Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wspólne mieszkanie...


ewa11

Rekomendowane odpowiedzi

hej:)

 

Szukm porady, badz chialabym sie dowiedziec czy tez tak macie...

 

zaczne od poczatku...

 

Jestesmy ze soba od ponad 2 lat, od roku mieszkamy razem....

 

i tu ten problem...bedac ze soba, nie bylam swiadoma, ze moj chlopak to zagorzały maniak gier komputerowych...wszystko wyszlo na jaw , odkad ze soba zamieszkalismy...potrafil zwalniac sie czesciej z pracy, poniewaz byl umowiony na necie z jakas tam grupa. Zaraz po wejsciu do domu, wlaczal komputer, nie rozbierajac sie z ciuchow roboczych gral do 4, 5 nad ranem....wspolne pojscie spac..nie chodzilo nawet w rachube, zawsze byla gra na 1 miesjcu...rodzily sie coraz czestsze sprzeczki i niesmaki...wszelkie prosby nie pomagaly.....najgorsza sytuacja zaczela sie gdy stracil prace...siedzi od 6 miesiecy w domu...byla mowa ze posiedzi dwa miesiace w domu, odpocznie, nabierze sil do nastepnej pracy.....nie mialam nic przeciwko temu...tyle ze z tych dwoch miesiecy zrobily sie szesc! kazdy dzien wyglada jak tan nastepny i poprzedni....

codziennie siedzenie przy kompie...chodzenie spac nad ranem...spanie do 16....zero obowiazkow, planow na przyszlosc i wszelkiego zaangazowania w zwiazek i wspolne mieszkanie...na wszelka prosbe pomocy w domu ciagle: nie mam teraz ochoty, nie denerwuj...znajdz sobie zajecie...musze dodac ze studiuje dziennie, dorabiam 3 razy w tygodniu, a na weekend pracuje normalnie...wiec byloby przyjemnie gdybym mogla przyjsc do domu i spedzic troche czasu z chlopakiem, moc cos zjesc i tez odpoczac! moj chlopak nigdy nie ma czasu, na co sie rowniez przyznaje, ze nie odkurzyl bo nie mial czasu....jesli chodzi o kwestie pracy....to jeszcze nie chce mu sie.....uwaza ze po przepracowanych 10 latach, nalezy mu sie dluzszy odpoczynek....Denerwuje mnie to bardzo...jestem osoba ktora chcialaby cos miec z zycia i w zyciu....mamy oboje po 29 lat....chcemy zalozyc rodzine....ale jak na razie nie widze tej mozliwosci....nie umiem sobie na dzien dzisiejszy wyobrazic, kwestie o dziecku! widzac jakie moj partner ma wizje przyszlosci: praca zla, po co nam auto, o urlopie to wogole zapomnij....planujac dzieci...obiecuje ze nie bedzie tak duzo gral..i bedzie ogolnie wzorowym ojcem....mam wielkie obawy....boje sie ze nie umiejac zadbac o siebie...i o mnie...nie bedzie umial zadbac o rodzine...aby stworzyc "zaplanowana"rodzine, trzeba miec jakiekolwiek podstawy zyciowe...

Smiem twierdzic ze z mojego faceta to taka fajtlapa zyciowa....nic go nie interesuje tylko gry komputerowe...siedzenie na kanapie z pilotem w reku....o glupie wkrecenie srubki, dzwoni do swojego taty, wszelkie usterki w mieszkaniu prosi abym zalatwila ja, urzedy w jego intencji zalatwiam tez ja...pisanie , wysylanie Cv ...zero motywacji....jestem osoba dosc ambitna..oczekuje czegos wiecej od zycia...niz wracanie z pracy i absurdalne siedzenie na kanapie, powniewaz nie ma kasy aby gdzies wyjsc....na przyklad.

