Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie dotykać!...


noszila

Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli powielam wątek (szukałam, ale może za słabo), proszę o link.

 

Macie pomysł, skąd bierze się niechęć nie tylko do dotykania czy przytulania innych, ale przede wszystkim do bycia dotykanym przez ludzi? Już nie wspomnę o sytuacjach, kiedy w kolejce do kasy ktoś mi najeżdża wózkiem z zakupami na nogę albo co gorsza próbuje mi nim wjechać w tyłek! Mam ochotę zabić!... :shock:

Ale nie znoszę, kiedy ktokolwiek (bliski czy obcy) próbuje mnie dotknąć, przytulić, objąć ramieniem; spinam się wtedy i drętwieję jakbym się tego brzydziła :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A może wyprowadź się na bezludną wyspę, myślę ze to doskonałe wyjście z tej sytuacji.

Jak masz nie pomagać to po co przeszkadzasz?

 

A jak tu pomagać? Nie dotykając? Trochę luzu pieprzu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Messiah, tylko nie chodzi w ogóle o przebywanie w towarzystwie ludzi, ale o dotyk, nawet zwykłe objęcie ramieniem;

 

bittersweet, nie chodzę na randki, nie spotykam się z nikim, nie pamiętam już kiedy gdzieś byłam z kimś; a nawet w tych dawnych sytuacjach miałam wrażenie, że ktoś mnie chce od razu wykorzystać, zarówno emocjonalnie jak i fizycznie;

 

vifi, może coś w tym jest, nie mam potrzeby rzucania się w oczy, wolę wtopić się w tłum, byleby mnie tam nie dotykali za często i zbyt mocno;

 

detektywmonk, tylko nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek w dzieciństwie doszło do takiej sytuacji :?

 

ladywind, chodzi po prostu o wychowanie w rodzinie dysfunkcyjnej, czy raczej wiążesz krzyki i kłótnie z niechęcią do bliskiego kontaktu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

noszila a takie pytanie mam, dlaczego tak bardzo chcesz wiedzieć skąd to? Ja tak miałam przez jakiś czas, nie chodziło o lęk, ale bardziej właśnie niechęć, jakaś drażliwość na tym punkcie. A jednak wydaje mi się, że to wynikało z poczucia zagrożenia, które przełożyło się na silną potrzebę obrony mojej strefy komfortu. Nie wiem, może to było coś innego.

 

Tak czy inaczej chyba najważniejsze pytanie, to czy Ci to przeszkadza, czy uważasz, że Twoje życie byłoby lepsze bez tego? Jeśli tak, postaraj się to naprawić bez świadomości co jest powodem. Zacznij od dotyku z kimś bliskim. Od zwykłego przytulenia w bardzo sprzyjających okolicznościach. Musisz czuć się komfortowo, bezpiecznie. I przytulić kogoś, może mamę? I tak krok po kroczku, jak przy leczeniu fobii :) Postaraj się oswajać, bo całkiem możliwe, że z jakiegoś powodu dotyk masz skojarzony z czymś nieprzyjemnym. To może być nawet przypadek, jakieś wspomnienie itp

 

Poza tym praca nad pewnością siebie, jeśli jest niska, zawsze ma dobre skutki :) Powodzenia z tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Imo sama sobie odpowiedzialas :arrow:

 

nie chodzę na randki, nie spotykam się z nikim, nie pamiętam już kiedy gdzieś byłam z kimś; a nawet w tych dawnych sytuacjach miałam wrażenie, że ktoś mnie chce od razu wykorzystać, zarówno emocjonalnie jak i fizycznie

 

:arrow: boisz sie ludzi i nie masz do nich zaufania.... nic dziwnego ze unikasz kontaktu z nimi :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

noszila a takie pytanie mam, dlaczego tak bardzo chcesz wiedzieć skąd to?

(...)

