Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ciągłe wahania o miejsce w życiu


ZłaKobieta

Rekomendowane odpowiedzi

Wydaje mi się, że jestem w niewłaściwym miejscu tzn wogóle nie myślę pozytywnie o tym co mam, chodzi materialne rzeczy i uczuciowe, bo mąż jest kochający, niby wszystko dobrze się układa, a mi coś ciągle brak, za dużo myślę i stąd biorą się problemy, które wymyślam sama sobie. Zamiast cieszyć się życiem, myślę co by było gdyby, czy ktoś z was tak ma? Czasem zastanawiam się czy jestem stworzona do małżeństwa, nie mogłabym odejść, żeby nie zranić innych, ale tym chyba ranię siebie, co sądzicie o takim zachowaniu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z mężem prosta sprawa, zawsze możesz zdecydowac sie na separację, dajmy na to pól roku albo rok. Wtedy sie przekonasz, czy naprawdę Ci jego brak. Gorzej z takim ogólnym poczuciem "co by było gdyby" ... mozna całe życie czegoś szukać, próbowac nowości, ulepszać.. a i tak nigdy nie jest dość dobrze heh. Z kolei poczucie, że mogło sie o cos zawalczyć, ale odwagi nie wystarczyło, to też do bani. Trudno wypośrodkować :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle, że mąż ani rodzina nie zrozumie ze potrzebuje separacji, skoro zawsze utwierdzałam go ze jest dobrze, a wcale nie było...

a jeśli chodzi o to drugie podejście - to tak jest w tym coś nie opuszcza mnie przeczucie że coś tracę całe życie... jak to mówią lepiej spróbować i żałować niż żałować, że się nie spróbowało...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle, że mąż ani rodzina nie zrozumie ze potrzebuje separacji, skoro zawsze utwierdzałam go ze jest dobrze, a wcale nie było...

Eeee :shock: ... na separacje powinnaś się chyba decydować wtedy, kiedy Tobie jest ona potrzebna, a nie mężowi i rodzinie ?

a jeśli chodzi o to drugie podejście - to tak jest w tym coś nie opuszcza mnie przeczucie że coś tracę całe życie... jak to mówią lepiej spróbować i żałować niż żałować, że się nie spróbowało...

Nic dodać, nic ująć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stąd też mój naczelny problem życiowy, że patrze na innych a nie na siebie, zbyt mi zależy żeby kogoś nie zranić, to się kumuluje z dnia na dzień, czasami dochodzi do tego kłamstwo i tak brnę w jakiejś toksycznej brei życiowej... Brak mi sił już, myśli mam różne!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stąd też mój naczelny problem życiowy, że patrze na innych a nie na siebie,

nie sadze... chyba nie myslalas o mezu kiedy mialas kochanka? Rozumiem, ze juz zostawil ?

 

tu masz racje, w takim momencie nie myślałam jak krzywdzę go, ale wszystkie inne sytuacje można powiedzieć poświecam dla dobra innych...

 

-- 23 paź 2012, 21:34 --

 

Rozumiem, ze juz zostawil ?

 

staram się nie kontaktować...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Złakobieta, "ucieczka od wszystkiego" to rozwiązanie problemu tylko na chwilę.

 

Dlaczego nie jesteś sobą, dlaczego musisz grać jakieś role niż być sobą ?

Okłamujesz nie tylko innych - a przede wszystkim samą siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A miałaś tak od samego początku małżeństwa, czy te myśli pojawiły się po drodze Waszego życia?

nasiliły się w ostatnich dwóch latach ale zawsze miałam posmak tego że się dla niego zmieniłam rezygnowałam z wszystkiego itp ale początkowo myślałam że to dla dobra związku. Teraz już z przyzwyczajenia robię pewne rzeczy wbrew sobie bo tak wypada. Kiedy rozmawiałam z mężem że się mecze że wszystko mi nie pasuje to powiedział mi żebym walczyła o swoje zdanie itp ale dla mnie to nie jest łatwe tylko tak się mówi. Porażka :(

 

-- 23 paź 2012, 22:22 --

 

Złakobieta, "ucieczka od wszystkiego" to rozwiązanie problemu tylko na chwilę.

 

Dlaczego nie jesteś sobą, dlaczego musisz grać jakieś role niż być sobą ?