Wszystkich znajomych jakich mial stracil...poniewz nigdy nie mial czasu dla nich...cierpie bardzo...skonczylo sie cos co bylo miedzy nami... codzienny obraz, jego chodzenia caly tydzien w jednym dresie, z tlustymi wlosami, nie ogolony, nie wykapany...obrzydza mi go calego...juz nie wiem czy gorsza ta jego gra, czy to bezrobocie....cale mniemanie o nim odworocilo sie do gory nogami....pomalu mi juz nie zalezy....czy wracajac do domu zastam go przy komputerze czy przed telewizorem.... cos zgaslo...i juz nie mam sily walczyc o to aby zaczelo znowu sie palic!

walcze odkad mieszkamy....juz nie mam sily...byc odpowiedzialna za siebie i za niego.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ewo! Twój chłopak jest uzależniony; wg mnie to oczywiste. Drugi problem jest nie mniejszy: Ty popadasz we współuzależnienie! Od dawna wiesz, co należy zrobić w takiej sytuacji. Pogonić faceta stanowczo i daleko. Bez bawienia się w półśrodki, próby tłumaczenia sobie jaki to on biedny i jak bardzo go kochasz. Moim zdaniem pomóc jemu (a i sobie też) możesz tylko w jeden sposób: kategorycznym "odstawieniem od piersi". I to nie Ty masz się wyprowadzać! I nie wierz w żadne obiecanki, że się zmieni, że będzie dobrym ojcem itp. On obieca Ci wszystko, co chcesz usłyszeć! Tylko nigdy tych obietnic nie spełni...

Użyję wielkich słów: jeśli go kochasz, to wystaw mu walizki za drzwi. To też nie daje gwarancji, że wróci do realnego świata. Ale uratujesz siebie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A tego co mówisz wynika, że Twój chłopak padł ofiarą sprytnego narzędzia do wyciągania kasy od frajerów jakim są "gry" MMORPG.

W rzeczywistości nie są to wcale gry, gdyż dużą ich częścią jest (często męcząca i nie sprawiająca autentycznej przyjemności) dodatkowa praca jaką jest rozwijanie postaci i tworzą one zobowiązania wobec społeczności istniejących w grze.

Większość z tych gier po prostu opiera się na różnorodnych sztuczkach psychologicznych sprzyjających uzależnianiu.

 

Najlepiej by było, gdyby Twój chłopak wrócił do grania w prawdziwe gry - single-playerowe, które pozwalają na granie w to kiedy się chce a nie kiedy nakazuje to "obowiązek" wobec grupy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A już najlepiej to niech się przerzuci na gry z fabułą ale w trybie coop. Ostatnio jest taki trend i coraz więcej podobnych tytułów się ukazuje (Scourge Project chociażby ;)). W ten sposób wspólnie będziecie się mogli oddać cyfrowej rozrywce, ratować magiczne krainy przed niegodziwymi czarnoksiężnikami, podbijać galaktyki itp. A jak już razem zaczniecie grać, to będzie mógł dokończyć grę tylko z Tobą więc jak powiesz że najpierw niech pozmywa i wymasuje Ci stopy - to będziesz mieć jak w banku ;)

Oczywiście żartuję (choć tli się w tym pewna zachęta by poznać trochę ten jego świat). Sprawa jest poważna i bardzo Ci współczuję. Do pewnego stopnia utożsamiam się z Twoim chłopakiem (tzn. obecnie sam wpadłem w taki marazm i zanadto uciekam w wirtualne światy gier, chęć i energia do życia jakoś ze mnie ucieka) więc myślę że mogę co nieco skrobnąć na ten temat - ale może innym razem, bo już późno. Jedno jest pewne - tkwiąc długo w niekomfortowej sytuacji narażasz się na coraz gorsze samopoczucie a nawet zdrowie. Pora zacząć działać. Mam nadzieję że uda nam się (nam - forumowiczom) zachęcić Cię do inicjatywy, pomóc Ci obejrzeć sprawę z różnych stron i podjąć sensowne decyzje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I dlatego zanim się weżmie ślub trzeba zamieszkać razem. Bo tylko wtedy wychodzą na wierzch wszystkie wady. Także kochana ciesz się, że wspólnie zamieszkaliście przed ślubem, a nie odwrotnie :smile:

Mogłabym Ci teraz napisać, abyś go namówiła na terapię. Ale on zapewne stwierdzi, że 'nie ma problemu' i nie pójdzie na terapię...

