Skocz do zawartości
Nerwica.com

nazywam się niewarto


czarnobiała mery

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, założyłam to konto, bo pomyślałam, że fajnie by było poznać tutaj kogoś. W realnym życiu nikt mnie nie lubi, bo nie jestem nic warta. Ludzie mnie przekreślają, dlatego przed nimi uciekam i większość czasu spędzam zamknięta w pokoju. Bardzo się wszystkiego boję, a najbardziej, że znów zostanę przez kogoś skrzywdzona. Wszyscy mnie ignorują, dla nikogo nie mam żadnej wartości, jestem wszystkim obojętna. Czy ktoś się do mnie odezwie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że wszyscy prędzej czy później przestają mnie lubić. Nie wiem, dlaczego, ale chyba właśnie dlatego, że nie mam żadnej wartości. Nawet panie psycholog nie widziały dla mnie szans i paru spotkaniach mówiły, że nie chcą ze mną pracować. A to wszystko świadczy o tym, że jestem beznadziejna. Jeśli dla nikogo na świecie nie mam wartości, to znaczy, że nie mam tej wartości wcale.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nazywam się niewarto, ale dlaczego uważasz, że oni mają rację? Bo widzę, że póki co bazujesz na odczuciach, ale jak to racjonalnie przedstawić...

Dziwne, że tak szybko panie psycholog Cię skreśliły...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nazywam się niewarto,

mnie się wydaje,że to nie tak Ty zakładzasz zgóry ze ludzie Cie nie lubia, przez co nabywasz lek w kontaktach , boisz sie ich i wycofujesz, stajesz sie cicha i niekomunikatywna, ktoś cos do Ciebie mowi a ty nie odpowiadasz albo odpowiadasz tak zeby sie ktoś odczepił i poźniej powstaje cały łancuch reakcji i ludzie zaczynaja mowic, ona jest dziwna kiedyś cos do niej zagadałem , nie odpowiedziła, albo udawała ,ze nie słyszy i fama idzie w świat, mozna to sobie wypracowac na terapi i lekami zmniejszając leki, które s a w tobie, no i praca samemu nad soba bez nikogo tez jest ważna,ile masz lat jeśli jestes w liceum to mocno pracuj nad zmiana wizerunku własnej osoby, czym bedziesz starsza bedzie trudniej chcesz zeby to sie ciągneło całe zycie za toba , sa ludzie, którzy nie maja najmniejeszego problemu z nawiązywaniem kontaktów sa tacy jak ty i musza sie nameczyć by to zmienić, ale to wcale nie świadczy o wartosci cżlowieka , wartosc drugiej osoby mierzy sie innymi odruchami, dobrośc ,szacunek , uczciwośc, brzmi górnolotnie ,ale to raczej cechy oddające wartość drugiej osoby

 

-- 14 kwi 2012, 22:26 --

 

nazywam się niewarto,

to jakies słabe panie psycholog były zobaczyły trudny przypadek i podziekowały zamiast się nameczyc, paradoksalnie to to własnie swiadczy o małej wartosci tych dwóch pań jako ludzi a nie o Twojej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Locust, sama przed sobą też czuję się bezwartościowa. ja chyba uwierzyłam w to wszystko, co o mnie mówiono i pisano. chyba uwierzyłam, że te wszystkie upokorzenia mają rację bytu, że na to zasłużyłam, zasłużyłam, aby mnie krzywdzono i poniżano, po prostu na nic innego nie zasługuję. Wszyscy mają do tego prawo, ponieważ ja nie mam żadnej wartości. Bardzo często słyszałam, że jestem beznadziejna i chyba tak jest w istocie. Teraz tak potwornie boję się ludzi, że prawie w ogóle się nie odzywam.