Okłamujesz nie tylko innych - a przede wszystkim samą siebie.

naprawdę nie znam odpowiedzi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy masz zdiagnozowane jakieś zaburzenie przez psychiatrę ?

Czy chodziłaś na psychoterapię ?

 

-- 23 paź 2012, 21:40 --

 

Czy masz jakieś zdiagnozowane zaburzenia, nerwicę, itp. ?

Czy chodziłaś na psychoterapię?

 

Jakie miałaś dzieciństwo ?

Jakie są twoje relacje z rodzicami, rodzeństwem ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam na razie żadnych podstaw do stwierdzania zaburzeń nei widzę, widzę babkę nieszczęśliwą w życiu, bo nie robi tego, co sprawia jej przyjemność.

 

No dobra, a wiesz, co by sprawiło?

Może po prostu "zastanów się co lubisz robić i zacznij to robić"?

Chcesz może iść na studia, do jakiejś konkretnej pracy, zająć się tym czy innym hobby? Może zanim odejdziesz od męża spróbuj w tę stronę, jak to nie pomoże i wewnętrznie będziesz czuła, że problem jest w tym, że wybrałaś złego faceta, w związku z którym nie czujesz się szczęśliwa, to zmienić go zawsze zdążysz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mi się wydaje że czujesz się niespełniona i że ma to związek z Twoim mężem (nie kochasz go?...), ale przeraża Cię myśl o zmianach i podjęciu decyzji.

 

przynajmniej ja tak miałam - i tak interpretuję Twoją sytuację.

 

w swoim życiu czujesz się "nie u siebie" ale jest dobrze bo zaczęło Ci to chyba na tyle przeszkadzać że czuję że pójdą za tym zmiany, całkiem możliwe że duże.weźmiesz stery w swoje ręce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy masz zdiagnozowane jakieś zaburzenie przez psychiatrę ?

Czy chodziłaś na psychoterapię ?

 

-- 23 paź 2012, 21:40 --

 

Czy masz jakieś zdiagnozowane zaburzenia, nerwicę, itp. ?

Czy chodziłaś na psychoterapię?

 

Jakie miałaś dzieciństwo ?

Jakie są twoje relacje z rodzicami, rodzeństwem ?

Ponad pół roku chodziłam do psychiatry ale to było leczenie depresji głównie lekami. To było związane z lekami w pracy nie z tym jak się czuje teraz.

 

z rodzeństwem mamy dobry kontakt mimo tego że nie utrzymujemy zbytnich relacji. Każdy wie że może na siebie liczyć ale też każdy z nas ma swoje życie.

Dzieciństwo bez ojca bo mama od niego odeszła. Kontaktu nie chce z nim mieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Złakobieta, "ucieczka od wszystkiego" to rozwiązanie problemu tylko na chwilę.

 

Dlaczego nie jesteś sobą, dlaczego musisz grać jakieś role niż być sobą ?

Okłamujesz nie tylko innych - a przede wszystkim samą siebie.

naprawdę nie znam odpowiedzi

Znasz odpowiedź, tylko sie jej boisz.... dlatego ją wypierasz 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam na razie żadnych podstaw do stwierdzania zaburzeń nei widzę, widzę babkę nieszczęśliwą w życiu, bo nie robi tego, co sprawia jej przyjemność.

 

No dobra, a wiesz, co by sprawiło?

Może po prostu "zastanów się co lubisz robić i zacznij to robić"?

Chcesz może iść na studia, do jakiejś konkretnej pracy, zająć się tym czy innym hobby? Może zanim odejdziesz od męża spróbuj w tę stronę, jak to nie pomoże i wewnętrznie będziesz czuła, że problem jest w tym, że wybrałaś złego faceta, w związku z którym nie czujesz się szczęśliwa, to zmienić go zawsze zdążysz.

 

Od lat wytykam sobie czemu nie zajęłam się tańcem, ale teraz sama ie wiem czy nie jest za późno, choć czasami twierdzę zeby zacząć chociaż dla przyjemności...

 

Odnoszę takie wrażenie, że zmarnuje sobie żcie w tym związku, ale może że już zmarnowała, że wszystko już za mną i nic sensownego przede mną, do tego jak patrze na otaczających mnie ludzi to dopada mnie smutek i pytanie a czego nie ja tak mam? A przecież oni też mają problemy, których chyba nie chce zauważać...