Masz dwa wyjścia:

-albo zmusić go do terapii/leczenia itd jeśli naprawdę bardzo Ci na nim zależy

-albo odejść, bo szkoda Twojego życia, a z 'takim' facetem to życie sobie zmarnujesz...

 

Ja bym wybrała tą drugą opcję, skoro nawet z wkręceniem śrubki Twój luby ma problem i Ty za niego wszystko musisz załatwiać. Jak byś chciała mieć dziecko to pewnie byś je sobie sama zrobiła, a nie brała dorosłe, prawda? ;)

Uciekaj od niego, to moja rada.

No chyba, że Twój facet wpadł w depresję przez brak pracy- no ale skoro wcześniej się nawet zwalniał z pracy, żeby pograć? To chore.

 

Co do gier- bez leczenia on się nie zmieni, bo to nałóg. Taki, jak każdy inny.

 

p.s.

A już najlepiej to niech się przerzuci na gry z fabułą ale w trybie coop. Ostatnio jest taki trend i coraz więcej podobnych tytułów się ukazuje (Scourge Project chociażby ;)). W ten sposób wspólnie będziecie się mogli oddać cyfrowej rozrywce, ratować magiczne krainy przed niegodziwymi czarnoksiężnikami, podbijać galaktyki itp.

 

Taaaaak, to jest na pewno idealny plan walki z uzależnieniem chłopaka :roll: Grać z nim :brawo::lol: Ale żeś wymyślił heh ;) Dobrze, że to żart!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewa11, osobę, która (prawdopodobnie) jest w szponach nałogu, warto wspierać w wychodzeniu z tego nałogu. Natomiast wspieranie w trwaniu w nałogu (czyli m.in. wyręczanie, przyzwalanie na wszystko) nie dość, że pogrąża nałogowca, to jeszcze powoduje współuzależnienie u osoby, która w trwaniu w nałogu wspiera. :?

 

Rozważ np. następujący scenariusz. Któregoś ranka budzisz swojego chłopaka, a gdy oprzytomnieje stawiasz mu ultimatum: albo w ciągu np. 2 godzin (godzina na doprowadzenie się do porządku, godzina na znalezienie terapeuty) wyjdzie z mieszkania wprost do terapeuty (lub do rejestracji), albo pakuje się.

Rozstanie na tym etapie będzie mimo wszystko "łatwiejsze", niż rozstanie po kilku latach, w czasie których niańcząc go, coraz bardziej wpadałabyś w sidła współuzależnienia. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziekuje za wypowiedzi...

 

powiem tak...moje zdanie uslyszal juz milion razy....na poczatku gdy zaczynalam plakac..przestawal.....teraz nie pomaga placz, krzyki...tlumaczenia...mam wrazenia ze rozmawiam z malym dzieckiem...wieczne: zostaw mnie chce grac, dobra..nie denerwuj... a ostatnio: jak ci sie nudzi to wypier....do pracy!!!!nie wytrzymuje pyschicznie tego nacisku....najlepszym wyjsciem bedzie sie rozstac....mysle o tym od jakiegos czasu....boje sie tego kroku...zbudowalismy razem jako tako nasze gniazdko....ktore jest na niego....spakowanie moich walizek nie jest takie proste...mieszkamy w innym kraju....mam cala rodzine w pl...jak juz bede 100% pewna ze to koniec ...poszukam mieszkania abym nie stala w momencie na ulicy....

