Skocz do zawartości
Nerwica.com

Decyzja o małżeństwie...pomocy


Rekomendowane odpowiedzi

Żeby mnie dobrze zrozumieć muszę zacząć od początku....jestem w związku 12 lat, do drugiej klasy liceum. Pamiętam jak szła korytarzem i już wtedy powiedziałem,że jak będą ją miał to zostanie moją dziewczyną...rzeczywistość i koleje losu sprawiły że ten związek miał swoje wzloty i upadki. Po 3 latach zerwałem będąc znudzony tym związkiem. po poł roku dopadła mnie nerwica lękowa, spotkałem, powiedziałem jej o tym...popłakała się, postanowiliśmy do siebie wrócić...przez pewien czas uważałem że ją kocham....egoistycznie powiem że liczyłem że znajdę kogoś przy boku kogo zapomnę co to depreska,nerwica...mimo tych myśli bałem się jej stracić...oświadczyłem się, przed ślubem dopadły mnie myśli ona nie ona...ona nie ona....oststecznym rezultatem tego było że nie spałem, nabawiłem się mysli samobójczych i nerwicy żołądka..nie dałem rady...odszedłem... tęskniłem za nią, kolejne próby powrotu wywoływały u mnie ponowne lęki przed ślubem...czy ja ją naprawde kocham....??dodam,że jak się spotykalem z kimś innym miałem wrażenie że ją zdradzam, nikt nie zrobił na mnie wrażenia takiego jak ona...dodatkowo dowiedziałem się że ona zaczyna się z kimś spotykać...poczułem że muszę działać,że tym razem dam radę i się ożenię,,,,czułem że ją kocham...odzyskałem ją...lęki wróciły...myśli o miłości do niej też?? nie rozumie tego ...cały rok panika...przypominanie sobie samych dobrych chwil...moment ślubu decyzji....nastepują wątpliwości...to jest straszne......przed chwilą zrobiłbym wszystko żeby ona ze mna była...teraz już po raz kolejny odwrót...podejmowanie decyzji...za chwile rezygnacja z niej...staRCH przed małżeństwem, przed zmianami...czy miał ktoś z Was podobne rozterki

??

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chamer84, mi się wydaje, że te Twoje lęki i wątpliwości nie są spowodowane tym konkretnym związkiem i ku Twojemu niepocieszeniu, w innym związku wcale (najprawdopodobniej) nie poczuł byś się lepiej. To chyba jeden z tych momentów w których najlepiej byłoby sprzeciwić się swoim obawom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To samo stwierdziłem...że problem tkwi we mnie...dla niej poszedłem na terapię...jestem po 3 wizycie...ale nie widzę zmian...robię coś wbrew sobie, coś na przekór siebie...dotychczasowe przekonania zawaliły się...dziś się widzieliśmy...moje lęki i nasilenie depresji odbija się na niej...upatruję w niej źródła moich myśli...znowu myślę że jej nie kocham...znowu chcę uciec. Chciałbym poznać kogoś kto miał takie same obawy przed ślubem...że po ślubie one minęły...w sumie nie wiem sam...czasem chciałbym aby ktoś za mnie podjął decyzję...wiem że nie znajdę lepszej...czuję że jestem teraz egoistą że powinna być szczęśliwa z kimś innym...a ża ją trzymam bo boję się samotności..gubię się już w natłoku moich mysli,obaw, czarnowidztwa... po tylu latach cieżko tu mówić o miłości...czasem się czuję że jest taką moją bardzo dobrą koleżanką...przepraszam że piszę tak bez ładu i składu,,,piszę to co w danej chwili myślę i czuję...tak bardzo chciałbym być z nią szczęśliwy...pomocy

 

-- 15 wrz 2012, 23:27 --

 

Powiem jeszcze coś o sobie...zauważyłem że jak ona się oddala...robię dla niej wszystko...jak czuję że ją mam tracę zainteresowanie...zaczynam się nudzić..zastanawiać czy to faktycznie ona...jak się oddala nie mam takich wątpliwości wtedy jestem jej pewien...to jest głupie!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy dziękuję za zainteresowanie moim tematem...czuję na sobie dodatkowe obciążenie...juz raz uciekłem sprzed ołtarza...nie byliśmy rok...teraz po powrocie każdy spodziewa się ode mnie deklaracji...na moment jak błagalem ją aby do mnie wróciła byłem pewny że dam radę się zadeklarowac...wróciła a ja znowu lęki...dodam że mamy po 28 lat...ona chce stabilizacji dziecka...a ja czuję ze moge jej tego nie dac...zastanawiam sie czy nie uciec...nie dac jej wolnej reki...a sam kontynułować leczenia i psychoterapii...tylko jakie ja dam świadectwo o sobie??...kolejna ucieczka??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chamer84, a nie mozecie odlozyc decyzji o slubie na jakis czas? Pogadaj z nia szczerze.. pierwszy krok juz zrobiles...poszedles na terapie. Tak powazna decyzje podejmijcie wspolnie za jakis czas kiedy juz bedziesz pewny swoich wyborow , bo w tej chwili wyglada to jakbys chcial ja zadowolic i zatrzymac tym slubem a to nie wrozy dobrze waszemu malzenstwu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na chwilę obecną nie jestem wstanie podjąć takiej decyzji...ona stara sie mnie rozumieć...ale ja czuję presję, przed rostaniem byliśmy 10 lat..był przecież czas na poznanie...jej rodzice ciągle się dopytują co dalej..a ja wszedłem znowu z butami w jej życie zamiast dać jej szukać swojego szczęścia...najgorsze że nie jestem wstanie nic jej zagwarantować...Cała ta sytułacja, moje nerwy sprawiają że nie mogę się przy niej uspokoić...wiem czego pragnie...a ja nie moge jej tego dać...wywołuje to u mnie depresję, drażni mnie,upatruję w niej źródła mojego stanu...zaczynam się od niej znowu oddalać:////

