Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pocieszanie.


Viii

Rekomendowane odpowiedzi

Jak to jest?

Dlaczego ktoś kto CIERPI (z tego co pisze, jęczy i stęka w poście) nie chce pomocy?

 

Czytając sporą ilość postów i tematów dochodzę do wniosku - że sporo osób lubi być pocieszanym. Nie interesuje ich rozwiązanie, leczenie i wiedza tylko - pocieszanie. -"Jesteś fajny, nie przejmuj się, pogłaszczemy cię itd."

Niby szukają pomocy ale pod kloszem siedzi ukryta chęć pocieszania. Poczucia że komuś na mnie zależy.

 

Jest taki termin SZANTAŻYŚCI EMOCJONALNI. Myślę, ze to się odnosi do osób, które chca pocieszenia, a nie chca pracowac, żeby coś w swoim Życiu zmienić. Np. Cześć jestem andrzej i piszę tego posta tylko po to żebyście mnie pocieszali i lubili. Bo moja atrakcyjność, poczucie własnej wartości jest zależne od Waszej opinii na mój temat. Nie chcę wiedzieć dlaczego jest zależne - ale lubie pocieszanie.

 

I żeby było jasne - nie mam nic przeciwko :) Interesuje mnie tylko porządek na forum :o

Może załóżmy dział - pocieszanie? Tam 24 h będzie można karmić swoje ego.

 

Czy są osoby z podobnym spojrzeniem na ten temat?

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak. Zazwyczaj piszę, że czuje się ''dobrze'', ''tak sobie'', rzadko ''źle''. Bo taka jest prawda. Walczę o siebie a nie narzekam na życie.

Nie wchodzę w rozmowe z jęczącymi. Łykam lekarstwa - dopiero teraz przekonałam się, że działają. Chodzę na terapię. Nikogo nie pocieszam czy ''tulam'', nie że jestem niewrażliwa, ale takie manifestowanie bólu mnie wkurza. Np. ktos sie tnie. Ma gorszy dzień pisze to na forum. Pocieła się i opłakujmy wszyscy owy czyn. Normalnie głupota.

Nie którzy powinni dostać porządny opiernik. Napisze coś ostrego i kto wie czy ta osoba sobie z tego powodu krzywdy nie zrobi. Później napisze: ''pociełam się bo ktos mi coś negatywnego napisał''. Ale naprawdę czytająć niekóre posty to aż się gotuje w czlowieku aby cos napisać.

Ale nie można bo kto wie może sobie nawet życie odebrać, pociąć, schlać do nieprzytomności. Bo nie potrafi przyjmować krytyki, że ktos ma na uwadze jej dobro a nie urażenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rafka "Napisze coś ostrego i kto wie czy ta osoba sobie z tego powodu krzywdy nie zrobi." - to jest chyba główny powód dla którego ludzie sie hamują przed napisaniem tego co czują, myślą. Ja jestem zdania że po pierwsze nie szkodzić. Dlatego unikam tematów o których pojęcia nie mam. Nie daje rad - tam gdzie nie mam pewności, doświadczenia.

 

To o czym piszesz to odpowiedzialność - za kogoś. Tylko czy taka odpowiedzialność w ogóle istnieje??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

są osoby które wyciągaja rekę aby pomóc a osoba i tak woli swoje bagienko i wciąż mówi: ''nikt mnie nie rozumie''. Jest tak, że nikogo nie ma aby pomógł to trzeba starać się samemu wychodzić z tego bo ile można jeździć na czyichś plecach i wciąż być pocieszanym. Taka osoba sie przylepia jak jemioła do drzewa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lubię poczytać jęczenie kiedy samemu jest mi źle, mam poczucie że nie jestem sam na świecie z problemami. Ale nieczęsto się wyżalam a tym rzadziej pocieszam. Kiepski ze mnie pocieszyciel bo nie lubię ściem a często mam wrażenie że pocieszanie to tak naprawdę ściemnianie. Jak umarła moja dziewczyna to zakazałem moim znajomym pocieszania mnie - bo mówienie że "będzie lepiej" nie sprawi wcale że będzie lepiej, sprawi tylko o tym ze będę myślał o tym że na razie jeszcze lepiej nie jest przez co wpadłbym w jeszcze większego doła. Więc jeśli nie mam dla kogoś konkrentej porady na problem to milczę, nie jestem człowiekiem praktykującym wirtualny "tulizm". Realny zresztą też nie za bardzo. Już od pocieszania wolę przyłaczyć się do jęczenia, to przynajmniej szczere jest :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio przestałem sie pocieszać,próbuje akceptować mega bolesne fakty dla mnie.Nie szukam wsparcia,pomocy i paradoksalnie czuję się coraz lepiej.Czuję się coraz silniejszy,bardziej zwarty,gotowy.Czuję że nie potrzebuje pomocy i sam dam sobie rade.Warto przestać się pocieszać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niby szukają pomocy ale pod kloszem siedzi ukryta chęć pocieszania. Poczucia że komuś na mnie zależy.

