Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak dalej żyć?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam!

 

Odnalazłam to forum, ponieważ czuję ogromną bezradność wobec tego, co dzieje się w moim małżeństwie.

 

Wzięliśmy ślub 5 lat temu. Byliśmy bardzo zakochani i szczęśliwi. Urodziła nam się córeczka, która była naszym oczkiem w głowie. Po dwóch latach zaszłam w drugą ciążę. Mąż w tym czasie poszedł do pracy, w której znacznie awansował. Praca pochłonęła go zupełnie. Odsunął się ode mnie zupełnie. Lekceważy mnie na każdym kroku, a najgorsze jest to, że nie widzi w sobie nic złego, stosuje szantaż emocjonalny, by mnie wpędzić w poczucie winy. Chciałam odejść, ale poszliśmy na terapię, która okazała się totalną klapą. Teraz chcemy kupić nowy dom, zacząć wszystko od nowa. Ja jestem bardzo zagubiona, kocham męża, mamy dwoje dzieci, ale nie wiem, ile czasu wytrzymam u boku człowieka, dla którego jestem złem koniecznym.

 

Proszę, pomóżcie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Grzebcia, Możesz napisać dlaczego terapia okazała się zupełną klapą? Jak go nakłoniłaś ,żeby tam z Tobą poszedł? To troszkę przeczy temu ,że ma Cię zupełnie gdzieś. Może Ty tak się czujesz bo nie ma po prostu dla Ciebie czasu? Nie odbieraj tych słów jako negowania tego co napisałaś. Chcę poznać lepiej sytuację.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiola - właśnie tu jest problem, mąż idzie ze mną na terapię, więc wszystko wskazuje na to, że mu zależy. Ale na tej terapii jest kompletnie nieszczery, co przeczy zdaniu wyżej... Ja rozumiałabym brak czasu, gdyby maż pracował codziennie po 12 godzin, albo do domu przynosił robotę. Ale on pracuje 8 godzin, w wyjątkowych sytuacjach 10 godzin. Przychodzi z pracy i zajmuje się niczym. Nie słucha tego, co mówię. Jedynie co Go "uruchamia" to rozmowa o jego pracy. Z dziećmi również ma mniejszy kontakt. Nie kłócimy się, po prostu żyjemy obok siebie... A ja tak nie mogę, duszę się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może postaraj się mu wytłumaczyć jak się czujesz i że ci nie odpowiada taka sytuacja. Pisałaś że zastanawiałaś się nad odejściem do niego, więc sytuacja jest poważna. Ale odejście to ostateczność, najpierw trzeba spróbować wszystkiego co mogłoby 'naprawić' sytuacje w związku. Jeśli twój mąż nie chce brać udziału w terapii to może sama pójdź na jakąś indywidualną. Zainteresuj się sobą, bądź ważna dla samej siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale na tej terapii jest kompletnie nieszczery, co przeczy zdaniu wyżej

nie przeczy... chyba kazdemu trudno mowic o swoich wadach a facetom szczegolnie... wiec stosuje wyparcie ale terapeuta powinien sobie z tym poradzic

 

A facetom szczególnie :? . Nie płeć decyduje o problemach emocjonalnych.

Proste skoro kłamie ma problemy z samooceną. Boi się, że nie podoła czemuś lub że jego osobowość zostanie oceniona. Postawił mury emocjonalne i boi się ich przełamać.

Grzebcia, uważam, że problem tkwi w jego głowie, a nie w waszym związku, chociaż nie znamy jego opinii, tylko Twoją, więc obiektywność jest wykluczona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim za rady :) Są naprawdę cenne.

 

picalm - myślę, że masz szczególnie dużo racji. Skupiłam się całkowicie na mężu, bo uważał, że miał za mało czułości po narodzinach dzieci. Tylko że on nie docenia i nie odwzajemnia moich uczuć, a sprytnie je wykorzystuje. Bardzo sprytnie...

 

*Wiola*- słuchał, słuchał, ale zaraz po wyjściu od terapeuty zapominał o tym, co mówiłam. Terapeutka mówiła, że mąż mnie bardzo kocha itd. tylko, że mnie tego nie mówi ani nie okazuje. W żaden sposób. Nie uważam, że jestem ideałem, ale ta terapeutka była bardzo stronnicza...powierzchownie wszystko traktowała. Zastosowałam się do jej rad - chwalę męża, nie narzekam, nie krytykuję...ale ile można? Kiedy ja usłyszę dobre, ciepłe słowo?

