Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rozdroża kariery


monk.2000

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć. Dość sporo się udzielam, więc liczę że nikt za złe nie będę miał, że zakładam kolejny wątek.

O co chodzi?

 

Od dziecka jako jedynak byłem wychowany z dość dużą troską. Dla mamy byłem jej główną radością. Tata naukowiec-amator widział we mnie kogoś, kto powinien rozwijać intelekt. Dość szybko opanowałem liczenie i czytanie. Zanim poszedłem do podstawówki mniej więcej wiedziałem co to ułamki. W szkole piątka była jedyną oceną, którą akceptowałem. Czwórka to rozczarowanie, a trójka to koszmar. Wszystko trwało do końca gimnazjum kiedy zachorowałem. Zdążyłem jeszcze odebrać nagrodę od dyrektora szkoły i wpisałem się do złotej księgi jako ocenowy prymus. Ale to już przeszłość. W liceum nawet nie celowałem w piątki, wiedziałem że w tamtym stanie samo pójście do szkoły było osiągnięciem. Jakoś leciałem na trójkach, głównie dzięki wcześniejszej wiedzy i odrobinie sprytu.

 

Nie przeciągając. Od dziecka myślałem, że wykorzystam swoje talenty, np. pracując jako naukowiec. Ogólnie ktoś wykształcony, cywilizowany i z ambicją. No ale stało się. Teraz chodzę do szkoły policealnej robiąc technika informatyka, ładuję w siebie leki i liczę, że może dzięki pracy i wysiłkowi dam radę jeszcze się odbić.

 

Dzisiaj zdałem sobie sprawę, że to nie działa. Mózg powinien pracować za mnie dając jasne odpowiedzi. Niestety nie mogę na niego liczyć.

 

Dajcie jakieś rady. Mogą być o tym jak mimo wszystko pchnąć ociężały umysł do przodu. Mogą też być jak zmienić nastawienie z geniusz-wannabe na człowieka akceptującego swoje położenie. Byłem nauczony budować samoocenę na wiedzy, teraz nie mam tej podpory. Co może być źródłem poczucia godności u mnie, pomimo choroby?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Geniusz - to też człowiek, który musi cieżko pracować nad swoim talentem.

U Ciebie widzę duże amibcje rodziców i schemat, że studia ukończone to jedyna słuszna droga. Ważne by robić co sie czuje.

Co Cię najbarzdiej hamuje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie traktuję studiów jako jedynej ścieżki. Lubię sam się uczyć we własnym zakresie. Nie oczekuję, że jedyną słuszną wiedzę otrzymam od kogoś innego. Cenię sobie własny wkład w wiedzę. Jak czytać książki to po to by się do nich odnieść, poznać inny punkt widzenia, albo po prostu dogonić innych idąc na skróty.

 

Hamuje mnie zwyczajnie zmęczenie i ociężałość funkcji jak zapamiętywanie, liczenie, itd Wszystkie te rzeczy, które dzieją się wewnątrz głowy, ten cały procesor. Rzeczy odpowiedzialne za zyskiwanie wysokich wyników w testach IQ czy granie na poziomie w szachy.

 

Lepiej pomóżcie mi zmniejszyć ambicje, to jedyna możliwość. Idealnym się nie da być, więc to wieczna frustracja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Próbowałem, ale wyniki się nie poprawiły. Z ektomorfika nie zrobisz Pudziana ani Schwarzeneggera. Ograniczenia biologiczne są bezwzględne. Nie przeskoczysz tego.

 

Czasem trudno zrezygnować z marzeń i prowadzić życie nędznika. W tym przypadku nędznika intelektualnego i społecznego. Bo bez inteligencji trudno mieć jakikolwiek status w świecie.

 

Może coś się ruszy we mnie. Być może mam zniekształcone postrzeganie tej sprawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Veni, vidi, vici!