Tahela, mam 29 lat, jestem po studiach, biorę leki, ale w terapii nie widzę szans, bo jak mam po raz kolejny usłyszeć, że nie jestem warta nawet tego, żeby ze mną pracować, to tylko mnie pogrąża. Faktycznie nie odzywam się, rozmawiam tylko z osobami, do których mam zaufanie, a takich jest niewiele.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nazywam się niewarto, nikt nie zasługuje na to by go krzywdzono i upokarzano, ale niestety postawiłaś się w roli ofiary zamiast iść temu na przeciw (brak sił, wiary?)...

Skończyłaś studia, chyba pracujesz to coś o Tobie świadczy, a z tego co piszesz widzę, że raczej miałaś pecha do ludzi i dałaś się wkręcić w toksyczne relacje.

Terapia byłaby szansą, ale przecież nikt nie mówi że za pierwszym lub drugim razem musi wyjść dobrze... Warto by jeszcze mimo wszystko spróbować jak nnabierzesz trochę więcej sił...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nazywam się niewarto,

warto samemu popracować czyli nawiazywać rozmowę jak się nadarzy okazja , nie uciekeac od tego a z czasem będzie łatwiej i ludzie zaczną Cię inaczej odbierać wartosciowa jesteś, ja tez czasem boje sie odezwać i się wycofuję, ale nie zawsze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W realnym życiu nikt mnie nie lubi, bo nie jestem nic warta. Ludzie mnie przekreślają, dlatego przed nimi uciekam i większość czasu spędzam zamknięta w pokoju.
Lubie osoby które uważają że są nic nie warte bo to łączy mnie z nimi i nie muszę udawać kogoś kim nie jestem. Nie znoszę ludzi o wysokim poczuciu własnej wartości bo się przy nich nikim czuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiola, byłam kilka razy u jednej psycholog i na pewnej wizycie mimochodem powiedziałam, że mam dwa życia i jestem dwoma różnymi osobami, które robią inne rzeczy w życiu i mają różny wiek. Ta psycholog kazała mi wówczas pójść do szpitala, opowiedziała wszystko lekarce i lekarka dała mi skierowanie do szpitala, jak wróciłam ze szpitala i poszłam do tej psycholog, to ona powiedziała, że nie chce już ze mną pracować. A to świadczy o tym, że nie mam żadnej wartości, nawet nie warto dla mnie pracować. Potem spotykałam się z inną psycholog i kontaktowałyśmy się też mailowo i ona z dnia na dzień zerwała ze mną kontakt, przestała mi odpisywać i się ze mną spotykać, pokazując mi, że nie jestem nawet warta kontaktu. Załamałam się i stwierdziłam, że to już nie ma sensu, uświadomiłam sobie, że jestem bez wartości, bez nadziei, że rozmowa ze mną musiała sprawiać tym psycholog wielką przykrość i pewnie wszyscy ludzie odczuwają przykrość, kiedy ze mną rozmawiałam, zamknęłam się w sobie i starałam się nie robić więcej przykrości ludziom w tym sensie, że unikałam kontaktu, skoro on sprawia innym cierpienie.

Carlosbueno, ja też źle się czuję wśród osób z wysokim poczuciem własnej wartości, jeśli taka osoba opowiada mi o sobie, to ja po prostu zapadam się pod ziemię, mając świadomość, że jestem nikim.