 

CzlowiekWmasce - masz rację, mój mąż nie miał szczęśliwego dzieciństwa. Ja staram się to wszystko rozumieć, ale również potrzebuję wsparcia, przyjaciela, męża... a nie faceta, którego trzeba ciągle niańczyć.

 

Chcę jeszcze podkreślić, ale nie jest tak od zawsze. Kiedyś rozumieliśmy się z mężem bez słów, wszystko robiliśmy razem, nie kłóciliśmy się, było cudownie. Wszystko się zmieniło, od kiedy mąż zmienił pracę, znacznie awansował. Tak jakbym przestała być mu już potrzebna... Jak nie miał w nikim wsparcia, to byłam dobra, bo go wspierałam, motywowałam do działania, a jak już osiągnął swe ambicje, stałam się niepotrzebnym, ale koniecznym ciężarem. Nie ma już róż na rocznicę ślubu, nie ma prezentów na urodziny...nic! Jedyne co nam zostało, to dzieci i wspaniały sex. Ale czysty sex, bez czułości...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To że twój mąż miał nieszczęśliwe dzieciństwo nie zwalnia go z odpowiedzialności za to jaki jest, co robi, jak się zachowuje. Nie daje mu to prawa do ignorowania i lekceważenia ciebie.

 

Być może awans w pracy i wyższe stanowisko dały mu większe poczucie władzy i teraz wydaje mu się że może więcej. Być może wydaje mu się że teraz już nie musi spełniać pewnych obowiązków, bo przecież 'osiągnął tak wiele' i 'jest taki ważny w pracy'. Może w dzieciństwie doświadczał poczucia że inni (np rodzice) nad nim panują i mają nad nim władzę a on jest słabszy a teraz wyższe stanowisko w pracy pozwoliło mu na doświadczenie 'odwrócenia ról' i teraz to on jest tym co panuje nad innymi.

 

Bez względu na to czego doświadczył kiedyś, nie musisz godzić się na przedmiotowe traktowanie.

 

Z twojego opisu wygląda to tak jakby dla twojego męża nie zależało już na niczym oprócz pracy. Olewa rodzinę, relacje z ludźmi a jakiekolwiek znaczenie ma tylko praca dająca mu poczucie władzy i pozwalająca na zapomnienie o niskiej samoocenie.

Wydaje mi się że awans mógł wpłynąć na wykształcenie się (powiększenie się) u niego cech narcystycznych.

O narcyzmie:

http://chomikuj.pl/burydom/E-BOOKI/Ksi*c4*85*c5*bcki+warte+przeczytania/W+sid*c5*82ach+motyla,1955555909.doc

http://motyl.wordpress.com/spis/narcyzm/

 

 

 

Nie wiem na ile 'trafiłem w rzeczywistość' z tym co napisałem bo to tylko moja interpretacja sytuacji :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Grzebcia, zacznij stawiać granice i je egzekwować. Mam wrażenie, że mąż robi co chce a Ty jesteś bezradna. Lekceważy Ciebie i Twoje potrzeby ? sama to przerabiałam :? facetom sie wydaje, że jeśli oni są zadowoleni, to w związku wszystko gra :lol: ale w związku to 2 strony muszą być zadowolone, inaczej wszystko się wali :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Grzebcia, zacznij stawiać granice i je egzekwować. Mam wrażenie, że mąż robi co chce a Ty jesteś bezradna. Lekceważy Ciebie i Twoje potrzeby ? sama to przerabiałam :? facetom sie wydaje, że jeśli oni są zadowoleni, to w związku wszystko gra :lol: ale w związku to 2 strony muszą być zadowolone, inaczej wszystko się wali :bezradny:

 

Hola, hola!

Zgodzę się w sprawie, że trzeba stawiać granice, ale proszę Ciebie co to ma znaczyć, że facetom się wydaje?

