Skocz do zawartości
Nerwica.com

potrzebna pilna pomoc !


anonymus

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich,

 

Chciałbym was poprosic o rzetelna i fachowa pomoc w sprawie pewnej bliskiej mi osobie.

Jeśli ktos z was widzial film z Mattem Damonem i Robertem Williamsem pod tytulem ,,Buntownik z wyboru”, będzie doskonale wiedzial o jaki problem chodzi, jednak przedastawie to w ksrocie nizej, aby nie było niejasnosci.

Osoba ta na poczatku naszej znajomosci dala wyrazne sygnaly, ze szuka drugiej osoby, która ja zrozumie i która będzie dla niej oparciem, przede wszystkim psychicznym, będzie ja akceptowala taka jaka jest ona sama. Ja również jestem osoba po sporych przejsciach i tym ,,latwiej” jest mi zrozumiec takiego czlowiekai chyba dlatego dogadujemy się ze soba. Ponadto zawsze szukalem wlasnie takiej samej ,,pokreconej” osoby jak ja i dlatego bardzo mi zalezy na pozytywnycm zakonczeniu tego epizodu. Jednak problem w tym, ze ze wgledu na uraz, jakiego ta osoba doznala ze strony najblizszych oraz braku akceptacji w okresie w którym najbvardziej tego potrzebowala jej uczucia i emcoje sa przykryte wartwa pourywanych sprzecznych ze soba odczuc. Ta osoba nie potrafi komus zaufac nawet kiedy ta druga osoba wykonuje w tym kierunku konkretne sygnaly i gesty (mniemam skromnie ze staram się to robic).

Ja się już zaangazowalem jednak w przypadku tej drugiej osoby czuje teraz chlod choc pomimo wszystko wiem czego ta druga osoba naprawde pragnie. Nie potrafie jednak przelamac progu nieufnosci i strachu jaki drzemie w tej osobie. Tym bardziej ze zalezy mi na niej i boje się dojsc do punktu w którym będę musial ta druga osobe ,,przycisnac”. Boje się ja stracic ale z drugiej strony meczy mnie już ta sytuacja.

Potrzebuje pomocy ze strony ludzi którzy albo sami przezyli cos takiego albo od osob które moglyby mi udzielic rzetelnych i fachowych wskazowek na temat tego jak powinienem postepowac z ta druga osoba aby wbudzic w niej zufanie i prawdziwe uczucie, które jak mniema jest gdzies gleboko, ale jest tlumione przez przezycia i zwiazane z tym leki i obawy.

Będę bardzo goraco zobowiazany za wszelka pomoc.

Proszę, piszcie jeśli macie jakies przemyslenia, jednak proszę również o kontakt e-mail (na adres zed_freak@op.pl ) lub numer gg (6673782) jeśli macie bardziej prywatne rady.

Za wszelka pomoc z gory bardzo dziekuje.

 

Z uszanowaniem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rozumiem i dziekuje za odpowiedz

jestem swiadom tego, ze tutaj potrzebny jest czas

 

nie rozumiem tylko, dlaczego ta osoba dawala mi na poczatku pewne dosc jednoznaczne znaki, ze chce byc ze mna (przynajmniej ja tak to zinterpretowalem) a teraz sie wycofuje

to znaczy rozumiem i nie rozumiem (bo byc moze problem tkwi w czym innym niz to co opisalem)

 

rzeczywiscie w tej sytuacji ja rowniez mam klopot poniewaz zaangazowalem sie i boje sie ze moze z tego nic nie wyjsc a bedac wrazliwa osoba trduno mi bedzie pogodzic sie z faktem ze nie moglbym byc z osobaz ktora - jak mi sie wydaje - bardzo wiele mnie laczy (zainteresowania, spojrzenie na rzeczywistosc etc.)

 

wiem ze to egoistyczne w tej sytuacji wymagac czegos od tak skrzywdzonej osoby ale ja tez mam uczucia i tez jako czlowiek ktory doswiadczyl sporo przykrych rzeczy potrzebuje akceptacji i oparcia w drugiej osobie i dlatego wlasnie ,,kreca" mnie osoby o takim a nie innym charakterze, ktore tez cos przeszly i ktore chca zyc inaczej niz wiekszosc z nas, czyli ,,schematycznie" (bez urazy oczywiscie)