Nie wiem, Locust, może jeszcze kiedyś się przekonam do terapii, ale do tej pory te spotkania z psychologami uświadomiły mi, że mam jeszcze mniejszą wartość, niż myślałam, jestem na samym dnie, tak nisko, że nawet nie warto wyciągać do mnie ręki z pomocą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nazywam się niewarto, Widzisz, to Twoja interpretacja tych faktów. Nie sądzę, żebyś sprawiała przykrość tym paniom, źle to odebrałaś. Być może pierwsza z nich poczuła się bezsilna , nie wiedziała jak z Tobą pracować,. Co do drugiej , sprawa jest niewyjaśniona , jeśli jednak zerwała kontakt bez wyjaśnienia przyczyny, to na pewno nie jest profesjonalistką i tym bardziej nie powinnaś się nią przejmować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiola, tylko że ja tak mam, że się wszystkim bardzo mocno przejmuję, płakałam, że te panie psycholog nie chciały ze mną pracować, bo to oznaczało odrzucenie nie tylko przez innych ludzi, ale także przez profesjonalistów, poczułam się naprawdę beznadziejnym przypadkiem, poczułam, że nie warto dla mnie nic robić, nic dać od siebie. Mimo że ja zawsze starałam się być pomocna dla ludzi, to zostałam przez wszystkich ostatecznie przekreślona. Kiedy znalazłam się w szpitalu, to wiele osób przestało się o mnie odzywać, uznając mnie za podgatunek, było to dla mnie bardzo upokarzające. Z tą drugą psycholog miałam kontakt przez jakieś 1,5 roku i około roku temu przestała się do mnie odzywać, nie wiem, z jakiego powodu, nigdy nic złego przecież jej nie powiedziałam, nie zrobiłam, ale mam wielkie poczucie winy. Myślę, że ona też uznała mnie za beznadziejny przypadek, niewarty dalszej pracy, bo po co się trudzić dla kogoś tak bezwartościowego jak ja.

Carlosbueno, ja się czuję na samym dnie, nie ma już nikogo niżej, tu nikt nawet nie słyszy krzyku, jestem tutaj całkiem sama.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ładnie piszesz i stawiasz przecinki, to już ma dużą wartość.

 

Wartościowanie słowa "wartość" pominę, należy patrzeć na potencjał, jest tym większy (na zmianę na lepsze) im gorszy jest stan. Tak więc masz duży potencjał, a to jest wartość sama w sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tez uważam, że masz w sobie duzy potencjał tylko przez chorobe tak się czujesz podle i nie widzisz z tej całej sytuacji wyjścia.

Nie wiem czy w Twoim przypadku masz dobrze dobrane leki, bo po jakims czasie, kiedy przynoszą poprawę, człowiek zaczyna mniej przejmować się opiniami i zdaniem innych osób. A Ty aż przesadnie się tym zamartiwasz co świadczy, że jesteś w strasznie złym stanie.

A co lekarki mówiły w szpitalu? długo bierzesz leki? jesli dany bierzesz długo i przestał pomagać badz w ogóle nie ruszył, to musisz zmienic lek na inny, bo czesto sie zdaza że niekażdy lek nam pomoże i czasem trzeba testować na sobie póki się nie trafi w ten właściwy.

 

A kiedy staniesz na nogi, wtedy podejmij sensowna terapie i oczywiście u innej osoby, bo te panie które opisałaś nie przyłożyły sie do terapii a mówiac Ci takie słowa tylko zaszkodziły. Słysząc coś takiego od specjalistów od których człowiek w cierpieniu oczekuje pomocy to sama bym sie zapadła pod ziemie i miała o sobie niekorzystne zdanie.

 

Także pomyśl o tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ladywind, chyba sama choroba jest dla mnie strasznym upokorzeniem, do tej pory nie pogodziłam się z tym, że jestem chora. Leki chyba mam wreszcie dobrze dobrane, ale bardzo długo trwało ich dobieranie i po tych, które teraz biorę, czuję się naprawdę znośnie, nie chciałabym już ich zmieniać. Strasznie boję się, że mogłabym mieć znów akatyzję polekową, to było najstraszniejsze doświadczenie w całym tym leczeniu. Ja się zamartwiam i przejmuję bardzo wszystkim, ale to chyba wynika z mojej natury, jestem nadwrażliwa i każde niepowodzenie bardzo mocno przeżywam, każdy gest i słowo bardzo mocno analizuję. Tak już mam, wszystko biorę do siebie i strasznie się przejmuję. Ale generalnie jakoś tam funkcjonuję, zaczynam teraz nową pracę i jakoś ze wszystkim daję radę. Leki biorę trzy lata z przerwami, kiedy sama je odstawiałam. Lekarze w szpitalu mówili, że muszę brać leki, a poza tym, to niewiele ze mną rozmawiali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiola, byłam kilka razy u jednej psycholog i na pewnej wizycie mimochodem powiedziałam, że mam dwa życia i jestem dwoma różnymi osobami, które robią inne rzeczy w życiu i mają różny wiek. Ta psycholog kazała mi wówczas pójść do szpitala, opowiedziała wszystko lekarce i lekarka dała mi skierowanie do szpitala, jak wróciłam ze szpitala i poszłam do tej psycholog, to ona powiedziała, że nie chce już ze mną pracować.

