Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czesc wszystkim (mam 18 lat i jestem o-brzy-dli-wa)


Oko Yono

Rekomendowane odpowiedzi

Moja rejestracja tutaj odbyla sie juz pare, tak mi sie zdaje, pare tygodni temu, bo wtedy oczywiscie tez bylo niefajnie u mnie, choc nie tak jak teraz, no i tez wtedy uznalam, ze warto byc zarejestrowanym w takim miejscu jak to. A teraz odbywa sie moje przedstawianie tutaj, bo jest naprawde bardzo bardzo zle i nieprzyjemnie i ogolnie to jest tak, ze mniej wiecej przez dwa ostatnie miesiace uskutecznialam jedna zasade ktora sobie gdzies tam wymyslilam a byla to zasada taka, ze "Odchudzam sie, nie przyjmuje wiecej niz 500 kalorii, a najlepiej oczywiscie bedzie jesli bede przyjmowala mniej i w ogole to jedyne kalorie jakie bede przymowala to beda kalorie z plynow". I zylam sobie tak i wierzylam w to co sobie wymyslilam, bo chudlam schudlam i bylam schudnieta. Dosc wyraznie schudnieta. Z normalnie sie majacej jesli chodzi o posture ciala dziewczyny, z "silnej, zdrowej, krzepkiej" dziewczyny stalam sie taka raczej zabiedzona, najpierw wazaca 54 kg pod koniec pazdziernika, bo dwudziestego bodajze pierwszego, przy wzroscie 167, a pozniej, juz w listopadzie, wazaca na milion procent mniej niz to 54, choc nie majaca juz okazji wejsc na wage to widzaca to po ubraniach i w ogole po wszystkim-boze, w jakiej dziwnej formie pisze o sobie, no ale nic. Moglabym chyba nawet powiedziec, ze bylam szczesliwa ze swoim wychudzeniem, wydawalo mi sie, ze jestem silna i ze standardowe straszenie mnie smiercia i innymi takimi-przez rodzine a przede wszystkim rodzicow nie bedzie mnie ruszalo. Zaczelo mnie cos ruszac dopiero, wydaje mi sie, ze w listopadzie kiedy to zrobilo sie zimniej, mniej przyjemnie, gorzej. W listopadzie tez zaczelam pracowac-na samym jego poczatku, tego listopada. Bo ja ogolnie juz wczesniej mialam wszelakie stany depresyjne i odbyly sie z mojej strony rozne zawalenia np. zawalenie szkoly, dlatego od tego roku szkolnego zapisalam sie do liceum zaocznego, ktora to szkole mialam w weekendy/mam w weekendy, wiec moglam pracowac. I ta praca jakos sie odbywala, szkola tez, i uskutecznianie mojego odchudzania/zachowywania chudzosci rowniez. Ale calkiem niedawno bo dokladnie tydzien temu cos sie wydarzylo. Znaczy sie nie wydarzylo sie wtedy, bo dziala sie przeza caly ten czas, mam na mysli moje wpadanie w depresje. To odbywalo sie przede wszystkim tak, ze bardzo czesto ogladalam w lustrze swoja twarz i patrzylam na nia i wiedzialam, ze zadne odchudzanie nie sprawi, ze ona mi wyladnieje. Nie chcialabym robic tutaj teraz czegos takiego jak "zwalanie na kogos winy", ale chyba jednak zrobie. Otoz nie wiem ile w te moje kompleksy na punkcie wygladu swojego wkladu maja moi rodzice (Oprocz tego ze oczywiscie ta twarz i to wszystko mam po nich), ale moj tata ze swoim ze "Wygladasz starzej od matki po tym odchudzeniu", "Jestes paskudna" itd nie byl za bardzo mily. Na to ja mu odpowiadalam, ze "Owszem, jestem paskudna, ale obecnie najbardziej paskudna moja czescia jest moja twarz, ktorej nie zmienie zadnym odchudzeniem, a ktora mam od ciebie i od matki". Tak to mniej wiecej miedzy mna a moimi rodzicami wygladalo wtedy, choc teraz jest jeszcze gorzej.

