Skocz do zawartości
Nerwica.com

zauroczenie, miłość, obłęd...?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam was szanowni forumowicze!

 

Od samego początku zastanawiałem się jak streścić swój problem czy też właściwie problemy w jednym poście, aby nie zrazić swoich czytelników. Proszę was o jedno, potraktujcie temat na serio, bo może wam się wydać błachy a nawet śmieszny, może wręcz żałosny?, jeszcze tydzień temu, nie pisał bym tutaj. Z drugiej strony już dawno miałem zamiar tutaj zawitać, z "innego" powodu, ale jakoś tak się złożyło, że nie czułem do końca takiej potrzeby. Kurde, nie wiem jak to zacząć…, może pominę charakterystykę swojej osobowości, bo mam z tym problem, napiszę, że w zeszłym roku skończyłem 24 lata, w lipcu tego samego roku skończyłem studia.

Powiedzcie mi, czy jest możliwe aby po przez łącze internetowe zakochać się w osobie po „drugiej stronie”, kiedy widzi się tą osobę i słyszy, pisze się z nią, czy to jest możliwe tak z dnia na dzień?. Miałem w życiu tylko 2 takie sytuacje, jedną z nich opiszę teraz, ta pierwsza miała miejsce jakieś 7 lat temu, prehistoria. Przeklinam dzień w którym zainteresowałem się pewnym portalem, w którym możliwe jest robienie tzw. pokazów przez kamerę internetową. Poznałem tam dziewczynę, która mało pokazywała a dużo rozmawiała ze wszystkimi w tym ze mną, co mi się w niej podobało, wydała mi się b. ciepłą osobą, wyrozumiałą i z dystansem do siebie, ale nie miałem zamiaru jej poznawać w realu, nie po to z nią pisałem, było interesująco i miło jak na internetowy nieprywatny videochat. Oczywiście z czasem zacząłem dostrzegać jej walory, podobały mi się jej usta, to jak je układa, włosy opadające na piersi etc, jej ciepły głos. Rzadko pokazywała twarz. Powiem wam, że minęły u mnie czasy, kiedy zagadywałem do nieznajomych dziewczyn przez gg, ale jakoś mnie wzięło pogadać sobie na ogólnym chacie z nieznajomą, i znalazłem ją. I zgadnijcie cóż się takiego strasznego stało, a no zacząłem myśleć o niej, jak o tej jedynej, tak sobie wyobrażam kobietę swojego życia, oczywiście szanse spotkania się z nią są nikłe, a ja zacząłem wbijać sobie do głowy to i owo, tzn. wbijać, to jest silniejsze ode mnie. Runęła moja i tak już wątła równowaga psychiczna, momentami miewam chwile obłędu, łzy cisną mi się do oczu, czasem zmuszam się do tego, aby pozbyć się tego chorego zauroczenia?, no właśnie czy to fatalne zauroczenie?, czy można to nazwać już nieszczęśliwą miłością. Z dużą częstotliwością towarzyszą mi myśli samobójcze, napady lęku, nie chcę mi się jeść, "zawieszam się", jestem skołowany. Sam w to nie wierzę, ponieważ przechodziłem już kiedyś podobne historie „miłosne” i sądziłem, że mam to za sobą, że to tylko wina okresu dojrzewania. Zapomniałem dodać, że nigdy nie byłem w żadnym związku.