po wczorajszej sprzeczce...padly z jego slow slowa: to rozstańmy sie lepiej jak nie mozesz zaakceptować mojego trybu zycia.....( po czym....podchodzi jak mu przejda nerwy, ze tylko zarrtowal, ze kocha itp :D)mhm? trybu zycia? moze i tak jest.....mieszkajac ze mna prowadzi zycie jak kawaler....spanie do 16....granie do 4 nad ranem...od czasu do czasu....wychodzenie o 22 na spacery....lądowanie w knajpach...

mam problemy na uczelni...nie umiem sie skupic majac takie problemy na nauce....staram sie jakos wiazac koniec z koncem....ale ile moge dzialac za dwie osoby....byc jednoczesnie kobieta i mezczyzna w domu....wszystko odbija sie na mnie.....

uslyszalam wczoraj od niego: ze ja nawet nie umiem go zrozumiec...ze on ucieka od swoich problemow w gre.....ale od tego ma druga osobe aby z nia pogadac...ale jak mowilam.....dziecko nie wpadnie na taki pomysl...najlepiej zalozyc sluchawki.....wyspac sie do 16.....i zostaw mnie w swietym spokoju...................

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ostatnio: jak ci sie nudzi to wypier....do pracy!!!!

:shock: I Ty jeszcze tam jesteś? Powinien dostać w buzkę za takie słowa a następnie kopa w dupę za drzwi. Czemu Ty się tak dajesz traktować?! Przecież on Cię kompletnie nie szanuje kobieto!

 

zbudowalismy razem jako tako nasze gniazdko....ktore jest na niego....

Naprawdę taki 'dom' nazywasz gniazdkiem? Dom, w którym nawet nie jesteś mile widziana, bo przeszkadzasz?

Piszesz, że mieszkanie jest na niego- tzn on je kupił za swoje pieniądze? Wytłumacz. Bo jeśli tylko je wynajmujecie i papier jest na niego to umowę można zmienić a to ON ma się wynieść, NIE TY- bo to on spieprzył ten związek, nie Ty!

 

spakowanie moich walizek nie jest takie proste...mieszkamy w innym kraju.....

Nawet jeśli to Ty miałabyś się wynieść (co jest chore) to nie rozumiem- za granicą jest jakiś opór powietrza, że ciężej idzie pakowanie walizek, czy jak?

Nawet jeśli miałabyś konieczność powrotu do Polski- to lepiej mieszkać tutaj w spokoju albo z kimś normalnym, niż tam z takim elementem.

 

Ratuj swoje życie póki masz szansę. Chociaż wyczuwam w Twoich wypowiedziach, że Ty wcale tego tak naprawdę nie chcesz i łudzisz się, że on się zmieni.

 

[Dodane po edycji:]

 

p.s. Piszesz, że on nie pracuje- więc jest na Twoim utrzymaniu. Jeśli odejdziesz to on zginie, będzie musiał iść do roboty bo inaczej straci mieszkanie :smile: I może to go otrzezwi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

o Chryste, dziewczyno, wielce sugestywny opis... mnie. No, ja nie zabrnąłem tak daleko jak Twój chłopak (tylko do 13 spałem :pirate: ), miałem po prostu trochę więcej farta...

 

Nie wiem, czy Ci jeszcze na nim zależy, nie wiem, czy masz możliwość wypchania go do jakiejś kliniki uzależnień (o samych klinikach też nic nie wiem)... On będzie grać do końca świata i jeden dzień dłużej, jeśli nie przeżyje solidnego wstrząsu. Nie wiem, czy go wyrzucisz, czy sama się wyprowadzisz, w każdym razie odseparuj się od niego. Facet znajdzie się w sytuacji- 'pływaj albo toń'. Albo dotrze do niego, że nie tędy droga w rozwiązywaniu problemów, pójdzie na jakąś terapię, albo zgnije przed komputerem robiąc pod siebie.