 

-- 24 paź 2012, 15:50 --

 

mi się wydaje że czujesz się niespełniona i że ma to związek z Twoim mężem (nie kochasz go?...), ale przeraża Cię myśl o zmianach i podjęciu decyzji.

 

przynajmniej ja tak miałam - i tak interpretuję Twoją sytuację.

 

w swoim życiu czujesz się "nie u siebie" ale jest dobrze bo zaczęło Ci to chyba na tyle przeszkadzać że czuję że pójdą za tym zmiany, całkiem możliwe że duże.weźmiesz stery w swoje ręce.

 

Właśnie to uczucie do męża to pewnie miłość i to mnie tylko przy nim trzyma, chociaż tak naprawdę to może obawa przed zaczynaniem wszystkiego od nowa też tu się wdziera, jednym słowem strach.

Często z nim ostatnio rozmawiam, że nie jestem szczęśliwa, on to chce bardzo zmienić, ale ja nawet nie potrafie mu wytłumaczyć o co mi chodzi, jakoś nie umiem wyrazić siedzących we mnie uczuć i emocji...

 

-- 24 paź 2012, 15:52 --

 

Znasz odpowiedź, tylko sie jej boisz.... dlatego ją wypierasz 8)

 

może, mam przeczucie że i tak nie będzie dobrze, jak nie za rok to za dwa to się pogłębi... takie uśmiechanie się na siłę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ZłaKobieta, Rozmawiaj z mężem jak najczęściej. Poznajecie się w ten sposób. On zrozumie, co Cię "gryzie", a Ty po rozmowie poczujesz się lżej .

 

Ja też byłam taka jak Ty przez długie lata - nie myślałam o sobie - TYLKO pomagałam, zadowalałam innych.

Często robiłam coś, co "wypadało", a nie dlatego, że tak chciałam. Uszczęśliwiałam innych - raniąc siebie.

 

Myślę, że wynikało to z faktu, że nie doświadczyłam miłości i poczucia bezpieczeństwa w dzieciństwie /było ono jednym koszmarem - "dzięki" rodzicom/.

Wydawało mi się, że na miłość trzeba sobie zasłużyć.

 

ZłaKobieta, dobrze byłoby, gdybyś o swoich problemach porozmawiała z dobrym psychologiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a czemu wzięłaś taki nick??

 

Bo jestem świadoma że popełniłam błąd, może trzeba było wybrać nick ZłaŻona

 

-- 24 paź 2012, 19:21 --

 

ZłaKobieta, Rozmawiaj z mężem jak najczęściej. Poznajecie się w ten sposób. On zrozumie, co Cię "gryzie", a Ty po rozmowie poczujesz się lżej .

 

Ja też byłam taka jak Ty przez długie lata - nie myślałam o sobie - TYLKO pomagałam, zadowalałam innych.

Często robiłam coś, co "wypadało", a nie dlatego, że tak chciałam. Uszczęśliwiałam innych - raniąc siebie.

 

Myślę, że wynikało to z faktu, że nie doświadczyłam miłości i poczucia bezpieczeństwa w dzieciństwie /było ono jednym koszmarem - "dzięki" rodzicom/.

Wydawało mi się, że na miłość trzeba sobie zasłużyć.

 

ZłaKobieta, dobrze byłoby, gdybyś o swoich problemach porozmawiała z dobrym psychologiem.

 

Przytakiwałam na wszystko bo wypadało przez 9-10 lat ale od kilku miesięcy staram sie mówić mężowi co mi nie pasuje, mam jednak blokady i czasem jest ciezko mi to powiedziec bo wiem ze on zrozumie to w swoj sposob lub go zranie, poza tym zaraz pojawiaja sie u mnie napady placzu i nie daje rady, czuje sie winna wsystkiego. Powiedzialam mezowi ze nie tak sobie wyobrazalam malzenstwo i ze wszytsko do tej pory robilam na sile, ale nie wiem czy zrozumial, bo zaczal mi mowic ze musimy cos zmienic itp wogóle nie wzial pod uwage tego ze mogalbym odejsc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×