Jeśli chodzi o mnie, już dawno twierdzę, że depresja zawitała do mojego życia, gdzieś od liceum, kiedy miała jeden z najostrzejszych przebiegów, tylko nie miałem odwagi wybrać się do psychiatry. Zdarzało mi się na studiach, że siedząc w akademiku, nachodziły mnie jakieś lęki podchodzące pod panikę, z uwagi, że chwilowo jestem sam, bo kolega się wyprowadził. Ale to już inny wątek, jednak swój obecny stan, jest pewnie pochodną moich skłonności depresyjno-nerwicowych?, cokolwiek to znaczy. Wiem, trochę to skomplikowane. Wciąż myślę o niej, karmie się nadzieją, szukam kontaktu do niej, informacji, tylko nie wiem po co, nachodzą mnie nawet takie absurdalne myśli jak to, że w następnym życiu zostanie mi podarowana. Staram się myśleć racjonalnie, ciężko. Nachodzi mnie refleksja, skąd to się u mnie bierze?, dlaczego ma taki ostry przebieg, za co muszę tak cierpieć? :-| . Jeżeli dotrwaliście do końca tekstu, to chwała wam za to. Chciałbym również opisać swoje objawy, jakie towarzyszą mi od dawna, abstrahując od tej świeżej historii, które generalnie są typowe dla depresji z różnym nasileniem, może wtedy ktoś z was potrafiłby odpowiedzieć mi na te pytania, ale i tak już za dużo naskrobałem. Nie chcę nikogo zniechęcać, może to wystarczy. Oczywiście odpowiem na ewentualne pytania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piotr88011, sam napisałeś, ze nigdy nie byłes w związku i uważam to za klucz do tej historii. Podejrzewam, ze masz niezaspokojone potrzeby emocjonalne i /byc może/ fizyczne dotyczące płci przeciwnej. To naturalne, ze świadomie lub nieświadomie poszukujesz partnerki, a gdy nie znajdujesz jej w realu, to kanalizujesz swoje potrzeby w znajomościach wirtualnych. Przy okazji wyobraźnia i emocje wyposażają te wirtualne znajome w cechy idealnej kobiety /ciepła, ładna, skromna/ no i jesteś zakochany....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam ten mechanizm : ) Można się w kimś zauroczyć, de facto nawet nie wiele o nim wiedząc, wystarczy tylko samemu tego "chcieć", tzn dużo o tej osobie myśleć, nakręcać się 'coby było gdyby' i zauroczenie gotowe. To strasznie głupie, bo właściwie zakochujesz się w swoich wyobrażeniach dotyczących danej osoby a nie w niej samej. Ja też właśnie widzę u siebie takie skłonności, i myślę sobie, że trzeba z tym walczyć : | bo to tylko przynosi złudne nadzieje i cierpienie + fałszuje rzeczywistość. Pewnie nie da się tego zwalczyć całkiem, ale można przynajmniej ciut wyhamować, nie nakręcać się niepotrzebnie.

 

W ogóle to sama jestem ciekawa jak z tym jest u innych. Czy osoby mające spore doświadczenie w związkach też mają takie jazdy z nakręcaniem się i robieniem sobie wielkich nadziei? Czy może jednak zależy to tylko głównie od osobowości, a mniej od doświadczeń?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piotr88011, sam napisałeś, ze nigdy nie byłes w związku i uważam to za klucz do tej historii. Podejrzewam, ze masz niezaspokojone potrzeby emocjonalne i /byc może/ fizyczne dotyczące płci przeciwnej. To naturalne, ze świadomie lub nieświadomie poszukujesz partnerki, a gdy nie znajdujesz jej w realu, to kanalizujesz swoje potrzeby w znajomościach wirtualnych. Przy okazji wyobraźnia i emocje wyposażają te wirtualne znajome w cechy idealnej kobiety /ciepła, ładna, skromna/ no i jesteś zakochany....

Dodam, że w realu doszło do podobnych sytuacji, 3 razy się zakochiwałem w "nie tej co trzeba" i 3 razy przechodziłem koszmar. Raczej poszukuje nieświadomie, bo sobie dawno odpuściłem nawiązywanie bliższych relacji z kim kolwiek w życiu po za wirtualnym zresztą. Ale czemu ona mi się tak wbiła, wystarczyło, że była taka przystępna :roll::-| . Oczywiście, nadal twierdzę, że była by idealna dla mnie, ale nie były by te w których się zakochiwałem wcześniej. Ona jest zupełnie z innej bajki, ten sam schemat był przy poprzednich. Już myślałem, że mi to minie. Nie wiem, co mam zrobić, żeby temu zapobiec, jeszcze bardziej się chyba zaizoluje w sobie. Na razie, muszę się wyleczyć z niej, bo mam poważniejsze problemy w życiu.

 

-- 17 sty 2013, 21:06 --

 

 

W ogóle to sama jestem ciekawa jak z tym jest u innych. Czy osoby mające spore doświadczenie w związkach też mają takie jazdy z nakręcaniem się i robieniem sobie wielkich nadziei? Czy może jednak zależy to tylko głównie od osobowości, a mniej od doświadczeń?