 

Chciałem być wielki, skończyłem jako drukarz :P

 

I wcale nie jest źle. "Prosta" praca wcale nie odcina od zdobywania wiedzy. Wracasz do domu - masz swój czas. Robisz co chcesz. Nie wiem czy po dniu badań nad lekarstwem na raka byłbym miał siłę na jakiekolwiek hobby :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam taki sam problem. W zasadzie nie jestem w stanie zdobyć żadnego konkretnego wykształcenia, odpadłem ze studiów, bo nie potrafię się uczyć z powodu zjebanej pamięci krótkotrwałej.

 

Zostałem za to skazany na bezrobocie i śmierć głodową.

Bullshit!!! Ja też bez studiów i robotę mam. To że nie będzie się wymarzonym naukowcem/prawnikiem/dziennikarzem nie znaczy że nie znajdzie się dla ciebie miejsce w świecie. Trzeba tylko się z tym pogodzić, zaakceptować ten fakt i szukać jakiejś prostszej roboty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Studia poza może medycyną i niektórymi politechnicznymi to głupota, lepiej kłaść płytki, zostać elektrykiem , hydraulikiem, budowlańcem roboty w bród jeśli się jest dobrym fachowcem( znam takich co na nast 2 lata mają pełny terminarz) a zarobki też niczego sobie 200 zł dziennie to minimum w tej branży. No ale ja nie mam do tego głowy, rąk, nerwów i cierpliwości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorrow, zgadza się. Czasem odpadnie krótkotrwała, czasem długotrwała. I wtedy ciężko się uczyć. Mówią, że ciężką pracą da się dużo osiągnąć. Można ale nie sądzę, że facet o którego przypadku czytałem w książce, że miał uszkodzony jakiś płat i codziennie się dowiadywał przez kilkanaście lat, że jego żona nie żyje może coś zmienić w swoim życiu.

 

3qq2i1.jpg

I hate you pomyśle, żeby człowiek był niewolnikiem swojego mózgu i skazany na posłuszne wykonywanie zleconych mu przez niego poleceń oraz przekazanych perspektyw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam taki sam problem. W zasadzie nie jestem w stanie zdobyć żadnego konkretnego wykształcenia, odpadłem ze studiów, bo nie potrafię się uczyć z powodu zjebanej pamięci krótkotrwałej.

 

Zostałem za to skazany na bezrobocie i śmierć głodową.

Bullshit!!! Ja też bez studiów i robotę mam. To że nie będzie się wymarzonym naukowcem/prawnikiem/dziennikarzem nie znaczy że nie znajdzie się dla ciebie miejsce w świecie. Trzeba tylko się z tym pogodzić, zaakceptować ten fakt i szukać jakiejś prostszej roboty.

Bzdura. Szukam prostszej roboty. Problem jest taki że prostszej roboty szukają też niezliczone rzesze innych ludzi. Od kiedy zacząłem szukać pracy w kwietniu 2012tego i zgłaszałem się do różnych robót to nie dostałem ani jednej odpowiedzi poza Greenpeacem czy jakimś call centre ale tam szukają takich co się szybko dogadują z obcymi i grają w jakieś dziwne gierki społeczne.

Byłem na kilku rozmowach w sprawie sprzątania ale też wzięli kogoś innego. Z innych rzeczy typu magazynier czy sprzedawca w sklepie było zero odpowiedzi i też zawsze jak dzwoniłem czy przychodziłem to się okazywało że wzięli kogoś innego.

 

I hate you pomyśle, żeby człowiek był niewolnikiem swojego mózgu i skazany na posłuszne wykonywanie zleconych mu przez niego poleceń oraz przekazanych perspektyw.

Ja tam nienawidzę tych uprzywilejowanych co opowiadają bajki o leniach którzy nie chcą się uczyć i pracować i o podciąganiu się za własne sznurówki. Życzę im by spotkała ich trauma, by męczyły ich koszmary, by ich pamięć została uszkodzona. Nie ze złośliwości ale żeby zostali oświeceni i uleczeni z ignorancji tak jak Ja zostałem oświecony i uleczony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bzdura. Szukam prostszej roboty. Problem jest taki że prostszej roboty szukają też niezliczone rzesze innych ludzi. Od kiedy zacząłem szukać pracy w kwietniu 2012tego i zgłaszałem się do różnych robót to nie dostałem ani jednej odpowiedzi poza Greenpeacem czy jakimś call centre ale tam szukają takich co się szybko dogadują z obcymi i grają w jakieś dziwne gierki społeczne.

