Skocz do zawartości
Nerwica.com

Seksoholizm czy nie - jak odróżnić


Rekomendowane odpowiedzi

Mam problem wielokrotnie złożony. Nie umiem sama sobie dać odpowiedzi, mimo że próbowałam bardzo długo.

 

Od kilku lat jestem w związku, gdzie co chwila powtarza się schemat, że moja druga połówka zaszywa się w sieci, tworzy osobne konto pocztowe, po czym przesiaduje godzinami na seks chatach i innych tego typu miejscach udając kogoś, kim nie jest i realizując swoje fantazje, których ja w realu nie spełnię.

 

Na samym początku zwiazku miałam jeszcze motywację, żeby coś z tym robić, on nie. Potem on niby poszedł do seksuologa, ale po dwóch wizytach powiedział, że da sobie radę - i nie dał. Za którymś razem powiedziałam, że odchodzę. Przekonał mnie do powrotu. "Odchodzenie" było jeszcze kilka razy. Teraz odeszłam znowu, tyle że sytuacja pokomplikowała się o tyle, że od dłuższego czasu było niby lepiej i spokojnie, więc zgodziłam się na ślub.

 

Data jest, przygotowania rozpoczęte, a moja połówka wróciła do nałogu.

 

Szukaliśmy razem przyczyny. Podobno były nią problemy z pracą, a dokładnie jej brakiem.

Pracę miał, żyło mu się dobrze - nałóg wrócił wraz z moim wyjazdem na pewien okres czasu do rodziny.

 

Teraz pracy nie ma - nałóg jest.

 

Oczywiscie było przepraszanie, błaganie o szansę, potem już nawet się nie tłumaczył tylko przyłapany na gorącym uczynku siedział, płakał i powtarzał, że nie zasłużyłam sobie na takie traktowanie.

 

Problem tkwi też w tym, że gdyby mnie faktycznie z kimś zdradził, pił, bił, poniewierał - nie byłabym z nim ani dnia. "Gorzej", że on mnie naprawdę kocha, szanuje, zawsze wspiera, zawsze jest po mojej stronie, po latach wciaż tak samo zapatrzony - z zewnątrz znajomi pieją nad nami z zachwytu, jaką jesteśmy udaną parą.

Problem nr 2 - że miałam w rodzinie alkoholika i od zawsze ciażyło mi piętno "tej, która i tak trafi na uzależnionego, bo to się ciągnie za takimi dziećmi do końca życia". Więc zawsze szukałam dokładnie przeciwieństw ojca, nie mających ani jednej wspólnej z nim cechy.

 

Z takim oto rezultatem.

 

Szukałam odpowiedzi na pytanie, czy jestem współuzależniona a on seksoholikiem.

 

I klapa, bo tam jest o tym, że takie osoby zatracaja całe życie na swój nałóg, nic ich nie jest w stanie powstrzymać, zaniedbują wszystko i wszystkich poświęcają na to pieniądze... A ja widze, że on siedzi niby do późna, ale potem idzie do pracy. Nie zaniedbuje niczego - po prostu krócej śpi.

Z innej strony przestałam wierzyć mu na słowo, więc może jestem kompletnie ślepa i mimo mieszkania z nim od wielu lat czegoś nie widzę - może mnie sprytnie okłamuje... ale naprawdę wątpię. W wyszukiwaniu dowodów zdrady i kłamstwa zrobiłam się chyba mistrzynią a i on kiepsko się ukrywał, jakkolwiek to nie brzmi, więc nie znalazłam nic. Poza siedzeniem godzinami w sieci. A potem hop, przytula się do mnie i idzie spać. Jakby nigdy nic.

 

Współuzależnieni udają, że nic się nie dzieje. Ja dokładnie odwrotnie.

Tłumaczą taką osobę - powiedziałabym raczej, że powstrzymuje się gorąco od oczerniania go przed innymi któzy nie rozumieją, czemu od niego chcę odejść.

Ukrywają, robią z nałogu tajemnice - absolutnie nie. Raczej kombinuję jak zachować minimum przyzwoitości dla prywatności spraw związku i nie mówić przyjaciołom jaki to nałóg, tylko że "ma nałóg" i "nie chcę mówić jaki, bo to nasza prywatna sprawa, nie chcę wywlekać naprawdę wszystkich naszych problemów przed wspólnych znajomych". Ale nie ukrywam, że problem jest i jest związany z nałogiem.

