Skocz do zawartości
Nerwica.com

nerwowe Święta


Rekomendowane odpowiedzi

Zbliża się okres Swiąt. Jestem ciekawa jak w waszych rodzinach wygląda przygotowanie oraz same Święta? Lubicie je, a może macie jakieś przykre wspomnienia z nimi związane?

 

U mnie to okres niezłej nerwówki. Swięta, święta. Jak ja ich nie cierpię. Rodzina pogrążona w "żałobie", spięcia, obrażanie w wykonaniu ojca, coroczne słowa mamy,że świąt w tym roku nie będzie, bo nie ma dla kogo. A jak już wszystko szykujemy to musi być idealnie. Idealnie udekorowana choinka (powieś bombke niżej, ta bombka źle wygląda), porządek na błysk... Chociaż wszystko komponuje się idealnie i calość tworzy imponujący widok to jednak nie ma tej rodzinnej atmosfery. Ale jeśli nie ma jej na co dzień to dlaczego ma być w ten dzień?

Wigilie spędzam z bratem alkoholikiem, ojcem pedanto-pracoholikiem, znerwicowaną matką i najukochańszą babcią na świecie.

W pierwszy dzień świąt jadę do mojego cudownego Mężczyzny i nie będę musiała oglądać tej całej sztuczności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

slow motion, o tak :105: I pomyslec ze kiedys robilam swieta dla kilkunastu osob i od matki jeszcze krytyki sluchalam, ze barszcz moglby byc lepszy a w tamtym roku mialam ladniejsze dekoracje itd :roll: a ja padalam na pysk zeby wszyscy byli zadowoleni.

 

-- 18 gru 2012, 13:11 --

 

Sztuczną, dla mnie nie ważne, czy choinka jest żywa, czy sztuczna, ważne by była dobrze udekorowana.

Ja w tym roku kupilam nowa bo p[oprzednia kot zwalal tyle razy na ziemie ze nie bylo co zbierac. Zaskoczyly mnie dwie rzeczy...cena-cholernie drogie te choinki teraz, wyglad - zastanawialam sie czy cos w ogole na niej wieszac taka ladna sama w sobie byla

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, niestety choćbyś chciała to nie wszystkich zadowolisz. :(

 

co do choinek sztucznych to faktycznie są drogie, ale i wytrzymują przez parę lat. Rodzice kupili w tamtym roku. Duża i ładna. Chciałabym ją sama przystroić, po swojemu. :roll:

 

 

mark123, ja lubię zapach choinki, ale tylko ze 2 razy miałam żywą. U mojego chłopaka w pokoju będzie pachnąca świeża choinka :yeah:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie ostatnio święta są nawet w porządku ;)

Jako dzieciak uwielbiałam, później była faza że okres przedświąteczny i same święta był jedną wielką i nieustającą awanturą, a teraz jakoś się wszyscy ogarnęli ;)

Co nie zmienia faktu, że staram się zjeżdżać do domu jak najpóźniej, żeby się jeszcze na jakąś piernikowo-sprzątającą awanturę nie załapać ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś lubiłam. Kojarzyły mi się z mamą krzątającą się w kuchni i przygotowującą smakołyki. Drażniło mnie tylko dzielenie się opłatkiem i udawanie życzliwości dla ojca, którego nie lubię.

Od czasu kiedy szarpię się finansowo, nienawidzę ich. Nienawidzę tej całej atmosfery, która niby ma być radosna, a jest dołująca. Nienawidzę robienia zakupów i wymyślania jak przygotować jakieś najtańsze jedzenie, żeby wyglądało świątecznie. Nienawidzę, kiedy siostra zrobi mi prezent i wręczy go z słowami: No masz, bo ciebie nie stać.

