Skocz do zawartości
Nerwica.com

W mrokach atrakcyjności


zniewaga

Rekomendowane odpowiedzi

Stoczyłem się w otchłań rozpaczy. Jestem bez wyższego wykształcenia. Po ukończeniu liceum poszedłem na studia. Odkąd sięgam pamięcią nigdy nie przepadałem za szkołą. Jeszcze w gimnazjum czułem, że uczęszczam na lekcje wyłącznie z przymusu. Szedłem tam jak za karę. Nie lubiłem i do dziś dnia nie trawię kiedy ktoś mi coś narzuca. A szkoła tak właśnie czyni. Nauczyciele nie zachęcali, straszyli, sprawiali, że przedmiot wydawał się skomplikowany. Spodziewałem się więc, że na studiach wszystko się zmieni. Poznam nowych przyjaciół, zakocham się i zmienię swoje życie.

 

Początek był udany. Zaczepiałem studentów z mojego kierunku i prowadziłem z nimi rozmowę. Poruszałem różne tematy i co ważniejsze przedstawiałem nowych kolegów sobie wzajemnie. Można powiedzieć, że stałem się liderem.

 

Wszystko jednak legło w gruzach kiedy po krótkim czasie przyłączyły się do nas dziewczyny. Widząc, że stronimy od ich towarzystwa wzięły sprawy w swoje ręce i włączyły się do rozhoworu. Najpierw neutralnie coś wtrąciły, a kiedy koledzy łyknęli przynętę i zaczęli z nimi rozmawiać, dziewczyny stały się ich koleżankami. Razem spędzali czas - gawędzili, wychodzili na fajkę i krasawice przestały być odrębną grupą.

 

Wówczas stałem z boku. Przestałem się odzywać. Samotnie spędzałem przerwy i siedziałem w sali przy ławce. Po zakończeniu zajęć wszyscy się razem trzymali, poza mną, ja mijałem każdego bez słowa. Źle się czułem, nie miałem z kim zamienić słowa. Ze studiów zrezygnowałem.

 

Rok później przyjęła mnie inna uczelnia. Jako, że zwlekałem do ostatniej chwili, zostałem wpisany na listę na początku października. Poszedłem tylko raz. Przyjrzałem się swojej grupie. Zauważyłem na korytarzu kilka miejsc siedzących, gdzie przebywali moi nowi koledzy i koleżanki. Wystraszyłem się tego jak chłopacy rozmawiali z dziewczynami. Wyobraziłem sobie jak znowu będę siedział sam w oddali.

 

Następnie zostałem studentem zaocznie. Długo zwlekałem z tym aby wybrać się na zajęcia. Kiedy wszedłem do szkoły, zabrałem papiery i więcej się tam nie pojawiłem.

 

Unikam dziewczyn, wstydzę się ich i lękam. Chodzę do sklepów, w których dziewczyny nie pracują. Jeśli mam coś nabyć, a przed kasą znajduje się ekspedientka w moim wieku, niczego nie kupuję. Wiem, że nie podobam się pannom i nie podejmuję z nimi rozmowy.

Przeżywam to jak moi znajomi ze szkoły średniej kończą studia, a ja nie, mimo że zawsze moje oceny były od nich lepsze. Jestem zdruzgotany tym, że nie mam wyższego wykształcenia. Praca za 1200 mnie smuci.

 

Ktoś zarzuci, że jestem głupi, bo rzuciłem studia z takiego trywialnego powodu. Moje iq przekracza 140. Wykonałem wiele różnych testów i na każdym wynik przebijał 140 punktów. Nie mam co porównywać się do Einstaina, którego rezultat znacznie przewyższał ten jaki osiągam, ale i tak jestem ukontentowany.

 

Strach przed kontaktami z dziewczynami mnie blokuje. Świadomość, że żadnej się nie podobam, że jestem odbierany jak tylko i wyłącznie jakiś nieatrakcyjny kolega zniechęca.

 

Nie wiem po co piszę tego posta. Prawdopodobne chcę wyrzucić z siebie owe ciążące brzemię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno zliczyć ile porażek odniosłem w relacjach z płcią piękną. W każdym razie na spotkaniach widziałem, że nie były w ogóle mną zainteresowane.

Słowa "szkoda, że się mi w tobie nic nie podoba", czy "nie jesteś ładny", albo "kurdupel" i wreszcie zachowanie jak wodzenie wzrokiem po innych facetach wokół, tylko zdają się potwierdzać tezę o braku atrakcyjności fizycznej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno zliczyć ile porażek odniosłem w relacjach z płcią piękną. W każdym razie na spotkaniach widziałem, że nie były w ogóle mną zainteresowane.

Słowa "szkoda, że się mi w tobie nic nie podoba", czy "nie jesteś ładny", albo "kurdupel" i wreszcie zachowanie jak wodzenie wzrokiem po innych facetach wokół, tylko zdają się potwierdzać tezę o braku atrakcyjności fizycznej.

czyżby owsik w nowej wersji :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę aby moje zachowanie uznały za próbę imponowania. Wolę uniknąć sytuacji w których dziewczyna mnie odtrąca bo wydaje się jej, że ją podrywam.