Osobiście twierdzę, że osoba bez doświadczeń a b.żywiołowa i otwarta na nowe znajomości jest b.uodporniona niż taki skrajnie nadwrażliwy introwertyk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ona jest zupełnie z innej bajki, ten sam schemat był przy poprzednich.
Jaki schemat? Pociąga Cię określony typ kobiety? Wiesz jaki ? .
Czy osoby mające spore doświadczenie w związkach też mają takie jazdy z nakręcaniem się i robieniem sobie wielkich nadziei? Czy może jednak zależy to tylko głównie od osobowości, a mniej od doświadczeń?
Myślę, ze im więcej doswiadczenia, tym większy dystans do nowej znajomości ... kto /nie/raz sie sparzył, ten na zimne dmucha ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ona jest zupełnie z innej bajki, ten sam schemat był przy poprzednich.
Jaki schemat? Pociąga Cię określony typ kobiety? Wiesz jaki ?

Właśnie nie pociąga mnie określony typ, chyba, że wewnętrznie-miła, ciepła, ale przecież nie wszystkie one takie były. Schemat, czyli zauroczenie a potem idealizowanie tej osoby i że to ta jedyna, muszę z nią być za wszelką cenę!.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pytam się o ten schemat, bo mój kumpel zawsze wybierał sobie kobiety z różnych przyczyn "niedostępne" - a to małolata pilnowana przez rodziców, a to mężatka itd. i tez nie mógł stworzyć związku. Pewnie podświadomie wcale nie chciał /albo bał się/ zaangażować, stąd te dziwaczne wybory.

piotr88011, dlaczego Tobie nie wychodziło nawiązanie bliższych relacji ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pytam się o ten schemat, bo mój kumpel zawsze wybierał sobie kobiety z różnych przyczyn "niedostępne" - a to małolata pilnowana przez rodziców, a to mężatka itd. i tez nie mógł stworzyć związku. Pewnie podświadomie wcale nie chciał /albo bał się/ zaangażować, stąd te dziwaczne wybory.

piotr88011, dlaczego Tobie nie wychodziło nawiązanie bliższych relacji ?

No cóż, przede wszystkim nieśmiałość itp., nie przepadam za większym towarzystwem, a na ulicy przecież sam nie poznam nikogo, nie jestem na tyle obyty, więc tak źle i tak nie dobrze. Zawsze unikałem jak mogłem imprez, parapetówek, spotkania jak już to w jak najmniejszym gronie. Zresztą tu chodzi też o lęk przed ludźmi w ogóle, problemy z wyjściem i załatwieniem jakichś formalności, telefon w sprawie pracy, 100 razy muszę się zastanowić, obmyśleć za nim zadzwonię, zaraz mi puls skacze i się pocę. Typowe dla takich jak ja. To jak można oczekiwać ode mnie inicjatywy w poznawaniu nowych osób. To już się przerodziło dawno w paranoję, podchodzącą pod fobie społeczną. Najlepsze jest to, że ja czuję, że nie potrafiłbym chyba z kimś być, mimo, że bym czasem chciał, bał bym się sprostać temu, w sensie- jest teraz jak jest, ale wygodnie mi z tym, jednak ta wygoda staje się powoli co raz mniej wygodna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepsze jest to, że ja czuję, że nie potrafiłbym chyba z kimś być, mimo, że bym czasem chciał, bał bym się sprostać temu, w sensie- jest teraz jak jest, ale wygodnie mi z tym, jednak ta wygoda staje się powoli co raz mniej wygodna.

Boisz się, a chciałbyś ..... typowy dylemat, miotasz się pomiędzy dwoma przeciwstawnymi emocjami. Pozostaje terapia, bo pragnienie bycia z kimś nie zniknie. Nie oszukasz natury.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepsze jest to, że ja czuję, że nie potrafiłbym chyba z kimś być, mimo, że bym czasem chciał, bał bym się sprostać temu, w sensie- jest teraz jak jest, ale wygodnie mi z tym, jednak ta wygoda staje się powoli co raz mniej wygodna.

Boisz się, a chciałbyś ..... typowy dylemat, miotasz się pomiędzy dwoma przeciwstawnymi emocjami. Pozostaje terapia, bo pragnienie bycia z kimś nie zniknie. Nie oszukasz natury.

Wiesz co mam taki pogląd, że ludzie w dzisiejszych czasach wiążą się ze sobą ale rzadko to jest jakaś wielka miłość, po prostu są ze sobą bo są, chyba dla zabicia nudy, bo nawet nie samotności. Łączy ich pewnie zazwyczaj pociąg seksualny, albo są ze sobą bo któreś jest przy kasie, a na koniec są ze sobą bo jest dziecko. I tak pieprzą o miłości.Tylko mi się trafia miłość i dlatego cierpię ilekroć pomyślę jak wspaniale by to wyglądało. Ludzkość wyzbywa się jakichkolwiek uczuć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Utrzymujesz z nią kontakt? Dlaczego uważasz, że nie możecie się spotkać?