Myślenie za drugą osobę, nie posiadanie własnego życia - nic z tych rzeczy. Mam swoją firmę, udzielam się w dwóch kołach zainteresowań, mam swoje własne pasje i hobby, których nie dzielę z drugą osobą (mamy też wspólne pasje)... Nie myślę za niego, prędzej mówię: "zawaliłeś to teraz myśl, jak to naprawić i niby jak ja bym ci mogła pomóc - bo ja nie wiem".

Poczucie winy, sprawstwa, że to ja jestem winna - guzik. Jestem tylko człowiekiem, mogę powiedzieć mu niechcący coś, co go zrani, zawieść, zrobić przykrość, a on może mi o tym powiedzieć i ma prawo usłyszeć ode mnie przeprosiny, chcę uszanowac jego uczucia itd. Ale on nie ma prawa, jeśli faktycznie w ten sposób odreagowuje moje zachowanie, zachowywać się w taki sposób. Jeśli tak jest, to sam jest sobie winien, że znalazł taką metodę walczenia z własnymi problemami i uczuciami. Nie pchałam go w to.

 

I tak dalej. Generalnie nie znajduje siebie w grupie współuzależnionych a on jest "za mało seksoholiczny".

 

A jednak gdy znowu widze, że siedzi na sex chatach to mam wrażenie, jakby mi ktoś wydarł serce...

 

Już próbowałam go wspierać, pomagać, krzyczałam, prosiłam, próbowałam te jego fantazje spełniać i to ostatnie akurat problem nasiliło....

 

Nie wiem co robić. Kocham go jako człowieka - jego nałogu nienawidze. Jego nałóg rujnuje nas jako parę. Bez niego żylibyśmy jak normalna para która czasem ma lepsze, czasem gorsze dni, ale chce je spędzić już na zawsze razem.

 

A ja z takim rywalem u boku nie jestem w stanie się mierzyć :( I straciłam zaufanie i dosiebie, jeśli chodzi o trafność moich osądów i do niego - że jakiekolwiek jego słowo jest prawdą a cokolwiek przyniesie rozwiązanie.

 

Terapia dla par - myśleliśmy. Nie mamy pieniędzy na prywatnego terapeutę a jemu z kolei wytknęłam dwa dni temu, jak wyjeżdżałam,ze mógł iść zarejestrować się jako bezrobotny. Mogliśmy iść na terapię par na NFZ. Dałam mu do ręki adres. Wolał odpalić sex chaty a teraz płakać, jaki jest zły.

 

Jednego dnia wydaje mi się, że on tylko mówi, że chce z tym walczyć a drugiego tłuką mi się po głowie mądre rady terapeutów, że póki coś w parze się tli, to nalezy walczyć, że należy się wspierać, jeśli chce się być ze sobą... a potem dla odmiany że "dzieci alkoholików mają tendencje do wikłania się w toksyczne zwiazki".

 

I skąd ja, jako dziecko pary destrukcyjnej do szpiku kości, mam wiedzieć, gdzie tu jest jeszcze norma przy której zdrowie pary "wspierają się i ratują związek" a gdzie "toksyczność" ? Mimo wielu lat zdobywania wiedzy w tym temacie - nadal sama nie jestem w stanie tego obiektywnie ocenić...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myslisz, ze to nalog i seksoholizm? a moze po prostu niedopasowanie seksualne i niespelnienie w tej dziedzinie?

realizując swoje fantazje, których ja w realu nie spełnię.

nie wiem jakie ma fantazje ale nie bardzo widze zwiazek jezeli nie jestescie w tym wzgledzie dopasowani

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z mojego doświadczenia wynika, że uprawianie seksu na żywo i wirtualny seks lub oglądanie pornografii zaspakajają tak na prawdę zupełnie inne potrzeby. Bo tak na prawdę w fantazjach może pojawiać się wszystko i to wcale nie oznacza, że chce się to zrobić na żywo.

Niestety nie wiem, jak można się pozbyć takiego problemu. Jedyne co mogę polecić to psychoterapeuta albo seksuolog...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myslisz, ze to nalog i seksoholizm? a moze po prostu niedopasowanie seksualne i niespelnienie w tej dziedzinie?

realizując swoje fantazje, których ja w realu nie spełnię.

nie wiem jakie ma fantazje ale nie bardzo widze zwiazek jezeli nie jestescie w tym wzgledzie dopasowani

 

Wątpię.Gdyby tak było to raczej unikalibyśmy seksu razem jak ognia, bo któreś z nas by się po prostu: nudziło, frustrowało, czuło wykorzystywane lub po prostu nie byłby możliwy, bo by nas nie podniecało w sobie nic lub niewiele.