Możesz coś więcej powiedzieć na temat tych 2 żyć? różnego wieku? w ogóle jest mi strasznie przykro, że tego powodu psycholodzy Cię odrzucili, ale to świadczy o tym, że nie sa zbyt kompetentni i wcale nie są specjalistami. Możliwe, że dotyczy Cię osobowość mnoga (aktualnie problem też mnie dotyczy [?]) ale chciałabym poznać kilka szczegółów żeby coś więcej powiedzieć. Jesli wolisz, możesz do mnie pisać na priv. Jak to 2 życia? jak to odczuwasz? Czy to bardziej wyobrażenia, że np/ od dzisiaj mogę być zupełnie inną, fajniejszą osobą, czy to jest jakby dane odgórnie, niezależnie, nagle? te 2 osoby mają odrębne wspomnienia? możesz się "przełączać" między nimi dowolnie? czy to się dzieje jakoś niezależnie od Twojej woli? Jedna z nich dominuje i jest ważniejsza, czy sa równoważne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zielona miętowa, miałam na początku podejrzenie, że to osobowość mnoga, ale ostatecznie lekarze stwierdzili, że to psychoza. Kiedyś to było silniejsze i kompletnie nad tym nie panowałam. W jednym życiu byłam studentką filozofii, miałam 19 lat, miałam mnóstwo fajnych znajomych, byłam towarzyska. I wiodłam takie sobie życie, teraz mam już 22 lata. Chyba nikt z tego życia nie ma pojęcia, że wiodę jeszcze jedno życie. W drugim życiu pracuję, mam 29 lat, występuję publicznie, spotykam się z naukowcami, ale jestem bardzo zamknięta w sobie, osoby z tego życia nie ma pojęcia, że wiodę jeszcze jedno. Kiedyś miałam bardzo skrajne emocje w różnych życiach, teraz emocje się trochę stonowały przez leki i w sumie chyba są takie same, beznadziejne depresyjne cały czas. Na początku miałam dwa różne imiona, wychodziłam z jednego życia i wchodziłam w drugie, nie panowałam nad tym, teraz mam większą kontrolę, lekarze mówią, że to tylko choroba, a ja naprawdę czuję się dwoma osobami. Nie wiem, która jest ważniejsza. Raz żyje jedna, raz druga, jedna psycholog kazała mi je scalać, ale ja nie mam pojęcia, jak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nazywam się niewarto, między tymi osobami są duże rozbieżności. tzn nie do końca rozumiem jak to wygląda w praktyce; na prawdę studiujesz filozofię (jesteś formalnie studentką)? i masz jednocześnie pracę związaną z nauką? czy poprostu w danej chwili czujesz, że tak jest, wierzysz, że pracujesz, podczas gdy nie jesteś nigdzie zatrudniona? Jesteś w tej chwili w jednym z tych żyć, czy gdzieś poza/pomiędzy nimi, że mozesz tak racjonalnie o nich mówić z perpektywy obserwatora?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak, studiuję filozofię i nikt tam nie ma pojęcia o drugim życiu. w drugim życiu zajmuję się nauką. teraz już mam chyba do tego większy dystans, bo mi lekarze powiedzieli, że to nie jest normalne. teraz jestem naukowcem, przygotowuję zajęcia dla moich studentów. gdy wchodzę w życie studentki filozofii, to drugie życie jakby dla mnie nie istnieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×