Brutalne, ktoś powie? Sorry, życie naprawdę bywa okrutne.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

albo zgnije przed komputerem robiąc pod siebie.

Brutalne, ktoś powie? Sorry, życie naprawdę bywa okrutne.

 

Tym bardziej, że koleś nie pracuje... Więc dosłownie zgnije :pirate: Ale innej drogi nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zdaje sobie sprawe, ze powinnam skonczyc to wszystko....wiem ze jestem glupia, ze nadal to ciagne....moja cierpliwosc sie konczy.....juz w sumie dawno sie skonczyla...

 

co do mieszkania doradzacie aby wystawic mu walizki za drzwi ....nie dam rady sama utrzymac mieszkania, jak pisalam jestem studentka.....wiec predzej spakuje swoje walizki i wynajme sobie male mieszkanko...a on zginie....bo nie potrafi kompletnie sam nic zrobic.....na dzien dzisiejszy postanowilam nie robic nic.....nie sprzatac, nie prac jego rzeczy...nie gotowac......moze sie jakos opamieta...ale watpie...bo niestety jest za glupi na to.....!!!!!!

 

bedzie wstrzynal awantury ze nic nie robie.....a on pewnie jest bardzo zapracowany!!!!!!

boje sie..ze widzac ten "burdel" w mieszkaniu, zlame sie i zaczne sprzatac.....ale mam postanowienie....trzymajcie kciuki......

( nawet szukalam juz mieszkania)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co do mieszkania doradzacie aby wystawic mu walizki za drzwi ....nie dam rady sama utrzymac mieszkania

Przecież on nie pracuje. Skoro nie Ty, to kto utrzymuje te mieszkanie???

 

nie sprzatac, nie prac jego rzeczy...nie gotowac......moze sie jakos opamieta...ale watpie...bo niestety jest za glupi na to.....!!!!!!

 

Dobry pomysł. Jak zarośnie grzybem to może doceni co dla niego robisz, chociaż też w to wątpię :?

 

bedzie wstrzynal awantury ze nic nie robie.....a on pewnie jest bardzo zapracowany!!!!!!

 

A niech się awanturuje... Z Panem Bogiem! :lol: Niech drze mordę- z siebie zrobi idiotę, nie z Ciebie. A Ty to olewaj- nie reaguj na jego zaczepki, jakby był powietrzem. Nie pierz, nie sprzątaj, nie gotuj, niech sobie gada jak ma ochotę...

Zobaczysz, w końcu jak się zorientuje od tygodnia nie zmieniał majtek bo nie miał czystych i nic nie jadł od trzech dni to może mu się priorytety zmienią w życiu. Terapia szokowa. A robiąc wszystko za niego jeszcze wspierasz jego uzależnienie! Tylko się nie złam!!!

 

Trzymam kciuki. A Ty wynajmij sobie jakiś pokój, lepiej na tym wyjdziesz niż żyjąc z takim pasożytem, bo inaczej nie umiem go nazwać :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ewa- uciekaj od niego czym prędzej kobito, poważnie. Ten facet Ci życie zrujnuje. Pomyśl - dobrze, że dzieci nie macie ani ślubu! Wyobrażasz go sobie jako ojca? Ja nie... :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja decyzja jest juz w 99% pewna....juz nawet mowilam mu o tym....ze mam dosc....ze czekam juz od roku na jego zmiane....obiecal dzis usiasc ze mna....pogadac, obejzec cos.....to dzwonil wlasnie powiedziec ze bedzie pozniej, bo jedzie z bratem do innego miasta....ze obejzymy film jak wroci.....mhm...tyle ze to ja musze o 6 wstac...a nie on!!!a ja glupia moge czekac..i czekac....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Droga Magdalenkobmw :) Wytłumacz jak to jest - że w równoległym temacie zaklinasz się że nie mogłabyś odejść od osoby którą kochasz tylko dlatego, że ma ona poważne problemy natury psychicznej a tutaj - czepiasz się zagubionej, rozdartej trudną sytuacją dziewczyny że swemu staczającemu się w dół mężczyźnie jeszcze ten 1% zaufania i nadziei pozostawia (odrzućmy teraz na bok kwestię tego, czy słusznie czy nie)?