 

I przyznam sie, choc bardzo sie tego wstydze, ze moja wlasciwie pierwsza praca zaczela sie na poczatku listopada i skonczyla pod sam jego koniec. Bo w sobote tydzien temu, albo w niedziele, dokladnie nie wiem, bo po tym jak w sobote nie poszlam do pracy i zadzwonilam, ze nie przyjde to pozniej juz nie mialam kontaktu z kierownikiem i o tym, ze stracilam prace poinformowala mnie mama, a wlasciwie dziadek, ale to niewazne. 30 listopada o 15:00 mialam byc w pracy, ale wstalam sobie tak okolo 12:00 i pomyslalam, ze skoro tak, ze skoro jest tak cholernie nieprzyjemnie w moim zyciu, ze skoro jestem tak samotna (nowe miejsce od 3 miesiecy, ojciec dostal lepiej platna prace i caly ten szajz i jeszcze moi rodzice zabrali mnie i dwoch moich braci i uciekli w nowe miejsce, bo mieli problemy w starym itd) (Zreszta, co ja usprawiedliwiam swoja samotnosc nowym miejscem skoro w starym w ktorym zylam 18 lat bylam calkowitym alienem, no-lifem i wiecznie depresyjnie sie majaca samotna i zatluszczona frajerka), ze skoro jest mi tak okropnie to po prostu nie pojde tego 30-tego do tej cholernej pracy, tylko przed mam udam, ze ide do pracy, a tak naprawde spedze te 8 godzin w innym miejscu (spedzilam niecale 6, mama i tak sie nie skapnela), a przede wszystkim "Urzadze sobie sobote z jedzeniem"-pierwszy raz od ponad miesiaca kiedy bede miala w ustach cos wiecej niz kawe, herbate albo mleko. Podniecala mnie mysl o tej sobocie, chcialam sie wyluzowac i miec mily dzien, chcialam zadbac o to, zeby nie zwolnili mnie z pracy, wiec zadzwonilam, ale oni wymagali jakiegos swistka od lekarza i troche sie podlamalam, bo nie wiedzialam co robic. I na dodatek wymagali tego swistka juz na nastepny dzien. Ale jakie bylo zaskoczenie mojej mamy kiedy zaczelam jesc przy niej jakas bulke na cieplo. Tyle ze ona wcale nie zachowywala sie milo ani tak jak gdyby cieszyla sie z tego, ze jem. Byla zimna suka, ktora po tym jak zjadlam swie bulki na cieplo i zapytalam o 10 zl "za ktore bede mogla kupic sobie lunch w pracy" (Chcialam wydac je na slodycze w markecie) powiedziala calkowicie na zimno cos w rodzaju ze "Zjadlas 2 bulki, to ci wystarczy na caly dzien" i ogolnie byla okropna, wiec rzucilam cos w rodzaju, ze "Po co mam jesc cokolwiek kiedy wszyscy tutaj mnie nienawidza?", i jej odpowiedz w rodzaju "Zebys miala sile do roboty i zebysmy z ojcem nie musieli dluzej na ciebie lozyc". No, wiec musialam po tym "wyjsc do pracy" i chcialam miec mila sobote, myslalam, ze bedzie jadlo mi sie swobodnie, bo ta sobota to tylko taki majacy mnie wyluzowac dzien z jedzeniem i kiedy sobota sie skonczy to moje jedzenie tez sie skonczy, ale zdazylam sie