Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czyja to wina??


Gość Ktoś_ponury

Rekomendowane odpowiedzi

Witam WAS znerwicowani, kiedy miesiąc temu jeszcze nie byłam świadoma co mi dolega, czułam się strasznie. Tak jak WY, tylko, że nie wiedziałam też, że WY istniejecie. Myślałam, że tylko ja jestem ,,takim czymś'' jak prosiaczek z Kubusia Puchatka, najgorsze to było to, że lekarze mi się śmiali w twarz i dawali mi do zrozumienia, że jestem z kosmosu. Kiedy pogotowie odbierało telefon, nie chcieli ze mną rozmawiać za wiele bo wiedzieli, że mam objawy nerwicy lękowej, jednak lekarze nie powiedzieli tego głośno, kazali mi zrobić badania i oczekiwać na terminy za 6 miesięcy!! To był koszmar. Nie mogłam córki odebrać ze szkoły bo czułam, że zemdleje. Od tego momentu wkręcił mi się paniczny strach przed śmiercią, zwłaszcza, że rok temu zmarł ojciec mojej córki, miał 27 lat, zmarł w szpitalu zarażony posocznicą. Zaczęłam mieć korby, że on chce mnie zabrać...Czułam się potwornie, serce mi kołatało, słabo, duszno itd.Musiałam taż na bieżąco rozwiązywać problemy związane z życiem codziennym. Horror. Dziś minął miesiąc od pierwszego dnia ataku. Ale już wiem co mi dolega. Czuję się z tym o tyle zle, że muszę brać Doxepin, który uzależnia. Neurolog mi przepisał Afobam, ale wyrzuciłam go do kosza, bo mi gorzej rył beret. A to moje pytanie to jest retoryczne, bo gdyby się dało nie myśleć o tym co było i co będzie to nie bylibyśmy chorzy.W poniedziałek wizyta u psychiatry.Przegryzę, ale nie sądziłam, że dotknie mnie to coś..Trzymam kciuki za wszystkich i życzę zdrowia. :great:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No szkoda, ale czułam się jakbym na roller-costerze miała przejażdżkę, dzisiaj jestem radosna i śmieję się z tego co mam, chyba tylko tyle mi pozostało, nienawidzę wrednych ludzi co myślą że czubkiem jestem, nie zdają sobie sprawy że to samo może ich spotkać, ale damy rade, jak nie psychiatra to egzorcysta hehe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie to jest mój pierwszy dzień bez ataku,mam ochotę skoczyć na banji :mrgreen: ulallla, kto by się tak cieszył że normalnie przeżył dzień!! no tylko MY, Kocham WAS młaaa, nie dajcie się zabić szarym komórkom!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałabym nie brać dzisiaj tych pigułek, mam ochotę siąść przy dobrym filmie i napić się zimnego piwka, myślicie że mogę? chce normalnie żyć cholera, jednak się coś zmieniło w moim pozornie wypranym mózgu, postawiłam sobie za cel że wygram z tym czymś i wspaniale mi to wychodzi...sama w to nie mogę uwierzyć..

 

-- 25 lut 2011, 17:44 --

 

Jest WAS bardzo dużo na tym forum, pewnie chcielibyście mieć to za sobą, ja też, piszę o tym ale nie myślę że to miałam wczoraj czy przedwczoraj, po prostu wiem że będzie to ode mnie zależało czy się dam tej francy. NIE DAM SIĘ!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam:) trzy dni mnie tu nie było. Jestem dzięki temu forum, po przeczytaniu Waszych postów zupełnie inna od tych kilku dni. Możecie nie wierzyć, ale wiem jak sobie radzić z moją wstrętną chorobą. Kiedy zaczynam odczuwać jakiś lęk, zaczynam coś robić i wypędzam wszystkie złe myśli od siebie, to naprawdę działa. Miałam ataki codziennie, powiedzmy że rano jak wstawałam to wiedziałam co za chwilę się będzie ze mną działo, od paru dni moje objawy zniknęły, przestałam brać pigułki, rano wstaję uśmiechnięta mimo iż mam kupe problemów i myślę o nich, ale postanowiłam sobie, że mój mózg nie będzie się znęcał nade mną, sama się nakręciłam na nerwicę, to się z niej wykręcę i nie dam sobie wmówić, że to wróci. Po prostu wmówiłam sobie, że jestem zdrowa! Wiem, że to dziwnie brzmi, ale niech kto myśli co chce, ale czuję się naprawdę bardzo dobrze i życzę wszystkim zdrówka kochani.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to gratulejszyn...Jesteś najszybciej wyleczona z nerwicy osobą :))

Ale pilnuj sie ....to zjawia sie z nikąd. Zawsze w najmniej odpowiednim momencie.

Nie chce straszyć ale poczytaj o CHAD może jestes w fazie manii choroba-afektywna-dwubiegunowa-t20936.html

Ale pozytywne myslenie jet oczywiście zawsze w przypadku choryb psychicznych mile widziane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz każdy człowiek tak ma, że jak chce to potrafi...potrafi zrobić wszystko, o czym pomyśli. Wczoraj byłam u pewnej pani doktor, bardzo mądra kobitka, nie będę się rozdrabniać, w każdym razie dużo zdrowia mnie ta wizyta kosztowała przed wejściem do gabinetu ponieważ troszeczkę się obawiałam, że mnie lekarz spławi i odprawi z receptą na psychojeby. Krótka treściwa rozmowa, bez żadnych heterosugestii, czyli sugestii ze strony pani doktor, że mam coś nie tak z głową, poprostu jedno moje zdanie i problem rozwiązany. Mniej więcej rozmowa była taka:

Pani doktor: ma pani lekką depresję spowodowaną dołowaniem się, że nic się nie uda, z tego tytułu organizm reaguje paniką itd itp...