A jeśli jedno lgnie do drugiego i, powiedzmy, 90% naszych fantazji i pragnień jest realizowane bez problemu a tych 10% nie ?

 

Jakie to fantazje - ciężko mi napisać, bo nie chcę takich spraw wyciagać. Podam na przykładzie - ktoś lubi wszystko, tylko nie odgrywać scenki typu: "Ja jestem sekretarką a Ty moim szefem". Nie że nawet nie chce, tylko nie umie. Może udawac, ale to widać. Może wzdychać i "robic to dla dobra sprawy", ale po pierwsze - nie o to chyba chodzi. Po drugie - i tak druga osoba poczuje, że robimy coś na siłę i wbrew sobie albo dowie się wkrótce, jak pękniemy. Po trzecie - raz spróbowałam się przekonać. Ok - nie musi to wzbudzać jakiś wielkich pragnień, ale zboczenie też to nie jest, poczytałam na ten temat, zrobiłam odpowiednie zakupy, atmosferę, zrobiłam mu wieczór pełen wrażeń.... i wtedy dopiero się zaczęło. Jakby coś, co znalazł w realnym związku nie uspokoiło jego potrzeb, tylko jeszcze dolało oliwy do ognia :(

 

Po tej akcji zniechęciłam się niemalże całkowicie i żadna siła na tę chwilę mnie nie przekona do kolejnych prób.

 

A problem jak był tak jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wątpię.Gdyby tak było to raczej unikalibyśmy seksu razem jak ognia, bo któreś z nas by się po prostu: nudziło, frustrowało, czuło wykorzystywane lub po prostu nie byłby możliwy, bo by nas nie podniecało w sobie nic lub niewiele.

A jeśli jedno lgnie do drugiego i, powiedzmy, 90% naszych fantazji i pragnień jest realizowane bez problemu a tych 10% nie ?

Nie jestem expertem, ale czy to na pewno nałóg ? Dla mnie to raczej określone potrzeby, które Twój partner zaspokaja w wirtualu. Nie potrafi z tego zrezygnować, bo rezygnacja z zaspokojenie seksualnego jest niesamowicie trudna. Widocznie te 10 % jest dla niego b ważne.

Zastanów sie, czy Twój partner musi realizować się sferze seksu w 100% w obrębie Waszej relacji ? Jeśli takie są Twoje wymagania wobec niego, to macie konflikt raczej nie do przejścia. Bo z tego co piszesz, on raczej nie przestanie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siedzi kiedy może po kilka godzin czasami kłamiąc, że pracuje, tak od 20 do 1-2 w nocy pisząc, że jest kimś, kim nie jest z czasami nawet 10-15 osobami na raz. Ogląda twardą pornografię (mówiąc "twarda" wykraczam już poza standardowy dział BDSM na Redtubie), zakłada fikcyjne konta i nawiązuje kontakt z kobietami z którymi snuje erotyczne fantazje, gdzie rzadko kiedy jest sobą.

A ja wówczas siedzę nieopodal albo śpię.

Wiesz - nie wiem czy byłeś w stałej relacji, ale chyba mogę uważać, że mam prawo być co najmniej zaniepokojona i odczuwać co nieco żalu za takie zachowanie ? Bo poczułam się, jakbym zabraniała mu pooglądać sobie trochę erotyki w sieci od czasu do czasu. Nie zabraniam - nawet zachęcałam. Mówiłam: "Nie dam Ci tego, ale oglądaj do woli". Za samo oglądanie raz, dwa w tygodniu nic bym nie zrobiła. Nawet jakby uznał, że chce tak sobie spędzić sam na sam sobotę wieczór - nie mam poglądów cnotliwej dewotki. Ok, niech siedzi i ogląda, jeśli to wszystko nie wykracza poza granice dozwolone prawem, nawet jeśli dla mnie wygląda to dziwnie i mnie do tego nie ciągnie - jego gusta, jego sprawa.