zagubic we wszystkim i bylam tez w ta sobote w centrum handlowym i przymierzalam sukienke-najmniejszy rozmiar-ktora i tak byla na mnie za wielka i gdzies z tylu glowy mialam mysl, ze to jest ostatni raz kiedy przymierzam cos malego w centrum handlowym i jest to na mnie za duze-po prostu z tylu glowy mialam mysl, ze moje jedzenie na tej sobocie sie nie zakonczy. Potrafilam wyczuc jak jest, ze jest zle. I wrocilam po 6-sciu godzinach i nic nie bylo tylko moje wypalenie i nastepne klamstwo przed mama: "W niedziele mam wolne, dopiero od poniedzialku nocki"-klamstwo juz wlasciwie bezcelowe, ale chcialam miec spokoj na niedziele, chcialam moc spokojnie jesc w ta niedziele. A jeszcze w sobote w nocy przemycilam pizze do swojego pokoju. Byla mala, ale i tak bylo jej strasznie duzo i dawalam jej rade przez cala noc i dalam. Zeby zachowac jakas kontrole to nadal liczylam kalorie, uzgadnialam ile to moze byc jesli by wliczyc ta pizze i takie tam. I wstalam rano z brzuchem takim jak maja glodne, afrykanskie dzieci, czyli baloniastym. I przez cala niedziele taki mialam, ale jadlam tak czy inaczej. Wymyslalam sobie coraz to nowe teorie, coraz to nowe mysli mialam w glowie, bylam calkowicie zagubiona. Wiedzialam ze nastepnego dnia nie pojawie sie w pracy, to bylo juz dla mnie niemozliwe, zeby tam pojsc. A, przepraszam, mialam taki jeszcze maly plan, zeby moze we wtorek sie tam zjawic o ustalonej porze, ale wczesniej zdazylam sobie narobic innego szitu, a mianowicie w poniedzialek, zachowujac pozory, ze ide do pracy na nocna zmiane, wykradlam mojej mamie z portfela 100 zl i cala podniecona pojechalam wydac je do centrum handlowego na jedzenie, ktorego nigdy nie probowalam i ktore jest cudowne. Kiedy moja mama zorientowala sie co zaszlo to zaczely sie jej i mojego ojca telefony do mnie, ze "Twoj brat pojawi sie u mnie w pracy z policja", ze "Zostane zajebana" itd. Na dodatek dostalam w tramwaju mandat za jazde bez biletu. Nie myslalam za bardzo jasno, odpowiedzialam mojemu ojcu jedynie, ze "Skoro podaje sie wszedzie za mojego zywiciela, a ja przez 2 miesiace nie jadlam to zabierajac to 100 zl postanowilam sobie po prostu odbic te dwa poprzednie miesiace". Najgorsze bylo to, ze cale to jedzenie, ktore kupilam w centrum-jego jedzenie nie bylo dla mnie przyjemnym doswiadczeniem, poniewaz po kawie z karmelem zaczelo mdlic mnie tak, ze myslalam, ze nie wytrzymam. Poza tym tak bardzo czulam sie brzydka, okropna i po prostu balam sie, kompletnie nie wiedzialam co zrobie po zamknieciu tego cholernego centrum. (+ widzialam tam samych cudownych, slicznych ludzi spacerujacych sobie i szczesliwych i myslalam, ze sie zaplacze)