Byłem na kilku rozmowach w sprawie sprzątania ale też wzięli kogoś innego. Z innych rzeczy typu magazynier czy sprzedawca w sklepie było zero odpowiedzi i też zawsze jak dzwoniłem czy przychodziłem to się okazywało że wzięli kogoś innego.

Tu, fakt, rozumiem sprawę, bo z pracą generalnie jest w dzisiejszych czasach ciężko. Tak wiec tutaj już nie powiem że "bullshit". Ale ważne że szukasz jednak jakiejś pracy! To jest bardzo dobre, bo najgorzej to stwierdzić "nie mam szans" i gnić w domu nawet nie próbując tego zmienić. Ty coś robisz i to jest spoko, rób tak dalej. Ja zanim wylądowałem w obecnej pracy byłem m.in. pomocnikiem drwala, pomocnikiem geodety, oblatywałem nocne inwentaryzacje w hipermarketach i robiłem za wróżkę/dziwkę w firmie obsługującej serwisy SMSowe. Nie było łatwo, nie znosiłem tych prac, ale zaciskałem zęby i robiłem. Nie wiem gdzie mieszkasz, jak wygląda w twojej okolicy przemysł, ale mój kumpel na przykład od roku czasu pracuje w fabryce plastikowych zabawek. Praca przerypana, 12godzinne zmiany, monotonna (stoi przy maszynie i odkrawa kawałki plastiku) - ale JEST. Życzę żebyś się nie poddawał, bo to najgorsze, i życzę jak najszybszego przełomu w poszukiwaniach!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tu, fakt, rozumiem sprawę, bo z pracą generalnie jest w dzisiejszych czasach ciężko. Tak wiec tutaj już nie powiem że "bullshit". Ale ważne że szukasz jednak jakiejś pracy! To jest bardzo dobre, bo najgorzej to stwierdzić "nie mam szans" i gnić w domu nawet nie próbując tego zmienić. Ty coś robisz i to jest spoko, rób tak dalej. Ja zanim wylądowałem w obecnej pracy byłem m.in. pomocnikiem drwala, pomocnikiem geodety, oblatywałem nocne inwentaryzacje w hipermarketach i robiłem za wróżkę/dziwkę w firmie obsługującej serwisy SMSowe. Nie było łatwo, nie znosiłem tych prac, ale zaciskałem zęby i robiłem. Nie wiem gdzie mieszkasz, jak wygląda w twojej okolicy przemysł, ale mój kumpel na przykład od roku czasu pracuje w fabryce plastikowych zabawek. Praca przerypana, 12godzinne zmiany, monotonna (stoi przy maszynie i odkrawa kawałki plastiku) - ale JEST. Życzę żebyś się nie poddawał, bo to najgorsze, i życzę jak najszybszego przełomu w poszukiwaniach!

No, ale jakoś dostałeś te wszystkie prace. Rytm Twoich słów przypomina mi różnych typków z różnych for którzy opowiadali o tym jak to łatwo jest zdobyć pracę.

Pewnie Twój rodzaj (typ osobowości) w jakiś sposób jest atrakcyjniejszy dla pracodawców.

Więc zawsze jak ktoś taki jak Ja się zgłosi i ktoś taki jak Ty się zgłosi to to wybiorą kogoś takiego jak Ty. A takich jak Ty jest dużo więcej niż takich jak Ja.

Prawda jest taka, że żadnego przełomu nie będzie póki Twój rodzaj nie wyginie albo póki nie nadejdą czasy gdy pracy będzie więcej niż pracowników.

 

Jak na razie to pomagam mojej mamie w pracy. Robię rzuty lokali w CADzie.

