Skocz do zawartości
Nerwica.com

chyba w końcu trafiłam gdzie powinnam :-)


I.K.

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich, od dwóch dni czytam posty i - przepraszam,że to mówię - pocieszam się. Oczywiście nie cieszy mnie fakt,że jest nas tylu,ale jakoś tak mi lżej na sercu.Szczerze mówiąc,nie miałam zielonego pojęcia o nerwicy,nadal nie mogę się nadziwic,że aż tyle dolegliwości somatycznych towarzyszy tej chorobie. Trochę się rozpiszę,jeśli nie macie nic przeciwko... ;)

Odkąd pamiętam mam niską samoocenę,masę kompleksów,poczucie bezsilności itd,częste zmiany nastrojów,pesymizm...Jestem DDA (dorosłe dzieci alkoholików) więc chyba nie ma w tym nic dziwnego (teraz się wymądrzam,chociaż wiem o tym stosunkowo od niedawna,po terapii dla rodzin alkoholików,ale to już inna historia...)

Od pewnego czasu odczuwałam coraz większe przygnębienie,zmęczenie i osłabienie. Ostatnie dwa tygodnie ostro dały mi popalic,okropne bóle i zawroty głowy,duszności,dziwne dławienie w gardle...Kryzys nastąpił w zeszłą niedzielę. Miałam chyba pierwszy ciężki atak nerwicowy w swoim życiu,nieświadoma tego zadzwoniłam po pogotowie,bo przecież - UMIERAŁAM!!!Pani doktor zajęło kilka minut by z przekonaniem oznajmic mi,iż mam silną nerwicę i wysłac mnie do psychiatry ("a nie do lekarza!" jak się uprzejmie :? wyraziła). Nie raczyła mnie nawet poinformowac,że moje dolegliwości to TYPOWE OBJAWY NERWICY,mogłam się tylko domyślac.Tak czy inaczej trochę mnie ta diagnoza uspokoiła,lepsze to niż stwardnienie rozsiane czy guz mózgu (wcześniejsze moje obawy)-pomyślałam. Następnego dnia poszłam do przychodni,dostałam XANAX i FLUOKSETYNĘ (??) + zero informacji oczywiście. Od razu zaczęłam działac i znalazłam psychoterapeutę (za darmo, inaczej niestety nie mogę sobie pozwolic). Jak się nie sprawdzi to poszukam innego...

Fizycznie nadal czuję się beznadziejnie,ale wszyscy wiecie o czym mówię...Pokładam duże nadzieje w terapii,lecz najgorsze jest to,że jeszcze jej nie zaczęłam a już panicznie obawiam się niepowodzenia...To nie daje mi spokoju,a im więcej czytam o tej chorobie tym bardziej jestem PRZERAŻONA. Mam dopiero 22 lata i strasznie się boję ...hmm....no właśnie...czego? Myślę,że to znany wszystkim tutaj dziwaczny nieuzasadniony niepokój. Zastanawiam się również jak będzie wyglądało moje życie jeśli nie pozbędę się tych wszystkich koszmarnych dolegliwości fizycznych...JAK SOBIE Z TYM RADZIĆ???[/b]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj! Brawo, fantastycznie zareagowalas na to ze jestes chora, mowie zupelnie powaznie. Sama bez zastanawiania sie, niezaleznie od brania lekow zaczynasz psychoterapie. Ech gratuluje, wiecej ludzi powinno brac z Ciebie przyklad. Jesli nadal bedziesz tak zdecydowanie walczyc z ta choroba, to jestem pewien ze sobie poradzisz. Powodzenia! :smile:

 

PS.:Tylko nie panikuj jesli terapia nie przyniesie natychmiastowych skutkow, to zawsze musi zajac troche czasu, zwlaszcza ze wszelkie tego typu choroby lubia nawroty. Ale jesli bedziesz cierpliwa i konsekwentna to dasz rade.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za słowa otuchy,dużo to dla mnie znaczy,że się ktoś odezwał,bo wśród bliskich niestety nie znajdę zrozumienia,nie wiem jak bardzo by się starali (tak na marginesie niektórzy nawet nie próbują :cry: )

POZDRAWIAM

 

[ Dodano: Sob Wrz 09, 2006 11:00 pm ]

Jeśli mogę trochę z innej beczki...muszę się wygadc....zazwyczaj jak już zacznę to nie mogę przestac :roll:

Moja mama zasnęła nawalona na kibelku,chyba mi pęcherz pęknie zaraz!!

