Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wyuczona bezradność


carlosbueno

Rekomendowane odpowiedzi

Czasami zastanawiam się czy ja czasem nie jestem całkiem "normalny" tylko cierpię na wyuczoną bezradność.

 

Wg Wikipedii Wyuczona bezradność – w pracy socjalnej termin oznacza stan wyuczony, wytworzony przez narażenie na szkodliwe, nieprzyjemne sytuacje, w których nie ma możliwości ucieczki lub których nie da się uniknąć[1]. Dotyczy najczęściej osób marginalizowanych, osób długofalowo korzystających ze wsparcia ośrodków pomocy społecznej jak osoby długotrwale bezrobotne, dotknięte ubóstwem, bezdomne czy niepełnosprawne. Z drugiej strony – coraz częściej mówi się o tym, że społeczeństwa cywilizacji high tech są dotknięte tą przypadłością.

 

Przez większość dorosłego życia nie pracuje, unikam pracy, bo jej nienawidzę, kojarzy mi się z niewolnictwem,wielogodzinnym robieniem tego czego się nie lubi i jak jest możliwość to jej unikam.

W ujęciu socjologicznym, wyuczona bezradność jest także wyuczonym sposobem na przetrwanie w społeczeństwie. Najczęściej odnosi się do warstw upośledzonych, jest charakterystyczny dla tzw. "underclass". Polega on na utwierdzaniu siebie i państwa, że w wyniku nierówności szans bądź z innej istotnej przyczyny jednostka nie może samodzielnie sobie radzić (np. na rynku pracy), a więc potrzebuje opieki państwa (m.in. przez pomoc socjalną).

 

z tym że w polskich warunkach i w moim przypadku utrzymuje mnie rodzina.

 

Skutki wyuczonej bezradności

 

Ludzie szybko uczą się bezradności, czyli poczucia, że ich osobista kontrola wzmocnień i wpływ na sytuację jest nieefektywna. W związku z tym uczą się oczekiwać obniżonej kontroli w przyszłości.

 

To oczekiwanie prowadzi do:

 

deficytów poznawczych: człowiek przestaje rozumieć, co się w danej sytuacji dzieje, i nie potrafi przewidywać dalszego jej biegu; bardzo wydłuża się czas uczenia nawet prostych zależności "zachowanie-wzmocnienie"

deficytów motywacyjnych: brak motywacji do działania i umiejętności angażowania się; długi czas dochodzenia do równowagi po porażce

deficytów emocjonalnych: depresja, apatia, lęk, zmęczenie, wrogość, brak agresji, utrata nadziei (zobacz też: teoria frustracji - agresji)

deficytów społecznych: wycofanie z kontaktów społecznych[6]

 

Mam prawie wszystkie te deficyty może poza deficytami poznawczymi bo jestem świadomy swej sytuacji.

Wyuczona bezradność prawie zawsze doprowadza do stanów depresyjnych i leczy się ją podobnie jak depresje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, Całkiem to pewnie nie , nikt chyba nie jest ;) ale to zupełnie możliwe. Z tego co wiem, to Twoja mama tak Cię właśnie wychowała, wszczepiła w Tobie przeświadczenie ,że sam nic nie potrafisz i trzeba wszystko robić za Ciebie, więc się tej nieporadności nauczyłeś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to Twoja mama tak Cię właśnie wychowała, wszczepiła w Tobie przeświadczenie ,że sam nic nie potrafisz i trzeba wszystko robić za Ciebie, więc się tej nieporadności nauczyłeś.
też prawda, ale w pracy też mnie często inni zastępowali bo se nie radziłem, zawsze byłem od najprostszej lub typowo fizycznej roboty bo tam nic spieprzyć nie mogłem. W ogóle to cierpię na jakąś dystechnikalie, mój brat był wychowywany jak ja jest chyba jeszcze bardziej leniwy ale potrafi wiele rzeczy zrobić a ja praktycznie nic, tylko się wkurzam jak coś mi nie wychodzi, czyli prawie zawsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam deficyt społeczny, motywacyjny i częściowo emocjonalny (apatia tylko na bodźce pozytywne; a depresje może mam, może nie mam)

 

zawsze byłem od najprostszej lub typowo fizycznej roboty bo tam nic spieprzyć nie mogłem

W moim przypadku w fizycznej pracy mógłbym spieprzyć wszystko, tylko w pracy za biurkiem mógłbym sobie częściowo poradzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja jakbym mogla to też bym nie pracowała, może ktoś mnie poutrzymywac :pirate:

 

rodzice niestety maja duży wpływ na nasze myślenie,

ja też tak miałam, że "świat jest zły", "strzeż się ludzi" , wszytko zawsze w negatywnych barwach, co zmniejsza chyba moją wolę walki....itp itd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, czy oprócz samego zastanawiania się nad swoim stanem na podstawie materiałów w sieci zamierzasz coś zrobić? Może tylko "coś robisz" dla zabicia czasu, którego pewnie masz w nadmierze...