 

Możliwe, że za niedługo będę sam robił inwentaryzację kilku budynków mieszkalnych. Tzn. będę jeździł i mierzył a potem rysował. Nie wiem jak sobie poradzę z chodzeniem po mieszkaniach i kontaktami z mieszkańcami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam trochę chore myślenie, to pewnie przez obniżony nastrój. Zapewne chciałbym nie wiem co osiągnąć, żeby uzupełnić kulejąca samoocenę. A ponoć do szczęścia niewiele potrzeba i nie trzeba być prezydentem, żeby się czuć "kimś".

Też może być tak, że masz określony typ osobowości, który się nadaje głównie do pracy intelektualnej a przez uszkodzenia wywołane chorobą nie możesz zrealizować swojego przeznaczenia.

 

-- N wrz 15, 2013 10:33 pm --

 

Co do inteligencji to jest ona znacznie przeceniana...choć na pewno o czyms tam świadczy

A ilu znasz naukowców, wynalazców czy programistów o niskim ilorazie inteligencji? Głównym problemem jest to, że nie mamy systemu nauczania który by przekuwał inteligencję w odkrywczości i innowacyjność zamiast ją tłamsić nudą i prześladowaniami. No i nauka chyba też u nas leży z powodu braku funduszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie rozumiałem całego tego robienia kariery, mi by wystarczyło abym miał kasę i znośna pracę, albo najlepiej kasę bez pracy. Rywalizacja, pchanie się po szczeblach kariery i poświęcanie się dla pracy to nie dla mnie. Zresztą ja jako intelektualne zero w dodatku z problemami w kontaktach z ludźmi na żadną karierę nie miałbym i tak szans.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie znam żadnego. Tak samo jak nie znam żadnego z wysokim...poza tym napisałem że jest przereklamowana, a nie że nie istnieje lub nie ma znaczenia. Karierę naukową można miec udaną mając w zasadzie troszkę ponad przeciętną...Jeśli ktos chce zostac wynalazcą to jasne że trzeba sie czymś wyróżnić...tylko że nikt nie mówi o innych kwestiach, nie wiem czy nie wazniejszych. IQ można zmierzyć i z tego powodu jest takie ważne, ale musi być w pewnym sensie sprzężone z innymi czynnikami... Znam kolesia z bardzo wysokim IQ, który jest świetny z matmy...a głosował na Leppera i był przekonany że jakiś tam koleś umie latać i że już wynaleziono teleport. Generalnie niektórzy nazywali go orzeszek i chodziło o domniemaną wielkość mózgu...Jeśli ktoś został wynalazcą to przede wszystkim dzięki pasji, geniuszowi...a IQ oczywiście jest pomocne

 

co do mózgu. Wysiłek fizyczny + dieta

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aż mi się przypomniał wątek na forum szachowym.

http://szachowe.pl/viewtopic.php?f=5&t=3551&hilit=talent

 

Debata na temat istnienia bądź nieistnienia szachowego talentu. Na szachowe.pl ludzie często się sprzeczają o to. To taki temat zapalny: co jest ważniejsze-talent czy ciężka praca..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O, właśnie ten wątek przerabiam na swojej terapii. Po gimnazjum się zablokowałam i jakoś tak byle jak brnę do przodu. A chodzi o to, że swoją samoocenę chciałam udowadniać przez osiągnięcia edukacyjne i naukowe, więc przestałam mieć przyjemność z nauki. Co więcej - nauka zaczęła wymagać więcej wysiłku w liceum, więc nieświadomie stwierdziłam, że skoro wiedza sama mi nie wchodzi do głowy, to nie jestem wartościowa, bo nie jestem geniuszem. W końcu lęk mnie zdominował, nauka kojarzyła mi się głównie z lękiem. Bałam się utraty swojej wartości. Bałam się, że nie nauczę się doskonale, że nie napiszę pracy doskonale, więc dla komfortu psychicznego "tu i teraz" unikałam nauki. Komfort trwał do porażki. Potem nadrabiałam straty nie wiadomo jak i kiedy i proces się zaczynał od nowa. To, że jeszcze czegoś muszę się uczyć, jest dla mnie dowodem tego, że jeszcze nie jestem pełna w jakiś sposób, że nie jestem w pełni wartościowa. Tak jakby dopiero wiedza o wszystkim dana znikąd mogła dać mi pełną wartość.