Czuję,jak mi serce wali,coraz mocniej,i to dławienie w gardle...Dziesięc spokojnych oddechów,dziewięc,osiem,..........

Idę na spacer,na szcęście mam dwa psy :smile:

Mam nadzieję,że się nie przewrócę,może się wysikam gdzieś w krzakach koło bloku 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj...

Wydaje mi się, że Ciebie rozumiem.. również w kwestii z "mamą"...

Biorę Cital 6 dni i ciągle mam zawroty głowy... to dławienie o którym pisałaś dopada mnie wraz z drętwieniem rąk i stóp.

Ale najgorsze jest, gdy czuję się jakbym traciła świadomość.. Nagle robi się bardzo jasno, przerażenie wypełnia mnie, gorzej widzę, przestaję słyszeć i na sekundę znikam... Potem wracam z mroku tak zlękniona, że głośno płaczę..

Choruję 6 lat... w tym 3 przerwy po ok 8 m-cy... Chyba trzeba nauczyć się z nerwicą żyć, ale nigdy nie należy się jej poddawać. Mam chwile zwątpienia, że już nie mogę, że nie mam siły... ale tak nie można. Trzeba walczyć z tym gów....

Pozdrawiam Cię ciepło....

Odezwij się...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie objawy o których przeczytałam na forum o nerwicach również przechodzę,długo by pisac,z jednej strony dobrze się stało,że były na tyle przerażające,że zadzwoniłam na pogotowie,w innym przypadku nadal bym snuła domysły,a nie lubię lekarzy chyba od zawsze,to nic osobistego,strasznie boję się śmierci,chorób,zabiegów,operacji...

Jak mnie teraz pytają lekarze o co chodzi(oczywiście w myślach im odpowiadałam,że też bym chciała wiedziec),co mi dolega,to moja lista jest długa jak rolka Velvetu XXL :lol:

To uczucie tracenia świadomości jest okropne,zdaje mi się że umieram,że jestem już w drodze na tamten świat...przez ułamki sekund dosłownie,wracam,i za chwilkę znów to samo,i tak w kółko,a jak się kładę spac to wszystko mi wiruje,zapadam się gdzieś w głąb kanapy,jakby mi głaz ktoś położył na klatce piersiowej,oczywiście bóle głowy,karku,pleców,drętwienie kończyn,mniej lub bardziej natężone drgawki,skórcze i napięcie mięśni też nie jest mi obce.

Mam taką cichą nadzieję,że wszyscy damy radę,prędzej czy później,i będziemy wsparciem dla siebie nawzajem.

Znam was tylko z postów,które przeczytałam,jednak cieszę się że mogę tu byc razem z wami,pozdrawiam wszystkich i trzymam kciuki.

PS. Melody,liczę,że nie raz będziemy mogły pogadac,ja w sumie jeszcze zielona jestem,ale jeśli będziesz miała potrzebę się wyżalic to pisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj IK :)..

 

Wiem,że sama potrzebujesz wsparcia..ale czytając Cię mam wrażenie,ze sama jesteś w stanie dać takowe wsparcie ludziom wchodzącym na to forum. Świetnie opisujesz swoje stany.Gdybyś zdecydowała się zostać na dłużej... będzie nam baaardzo miło :)..

 

Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj I.K....piszesz, ze nie masz zielonego pojecia o nerwicy, a ja Ci powiem, ze z tego co piszesz to masz bardzo dojrzale podejscie do tych stanow i wierze, ze masz szanse szybkiego wyjscia z tego cholerstwa... juz jestes ogromna szczesciara, ze wiesz co Ci dolega, bo wielu ludzi zyje z objawami nie wiedzac w ogole co to jest.... nie masz sie co martwic jak bedzie wygladala Twoja przyszlosc, bo na pewno nie tak... powoli poznasz siebie, Twoje objawy, Twoje reakcje na nie... nauczysz sie po prostu radzic z lekami i z czasem nie beda Cie tak przerazaly jak teraz...