Tak czy inaczej chyba najważniejsze pytanie, to czy Ci to przeszkadza, czy uważasz, że Twoje życie byłoby lepsze bez tego?

(...)

I przytulić kogoś, może mamę?

(...)

Poza tym praca nad pewnością siebie, jeśli jest niska, zawsze ma dobre skutki :) Powodzenia z tym.

 

Dlaczego chcę wiedzieć? Chyba dlatego, że nie zawsze tak było i nasiliło się to dopiero w ciągu ostatnich kilku lat. Na dodatek ten dotyk znoszę różnie, w zależności od osób. Do psa z kolei uwielbiam się przytulać, właściwie tylko do psa...

Mi osobiście to nie przeszkadza, tylko z okazji np, świąt się trzeba przemęczyć, kiedy rodzina z rozpędu rzuca się na szyję :hide: a jeszcze jakieś kuzynki które się uwielbiają całować! Tfu! Ja akurat tego nie znoszę.

A co do mamy, to od niej też nie lubię dotyku i również mnie spina, odsuwam się. Ona się wtedy denerwuje, pyta co się stało, o co chodzi, czy mi coś zrobiła itd itp i zaczyna się litanie bez końca...

No tak, pewność siebie kuleje. Pewnie jest to jakiś związek.

 

bittersweet, jejku ale jak się trochę chociaż przestać bać? W końcu dotyk to jedno, ale takie życie z ludźmi na co dzień... Może Messiah miał rację z bezludną wyspą... :-|

Ostatnio odwiedziła mnie koleżanka, nie dosyć że nasza rozmowa to był monolog, bo ona ma o czym opowiadać: praca, koleżanki, chłopak a ja tylko "yhym", "tak", "serio?"...to tylko czekałam kiedy w końcu spotkanie dobiegnie końca i zostanę sama. A przecież niczym mi nie zawiniła. Cieszyłam się, że przyjdzie do momentu, aż się pojawiła :?

 

Messiah, jak znam życie, to skutek byłby odwrotny od zamierzonego, bo albo z przekory by mnie paluchem trącali albo pytali mimo napisu co oznacza ten symbol ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

noszila, No nic, w takim razie życzę jak najmniej obcego dotyku. ;)

 

Wiem, pewnie myślisz, że mój problem jest dziwny i go wyolbrzymiam, bo nie da się tak żyć, bez dotyku. Tylko wiesz, sama antypatia do dotyku to jedno, ale taka silna irytacja i spięcie przy tym to drugie. Nie każdy lubi jak się go przytula czy dotyka, zwłaszcza na siłę, ale martwi mnie to, jak się z tym wewnętrznie czuję.

Ale dziękuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

noszila, A próbujesz siebie jakoś zaakceptować? Bo problem sam nie minie.

 

Próbowałam, ale chyba łapię się na tym, że ocenę siebie opieram na tym, jak postrzegają i/lub komentują mnie inni... Jak byłam w związku raz w życiu to było z tym nieco lepiej, chociaż i tak krążyły myśli typu "jak on może ze mną być i się nie brzydzić" bo ja tak się czuję wobec siebie.

Kurde, w czasach szkolnych mówiąc wprost zryli mi beret na tym punkcie i czuję się jak "miss pasztetowa".

 

Po prostu cholernie źle się czuję w swoim ciele. Wiem, nie można narzekać, skoro jestem w pełni sprawna fizycznie, mam te dwie ręce i nogi itd itp no ale to jest czasem silniejsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

noszila, A co w twoim ciele jest takiego nieakceptowalnego przez ciebie. Jeśli mogę się o to oczywiście zapytać.

 

Całokształt. Kiedyś psychiatra kazał mi w ramach ćwiczenia stać przed lustrem i patrzeć na siebie. Coś strasznego. Patrząc na swoje odbicie mam ochotę je rozbić, rzucić czymś, krzyknąć "nienawidzę cię wstrętna idiotko".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×