 

Ja nie mówię, że to racjonalne :D.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chciałem zrobić... karierę edukacyjną, naukową. Od początku szkoły lubiłem naukę (a moim ulubionym przedmiotem była matematyka). Będąc gimnazjum chciałem, żeby potem iść do dobrej szkoły średniej, zdać maturę z bardzo dobrym wynikiem, potem iść na dobry uniwersytet, zrobić magistra, a potem może doktora, profesora i pracować naukowo. Ale po skończeniu gimnazjum coraz mniej lubiłem naukę. Moje chęci co do przyszłości słabły. Do szkoły średniej nie kandydowałem na kierunek, który mnie najbardziej interesował, kierunek, na który kandydowałem interesował mnie trochę. Początkowo dostałem się do szkoły średniej, która podobno była nawet dobra, ale potem odrzucił mnie lekarz medycyny pracy. Potem już tylko w bardzo niszowych szkołach średnich były miejsca i do takiej poszedłem. Jeszcze w pierwszej klasie nauka szła mi dobrze, potem spory spadek, przestał mnie też interesować kierunek, na którym byłem. Pod koniec szkoły średniej już w ogóle nie chciałem iść na studia, a wyniki w nauce miałem bardzo słabe. Musiałem iść na uczelnię typu "czy się stoi, czy się leży, to magister się należy". Poszedłem na kierunek, który mnie nie interesował. Na pierwszym roku moje wyniki w nauce jednak poszły w górę, ale potem znowu ostry spadek i prawie w ogóle przestałem przykładać się do nauki. Obecnie nie studiuję dla siebie, bo nie chce mi się studiować (a na pewno nie kierunek, który mnie nie interesuje) i w dziedzinie, którą studiuję jestem najbardziej tępy z grupy. Również szanse na skończenie tych studiów maleją z miesiąca na miesiąc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, mam poczucie ze to czesto powtarzajaca sie historia... coś sprawia że nagle pojawia się blok... ludzie w takim wieku czesto albo rezygnuja nagle z zanteresowan albo wycofuja przed jakimikolwiek emocjami... albo jedno i drugie... a potem ciężko tłumaczyć całemu światu że co z tego ze sie tak wiele nie osiągnęło.. przecież miało się POTENCJAŁ :P ech... trudno wskrzesić w sobie ten ogien ( glupio brzmi ale wiadomo ocb :) )

 

-- Pn wrz 16, 2013 7:18 pm --

 

i zgadzam sie ze szkola jest tu do dupy...

chciałabym żeby ktoś mądry określił na nowo podstawy tzn wiedzę ktorą zaklada się że powinien mieć każdy a potem jak najszybciej powinno być miejsce na wybór, szkołą powinna być dla chętnych matura nie u każdego itp... lepiej moim zdaniem by wiele spraw działało.. ale to nie ważne. szkoda że uczylam sie czesciej o kastach w starożytnych Indiach niż o II WŚ na ktorą nie było czasu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i zgadzam sie ze szkola jest tu do dupy...

chciałabym żeby ktoś mądry określił na nowo podstawy tzn wiedzę ktorą zaklada się że powinien mieć każdy a potem jak najszybciej powinno być miejsce na wybór, szkołą powinna być dla chętnych matura nie u każdego itp...

Przede wszystkim uważam, że powinno się wcześniej oddzielać uczniów zdolnych od mniej zdolnych i że powinny być podręczniki tego jak się uczyć i podręczniki do samodzielnej nauki ze sprawdzianami dobranymi do treści tych podręczników tak by nie było tak jak jest teraz, że jak ktoś się nie nauczy z zeszytu bo np. ma dysgrafię albo go nie ma na lekcji to jest tragedia.

 

lepiej moim zdaniem by wiele spraw działało.. ale to nie ważne. szkoda że uczylam sie czesciej o kastach w starożytnych Indiach niż o II WŚ na ktorą nie było czasu...

Ja chyba z 3 lata pod rząd kisiłem się w zaborach XD .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×