 

najgorsze w tym wszystkim jest jeszcze to, ze myslalem ze skoro nadajemy na podobnych falach i ze przezylismy sporo to ze to pomoze zbudowac pomiedzy nami pewnego rodzaju szczegolna wiez emocjonalna a tak nie jest

ja jestem gotow otoczyc ta osobe opieka i zrozumieniem (bo oczekuje tego samego) ale to nie wychodzi a chcialbym aby wyszlo to tak spontanicznie, bez zadnych wysilkow

 

ja poprzez to rowniez cierpie

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:24 pm ]

dreczy mnie jeszcze dodatkowo to, ze ja rowniez mam ochote zwierzyc sie tej osobie z moicj klopotow i przezyc ale boje sie ze z powodu tego, iz ta druga osoba doswiadczyla tak bardzo zlych rzeczy, moglaby mnie wtedy odrzyucic poniewaz nie potrafilaby dac sobie rady z takim obciazeniem (zarowno plynacym z jej przezyc jak i z tego, co ja bym jej powiedzial)

 

a moze jednak powinienem sie jej zwierzyc jakos delikatnie, przynajmniej sprobowac, moze to umocniloby jakas glebsza relacje miedzy nami?

 

troche nie wiem jak mam postepowac dalej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ufff

problem w tym ze ona jest tak zastraszona w srodku ze dla niej szczera rozmowa to otowrzenie sie a ona zrobila sobie taki pancerz emocjonalny ze to raczej niemozliwe

po takich przejsciach nie dziwie sie ale mysle tez o sobie (no chyba mam prawo) i chcialbym z nia wejsc w intymna relacje bo wiem ze jest to osoba ktorej szukalem

i tu jest najwiekszy problem

gdyby to bylo takie latwe nie pisalbym na tym forum

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twój opis doskonale pasuje do mnie. Czasem na początku mówie chłopakowi ze mi na nim zależy ale potem gdy sie do mnie zbliza to ja uciekam ....ale w głebi duszy chciałabym zeby on uciekał ze mną czyli aby mnie nie opuszczał bez względu na to jak bardzo ja bałabym sie tej znajomości. Problem w tym ze wiekszośc facetów za szybko rezygnuje nie wiedząc jak bardzo pragne ich ciepla i milosci, chociaż tak bardzo się boje. To jest okropne....Konkludując mogę Ci poradzić abyś był z ta osoba i pomógł jej oswoic ten lęk. Myśle ze z czasem przekona się i bedzie umiała wejśc z Tobą w bliższe relacje. Teraz postaraj się zrozumieć jej ogromny strach ale pamietaj też ze ona bardzo Cie potrzebuje. Wiem o czym mówie bo w moim życiu był jeden męzczyzna który nie zraził się mną i moim strachem, oswoił mnie ze sobą i sprawił ze naprawde się do niego zblizyłam choc na poczatku mialam ochote zwiać gdzie pieprz rosnie. I choć teraz nie jestesmy razem to wspominam ta znajomośc jako jedną z najpiękniejszych w moim życiu:):):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem ją doskonale. Z jednej strony chciałaby mieć kogoś bliskiego, kogoś kto by ją kochał, wspierał, był zawsze przy niej. Z drugiej boi się, że ją zranisz, że znowu się zawiedzie. Nie wymagaj od niej od razu, że ci zaufa, bo w takim przypadku, to bardzo trudne. Wiem z autopsji. Ja też w dzieciństwie zawiodłam się na swoich bliskich, najbliższych mi osobach i teraz bardzo trudno jest mi zaufać komukolwiek. Ja w tej chwili też jestem w takiej sytuacji. Gdy jestem daleko od niego myślę cały czas o nim, chciałabym być z nim. Ale jak go spotykam, nie umiem mu okazać radości ze spotkania z nim. Boję się cokolwiek zrobić, bo boję się że mnie wyśmieje i bardzo mnie zrani.

Poradzić ci mogę, żebyś był przede wszystkim cierpliwy. Żebyś był przy niej bez względu na okoliczności. Żebyś nigdy jej nie zawiódł. Z czasem ona zrozumie, że może na tobie polegać. Ale potrzebuje czasu, a ty dużo cierpliwości. I tego ci życzę, powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najdziwniejsze w tym wszystkim jest to ze teraz nawet jak gdyby nie chce sie blizej zaprzyjaznic.

wczesniej sama dzwonila albo chetnie sie spotykala a teraz jakby czula ze trzeba wejsc na blizsza relacje skoro sie przyjaznimy i pojawia se problem bo ona stala sie ,,chlodna" trzeba ja naklaniac zeby wyszla a juz nie ma mowy o spotkaniach sam na sam jak wczesniej nie ma u niej tej radosci tak jakby czegos sie obawiala ode mnie