Nienawidzę zaproszeń od ojca, który każe mi przyjść na spotkanie rodzinne, bo wiem jak będzie wyglądało takie spotkanie. Najpierw podzielimy się opłatkiem, udając że przez resztę dni w roku też jesteśmy dla siebie mili, potem ojciec da nam koperty z pieniędzmi, tłumacząc się, że więcej nie miał, więc tylko tak skromnie, potem siostra zacznie się chwalić na co ile wydała kasy, co rusz komentując to, że mnie i młodych na to nie stać, a ona sama z rodziną to w sumie zaszczyt nam robi, że taka osoba jak ona, raczyła w ogóle na nas spojrzeć. Mojej córze, każe jak zwykle zajmować się jej dziećmi, bo to przecież wyjątkowa okazja wysłuchania od pięcioletniego dziecka, jakie nowe super rzeczy dostało pod choinkę, szczególnie w sytuacji, kiedy nastolatka od matki nie dostała nic. Jak ojciec wyjdzie z pokoju, ona zacznie znowu szacować co będzie trzeba w mieszkaniu ojca zmienić po jego śmierci, aby je wynająć jak najkorzystniej, a kiedy ja i dzieci wyjdziemy stamtąd, zaczną się oskarżenia, że nie umiemy się zachować, bo wychodzimy w połowie "wspaniałej imprezy rodzinnej", bo pewnie liczymy tylko na to, że mieszkanie zostanie zapisane dla nas... To już jest standard tych spotkań od kilku lat, więc jak słyszę, że muszę tam iść, to mi się żołądek kurczy z stresu.

 

 

Kiedyś, kiedy jeszcze było inaczej, stroiliśmy choinkę w Wigilię, przy dźwiękach kolęd, ja gotowałam, dzieci mi pomagały, robiliśmy to wspólnie, ciesząc się świętami. Młodych cieszyły przygotowania, mnie też. Od czasu kiedy młodzi podrośli i nie da się prezentu wigilijnego zastąpić lalką za 2,99zł, wiele się zmieniło. Ślepi nie są, widzą, że w innych rodzinach jest inaczej.

W tym roku nie robię nic. Nawet nie wyciągam choinki. Kolęd nawet nie szukam. Po co? Po prostu wieczorem usiądziemy do stołu, zjemy chleb z pasztetem ( ot taka mała odmiana od codziennej margaryny)i i na tym się nasza Wigilia skończy. Ja pewnie jak co roku przepłaczę w łazience wieczór, wyrzucając sobie, że jestem złą matką, bo nie potrafię utrzymać młodych i siebie i nie mam dla nich na prezenty. Młodzi zamkną się każde w swoim pokoju, uciekając w wirtualny świat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Selenhe, Łza w oku mi się zakręciła jak to przeczytałam....

Ważne, żebyś dawala dzieciom miłość i uczucie, a myślę że tak właśnie jest. To jest najważniejsze. Żadne najdroższe prezenty nie zastąpią rodzicielskich uczuć, ciepła, wiary. Wiem to po sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już od kilku lat mam wyjebane na święta i inne tego typu pierdoły, nie lubię takich spędów, więc nie uczestniczę w tym i tyle.

Jakieś tam prezenty robię rodzicom, siostrze i przyszłemu szwagrowi, bo akurat prezenty lubię dawać ludziom i sprawiać im tym przyjemność, ale żeby się integrować z rodziną z fałszywym uśmiechem to nie ma mowy. No i wkurwia mnie hipokryzja niektórych, jeżeli chodzi o te aspekty religijne. Większość osób ma to totalnie w dupie przez cały rok, ale przez te kilka dni udają, że to ma jakieś znaczenie, te wszystkie tradycje. Paranoja po prostu.

Rok temu jeszcze przynajmniej mogłem uciec do mojej byłej i spędzaliśmy sobie czas we dwoje nie przejmując się resztą i było fajnie. Teraz prawdopodobnie się porządnie zjaram, nawpierdalam jakiegoś żarcia, bo mama zawsze dobre zrobi, a potem pogrążę się w swoim świecie z muzyką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rok temu jeszcze przynajmniej mogłem uciec do mojej byłej i spędzaliśmy sobie czas we dwoje nie przejmując się resztą i było fajnie.

Tez tak mam. W dwojke tez moze byc fajnie a na pewno fajniej niz z ludzmi ktorych na codzien raczej nie trawisz. Moj facet jednak stesknil sie za rodzinnymi swietami wiec idzie do rodzinki. Przynajmniej nie musze robic zarcia na wigilie. Jak przyjedzie to damy sobie prezenty i bedziemy byczyc zajadajac ciasta :mrgreen: Mam swiateczna przerwe od odchudzania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×