 

ewo11, próbuję dziś pół dnia sklecić parę słów otuchy i sypnąć garść własnych obserwacji w Twoim temacie ale szczerze wyznam że jestem trochę skołowany. Będąc na Twoim miejscu miałbym problem z podjęciem decyzji więc nie śmiem Ci czegoś doradzać. Myślę że dawanie rad pociąga za sobą jakąś odpowiedzialność, wszak wpływamy na czyjeś postanowienia - dlatego wolę być powściągliwy. Zrazu chciałem bronić Twojego chłopaka, bo mi Wasza sytuacja moją nieco przypominała. Był bowiem taki okres w moim życiu, kiedy nie miałem pracy, utrzymywała nas moja dziewczyna a ja sporo czasu spędzałem przed ekranem komputera. Tu jednak podobieństwa się kończą (no, może jeszcze fakt że działo się to również na emigracji). Miałem wtedy ciężką nerwicę lękową, pracy nie straciłem sam tylko z niej odszedłem, bo nie chciałem narażać szefa na kłopoty spowodowane moimi problemami, szukałem gdzie tylko mogłem sposobu na wyjście z tej sytuacji (lekarze, terapie, leki, hipnoza, akupunktura, masa rzeczy), zajmowałem się domem, prałem, sprzątałem, gotowałem obiady - chyba że miałem bardzo zły dzień. Gry komputerowe - które są moją pasją i jedną z ulubionych form rozrywki stały się wówczas odskocznią od choroby, ucieczką od lęków (nie do końca skuteczną, ale to inna sprawa). Co mnie uderzyło i sprawiło że straciłem ochotę do stawania w obronie Twojego chłopaka to nie jego problemy i życiowa bezradność, ale stosunek do Ciebie i Twojego poświęcenia. Brak szacunku do Ciebie, to zupełnie inna para kaloszy niż uzależnienie od gier czy depresja. Ja osobiście uważam, że ludzie w zdecydowanej większości są przez całe życie tacy sami - że charakteru zmienić właściwie się nie da. Depresja, nałóg - one mogą w określonych okolicznościach zdarzyć się właściwie każdemu. Ale szacunek do osób bliskich wynosi się z domu rodzinnego, z wychowania - i okazuje się go zawsze, w zdrowiu, w chorobie, w nerwicy czy w depresji.

Chciałbym też dodać, że w przeciwieństwie do innych nie dziwię Ci się że tak długo z nim wytrwałaś. Masz pewnie dobre serce, kochasz go, a miłość zawsze daje nadzieję. Życie na emigracji nie jest łatwe, nie ma tylu przyjaciół i rodziny, na której można polegać gdy wszystko się wali. Jeśli już miałbym Ci cokolwiek doradzić, to w podejmowaniu decyzji kieruj się w pierwszej kolejności własnym dobrem, dopiero później dobrem innych. Taka decyzja będzie - uwierz mi - najlepsza dla Was obojga.

Powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To już któryś z kolei post w którym czytam jak kobieta ma problem z uzależnieniem chłopaka od grania. Ja kompletnie tego nie rozumiem... Sorrow, Yans, Krzysiek, proszę wytłumaczcie mi co jest takiego w jakiejś grze komputerowej że może uzależnić??? Nie rozumiem kompletnie jak można olewać bliską osobę i wybierać komputer zamiast swojej dziewczyny. Ja nie wiem czy ten chłopak Ewy w ogóle sobie nie zdaje sprawy że ją krzywdzi? Jak to możliwe? :shock: Mój kobiecy umysł tego nie ogarnia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×