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 6:43 pm ]

wiec trudno bedzie zbudowac blizsza relacje zaufania skoro nie daje sznas na to

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 6:49 pm ]

nawet ostatnio probowale czegos takiego ze chcialem sie z nia spotkac bo chcialem pogadac, troche jej sie delikatnie bardzo zwierzyc ze swoich wlasnych problemow (tez je mam) no bo ja uwazam ja za bliska osobe a skoro tak jest to takze obdarzam ja pewnym zaufaniem a tutaj nawet zadnego zaangazowania teraz nie ma z jej strony

poprzez to chcialem jej pokazac ze jest dla mnie osoba wazna i ze zalezy mi na utrzymywaniu bliskych i zaufanych kontaktow a tu nic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wczesniej sama dzwonila albo chetnie sie spotykala a teraz jakby czula ze trzeba wejsc na blizsza relacje skoro sie przyjaznimy i pojawia se problem bo ona stala sie ,,chlodna" trzeba ja naklaniac zeby wyszla a juz nie ma mowy o spotkaniach sam na sam jak wczesniej nie ma u niej tej radosci tak jakby czegos sie obawiala ode mnie

 

No właśnie w tym tkwi problem u takich osób. Ja też dopóki się tylko kumpluję z chłopakiem wszystko jest ok. Jak zauważę, że on mi się zaczyna podobać i mogłoby coś z tego być, to zaczynam się od niego izolować, bo po prostu się boję. Boję się, że się na nim zawiodę. Ważne wtedy, żeby on próbował kontaktować się, pokazał, że mu zależy na znajomości ze mną. Bo u takich ludzi jak ja np. to dochodzi jeszcze poczucie, że nikt się mną nie interesuje, nikt nie zwraca uwagi. I czasem myślę, że "przecież tak na prawdę jemu na mnie nie zależy, ma do okoła tysiące innych, to czemu ma mu zależeć właśnie na mnie", "umawia się ze mną, bo na pewno się nade mną lituje", właśnie tak myśli taka osoba. Może ona też ma coś takiego.

Ważne, żebyś dawał jej sygnały, że chcesz się z nią spotykać, interesuje cię to co się z nią dzieje. I nie zrażaj się tym, że ona przez jakiś czas nie będzie chciała się spotkać. Dla niej ważne będzie to, że myślisz o niej i chcesz się z nią widywać. Jak będzie gotowa, to się z tobą spotka. Tak jak pisałam wcześniej musisz uzbroić się w cierpliwość.

 

a tutaj nawet zadnego zaangazowania teraz nie ma z jej strony

 

A może to nie wynika z braku zaufania. Może ona ma jakieś inne kłopoty o których nie wiesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja jestem przykladem takiej sooby wlasnie o ktorej pisze anonymous mimo ze jakis okropnie tramumatycznych przykrych wydarzen nie mam za soba

 

ale zachowuje sie dokladnie jak ta przyjaciolka jego

 

i nie dam Ci gotowej odpowiedzi na to ,ja narazie przelamac sie nie moge i juz mam w glowie rwizje ze nie dam nikomu sie zblizyc do mnie bo nie chce cierpiec jak cos nie wyjdzie potem a sie zaanagazuje ,co wybralam ?tez cierpienie w samotmosci :roll: i tak zle i tak niedobrze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej anonymus.

 

Przede wszystkim przepraszam, że wczoraj tak nagle zniknęłam na gg. Coś mi szwankuje system.

Myślałam przez cały dzień o tym, co pisałeś. Zachowanie Twojej przyjaciółki nie jest mi obce. Widzisz, ja również miałam podobne excesy. W momencie potrafiłam obracać się na pięcie i uciekać bez względu na to, czy mam dokąd i jak daleko. Nikt wówczas nie potrafił mnie powstrzymać, nawet chłopak, z którym wówczas byłam od paru lat w związku.

Dziś odpowiedziałam sobie na pytanie, co się wówczas ze mną działo. Dlaczego tak się działo.

W moim przypadku chodziło o to, że irracjonalnie odczuwałam lęk, który mną rządził do tego stopnia, że nie zważałam na nic tylko uciekałam.

