal sobie z tym poradzić i ma to wpływ na Twoje samopoczucie.To dobrze ,że nadal będziesz nad tym pracował na terapii tyle że sam na ile potrafisz także możesz popracować nad sobą skoro jesteś tak świadomy tego problemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Blah, może przeczytaj jeszcze raz przeczytaj mój wpis, tylko teraz dokładniej.

Ależ przeczytałam uważnie i nadal zdania nie zmienię. Tak, nie był dla Ciebie prawdziwym ojcem bo nie interesował się Tobą i co, zamiast cośz tym zrobić to będziesz się tylko użalał nad tym?

Po tych słowach wnioskuję tylko, że nigdy nie miałaś takiego problemu i nie masz pojęcia o czym mówisz, przepraszam za dosadność. Problemy innych też niekiedy wydają mi się proste, ale z doświadczenia wiem, że nie należy ich bagatelizować jeśli nie było się w takiej sytuacji. Ty moje bagatelizujesz i co dziwniejsze, zrozumiałaś to tak, że ja jestem na nie w relacji z ojcem dlatego, że jest przemądrzały.

Nie, piszę dokładnie to samo co white Lily, tylko bardziej dosadnie. Od początku mówię, żebyś pogadał z ojcem bo Twój problem zapewne wynika z braku ojca gdy byłeś dzieckiem i fakt podzielenia się z nim swoimi żalami może Tobie pomóc.

 

Ty moje bagatelizujesz i co dziwniejsze, zrozumiałaś to tak, że ja jestem na nie w relacji z ojcem dlatego, że jest przemądrzały.

Bo jak do tej pory tylko w ten sposób opisałeś ojca, że jest przemądrzały i uparty - z tego wniosek, że przez to nie chcesz z nim rozmawiać. Abstrachuję od przeszłości, że się Tobą nie opiekował bo o tym powinna być z nim rozmowa, więc teoretycznie nie powinno to na Twoje chęci wpływać.

Tak, trochę bagatelizuję, bo masz podane banalne rozwiązania, które może chociaż z nikły sposób mogłyby pomóc ale jesteś na NIE, więc nad czym się rozczulać.

Albo chcesz coś zmienić, albo nie ;).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bub czy myślenie o śmierci przynosi Ci ulgę? Tak z własnego doświadczenia - najpierw trzeba poukładać swoje myśli rozbiegane, zaakceptować siebie, aby móc później pogadać z ojcem. I jeszcze jedno - trzeba pokochać siebie, aby móc przyjąć ciepło i akceptację od innej osoby.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Blah, zastanawiam się po co jesteś na tym forum. Widziałem kilka Twoich wypowiedzi i doszedłem do wniosku, że brakuje Ci empatii. Powtórzę to, co napisałem wcześniej: dla mnie też problemy niektórych wydają się proste. Dzieje się tak dlatego, że osoba postronna odbiera cudzy problem bez warstwy emocjonalnej, która niestety zmienia całokształt. Problem w tym, że Ty o tym zapominasz i myślisz, że wiesz najlepiej. To jak powiedzieć anorektykowi: jedz. Tylko że jego problem nie polega na tym, że nie je, tylko jakie ma podejście do jedzenia. Nie jesteś tak zabawna za jaką się uważasz.

 

-- 23 maja 2014, 18:29 --

 

J-23, tak. Myślenie o śmierci przynosi mi ogromną ulgę. Atrakcyjne jest w tym to, że przestanę czuć wstyd, natłok myśli i że nigdy nie doznam porażki. Wiem, że śmierć samobójcza sama w sobie jest porażką, ale to nie kompromitacja, której tak bardzo się obawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inga - zgadzam się, że w moim przypadku lepszy efekt da terapeuta-mężczyzna. Obecnie chodzę do psychologa mężczyzny i jest to dla mnie cenniejsze doświadczenie niż psycholog-kobieta.

 

Moje dzieciństwo to temat rzeka i pewnie nie da się tego "przerobić" w miesiąc czy w rok. Idę teraz na terapii grupową i zamierzam poprosić o przypisanie mi terapeuty-mężczyzny, chociaż w poprzednim cyklu była to kobieta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×