Jeśli komuś się coś wydaje to oznacza, że druga strona sama nie wie czego chce lub ta osoba, która słucha ma zaburzenia emocjonalne. Czyż nie? (Czytając to mam wrażenie, że słucham mojej matki po trzech rozwodach z trójką dzieci biadolącą jak mężczyźni są nie dobrzy i egoistyczni)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CzlowiekWmasce, moje "facetom sie wydaje " to żart, stąd ta rechocząca emota obok ;). Wiadomo, że nie powinno sie uogólniać :P ale zachownie męża Grzebci wydało mi sie znajome niestety z mojego związku :? a ja raczej jasno formułuję swoje potrzeby, ze juz jaśniej sie nie da :evil: i dopiero po ultimatum z mojej strony partner zaczął je respektować :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chcę jeszcze podkreślić, ale nie jest tak od zawsze. Kiedyś rozumieliśmy się z mężem bez słów, wszystko robiliśmy razem, nie kłóciliśmy się, było cudownie. Wszystko się zmieniło, od kiedy mąż zmienił pracę, znacznie awansował.

 

a ) zzeraja go stresy i odpowiedzialnosc w pracy..odreagowuje je w domu

b) on poszedl do przodu- Ty zostalas w tym samym miejscu

c) Ty tez sie zmienilas...

kazdy ze scenariuszy jest mozliwy.

Co mowi terapeuta?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też myślę ze powinnaś bardziej zadbać o siebie. zacznij coś robić dla siebie, zapisz się na jakiś kurs lub wróć do starego hobby. domyślam się że raczej nie pracujesz, może też dlatego dla męża nastawionego na karierę zrobiłaś się tak mało ważna i nie docenia Twoich obowiązków domowych?

 

no i bardziej praktyczna rada: przemyśl sens budowy domu naprawdę jest tak źle że myślisz o odejściu.to by tylko skomplikowało Ci sytuację. chcesz teraz tego domu z nim w ogóle?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Picalm – bardzo trafnie to opisałeś. Wydaje mi się, że mąż zagłusza swoje kompleksy, poniżając i niszcząc innych, oczywiście ja jestem pierwsza na „czarnej liście”. A opis narcyza bardzo dokładnie opisuje zachowania mojego męża. Tylko praca i rozmowa o niej sprawia mu zadowolenie, satysfakcję, prawdziwą radość. Tak jak było w linkach które podałeś – często przedstawia mnie w złym świetle, by urzeczywistnić i wytłumaczyć swoje zachowanie.

 

Bittersweet – a jakie Ty stawiałaś granice? Ja próbowałam już chyba wszystkiego – płacz, krzycz, prośba, groźba…kilka razy wyprowadzałam się z domu. Wszystko pomagało na chwilę :(

 

Candy14 – na początku ja sama chodziłam do psychologa. Ona stwierdziła, że w najtrudniejszych momentach w moim życiu mąż w pewnym momencie zostawił mnie samą, bez wsparcia. Ze strony rodziny też nikt mi nie pomógł i stąd wynika zmiana mojego zachowania. Natomiast potem zaczęliśmy chodzić do innej terapeutki, bo tamta przestała już przyjmować. I ta druga przedstawiała zupełnie inaczej sytuację. Ale myślę, że wynika to z tego, że od razu była bardzo stronnicza, mąż jej ściemniał, a ja nie umiałam się otworzyć przed kimś, kto od razu mnie do siebie zraził :/

betty_boo – ja pracuję na zmiany 12-godzinne, więc częściej bywam w domu niż mąż. Poza tym mamy 2 małych dzieci, przy których nikt mi nie pomaga. Ciężko w takiej sytuacji mieć czas i rozwijać swoje pasje. Dlatego chcemy kupić mieszkanie bliżej rodziców, może gdybym miała pomoc, jakąś możliwość oderwać się od tej cholernej codzienności, to zachowanie męża nie bolałoby tak bardzo…

 

Chcę tu jeszcze troszkę opisać nasze małżeństwo. Otóż mamy 2 małych dzieci, ale 2 dzieci też straciliśmy. Ja byłam już 4 razy w ciąży. Niestety każda moja ciąża to była walka o życie dziecka. 2 razy wygrałam, 2 przegrałam :( Podczas ostatniej ciąży mąż awansował, przestał mnie wspierać. Byłam z tym zupełnie sama. Musiałam całą ciążę leżeć, mąż nie pomagał przy starszym dziecku, nie robił zakupów. Wiem, że to żałosne i wstyd mi o tym pisać, ale bywały dni, że jadłam same jajka, bo mąż nie miał czasu zrobić mi zakupów. W trakcie porodu pojechał do pracy, bo zadzwonili, że jest potrzebny. A dziecko było 2 razy owinięte pępowiną, walczyła położna, lekarka i ja, by urodziło się zdrowe. Na szczęście wszystko z dzieckiem OK, ale serce krwawi, że mąż w takiej chwili pojechał do pracy :( I właśnie po takich zdarzeniach przestałam ufać, wierzyć i polegać na mężu. Jego zachowanie jest coraz gorsze. Tłumacze mu, że mnie zawiódł, mówi, że rozumie, a na drugi dzień znowu klepie teorię pani terapeutki, że jestem uprzedzona do mężczyzn, że moja mama mi to wmówiła. Ale czy po czymś takim, po takim zawodzie na mężu, można nadal mówić mu kocham Cię, bez żalu w głosie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Grzebcia, nie chce Ciebie stresować, ale dla mnie zachowanie męża które opisałaś byłoby niewybaczalne :roll: . W chwilach, kiedy ważyło się życie Waszego dziecka i być może Twoje pojechał do pracy :shock: Ja bym nie chciała bym z kimś takim, ale to oczywiście moje subiektywne zdanie.

