Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nadmierne objadanie się


Sorrow

Rekomendowane odpowiedzi

Są różne leki zmniejszające łaknienie. Przez działające łagodnie i dostępne bez recepty preparaty z chromem, błonnikiem itp. po leki - pochodne narkotyków. Pomagają też niektóre antydepresanty (np. fluoksetyna - także dla chorych na bulimię - mi nie pomogła).

Możesz spróbować też domowych metod - jedz dużo warzyw i ciemnego pieczywa (zawierają błonnik - zapychają żołądek, poza tym mają dużo witamin), pij dużo.

Jeśli Twój problem okaże się natury psychologicznej, konieczna będzie wizyta u psychologa. Obżeranie się jest często zapychaniem innego głodu, potrzeby uczuć, chęci bezpieczeństwa, jest też reakcją na stres.

Nie wiem, co jeszcze napisać. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Compulsive eating - straszne zaburzenie. wiem, przeszłam. przyszło po walce z epizodem anoreksji, który trwał co prawda nie więcej jak pół roku, ale kosztował mnie kilkanaście kilogramów (a nawet na początku miałam niedowagę!), problemy z trawieniem - które mam do teraz, z sercem i brak miesiączki. pomijając inne szkody w organizmie.

 

u mnie to wynikało z nieakceptacji siebie, swojego wyglądu (ale także tego "wewnętrznego"). udało mi się samej poradzić, ale kosztowało mnie to kolejne kilkanaście kg (tym razem w drugą stronę) i wpędziło pośrednio w depresję. podsumowując - jeśli to obżarstwo psychiczne, nie potrafisz tego powstrzymać, "zajadasz" problemy a potem masz wyrzuty sumienia, że pochłonąłeś pół lodówki, warto o tym pogadać ze swoim lekarzem. bo radzenie sobie samemu nie likwiduje problemu, co najwyżej zmienia postać, w jakiej się objawia.

 

pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie anoreksja się skończyła, przyszło objadanie kompulsywne. Mam stwierdzoną nerwicę, depresję, zaburzenie osobowości (zależna). Mam ochotę po prostu umrzeć.

 

Zawsze na stres reaguję jedzeniem, a raczej pochłanianiem. Właśnie lody jem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja sie kompulsywnie obzeram od 4 lat;/

wczesniej zanim zaczelam bardzo schudlam ( bylam bardzo szczesliwa wtedy jak wygladalam tak) wiec absurdem dla mnie jest po co zaczelam jesc .... ;/

teraz mi sie nasilolo prawie nie wychodze z domu a jak wychodze to po zarcie;/

niewiem co mam juz robic;/

w moim miescie nie ma terapi a 1 wizyta u psychologa nie zalatwi sprawy bo juz probowalam

tabletki ( fluo... cos tam niepamietam dokladnie nazwy;p ) niepomogly

wiec jajuz niewiem co mi moze poomc;/

sama sobie nie umiem pomoc

niewiem na co ja czekam;/ az zazre sie na smierc albo tak przytyje ze nie zmieszcze sie w drzwi ..

zal

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pól roku temu byłam na warsztacie o odchudzaniu i w moim przypadku zadziałało wręcz niewiarygodnie.

fakt, że musiałam dotknąć dość nieprzyjemnych dla mnie emocji, ale efekt - bomba. schudłam 6 kilo i nie tyję. cały czas powoli gubię wagę, z każdym miejsiącem jest mnie mniej, a przyznaję, że jako weteranka wszystkich diet, byłam bardzo sceptyczna do metod psycghologicznych. teraz więcej czytam i mam duużo więcej przekonania :)