Ale nawiazywanie kontaktu z innymi gdy się ma stałą partnerkę... nie, sorry, nie jestem w stanie się z tym pogodzić. Nawet proponowałam - ciągnie Cię do innych, ok. Ja tam zawsze chciałam spróbować z dziewczyną, zaprośmy kogoś, znamy takie wyluzowane, pogodne i rozrywkowe panie z którymi się lubimy.

Uważam, że jeśli granice mojej liberalności sięgają tak daleko, to naprawdę trzeba zrobić coś konkretnego żebym powiedziała: "Ok, dość - to już dla mnie za wiele".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

amfibia, seksoholikiem to by był, jakby w kółko chciał seksu a do tego miał ze 4 kochanki. ;-) Jeśli jego fantazje są z gatunku sado-maso, to wiele osób woli się wcielać w różne fikcyjne role, bo ciężko im się przyznać samym przed sobą do swoich potrzeb, a tak - "to przecież nie ja, to Mistress Monique" czy coś tam w ten deseń.

 

Ja jestem sadystką i jeśli Twój mąż ma sado-masochistyczne potrzeby to raczej samo oglądanie porno ich nie zaspokoi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vian, to może też działać inaczej...

U mnie tak jest. Lubię BDSM i w łóżku i na filmie, ale nigdy nawet nie fantazjowałam o zrobieniu tego, co widziałam na filmach, ale ciągnie mnie do nich konkretnie.

I w sumie i oglądam i robię, ale to mi daje zupełnie odmienne uczucia.

Dlatego rozumiem faceta amfibi. U mnie nie jest jeszcze tak skrajnie, ale muszę się z tym ogarnąć zanim mnie to przerośnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

L.E., no ale u Ciebie to BDSM jednak w łóżku, w realu, jest. A zrozumiałam, że w łóżku amfibii nie tylko TAKIEGO jak na filmach nie ma, ale w ogóle BDSM nie ma. Czemu się zresztą wcale nie dziwię - jej partner jest z rodzaju tych odgrywających scenariusze, w czym sama nigdy nie byłam w stanie się odnaleźć, momentalnie czułam się jak baran i mi libido pod szafę uciekało. ;-)

 

No ale jemu to chyba jest jednak potrzebne, bo proponował to swojej partnerce, próbował...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mushroom, w sensie, że każda sadystka jest wysoką, wyniosłą, nadętą suką z nosem wiecznie zadartym w kierunku nieba i sardonicznym uśmiechem? ^^ Jeśli tak to sobie wyobrażałeś, to się faktycznie myliłeś. ^^

 

Inna sprawa, że ja się dobrze maskuję - bo ja taka jowialna kuleczka na co dzień jestem :lol: W końcu nie można w kółko wszystkimi pomiatać, nie? ;-) A tak serio to u mnie jest dość ściśle uzależnione od zaspokojenia potrzeb - jak mi seksu (takiego jak lubię ;-) ) nie brakuje, to mogę być na co dzień jowialna i roześmiana, ale jak nie mam gdzie i jak odreagować, to się robię bardziej rządzicielska, warkliwa i wtedy podobno bardziej po mnie widać. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mushroom, w sensie, że każda sadystka jest wysoką, wyniosłą, nadętą suką z nosem wiecznie zadartym w kierunku nieba i sardonicznym uśmiechem? ^^ Jeśli tak to sobie wyobrażałeś, to się faktycznie myliłeś. ^^

Nie, w sensie zachowania oczywiście, i niezależnie od płci. Zawsze myślałem że sadysta czerpie radość z sprawiania bólu innym (fizycznego jak i psychicznego oczywiście), więc taka osoba na forum dowalała by innym regularnie, była złośliwa i cieszyła się z tego. Nic takiego u Ciebie nigdy nie widziałem.

 

-- 18 gru 2012, 22:27 --

 

Inna sprawa, że ja się dobrze maskuję - bo ja taka jowialna kuleczka na co dzień jestem

:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mushroom, przecież po ludziach kompletnie nie widać tego, co lubią robić w łóżku :D

My na przykład wyglądamy jak dwa grzeczne dzieciaczki :P

 

Vian, a mi chodziło też o to, że może facet części swoich potrzeb po prostu nie chce lub nie może zaspokajać z realną partnerką...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mushroom, gdyby tak było, to byłabym psychopatką. :) Sprawianie bólu w łóżku to jedno, sprawianie bólu poza łóżkiem to całkiem co innego. Niby mnie to pewnie przyszłoby łatwiej niż przeciętnej Kowalskiej, no ale nie sprawiłoby seksualnej przyjemności ani nie czuję potrzeby tego robić.