Utrzymuje, ale tylko przez ten portal, jak wszyscy do niej piszą. Nie możemy się spotkać, bo po pierwsze, ona ma kogoś, po drugie dzieli nas kawał drogi a po trzecie, nawet dokładnie nie wiem z jakiej miejscowości jest, ona podaje tylko województwo. Na oczy mnie nie widziała.Czytałeś w ogóle temat?. To jest masa przeciwności, ok, mogę się zebrać w sobie, jak ją odnajdę to porwę i zaszantażuje. Jest to jakieś wyjście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piotr88011, zawsze można zawalczyć o swoja idealna kobietę. Porwanie i szantaż, to niedobry pomysł ;) , ale możesz starać się o jej względy bardziej cywilizowanymi metodami.

Jeśli z różnych względów nie czujesz się na siłach by to robić, to po prostu zrezygnuj z niej, i zastanów jak na przyszłość nawiązywać relacje z kobietami. Bo w tym obszarze życia coś Ci nie wychodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piotr88011, zawsze można zawalczyć o swoja idealna kobietę. Porwanie i szantaż, to niedobry pomysł ;) , ale możesz starać się o jej względy bardziej cywilizowanymi metodami.

Jeśli z różnych względów nie czujesz się na siłach by to robić, to po prostu zrezygnuj z niej, i zastanów jak na przyszłość nawiązywać relacje z kobietami. Bo w tym obszarze życia coś Ci nie wychodzi.

Gdybym znał jej adres. Tak, rzucę wszystko, pojadę tam, zapukam i powiem: Cześć!, to ja ten twój internetowy znajomy o nicku *#@ czy umówisz się ze mną na kawę?, tylko śpieszmy się bo nie zdążę na pociąg powrotny. Kiedyś tu wrócę, wezmę kredyt, kupie sobie mieszkanie, wtedy cię znowu zaproszę na kawę. Tylko jest pewien szkopuł, nie wiem, czy zechcesz być miłością mojego życia, ale jakoś to będzie. Za dużo komedii romantycznych bittersweet :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piotr88011, hi hi, dlaczego nie spróbujesz zdobyć ją via net ? Ty się zadurzyłeś za pośrednictwem sieci, może w druga stronę też to możliwe. Zaraz mi napiszesz, że ona kogoś ma ..... to czego szuka na czacie, eksponując swój wygląd ? rozmowy towarzyskiej ? do tego nie trzeba się pokazywać, jeszcze w tych regionach, które wzbudzają męskie zainteresowania /usta, biust itp/

BTW, kobiety kochają romantyzm ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piotr88011, hi hi, dlaczego nie spróbujesz zdobyć ją via net ? Ty się zadurzyłeś za pośrednictwem sieci, może w druga stronę też to możliwe. Zaraz mi napiszesz, że ona kogoś ma ..... to czego szuka na czacie, eksponując swój wygląd ? rozmowy towarzyskiej ? do tego nie trzeba się pokazywać, jeszcze w tych regionach, które wzbudzają męskie zainteresowania /usta, biust itp/

BTW, kobiety kochają romantyzm ;)

Powiedzmy, że siedzi, bo robi ankietę, wybacz nie mogę podać powodu, chrońmy anonimowość. Ale na 100% nie szuka potencjalnego partnera, owszem pogada sobie z nami i fajnie ale to wszystko. Romantyczność?-wybacz, Ty chyba sobie jaja robisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale na 100% nie szuka potencjalnego partnera, owszem pogada sobie z nami i fajnie ale to wszystko.
No to sprawa jest jasna, sam sobie odpowiedziałeś - musisz o niej zapomnieć :bezradny:
Romantyczność?-wybacz, Ty chyba sobie jaja robisz.
A sądzisz, że kobiety nie lubią romantyzmu ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Romantyczność?-wybacz, Ty chyba sobie jaja robisz.
A sądzisz, że kobiety nie lubią romantyzmu ?