 

Chyba to zdanie jest odpowiedzią. Nie zgodzę się do końca z szantażem emocjonalnym. Bo owszem o ile w niektórych przypadkach do niego dochodzi, to często jest też tak, że to robi się to nieświadomie. Z potrzeby, że komuś na mnie zależy, że ktoś mnie akceptuje. Nie ważne, że pocieszają często obce osoby, z którymi nie ma żadnych więzi emocjonalnych. Ważne, że ktokolwiek. Ot, silna potrzeba akceptacji, czasem tak silna, że nie zdajemy sobie sprawy ze "śmieszności" swojego zachowania. A czasem przeczytanie tych kilku miłych słów może bardzo pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Yvaine odnośnie szantażu emocjonalnego - nie każdy zdaje sobie sprawę z tego co robi, albo zdaje, już po fakcie, gdy traci wszystko. A z tym pocieszaniem - nie wiem jak to u Was jest, ale kiedy mnie jest źle na duchu nie potrafię z przyklejonym, sztucznym usmiechem chodzić i powtarzać "nic się nie stało". Czasem łatwo powiedzieć do kogoś "ogarnij się", ale może jemu nie jest latwo stanąć na nogi, skoro świat mu się załamał. Ja kiedy jestem czymś dotkliwie zdołowania (np teraz), to wchodzę na tego rodzaju fora własnie po to, żeby komuś może opowiedzieć swoją historię, uzyskać dobre słowo... To źle że czasem potrzeba człowiekowi od kogoś wsparcia i dobrego słowa? Jeśli ktos ma cudowną kochającą rodzinę, to super, ale nie każdy tak ma... Ja nie umiem zakopać w sobie negatywnych emocji i udawać że wszystko gra. Nie mam komu się wyżalić, więc jestem tutaj i mi bardzo pomaga świadomość, że innym też ciężko, że ktoś jest postawiony w podobnej sytuacji jak ja, ze boryka się z podobnymi problemami, a wsparcia potrzebuję. Lubię czasem usłyszeć od kogoś, że jestem fajna... A pomoc może nie każdy moze z różnych powodów uzyskać w realnym życiu... Z resztą niepowodzenia zyciowe się zdarzają, a wsparcie i dobre słowo naprawdę się przyda ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mi pocieszanie bardzo pomagało, ale tylko od jednej osoby. Robiłam wszystko, żeby moja przyjaciółka głaskała mnie po głowie, i dopiero po czasie zobaczyłam jak kierowała mną ta chęć, jak ją obarczałam i jak wiele robiłam nieświadomie (!). Płakałam, teatralnie cierpiałam, żaliłam się, mówiłam, pisałam, wymagałam ciągłego kontaktu ze mną i zainteresowania mną a jednocześnie próbowałam pokazać jak to ja sobie sama mogę poradzić. Kiedy ona miała dość i czasem trochę się odgradzała, izolowała, w myślach nie mogłam zrozumieć jak może być tak okrutna, egoistyczna i bez uczuć. Szkoda że dopiero po tak długim czasie zrozumiałam, że to ja byłam egoistyczna, a ona robiła dla mnie ile mogła, i może nie w łatwy sposób, ale jednak nauczyła mnie samodzielności, i przestałam obarczać ją całym tym syfem. Nadal jest ogromnym wsparciem, nadal bardzo się przyjaźnimy i jesteśmy mega blisko, mówię jej o wszystkim i zawsze jej pomogę, ale nie wysyłam jej już jęczących sms-ów w środku nocy o tym, jak bardzo mi źle. Czasem pytam ją "Dam radę, co?" bo pomaga mi, kiedy to słyszę, chociaż dobrze wiem że to powie, i dobrze wiem, że dam radę. Może to taka pozostałość po tej dawnej relacji, kiedy wszystko opierało się na tym, że ona mi metaforycznie ciągle przemywała i zalepiała rany.

 

W każdym razie, oduczyłam się tego. No, może prawie całkiem :-)

 

Natomiast pocieszanie ze strony innych osób odbieram nienaturalnie, wydaje mi się to dziwne, nie chcę aby inni mnie pocieszali. Nie ufam ludziom w związku z tym może po prostu ciężko jest mi uwierzyć w ich szczere intencje. A pocieszanie od ludzi w świecie wirtualnym w ogóle nic mi nie daje. Rozmowa o problemach na takim naturalnym poziomie, wymiana zdań, możliwość wyrzucenia czegoś z siebie - owszem. Czasem fajnie jest przeczytać "powodzenia". Jednak "wszystko będzie okej" uważam za pusty frazes, bo samo z siebie po prostu nigdy nic nie będzie okej.

 

Czasem mam ochotę napisać "człowieku, weźże się w garść". Ale to nie takie proste. No i znów - może kogoś za bardzo zaboli...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dokladnie.

zajebiscie tesknie za kims, za kim nie powinnam, w zasadzie nie wolno mi. czy czyjes slowa to zmienia?

potrzeba wygadania sie, podzielenia smutkiem, a oczekiwanie, ze ktokolwiek jest w stanie go zamienic w radosc, wypelnic pustke, ze ktos , albo czyjes slowa moga byc lekiem na cale zlo jest oszukiwaniem samego siebie. mysle, ze to dlatego niektorzy ciagle chca wiecej i wiecej, emocjonalnie szantazujac innych i negocjujac jakby cudza uwage. bo to uzalezniajace i jesli w ogole komus przynosi ukojenie, to pewnie jedynie na chwile.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×