a co do reszty to mysle, ze dostalas dobre leki, ja tez biore fluoxetyne, to jest antydepresyjne, nie uzaleznia i pomaga, oczywiscie efekty sie widzi po miesiacu jak ze wszystkimi antydepresyjnymi, a z xanaxem bym nie przesadzala, bo tego typu leki uzalezniaja... mysle, ze dobra psychoterapia Ci wystarczy na wyjscie z tego bagienka... nie jestes juz mala dziewczynka, wiec mozesz w koncu zaczac myslec o sobie i ulozeniu sobie zycia tak, jak tego pragniesz, pozostawiajac na boku problemy dotychczasowj rodziny... teraz tylko od Ciebie zalezy jakie bedzie dalsze Twoje zycie, po prostu poloz szlaban na tym co bylo i zacznij od nowa...

powodzenia zycze i zostan z nami... :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj betty,dzięki za ciepłe słowa i rady,też czsami myślę,że nie jest tak źle 8)

Niestety zostały mi jeszcze dwa lata studiów (dziennych),jestem na utrzymaniu rodziców (o dziwo oboje jeszcze mają pracę),niejednokrotnie myślałam o spakowaniu się,lecz nie bardzo mam gdzie ...

Zdaję sobie sprawę,że to zrodziło by kolejne problemy,musiałabym przerwac studia,znalezc pracę,pewnie z ledwością wiązałabym koniec z końcem.Straszne to co mówię,ale boję się tej samodzielności,postanowiłam przemęczyc się te dwa lata,skończyc studia i dopiero się ulotnic...Straszna jest ta świadomośc,że w pewnym sensie sama jestem sobie winna,że nadal z nimi mieszkam,ale sytuacja jest patowa......i znów to robię :x !! użalam się nad sobą i zupełnie odbiegam od tematu.....

Moim celem jest obecnie walka z tym cholerstwem,bo od dwóch tygodni czuje się bardzo chora (fizycznie: wrak człowieka) i praktycznie nie wychodzę z domu,ale dzięki temu dużo czytam.. ;) o nerwicy rzecz jasna :smile:

Zdaję sobie sprawę,że najbardziej pomóc mogę sama sobie,to ode mnie zależy ile jestem w stanie poświęcic i ile wysiłku włożyc w tę walkę,ale jestem tutaj by dawac i miec wsparcie wśród osób,które przez to przechodzą,szukam zrozumienia...

betty,może to śmieszne,ale często czuję się jak "mała dziewczynka",taka nieporadna :cry:

POZDRAWIAM

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I.K. wszyscy sie czujemy czasami nieporadni, nawet ci najbardziej zaradni, zdrowi i silni psychicznie, wiec tym nie ma sie co przejmowac...

ja czuje, ze jestes osoba dojrzala i ze swietnie sobie radzisz w zyciu... jezeli postawisz sobie za cel wytrzymac jeszcze 2 lata u rodzicow i skupic sie na skonczeniu studiow, to tak wlasnie bedzie...

to co radzilabym Ci to raczej probowanie wychodzenia z domu, nawet jak sie gorzej czujesz, spotykaj sie z ludzmi, a czytanie, owszem, ale nie za duzo, bo czasami czytamy i wyszukujemy sobie nowych objawow...

wiec glowa do gory i wszystko bedzie dobrze 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

betty,dziękuję za wiarę we mnie :smile:

Co do czytania na temat nerwic staram się trochę z dystansem tą wiedzę pochłaniac,ale mam potrzebę dobrze poznac wroga zanim zacznę na serio z nim walczyc...Faktycznie wywołuje to u mnie niekiedy lekkie przerażenie,ale ten strach jest chyba zrozumiały,bo z nie lada przeciwnikiem mamy do czynienia,nie da się tego tak zwyczajnie zlekceważyc...Myślę,że mnie rozumiesz ;)

Z domu wychodzę kilka razy dziennie,mam dwa pieski :D Choc chwilami mam wrażenie,że się przewrócę,bo miewam zachwiania równowagi itp.

Przyznam,że wczoraj i dziś czuję się całkiem znośnie,dolegliwości fizyczne (te najbardziej dokuczliwe) ustępują (ciekawe,na jak długo :?: ).

Nadszedł czas aby zacząc intensywnie leczyc duszę,wierzę,że wówczas wszystko inne też się poprawi,i tego zamierzam się trzymac,obym tylko wytrwała... Wszystkim,również sobie,życzę tej wytrwałości i siły,pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×