Kiedy w szkole średniej nauczyciel kazał jednej z dziewczyn się do mnie przysiąść z emocji nie mogłem powstrzymać głupiego śmiechu.

Jeśli w grupie nie ma dziewczyn jestem wyluzowany, ale gdy tylko są obok robi się mi gorąco.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ty, ale tu raczej większośc jest dostatecznie rezolutna byś powtarzać nie musiał.

Ja powtórzę, bo twoje IQ coś słabo trybi - to są patologiczne lęki, które się leczy.

Poszukaj więc w okolicy kompetentnego fachowca i u niego zasięgaj konkretnych porad.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zniewaga, nie za bardzo rozumiem, zawsze mi się wydawało, że na studia się idzie po to, żeby się czegoś nauczyć i/lub zdobyć mgr, a nie po to, żeby mieć satysfakcję towarzyską, to drugie też jest ważne, ale to jednak temat uboczny. Chyba za bardzo jesteś przywiązany do swoich marzeń, nie możesz znieść jeśli rzeczywistość od nich odbiega.

Moim zdaniem powinieneś się nauczyć znosić samotność. I rozdzielić temat nauki od potrzeby bycia w grupie. Osoby, które tolerują samotność i potrafią skupić się na swoich sprawach, paradoksalnie mają dobre kontakty z innymi i innych przyciągają. Jeśli się uczysz, to masz temat do rozmowy z innymi, a także inne osoby mogą czegoś od Ciebie chcieć (np. notatek) i jest już okazja do poznania się.

Moim zdaniem powinieneś pogodzić się z tym, że znajomości towarzyskie to rodzaj transakcji, nie zawsze udaje się je zawrzeć czy mieć korzystne warunki, jednego dnia coś sprzedasz, innego nie - jak to w handlu, sporo w tym przypadku czy zależności od różnych okoliczności. Ludzie zadają się z tymi, od których wydaje im się, że otrzymają jakąś korzyść/otrzymują ją czy po prostu z tymi, którzy ich pociągają, Ty robisz tak samo. Przy tym kierują się dość powierzchownymi wrażeniami, nie traktuj braku zainteresowania, jeśli Ci się zdarzy, osobiście, osoby zalęknione i nieśmiałe schodzą nieraz na drugi plan, ale jeśli możliwość integracji jest dłuższa, a tak jest na studiach, które trwają kilka lat, to osoby nieśmiałe też znajdują bliższe osoby i w bardziej osobistym kontakcie mogą ujawnić to, co mają wartościowego.

Ja jestem raczej wycofana i zalękniona, nie mam siły przebicia i jakoś się z tym pogodziłam, czasem muszę zabiegać o to, żeby nie pozostać na marginesie, to znaczy np przyłączam się, jeśli grupa idzie gdzieś wspólnie, staram się coś inicjować i nie czekam aż ktoś mi coś zaproponuje, ale też potrafię być sama i mi to nie przeszkadza. Po jakimś czasie w nowym otoczeniu integruję się, poznaje fajne osoby.

Co do dziewczyn, to spróbuj je traktować tak samo jak kolegów, wyobraź sobie że to faceci inaczej :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Krępuję się towarzystwa sikorek w moim wieku (trochę starszych i młodszych). Wiem, że mnie negatywnie ocenią i nie zobaczą we mnie swojego chłopaka.

A Ty każdą dziewczynę traktujesz jako ewentualną kandydatkę na dziewczynę????? No dziwne jako żywo. A nie można tak normalnie? Po koleżeńsku? A nie patrzeć na wszystkie kobiety jak sęp na ofiarę?Myślę, że tu jest Twój główny problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno zliczyć ile porażek odniosłem w relacjach z płcią piękną. W każdym razie na spotkaniach widziałem, że nie były w ogóle mną zainteresowane.

To znaczy że jesteś nudny.

 

Niekoniecznie, niektórzy "nikną" w pierwszym wrażeniu czy na tle innych przebojowych osób, a jak ich "rozpracować" to bardzo ciekawe osoby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niekoniecznie, niektórzy "nikną" w pierwszym wrażeniu czy na tle innych przebojowych osób, a jak ich "rozpracować" to bardzo ciekawe osoby.

Jasne, że tak. Gorzej jak ktoś chce być przebojową osobą a nie ma do tego predyspozycji. Ja tam nigdy nie miałem ochoty błyszczeć na spotkaniach, bo wiem, że mi to nie wychodzi. Od pewnego czasu mam wyjebane na towarzystwo. Usłyszałem ostatnio, że sprawiam wrażenie "nadętego bufona" i też mam na to wyjebane. Nie mam ochoty odgrywać kogoś kim nie jestem. Nigdy nie będę duszą towarzystwa. Jestem samotnikiem i tego nie zmienię. Generalnie nie ufam ludziom, bo za bardzo dostałem od nich po tyłku. Wychodzę z założenia, że nikt mnie nie musi lubić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×