 

Jest sadyzm kliniczny, wymagający leczenia, i niekliniczny - czyli podobno mój, taki, który zostaje w szeroko pojętym łóżku. A Ty chyba piszesz już o takim klinicznym, obejmującym wszystkie sfery życia...

 

-- 18 gru 2012, 22:34 --

 

L.E., no może być i tak, ale pomyślałam sobie, że skoro amfibia pisze:

 

Mówiłam: "Nie dam Ci tego, ale oglądaj do woli".

 

to znaczy, że jednak zaproponował, żeby te fantazje i scenariusze przenieść do reala...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mushroom, przecież po ludziach kompletnie nie widać tego, co lubią robić w łóżku

W sumie nie mam co odpisywać bo Vian po Tobie to ładnie rozpisała. W każdym razie nie wiedziałem że sadyzm może się przejawiać w 1 strefie życia (jak np. seks) a w innych nie.

 

 

My na przykład wyglądamy jak dwa grzeczne dzieciaczki

Ciebie bym nigdy o nic nie podejrzewał, wyglądasz i zachowujesz się jak grzeczna dziewczyna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówiłam: "Nie dam Ci tego, ale oglądaj do woli".

 

to znaczy, że jednak zaproponował, żeby te fantazje i scenariusze przenieść do reala...

Wracając do tematu, sprawa wygląda na dość oczywistą. Facet zaspokaja swoje potrzeby w necie bo nie może w realu. W sumie to mały cud że jej nie zdradził jeszcze - musi być bardzo wierny. A skoro tak, to jego potrzeby seksualne z 1 srony a poczucie obowiązku i przywiązania do partnerki z drugiej mogą powodować w nim poważny konflikt i nieszczęście.

 

-- 18 gru 2012, 22:39 --

 

Mushroom, jakbym była taka grzeczna to nie siedziałabym w klimatach "Liebe ist fur alle da" :D

Zaczynam rozumieć Twojego awatara.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mushroom,

 

W każdym razie nie wiedziałem że sadyzm może się przejawiać w 1 strefie życia (jak np. seks) a w innych nie.

Ojej, no trochę się przejawia. Ja np. nie bardzo umiem przepraszać albo prosić, łatwo wpadam w złość i mam dość wysoki ogólny poziom agresji. Z wielkim bólem poddaję się jakiejkolwiek kontroli, trudno mi znieść jakiegokolwiek, nawet wyrozumiałego, szefa, bardzo dbam o swoją sferę osobistą, a kiedy ktoś mnie zrani albo obrazi, to owszem, wybaczę, ale najpierw każę się długo przepraszać. Ble ble ble ble... :) Mogę tak pisać i pisać. No ale to oczywiście nie oznacza, że wykłócam się jak idiota o wszystko i ze wszystkimi, że nigdy nie ustąpię ani odrobinę czy nie przyznam się do błędu, albo że w kółko się na wszystkich drę. ;-)

 

Długie lata poświęciłam na to, żeby na co dzien być właśnie tą jowialną kuleczką a nie agresywną, wredną, nadętą suką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A tak serio to u mnie jest dość ściśle uzależnione od zaspokojenia potrzeb - jak mi seksu (takiego jak lubię ;-) ) nie brakuje, to mogę być na co dzień jowialna i roześmiana, ale jak nie mam gdzie i jak odreagować, to się robię bardziej rządzicielska, warkliwa i wtedy podobno bardziej po mnie widać. :)

 

 

Tak to dziala chyba u kazdej kobiety bez wzgledu na to co preferuje w lozku. Zaspokojona jest do rany przyloz...do niezaspokojonej lepiej nie podchodz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A tak serio to u mnie jest dość ściśle uzależnione od zaspokojenia potrzeb - jak mi seksu (takiego jak lubię ;-) ) nie brakuje, to mogę być na co dzień jowialna i roześmiana, ale jak nie mam gdzie i jak odreagować, to się robię bardziej rządzicielska, warkliwa i wtedy podobno bardziej po mnie widać. :)

 

 

Tak to dziala chyba u kazdej kobiety bez wzgledu na to co preferuje w lozku. Zaspokojona jest do rany przyloz...do niezaspokojonej lepiej nie podchodz.

Już się o tym przekonałem :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×