 

I ten poniedzialek to byla 3 doba mojego "obzerania sie". Teraz wlasnie dzisiaj mija 8. Tej 8 mialo juz nie byc, 7 tez nie, 6 tez (i dalej mozecie sie domyslac). Tamta noc z poniedzialku na wtorek-okropna, przetrzymalam ja na dworcu, zeby z rana wsiasc do pociagu i przyjechac do moich dziadkow (tak swoja droga-do wtorku mam przez to do splacenia dlug 188 zl + dlug prawie 200 zl tamtego mandatu, na szczescie 10 teraz dostane troche tej swojej wyplaty za to co przepracowalam przez listopad, wiec mysle, ze na te dlugi akurat wystarczy). Czuje sie calkowicie udupiona. Dzisiaj mialam szkole i chcialam nawet byc na zajeciach, nawet mowilam o tym dziadkowi, ze chcialabym byc, ale on kontaktowal sie z rodzicami, ktorzy powiedzieli, ze nie chca wiecej widziec mnie na oczy, wiec dziadek uznal, ze skoro tak to bede musiala zamieszkac u nich, "dojsc do sily, zrezygnowac ze szkoly i zaczac ja od nowa w przyszlym roku i zaczac gdzies pracowac". Wydawac by sie moglo, ze to wcale niezle ze dziadek w ten sposob chce mi pomoc, ze powinnam byla byc wdzieczna. Tyle ze dla mnie to wszystko nie jest takie proste, poprzednie depresje i zatłuszczania sie tez przezywalam w domu moich dziadkow, nie mam dobrych wspomniec z tamtego czasu, podczas mojego pobytu w nowym miejscu, z moimi rodzicami, wydawalo mi sie, ze odkuwam sie od tamtej tlustej, depresyjnej mnie, wiec powrot w to samo miejsce gdzie przezywalam wszystkie swoje depresje i w to w takim momencie oznacza dla mnie tylko jedno-znowu stoje w miejscu, znowu to samo. To nie jest dla mnie proste, poniewaz jedyna rzecza jaka jestem w stanie teraz robic jest ogladanie ladnych zdjec w internecie i reblogowanie ich na swojego bloga (Nie wiem czy kojarzycie-tumblr-tam mozna sie w taki sposob "zabawiac"). Nie bylo to koniecznoscia, zebym dzisiaj byla na zajeciach w szkole, bo wczesniej raczej ich nie opuszczalam, ale za tydzien te zajecia tez sie odbywaja i wtedy juz przydaloby sie na nich byc. Tyle ze moja szkola jest 300 km stad. Moglabym przystac na to co powiedzial dziadek, ale nie chce tego poczucia, ze jestem tak wybitnie we wszystkim opozniona, ze dziewczyny w moim wieku-wiele z nich-sa juz tak bardzo ustawione, sa tak bardzo w przodzie, maja prawko, maja kogos kto nimi sie opiekuje itd. Dlatego nie chce zaczynac od nowa tej szkoly w przyszlym roku. W styczniu mam wszystkie zaliczenia.

 

A jesli jeszczed rozchodzi sie o jedzenie to tak jak mowilam-teraz mija 8 doba mojego obzarstwa. Mam okropna cere, okropne wlosy, czuje sie parszywie. Naprawde nie wiem czy bede w stanie pokazywac ta twarz i ogolnie siebie jakims ludziom. Poprzednie moje depresje byly bardzo podobne do tej. Pierwsza tak wygladajaca moja depresja byla, wydaje mi sie, wtedy kiedy mialam 14 albo 15 lat i bylam wtedy w gimnazjum i nagle zaczelam opuszczac szkole i zamiast byc na zajeciach to ja zwyczajnie w swiecie zostawalam w domu i spalam. I bylam beznadziejna. I na przyklad ostatnia depresja, odbywala sie przed tymi wakacjami, wlasnie dokladnie w tym samym miejscu w ktorym jestem teraz. I w takich tez okolicznosciach odbyly sie moje 18 urodziny-przeszly bez echa wsrod domownikow, nie mowiac juz o imprezie z tej okazji. I za kazdym razem w tamtych depresjach ja nie bylam w stanie wyjsc z nimi do ludzi, nie bylam w stanie wyjsc do ludzi ze swoja twarza i po prostu nie chcialam ich widywac-tych ludzi. Ale teraz chcialabym wlasnie umiec wyjsc-mimo, ze mam okropna cere, ze wygladam jak gowno i tak tez sie czuje chcialabym umiec wyjsc do ludzi, chcialabym byc tym razem bardziej przystepna w tej swojej depresji, nie chce sie tak zamykac, chce sprobowac czegos nowego. Nie wiem co ze mna bedzie. Moze powinnam byla cos zrobic. Nie chce byc gruba, nie chce zatłuszczyc sie w taki sposob jak w kazdej poprzedniej depresji, nie chce wazyc wiecej niz 54 kg, nie wiem ile teraz waze-to w koncu 8 doba jedzenia wlasciwie do nieprzytomnosci. Martwie sie tez o wiele rzeczy: ze takie czeste zmienianie sie ksztaltu mojego ciala moze je calkowicie zniszczyc, ze stracilam tak duzo czasu i strace go wiecej, ze mam 18 lat i nie mam niczego i ze 18 lat to jest juz jednak nie tak malo i ze ja po prostu nie mam juz czasu na te depresje-ze jesli bede je przezywala tak ciagle to w koncu zostane 30-letnia oblakan a nie majaca liceum zniszczona i brzydka kobieta.