dla zainteresowanych podaję adres strony: http://www.solaris-rozwojosobisty.pl/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam podobnie, najgorsze, ze moze i troszkę przytyłam, ale nie wygladam strasznie, a moze przydałaby mi się nauczka, jakbym strasznie przytyła...a tak wyglądam w miare normalnie...Pewnie, ze bym chciałą ważyć troszke mniej, ale wygladam jak wiele innych dziewczyn i co..obżarstwo neizdrowe jest, a konsekwencji żadnych...chicałabym chcieć prowadzic zdrowy tryb życia...Ale teraz w takims tanie mi to zwisa i powiewa, ze sie tak brzydko wyraze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oto o kolejny problem, jejm, jem, jem i jeszcze raz jem. Zawsze byłam z reguły niejadkiem, ale od jakiegoś czasu jedzenie stało się nieodzownym elementem mojego życia. Nie jestem głodna, mimo to jem. Mało tego jestem, aż najedzona i dalej jem. Jakby mózg i brzuch ze sobą nie współpracowały, jakby jedne na drugie uwagi nie zwracało. Nie mam już siły, ustalałam sobie godziny jedzenia, jadłospis i dalej nic. Jem wszystko co mi w rece wpadnie, nawet głupie chipsy, których dotąd nie tykałam. Im bardziej sobie obiecuję, że zrobię z tym porządek, że jutro się nie objem, tym więcej jem, a potem ani sie ruszyć, ani usiedziec, ani spać... Zna ktoś jakąś receptę, solidną? Pomocy... :) Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moze masz taki mechanizm 'zajadania' problemow, jest to oczywiscie zaburzenie odzywiania do ktorych nalezy tez anoreksja czy bulimia, takze mysle ze dobrze by bylo jak bys pogadala o tym z psychologiem.Ogolnie sama mam z tym problem czasami zwlaszcza jak mam dola i chce sobie poprawic nastroj>>to ciekawe ze wtedy zamiast myslec o rozwiazaniu problemu wolimy go nie widzec fundujac sobie dawke przyjemnosci czyli jedzenia, a stad bliska droga do uzaleznienia...:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do tej pory rzeczywiśćie tak to wyglądało, albo nie jadłam nic zupełnie, albo nie mogłam przestać jeść, ale gdy już czułam, że nawet herbata się we mnie nie zmieści nie pchałam na siłę. Teraz jest znacznie gorzej, pcham w siebie więcej niż jestem w stanie zmieścić i to nie mija!

Nie dodałam, że niedawno dostałam leki, biorę je, w nadziei, że chociaż to coś zmieni, ale powiedziałabym, że problem zaczął się zanim zaczęłam je brać... nie wiem co robić, okropnie się z tym czuję ;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Koniecznie idź na psychoterapię, fachowiec na pewno pomoże Ci rozwiązać ten problem. Sama się kiedyś objadałam, ale mi samo przeszło, choć czasami jeszcze mam epizody obżerania się. Jak nic nie pomoże, udaj się do psychiatry. Są leki, od np. Prozacu po pochodne narkotyków, które zmniejszają łaknienie czy powodują jadłowstręt. Ale to w ostateczności, pierwsze miejsce ma psychoterapia. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też ma takie napady obżarstwa . U mnie to chyba z powodu stresu , jak coś mnie stresuje to dużo jem(okropność) i też z powodu jak jestem zła na siebie lub na kogoś to też dużo jem.

Mam pytanie czy to może być na tle psychicznym?????. Znacie jakieś bardzo dobre leki na zatrzymanie łaknienia (proszę aby mi ktoś podał nazwy tych leków).Najgorsze jest to że jak zjem dużo to mam wyrzuty sumienia. :( bo tyje jestem ogromna :( . Próbuje to zwymiotować.

 

 

Proszę o odpowiedź: :(:(:(

 

Podrawiam :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monaksa, ja tez siè obzeram czasami ale jednak!!!dostalam taki lek Reductil na zmniejszenie laknienia i jednoczesnie odchudzajàcy ale cholernie bojè siè go zazywac!!!!mimo ze lekarz twierdzi ze jest bezpieczny.zaczynam w niedzielè go brac.nasz polski odpowiednik tego leku to Meridia.pozdrawiam.bèdè pisac na forum jak na mnie dziala ten lek wièc sledz temat!! :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wstydliwy temat, co? :) Ja kilka razy starałam się poruszać problem obżarstwa na psychoterapii, ale bagatelizowano go. Natomiast psychiatra powiedział mi, że nie da mi żadnych leków i że mam po prostu mniej jeść i więcej ćwiczyć. Czy w Waszym przypadku też profesjonaliści (a za takich uważam moją psychoterapeutkę i psychiatrę) nie zwracali uwagi na problem obżarstwa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×