Oczywiście, że nie lubią. Piotr ma monopol na romantyzm i miłość:

Wiesz co mam taki pogląd, że ludzie w dzisiejszych czasach wiążą się ze sobą ale rzadko to jest jakaś wielka miłość, po prostu są ze sobą bo są, chyba dla zabicia nudy, bo nawet nie samotności. Łączy ich pewnie zazwyczaj pociąg seksualny, albo są ze sobą bo któreś jest przy kasie, a na koniec są ze sobą bo jest dziecko. I tak pieprzą o miłości.Tylko mi się trafia miłość i dlatego cierpię ilekroć pomyślę jak wspaniale by to wyglądało. Ludzkość wyzbywa się jakichkolwiek uczuć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale na 100% nie szuka potencjalnego partnera, owszem pogada sobie z nami i fajnie ale to wszystko.
No to sprawa jest jasna, sam sobie odpowiedziałeś - musisz o niej zapomnieć :bezradny:
Romantyczność?-wybacz, Ty chyba sobie jaja robisz.
A sądzisz, że kobiety nie lubią romantyzmu ?

Właśnie się tak zastanawiam, bo patrząc z perspektywy czasu na kobiety w których się zakochiwałem, wstydze się tego, bo sam przyznaje,że one nie są aż tak urodziwe.Przecież mnie z początku nie fascynowała jej uroda.Teraz z upływem czasu, może być podobnie. Zapomnieć się nie da, ale to przemija. Trochę to dziwne, może i chore.

Myślę, że kobiety nie lubią romantyzmu, która poleci na kiczowate wiersze, sporządzone na kolanie. A może my inaczej rozumiemy romantyczność. Chyba, że chodzi Ci o romantyczną oprawę np. przy kolacji, jakieś kwiaty ale to trzeba mieć wyczucie, bo inaczej wyjdzie z tego polska wieś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że kobiety nie lubią romantyzmu, która poleci na kiczowate wiersze, sporządzone na kolanie. A może my inaczej rozumiemy romantyczność. Chyba, że chodzi Ci o romantyczną oprawę np. przy kolacji, jakieś kwiaty ale to trzeba mieć wyczucie, bo inaczej wyjdzie z tego polska wieś.

Dla mnie (jestem kobietą) żadna z tych rzeczy, które wymieniłeś nie jest romantyczna. Ale to, co napisałeś w swoim pierwszym poście jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zołzik, ale z Ciebie Zołzik ;)

 

Właśnie się tak zastanawiam, bo patrząc z perspektywy czasu na kobiety w których się zakochiwałem, wstydze się tego, bo sam przyznaje,że one nie są aż tak urodziwe.
To akurat dobrze o Tobie świadczy, bo zakochiwanie się ze względu na urodę jest strasznie dziecinne. Atrakcyjność swoja drogą, ale inne cechy sa ważniejsze 8)
Myślę, że kobiety nie lubią romantyzmu, która poleci na kiczowate wiersze, sporządzone na kolanie. A może my inaczej rozumiemy romantyczność. Chyba, że chodzi Ci o romantyczną oprawę np. przy kolacji, jakieś kwiaty ale to trzeba mieć wyczucie, bo inaczej wyjdzie z tego polska wieś.
No żadna nie oczekuje literatury na światowym poziomie czy wystroju wnętrza od designera.... liczą się chęci przede wszystkim, emocje, które chcesz przekazać... mnie tam zawsze ujmują takie starania, uważam je za słodkie i urocze :105: tym bardziej, jeśli są trochę nieporadne :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że kobiety nie lubią romantyzmu, która poleci na kiczowate wiersze, sporządzone na kolanie. A może my inaczej rozumiemy romantyczność. Chyba, że chodzi Ci o romantyczną oprawę np. przy kolacji, jakieś kwiaty ale to trzeba mieć wyczucie, bo inaczej wyjdzie z tego polska wieś.

Dla mnie (jestem kobietą) żadna z tych rzeczy, które wymieniłeś nie jest romantyczna. Ale to, co napisałeś w swoim pierwszym poście jest.

Dzięki, bo ja jestem wrażliwy chłopak,jak Jason Donovan w teledysku "Sealed with a kiss" :P . Ale kogo to obchodzi :?, ciebie i może bittersweet.

Co do urody, to mam jakiś tam gust, ale na pewno nie jest to uroda Natalii Siwiec czy Dody, także nie Kazimiery Szczuki. Ale one w moim guście nie były a czym mnie zauroczyły?, to chyba biitersweet odpowiedziała w swoim pierwszym poście, dobrze to ujęłaś. Tacy jak ja mają przesrane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ogóle to sama jestem ciekawa jak z tym jest u innych. Czy osoby mające spore doświadczenie w związkach też mają takie jazdy z nakręcaniem się i robieniem sobie wielkich nadziei? Czy może jednak zależy to tylko głównie od osobowości, a mniej od doświadczeń?