 

+ rzeczy, ktorymi potrzebuje sie podzielic:

 

- Przez dwa miesiace kiedy bylam w miare "w formie" podobal mi sie jeden chlopak ze szkoly. Ostatni raz kontaktowalismy sie dwa tygodnie temu. Byl fajny i chce mi sie no po prostu chce mi sie plakac kiedy mysle o tym, ze zapieprzylam sie calym tym zarciem zanim zdazylam w jakikolwiek sposob sie do niego zblizyc. Zreszta ostatni raz widzielismy sie pod sam koniec pazdziernika albo na samym poczatku listopada kiedy moja cera nie byla jeszcze tak zeszmacona z powodu zimna i zaniedbanie i nieumiejetnosci dbania o nia i taki inny szajz. I mowilam sobie wiele razy zanim wszystko wymknelo mi sie spod kontroli, ze "O nie, tym razem, kiedy zaczne sie czuc zle, to nie bedzie tak ze zamkne sie w domu tylko po prostu "zwale sie" bezczelnie na glowe osobie ktora lubie, nie bede sie bala, bede miala odwage, zeby to tak zrobic". I mialam na mysli wlasnie tego chlopaka. Ze kiedy zacznie byc zle to moze on mi pomoze czy cos albo ja sie zglosze po jakas pomoc. Ale ja po prostu chyba tak nie umiem. Teraz to jestem juz prawie na milion procent pewna, ze to juz jest koniec naszej znajomosci (nawet nie mam odwagi i sily zeby zajrzec na facebooka)

- Marze o ladnie zapakowanych, pachnacych i owocowych slodyczach jak zelki i takie tam, ale u moich dziadkow w domu sa wlasciwie tylko kotlety, kielbasa, ser, mnostwo chleba, platki kukurydziane, mleko. Jem te rzeczy i jem ich duzo, ale mam tak wielka ochote na ladne slodycze

- Beda swieta juz wlasciwie zaraz i ja nie wiem co wtedy bedzie, naprawde

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, no widać, że to Twoje jedzenie albo brak jedzenia to jest odreagowywanie jakiś silnych stresów. Od dawna się nie dogadujesz z rodzicami? Tzn. czy przed tymi Twoimi głodówkami było ok czy zawsze było kiepsko między wami? Ja mam dla Ciebie propozycję, żebyś w jedzeniu dbała przede wszystkim o zdrowie a nie o wygląd. Bo jak będziesz zdrowa (czyli regularne jedzenie, bez opychania się ani bez głodowania, bez jedzenia śmieci) to będziesz też ładnie wyglądać i to samo przyjdzie. Przy wzroście takim powinnaś ważyć około 57 kg nawet, zależy jaką masz budowę ciała. Na pewno jakaś rozmowa z kimś o problemach, terapia czy coś takiego by Ci bardzo pomogło bo ten problem z jedzeniem to jest SKUTEK jakiś problemów a nie przyczyna. Musisz coś z tym pilnie zrobić, dogadać się z rodzicami i tak dalej bo wpadniesz w jakąś anoreksję i będzie lipa. I nie patrz na jakieś modelki czy coś bo te wszystkie zdjęcia są obrabiane w photoshopie po milion razy. Tak naprawdę nikt tak nie wygląda jak na tych zdjęciach. Faceci lubią dziewczyny o normalnej budowie ciała. Nie za chude i nie za grube, tylko w sam raz. Uwierz mi, znam się:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×