Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak reagujecie na słowo " weź się w garść?"


maestitia

Rekomendowane odpowiedzi

Weź się w garść!

 

Właściwie dlaczego nie lubimy być pocieszani podobnymi słowami? Według australijskiego badacza Brocka Bastiana takie standardowe reakcje na czyjś smutek wzbudzają i wzmacniają przekonanie, że inni oczekują od nas natychmiastowej poprawy samopoczucia i nie akceptują naszych negatywnych emocji. To napędza spiralę smutku i poczucia nieadekwatności, a my czujemy się jeszcze gorzej.

 

Emocje mają charakter społeczny. To otoczenie decyduje, czy dana emocja jest pożądana czy nie i dlatego pewna ich grupa jest ujawniana w relacjach częściej niż inne. Ludzie nie przepadają za towarzystwem smutasów ani choleryków i podczas gdy szczęście ulega idealizacji, pokazywanie negatywnych emocji jest najczęściej źle odbierane. Takie niepisane społeczne normy wywierają presję bycia uśmiechniętym niemal 24 godziny na dobę, a dobrze znane teksty: „wszystko będzie dobrze”, „nie łam się” i „weź się w garść” nie pocieszają, a jeszcze bardziej przygnębiają. Jak więc nie zawieść oczekiwań innych ludzi, kiedy mamy gorszy dzień? Nie chcemy przecież tego pokazać i najczęściej robimy dobrą minę do złej gry za cenę jeszcze gorszego samopoczucia. Tym zjawiskiem zainteresował się Brock Bastian z Uniwersytetu Queensland. Naukowiec zauważa, że te reguły, chociaż obecne w większości kultur, przedstawiają się trochę inaczej w zależności od miejsca zamieszkania. Na przykład w krajach zachodnich jest silna presja na bycie szczęśliwym, podczas gdy w azjatyckich – większe przyzwolenie na ujawnianie negatywnych emocji.

 

W jednym z serii eksperymentów Bastian poprosił 123 studentów pochodzenia azjatyckiego i australijskiego o wypełnienie kwestionariuszy. Testowe pozycje mierzyły samoocenę badanych podczas doświadczania negatywnych emocji, na przykład smutku albo złości („Kiedy jestem smutny, czuję się bezwartościowy”). Inne odnosiły się do własnych oczekiwań, co do aktualnego stanu („Nie powinienem czuć smutku”), a inne do spostrzeganych oczekiwań społeczeństwa („Ludzie nie lubią, kiedy jestem zły”). Każdy punkt oceniany był na skali 1 – 9. Naukowcy przy okazji sprawdzali, czy pochodzenie rzeczywiście różnicuje badanych.

 

Analizy pokazują, że zarówno własne, jak i spostrzegane oczekiwania innych w sytuacji doświadczania negatywnych emocji pogarszają nam samopoczucie. Jednak presja społeczeństwa na nieujawnianie negatywnych uczuć okazała się w tym zestawieniu silniejsza, choć u studentów azjatyckich efekt był mniej wyraźny. Badacze dodają, że zaprzeczanie własnym emocjom tak naprawdę je intensyfikuje, a kumulowanie negatywnych, nie mających ujścia uczuć, pogarsza funkcjonowanie i obniża satysfakcję z życia.

 

Do kolejnego badania zaproszono 55 studentów. Połowa czytała artykuł opatrzony niepokojącym nagłówkiem „Negatywne emocje mają zdolność rozprzestrzeniania się”. Tekst podkreślał, że bycie nieszczęśliwym czy smutnym źle wpływa na otoczenie społeczne, a ludzie zwykle oczekują od drugiej osoby permanentnie pozytywnego stanu emocjonalnego. Pozostali studenci skupili się na lekturze artykułu „Negatywne emocje są w porządku!”, który miał przeciwny wydźwięk. Następnie wszyscy uczestnicy przypominali sobie sytuację, w której czuli smutek albo złość i pisali esej na ten temat. Ważnym elementem badania była skala afektu PANAS – uczestnicy szacowali swój nastrój przed i po manipulacji.

 

Okazało się, że samo przypomnienie sobie sytuacji o negatywnym zabarwieniu emocjonalnym w żadnej grupie nie pogorszyło samopoczucia. Natomiast, tak jak założyli badacze, istotna zmiana wystąpiła u osób, które czytały tekst o rozprzestrzeniających się emocjach smutku i złości. Możliwe, że faktycznie ciąży na nas presja wysokich oczekiwań społeczeństwa, które ma problem z zaakceptowaniem niektórych emocji. A my, nie chcąc zarazić innych swoim złym nastojem, dusimy w sobie emocje, co wywiera na nas negatywny wpływ.

 

Podsumowując, jeśli szczerze zależy nam na poprawieniu humoru przyjaciela, raczej spokojnie wysłuchajmy tego, co ma do powiedzenia i po prostu bądźmy obok. Może w końcu nadszedł czas, by oklepane frazy typu „wszystko będzie dobrze” wyrzucić ze swojego słownika?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, piszę o poradę. Mam 24 lata, 4 miesiące temu poznałam cudownego chłopaka, od samego początku dobrze się dogadywaliśmy, czułam że zaiskrzyło. Mieliśmy codzienny kontakt, spotykaliśmy się. Traktowałam go jak kogoś więcej niż kolegę, i myślałam że on mnie też (pocałunki, czułość, troska) często rozmawialismy o wspólnej przyszłości, gdyż zależało mu na dzieciach i założeniu rodziny. Tydzień temu świat mi się zawalił. Dowiedziałam się że został zaproszony przez koleżankę na wesele jako osoba towarzysząca. Twierdził że to nic szczególnego, zrobi jej przysługę i wróci. Zgodziłam sie. Dzień po weselu odezwał się mówiąc że miałąm rację, że są razem choć nie wie jak to będzie ale coś poczuł i chciałby spróbować z Nią. Powiedział też że zaprosiła go specjalnie bo chciała z nim być. Dodam że mieszka ona 400 km od niego i ma 18 lat (on 26). Powiedział mi że chce mieć ze mną kontakt, odpisuje na smsy, wczoraj złożył mi życzenia urodzinowe. Na zadane przeze mnie pytanie czy ją kocha- nic nie odpowiedział. Chcę się z nim spotkać za tydzień i porozmawiać (studiuję w miejscowości w której mieszka) Jak wygląda to z zewnątrz? Czy wg Was coś do mnie czuł? i czy mogę łudzić się że podczas spotkania poczuje cos na nowo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety, słyszę podobne słowa od matki... a one jeszcze bardziej mnie przygnębiają, bo ona oczekuje, że od razu będę optymistką.. a ja tak nie potrafię. Zgodzę się z tymi badaniami, najbardziej optymistyczni i wiecznie uśmiechnięci ludzie mają więcej znajomych/przyjaciół.. I czasem zastanawiam się, czy warto może trochę poudawać, żeby zdobyć jakieś nowe znajomości. Jak człowiek już się zaprzyjaźni, to później można się zwierzać i ujawniać czasem smutek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

js słyszę: "bo ty tych leków nie musiałeś brać"

ja sobie to zawsze powtarzam, nawet teraz jak wziąłem 300 wellbutrinu bo mnie huj dziś strzela, tyle, że nie w sensie jakby to było jakieś piętno dla mnie a tyle, że po prostu gówno mi pomagają

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×