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że sporo osób, jeśli nawet nie wszyscy mają taką chwilę wątpliwości czy to na pewno ta osoba itp. Tylko o różnym nasileniu. U niektórych to będzie tylko myśl, która gdzieś tam pojawi się i natychmiast zniknie, a u kogoś innego może być tak silna i uciążliwa, że zakończy się ucieczką sprzed ołtarza.

 

Chyba najlepiej byłoby szczerze porozmawiać i ustalić, że dacie sobie czas, załóżmy pół roku (musi być jakieś konkretne określenie czasu) i wtedy wrócicie do tematu. Z Ciebie wtedy spadnie ciężar presji, a to może znacznie zmienić Twoje nastawienie. Ona za to będzie miała już jakiś konkret, co ją uspokoi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sleepwalker bardzo fajna rada...sam jej tak mówiłem,problem tkwi w tym,że ona nic nie mówi o tym ale ja wiem że tego bardzo potrzebuje...dramat w tym że ja nie jestem wstanie jej tego zagwarantować...odrazu zaczynam się denerwować,irytować...nie umiem się cieszyć z tego że jesteśmy....nie wiem czy nie lepiej jej dać wolną rękę...a ja będę kontynuować leczenie na terapii i jak bedę gotowy (jesli bedę gotowy) to dopiero do niej wrócić....szkoda że nie ma tych motylków...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może spróbuj wykorzystać tą rade zanim zastosujesz takie drastyczne wyjście i dasz jej od razu wolną rękę.

a ja będę kontynuować leczenie na terapii i jak bedę gotowy (jesli bedę gotowy) to dopiero do niej wrócić
Zawsze może się okazać, że będzie już wtedy na to za późno i znajdzie kogoś innego.

 

Osobiście myślę, że mógłbyś dać jej to czego potrzebuje. Ale najpierw musisz się oswoić z tą myślą. Czas jest tu kluczowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

od kiedy pamętam nigdy nie chciałem ślubu...nie widzę w małżeństwie nic fajnego...w mojej rodzinie nie ma żadnych pozytywnych wzorców odnośnie tego tematu...moja depresja,nerwica...wcale nie pomaga mi przy podjeciu decyzji...tym bardziej że jak zachorowałem uważałem że jeśli będę kochał to to będzie lekarstwo na moje zło...teraz mam taką myśl że jak nie ona to żadna inna...ale ta myśl czasem mi ucieka i myślę że z inna byłbym szczęśliwszym:( gubię się juz w tych myślach...:((((((((((((

 

-- 16 wrz 2012, 15:15 --

 

też tego się obawiam że stracę zainteresowanie...że po ślubie nadal będę miał te myśli czy ja dobrze zrobiłem...czy ja ją kocham...czy będę szczęśliwy...czy jej nie skrzywdzę bo odejdę czy jej nie zdradzę...

 

-- 16 wrz 2012, 15:17 --

 

W życiu zawodowym nie mam takich problemów..idę jak tzws burza...nie mam tu rozterek...a moje życie prywatne stanowi w tej chwili rujnę!!!:( podziwiam ją że mimo tylu ciosów z mojej strony ona nadal jest przy mnie...chciałbym czuć do niej takie samo uczucie co ona do mnie...ona jest mnie pewna że chce ze mną być

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

od kiedy pamętam nigdy nie chciałem ślubu...nie widzę w małżeństwie nic fajnego.

rozmawialiscie o tym? Przeciez to podstawowe sprawy w zwiazku.. sa pewne istotne kwestie w ktorych oboje musicie sie zgadzac bo inaczej nie ma sensu budowac wspolnego zycia... Takie rzeczy omawia sie na poczatku zwiazku. Moj mezczyzna na dzien dobry dowiedzial sie, ze mezem moim nie zostanie i dzieci miec nie bedziemy... zanim zabrnelismy dalej mial czas przemyslec czy chce ze mna byc i czy jest w stanie zrezygnowac z tych rzeczy... na szczescie nie bylo to dla niego az tak bolesne i nadal jestesmy razem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×