 

Moje zarzuty które miałam do partnera w porównaniu z tym to drobiazgi. Zaczął je respektować, kiedy byłam zdecydowana odejść. Chyba wyczuł, że prośby i groźby sie juz skończyły a zaczęło definitywne pakowanie walizek i wtedy sie ocknął :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bittersweet - ja kiedyś też tak myślałam, że jak ktoś mnie zawiedzie, jak mnie tak zrani, to nie ma opcji, bym z nim była. Ale to nie jest takie proste, kiedy są dzieci, a nie ma wsparcia ze strony rodziny. Czuję się, jak w jakiejś klatce... Nie potrafię odejść od męża, próbowałam i wracałam potem... Jedyną moją nadzieją jest ta przeprowadzka. Rodzice pomogą przy dzieciach, częściej gdzieś wyjdę, odnowię swoje pasje, częściej spotkam się ze znajomymi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam z tym zupełnie sama. Musiałam całą ciążę leżeć, mąż nie pomagał przy starszym dziecku, nie robił zakupów. Wiem, że to żałosne i wstyd mi o tym pisać, ale bywały dni, że jadłam same jajka, bo mąż nie miał czasu zrobić mi zakupów. W trakcie porodu pojechał do pracy, bo zadzwonili, że jest potrzebny. A dziecko było 2 razy owinięte pępowiną, walczyła położna, lekarka i ja, by urodziło się zdrowe. Na szczęście wszystko z dzieckiem OK, ale serce krwawi, że mąż w takiej chwili pojechał do pracy :( I właśnie po takich zdarzeniach przestałam ufać, wierzyć i polegać na mężu.

Ja tak mialam w drugiej ciazy, ktora w koncu poronilam. Do szpitala musialam jechac sama bo maz pojechal do pracy (jakby nie mogl wziac dnia wolnego, ktory bral bez problemu na swoje zachcianki) w szpitalu po lyzeczkowaniu lezalam 3 dni i nawetnie bylam pewna czy mnie odbierze ale przyjechal i zachowywal tak jakby sie nic nie stalo. Potem zablokowalam sie na zachodzenie w ciaze i mam tylko jedno dziecko. Nie chcialam miec wiecej z nim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, Grzebcia, jak czytam te opowieści to robi mi sie smutno. W chwilach kiedy najbardziej potrzebowałyście wsparcia, Wasi mężowie okazali sie bezmyślnymi prymitywami, nie potrafie znaleźć nawet określenia na ich zachowanie. Myśle, że obca osoba lepiej by się o Was zatroszczyła, chociażby ze zwykłej przyzwoitości .

 

Grzebcia, z tego co piszesz, to jestes z nim bo musisz, bo nie masz innej możliwości. Chcesz sie przenieść w pobliże rodziców, żeby miec wsparcie. To po co masz tego męża ? wsparcia nie masz od niego, za to generuje stresy i wykańcza Cie psychicznie. Nie za bardzo rozumiem, co takiego cennego stracisz, kiedy sie od niego uwolnisz ?

Pomyśl tez o swoich dzieciach, jaki wzorzec będą miały obserwując zachowanie swojego taty ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To po co masz tego męża ? wsparcia nie masz od niego, za to generuje stresy i wykańcza Cie psychicznie. Nie za bardzo rozumiem, co takiego cennego stracisz, kiedy sie od niego uwolnisz ?

Pomyśl tez o swoich dzieciach, jaki wzorzec będą miały obserwując zachowanie swojego taty ?