Chyba jesteś ewidentnym przykładem, że każde przegięcie w wychowywaniu niesie za sobą jakieś patologie, skrzywienia już w dorosłym, samodzielnym życiu tego dziecka... ale pewnie... rodzice, zwłaszcza mama chciała dla Ciebie, jak najlepiej... :roll:

Chciałam Cię zapytać czy Ci zwyczajnie nie wstyd, że tak żyjesz teraz, jak żyjesz przed innymi, a zwłaszcza przed samym sobą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku w fizycznej pracy mógłbym spieprzyć wszystko, tylko w pracy za biurkiem mógłbym sobie częściowo poradzić.

no ja se tylko w takiej meganajprostszej radzę typu przynieś, zanieś, pozamiataj( choć z tym zawsze mam problemy) bo zrobienie czegoś bardziej skomplikowanego spośród prac fizycznych też mi nie wychodzi. A w pracy wymagającej sprawności manualnej i zręczności to już kompletna tragedia, dlatego w fabrykach bardzo kiepsko mi idzie i czuje się tam i jestem traktowany jak niepełnosprawny.

 

Chciałam Cię zapytać czy Ci zwyczajnie nie wstyd, że tak żyjesz teraz, jak żyjesz przed innymi, a zwłaszcza przed samym sobą?
wstyd mi przed innymi dlatego unikam kontaktów z innymi i przed samym sobą też, ale i tak nie jest to w stanie mnie zmobilizować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, nie motywuje Cię taki stan... a dobija? Czy może masz totalną olewkę na wszystko... na wszystkich... na samego siebie? Jak długo tak można? Domownicy, sąsiedzi itd. nic Ci na ten temat nie mówią? Moze i unikasz kontaktów z innymi, ale tak w pełni to chyba się nie da... no i nie boisz się, że całkowicie zdziczejesz? Chłopie, ratuj się... póki jest jeszcze, co ratować... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, ma być pasożytem, wykorzystywać sytuację? A sytuacja jest taka, że ma. Niech sam dla siebie spróbuje właśnie zawalczyć, a nie "bo mam, to nie robię".

 

Ja wiem, że trudno jest iść do pracy jak się nie ma motywacji, jak się ma wszystko, więc po co to zmieniać, jak się nie wierzy w swoje umiejętności, ale chociaż niech taka osoba podejmie się jakichś prób ku usamodzielnieniu. Dorosła osoba, to odpowiedzialna osoba. A nie żerująca na innych.

Mam takiego jednego nieroba w domu i po prostu dla mnie to karygodne. Jakbym miała takie dziecko, to posłałabym je do Monaru dla bezdomnych. Tam może by się taki człowiek czegoś nauczył, że w życiu nie ma nic za darmo. Może jestem w tym momencie trochę surowa, brak mi wyrozumiałości, ale no jak można się nazywać dorosłym i żerować na innych?

 

-- 09 kwi 2013, 18:19 --

 

Ja, póki nie zacznę zarabiać na siebie, nie śmiem nazwać się osobą dorosłą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rodzice niestety maja duży wpływ na nasze myślenie,

W moim przypadku w ciągu mojego dzieciństwa przetoczyły się 3 "metody" funkcjonowania mojej rodziny, bo 2 razy "metoda" uległa pewnej zmianie.

 

Ja, póki nie zacznę zarabiać na siebie, nie śmiem nazwać się osobą dorosłą.

Ja, jak dotąd nie uważam i nigdy nie uważałem się za osobę dorosłą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam takiego jednego nieroba w domu i po prostu dla mnie to karygodne. Jakbym miała takie dziecko, to posłałabym je do Monaru dla bezdomnych. Tam może by się taki człowiek czegoś nauczył, że w życiu nie ma nic za darmo.

No ale jemu brakuje takiego kopa od rodzica

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może być wyuczona bezradność od dzieciństwa, ale pytanie co się z nią zrobi będąc dorosłym. Kiedy można coś zrobić a ktoś nie chce to może przejść w zaakceptowaną bezradność, która jest chyba jeszcze gorsza, bo tego czego się nauczyło można się teoretycznie oduczyć (może nie zawsze). Jeśli nie można dużymi krokami to małymi.

Bywa że rodzice zamiast ułatwiać, jeszcze utrudniają wylecenie z gniazda.

Popatrz czy jest coś co możesz zrobić żeby się usamodzielnić a może tego nie robisz. Może pogadać z psychologiem jak nie daje rady.

No i zapytać się siebie dlaczego nie chcę wylatywać. Czy powodem jest lęk przed innymi czy jeszcze coś innego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×