Jednak rozgraniczmy znaczenie strachu a lęku. Strach bowiem to reakcja organizmu na realne zagrożenie. Dzięki tej umiejętności gatunek ludzki przetrwał wieki. Natomiast lęk, mimo iż odczuwany subiektywnie, jest reakcją na zagrożenie nie istniejące, a wynikające z Naszych ograniczeń. Ograniczenia natomiast powstają poprzez pesymistyczną interpretację Naszych przeszłych doświadczeń życiowych. Jakkolwiek emocje mają charakter powtarzalny, to sytuacje życiowe nie. Dlatego zarówno ja, jak i Twoja przyjaciółka reagowała "szablonowo" w sytuacjach, gdy gest, słowo lub nie wiadomo co jeszcze, przywoływał jej wspomnienie uczucia, które doznała w przeszłości, a reakcja jest obroną jej świadomości na powtórzenie tamtego wydarzenia.

Trochę zagmatwanie, ale mam nadzieję, że zrozumiesz mechanizm postępowania Twojej przyjaciółki. Ja w każdym razie jestem teraz tego całkowicie świadoma i ta świadomość pozwala mi na zmianę tych reakcji.

Moje pytanie: czy Twoja przyjaciółka się leczy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochane Dziewczyny! Nie obawiajcie się facetów! Nie o wszystkich można powiedzieć, że "facet to świnia". Nie tłamście wewnątrz swoich uczuć! Jeśli człowiek nigdy nie spróbuje, to nigdy też nie osiągnie szczęścia.

Ja mogę jedynie powiedzieć, że zawsze bałem się miłości chociaż tak naprawdę szczerze jej pragnąłem (nie tylko kobiety mają takie obawy). Zawsze myślałem, że nie ma senu wogóle zaczynać ponieważ i tak z tego nic nie wyjdzie. W ten sposób krzywdziłem samego siebie. "Zabijałem" uczucie jeszcze w zarodku. Każdy bowiem potrzebuje ciepła, zrozumienia i miłości. Jest to już wpisane w naturę człowieka. Każdy chce kochać i być kochanym.

Jeśli chodzi o wcześniejsz wypowiedzi, to w pełni się z nimi zgadzam. Na pewno na wszystko potrzeba czasu. Osobom po przejściach, o zaniżonej samoocenie, którym często towarzyszy lęk jest dużo trudniej ze wszystkim się oswoić. Każda zmiana sytuacji to zmierzenie się z czymś nowym i dotąd nieznanym (czasem łatwiej jest pozostać w "skorupie" niż wyjść na zewnątrz). Wiem coś o tym bo sam tak mam. Dobrym sposobem może być po prostu szczera rozmowa - tak jak wspomniała już o tym bethi. Nie rozmawianie nie jest dobrym wyjściem. Żyje się wtedy tak naprawdę w ciągłej niepewności. Snuje się domysły. Nigdy nie wiemy jak zareaguje druga osoba. Nie można z góry zakładać, że będzie dobrze albo źle. Ale dopóki nie wie się na czym się stoi, nie wiadomo też jak zmierzyć się z problemem. Może wyjściem jest wspólna wizyta u jakiegoś psychoterapeuty, czy zaufanej osoby?

Ja mogę się mądrzyć, ale prawda jest taka że sam nie uratowałem swojego związku pomimo tego iż bardzo się starałem. Wierzę jednak w to, że Tobie anonymus się uda i życzę Ci tego z całego serca!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli człowiek nigdy nie spróbuje, to nigdy też nie osiągnie szczęścia.

Popieram w 100%.

Ale -BMW-, z autopsji wiem, że to raczej mężczyźni tłamszą swoje emocje ;) Albo to ja mam takiego szczęście, że na takich trafiam :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo możliwe, że tak jest bethi że to właśnie faceci tłamszą częściej swoje emocje (ale ja jestem w końcu po złej stronie mocy no nie :twisted::D ).

Ja w sumie nie jestem jakimś wyjątkiem i to co napisałaś potwierdza się i w moim przypadku. Może dzieje się tak przez to, że każdy facet ma swoją ambicję (często chorobliwą :D ) i dumę (która przysłania mu rzeczywistość :D ). Ale w wielu wypadkach jest to przyznaję - prostackie i prowadzi do jakichś dziwnych zachowań ze strony mężczyzn. Kiedy myślę o sobie, siedząc gdziś tam po drugiej stronie tego "kabelka" to dochodzę do wniosku, że łatwo jest mi mówić pewne rzeczy gdy jestem anonimowy. A gdy przychodzi co do czego to jestem bezradny. Tak czy siak staram się to zmienić :D .

 

Pozdrowienia :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×