 

Również często się nad tym zastanawiam, po co tkwię w tym związku. Ale to wszystko nie jest takie proste...mąż dodaje mi tylko zmartwień, stresów, ale...jest! Mam taką sytuację rodzinną, że rodzice pomogą mi, jeśli będę chciała z nimi zostawić dzieci na 2 godziny, ale nic więcej. Co ja zrobię sama z 2 małych dzieci? Gdzie będziemy mieszkać? No i jeszcze coś...mój mąż teraz jest taki, kiedyś był cudownym opiekuńczym mężem. Kiedy straciliśmy pierwsze dziecko, bym dla mnie największym wsparciem, tylko dla niego podniosłam się z dołka. I chyba cały czas wierzę, że jeszcze kiedyś znowu tak będzie...bardzo bym tego chciała. A jeśli chodzi o dzieci, one tatusia kochają nad życie. Może nie ma z nimi kontaktu, jak kiedyś, ale też nie można powiedzieć, że jest złym ojcem.

 

Ja sie w koncu rozwiodlam. Teraz mam partnera na ktorego moge liczyc i przy ktorym musialam sie przyzwyczaic do rozpieszczania :)

 

Co sprawiło, że się rozwiodłaś? Długo o tym myślałaś, zanim podjęłaś ostateczną decyzję? Oj, ja chyba też czułabym się dziwnie, jakby ktoś teraz zaczął mnie rozpieszczać :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Grzebcia, po prostu wg mnie trzeba rozkochac na nowo w sobie faceta, ale przede wszystkim:

a) Postaw jasno granice -Ty robisz jedzenie dla siebie i dzieci, on niech robi dla siebie, pierzersz tylko dla siebie i dzieci, on dla siebie, czas odstawic meza od cycka :shock: a jak nie chce, to niech chodzi glodny

b) Antykoncepcja, zabezpiecz sie bo jak sama piszesz ciezko Ci juz z dwojka dzieci, po co Ci nastepne?

c) Dalej, zmien fryzure, rob codziennie lekki makijaz , zadbaj o manikur, kup seksowne kiecki, ze 2 na poczatek, to niby nic, ale facetomw glowach sie zazwyczaj wtedy zapala swiatelko, czy moze cos przeoczyli, ze ich kobieta jest taka zadbana

d) Idz chociazby sama na kawe i ciacho, a w tym czasie np w weekend, niech maz popilnuje dzieci

e) Porozmawiaj z nim, powiedz jasno, co Ci nie pasuje, jak Cie bolalo, ze nie wspieral Cie wtedy gy go potrzebowalas a nieszczesliwe dziecinstwo to prawie kazdy ma i JAKOS -tak tak trzeba sobie radzic, bo jest doroslym facetem i ojcem, a Ty ani nie zastapisz go w roli ojca, meza itd.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Grzebcia, po prostu wg mnie trzeba rozkochac na nowo w sobie faceta, ale przede wszystkim:

a) Postaw jasno granice -Ty robisz jedzenie dla siebie i dzieci, on niech robi dla siebie, pierzersz tylko dla siebie i dzieci, on dla siebie, czas odstawic meza od cycka :shock: a jak nie chce, to niech chodzi glodny

b) Antykoncepcja, zabezpiecz sie bo jak sama piszesz ciezko Ci juz z dwojka dzieci, po co Ci nastepne?

c) Dalej, zmien fryzure, rob codziennie lekki makijaz , zadbaj o manikur, kup seksowne kiecki, ze 2 na poczatek, to niby nic, ale facetomw glowach sie zazwyczaj wtedy zapala swiatelko, czy moze cos przeoczyli, ze ich kobieta jest taka zadbana

d) Idz chociazby sama na kawe i ciacho, a w tym czasie np w weekend, niech maz popilnuje dzieci

e) Porozmawiaj z nim, powiedz jasno, co Ci nie pasuje, jak Cie bolalo, ze nie wspieral Cie wtedy gy go potrzebowalas a nieszczesliwe dziecinstwo to prawie kazdy ma i JAKOS -tak tak trzeba sobie radzic, bo jest doroslym facetem i ojcem, a Ty ani nie zastapisz go w roli ojca, meza itd.

Pozdrawiam

 

Naprawdę podsunęłaś mi wiele praktycznych rad, dziękuję :) Mam zamiar wcielić je w życie! Wczoraj mężowi wygarnęłam i zamiast pojechać na basen i się relaksować, zabrał nas do galerii i restauracji. Jednak można! Mały kroczek a jak cieszy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×