Ja: wie pani co, ja sobie zdaję sprawę, że jeśli pokieruję własnymi myślami w kierunku neeeegatywnym, bo moim ciałem rządzę tylko ja, to za parę dni jak sobie teraz wmówię raka to go będę miała...

Pani doktor: brawo!! kocham panią!! pani jest tak inteligentna, że musi pani przeczytać to (napisała coś na kartce i wręczyła mi tytuł książki Potęga Podświadomości)...

Wiesz gdyby moja babcia która ma 78 lat nie była sprawcą cudu sama w sobie nie myślałabym tak nigdy. To magia którą jest nasza własna podświadomość kieruje naszym życiem i zdrowiem. Większość ludzi kierując się wiedzą na ten temat zarabia miliony, i tak firma ALVEO zarobiła na mojej babci kupe kasy a babcia jest zdrowa od kilku lat. To tylko zwykła woda, ale tak się dała nakręcić tej firmie, że po pobytach w szpitalu psychiatrycznym wychodziła z workiem tabletek i żarła co jej kazali, chemia działa na nas mimo woli, niszczy układ narwowy, uzależnia. Miała stwierdzoną psychozę lękową. Kiedy ,,już nie było ratunku'' moja ciotka zaczęła podawać jej wodę- cud. Hah, jestem pewna, że gdyby jej nalewała wody z czajnika też by wyzdrowiała za darmo. I tak właśnie nasz organizm chłonie wszystko o czym pomyślimy. A tak apropo, to książka Potęga Podświadomości obrazuje cały system prawa fizyki, na którym opiera się świat, a człowiek to nic innego właśnie jak magnes przyciągający wszystko co się może niego uczepić. A ty na co cierpisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ktoś_ponury, Hej :0 uwielbiam czytać takie wypowiedzi i to jest bardzo radosne, bo swoją postwą pokazujesz jak można walczyć ze swoją chorobą, ale musisz też uważać. Oby tak dalej:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadza się.Mam oczy szeroko otwarte i w momencie kiedy nerw wkrada się w moje ciało zaczynam niszczyć złe myśli,to jest bardzo trudne,ale wolę ten rodzaj wysiłku aniżeli ten potworny ścisk w klatce piersiowej.Kto by pomyślał,ja taka malutka kruchutka,sama się teraz nie poznaję,jest mi z tym dobrze,wcześniej nie zdawałam sobie z tego sprawy że to ja rządzę swoim wnętrzem,jeśli dam się ponieść złym emocjom to choroba powróci,jeśli skupię swoje myśli i pomyślę,że jest ok,mam spokój.Wybieram zdecydowanie spokój.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, to nie tak. Nerwica jest, ale uśpiona i robię wszystko żeby się nie obudziła. Pozornie byłam zdrowa, bo dopiero w styczniu tego roku odczułam fizycznie jej obecność, przez kilka lat narastało narastało narastało i buuuum!!! Uwierz mi że ludzie czysto pozytywnie nastawieni do życia nie odczuwają lęku, bólu. Taki człowiek jest odporny jednak do czasu. Bo kiedy ma większy problem, który zaczyna go przerastać wtedy zaczyna panikować. Pozytywne myślenie w parze ze świadomością na czym polega ta choroba to sukces gwarantowany w drodze do szczęścia. Trzeba w to tylko uwierzyć. To nie wirus, to tylko nerwica. Nie można się nią zarazić, można tylko sobie ją zakorzenić, ale również można wyrwać jak chwasta. Kilka dni temu zrobiłam eksperyment. Może to dziwnie zabrzmi ale na córce. Jest już duża, jednak przyzwyczajona do sikania w łóżko o stałej porze była regularnie budzona o 22 aby się wysikała. Wie, że ktoś ją obudzi i da jej sygnał że musi to zrobić. A kilka minut po 22 jeśli tego nikt nie zrobi, sika w łóżko. Badania ok, wychowywana nie bezstresowo, ponieważ nie chcę z niej robić też dziwadła na przyszłość. Ogólnie raczej tłumaczę że dzieją się na świecie różne złe rzeczy, żeby potem nie była zaskoczona. Ale wracając do tematu. Parę dni wstecz wręcz ją przekonałam, że ona tego nie znosi jak sika w majtki, kazałam jej powtarzać sobie parę razy przed zaśnięciem że dosyć tego!!! jestem duża zdrowa i wstyd że sikam w majtki. Noc jest po to żeby się odprężyć a nie po to żeby się obudzić z mokrymi majtkami ze łzami w oczach. I nie sika!! 3 noce już. Ale trzeba być pewnym swojego przekonania. Ja odczuwałam nerwicę na własne życzenie. Córka sikała bo taki rytuał, coś w tym jest bo działa. Parę tygodni temu jakby ktoś mi powiedział, że mam raka, bo mnie boli wszystko, uwierzyła bym. Sama też bym sobie to mogła wmówić. Nie wystarczy pomyśleć a uwierzyć. Pozdrawiam wszystkich i życzę wszystkim dużo dużo zdrowia.

 

NIE WIERZYSZ W SIEBIE,NIE WIERZYSZ W NIC.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×