Ja tak kiedyś miałam, nakręcałam się, zakochiwałam się z byle powodów i wyobrażałam sobie, że to wielka miłość mojego życia, wielokrotnie... Oczywiście po iluś zawodach miłosnych załamałam się, uważałam że wszyscy mężczyźni są źli, nie potrafią kochać, itp... Po dłuższym czasie znowu się zakochałam, ale bardziej to kontrolowałam, a wręcz nie chciałam dać się ponieść uczuciom, wmawiałam sobie, że nie kocham, byłam mało czuła dla partnera, bo nauczyłam się że miłość to słabość... Przez to rozstawaliśmy się, popadałam w tym związku ze skrajności w skrajność - wszystko albo nic. Raz dawałam mu całą siebie, raz nienawidziłam go. U mnie to ma podłoże w niezaspokojonych potrzebach miłości w dzieciństwie. Staram się siebie już teraz kontrolować...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że kobiety nie lubią romantyzmu, która poleci na kiczowate wiersze, sporządzone na kolanie. A może my inaczej rozumiemy romantyczność. Chyba, że chodzi Ci o romantyczną oprawę np. przy kolacji, jakieś kwiaty ale to trzeba mieć wyczucie, bo inaczej wyjdzie z tego polska wieś.

Dla mnie (jestem kobietą) żadna z tych rzeczy, które wymieniłeś nie jest romantyczna. Ale to, co napisałeś w swoim pierwszym poście jest.

haha, popieram ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ogóle to sama jestem ciekawa jak z tym jest u innych. Czy osoby mające spore doświadczenie w związkach też mają takie jazdy z nakręcaniem się i robieniem sobie wielkich nadziei? Czy może jednak zależy to tylko głównie od osobowości, a mniej od doświadczeń?

Ja tak kiedyś miałam, nakręcałam się, zakochiwałam się z byle powodów i wyobrażałam sobie, że to wielka miłość mojego życia, wielokrotnie... Oczywiście po iluś zawodach miłosnych załamałam się, uważałam że wszyscy mężczyźni są źli, nie potrafią kochać, itp... Po dłuższym czasie znowu się zakochałam, ale bardziej to kontrolowałam, a wręcz nie chciałam dać się ponieść uczuciom, wmawiałam sobie, że nie kocham, byłam mało czuła dla partnera, bo nauczyłam się że miłość to słabość... Przez to rozstawaliśmy się, popadałam w tym związku ze skrajności w skrajność - wszystko albo nic. Raz dawałam mu całą siebie, raz nienawidziłam go. U mnie to ma podłoże w niezaspokojonych potrzebach miłości w dzieciństwie. Staram się siebie już teraz kontrolować...

W dzieciństwie nic mi nie brakowało, sam często wracam myślami do przeszłości, ale byłem gdzieś od 4 roku życia dość skromnym dzieckiem, chyba w przedszkolu nabawiłem się jakichś kompleksów, to na pewno. Ale generalnie po za tym, że byłem mało wylewny i nieotwarty na nowe znajomości, wspominam te czasy jako najpiękniejsze chwile w życiu. Pamiętam, miałem dużo koleżanek, z jedną umawiałem się na basen, nawet wtedy myślałem o jakimś bliższym kontakcie, ale byłem zbytnim dzieciakiem. Stosunki z dziewczynami jakoś zaczęły się walić z początkiem okresu dojrzewania a może trochę wcześniej, 12-13 lat i było co raz gorzej. Jednak nie raz gadałem do siebie i gadam, zdarzało mi się kiwać jak dzieciakowi z chorobą sierocą, często czułem "zimno" i tak z wiekiem stawałem się co raz bardziej rozdrażniony i jednocześnie zamkniętym we własnym świecie. Najgorsze były chyba czasy liceum, nie radziłem sobie już wtedy ze stresem związanym ze szkołą, kontaktami między mną a rówieśnikami, starałem się i tak zawężać krąg znajomych do minimum. Ja po prostu b. często nie czuję się sobą wśród ludzi, muszę się zmuszać do rozmów z nimi, od tego, że coś mnie interesuje, staram się stwarzać pozory aktywnego społecznie. Chyba trochę odbiegłem od tematu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×