Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nastawienie do samobójców...


Absinthe

Rekomendowane odpowiedzi

Długo się zbierałam żeby założyć ten wątek (jak pospamiłam w niewłaściwym miejscu to przepraszam)bo ciężko mi było zebrać siły,i to wszystko jakoś do kupy.Mianowicie chciałabym opisać pewne przykre doświadczenie które mnie spotkało i popytać o opinie,czy też może kogoś to również spotkało.Parę dni temu tj.wtorek przedawkowałam zomiren.Zaznaczam,NIESPECJALNIE.Przyczyną było prawdopodobnie przemęczenie a i fakt że ostatnio odżywiam się rozgotowanym ryżem i sucharami też na to chyba miał wpływ,że mnie tak pozamiatało.W każdym razie higienistka wezwała pogotowie,rodziców,przyjechali pomierzyli i do szpitala zabrali.I tu się zaczynają schody.Otóż kiedy ratownicy w stosunku do mnie się jeszcze przyzwoicie zachowywali(prócz ciągłych pytań ile tak naprawdę wzięłam,i to takim śmiesznym tonem jak do przedszkolaka,co przyprawiało mnie o pierdolca)to personel medyczny szpitala...od piguł po lekarzy..."chamstwo i pospólstwo".Totalny brak jakiejś empatii...czy nawet zwykłej etyki pracy.Jeszcze nawet dobrze na sor nie wjechałam a już mnie potraktowano jak śmiecia-pielęgniarka przy recepcji się pyta ratownika cóż to z mnie za przypadek ten na to że próba samobójcza,przedawkowanie benzodiazepin a ona:A to już mogła sznur i do lasu....no kurwa.Gadają między sobą z jakiej szkoły jestem i za chwile kolejna złota myśl:do jakiej szkoły ona chodzi?dwójka?przecież to jest liceum a do liceum chodzą inteligentne dzieciaki.Zdawanie pytań tonem kpiąco-sarkastycznym...w to,że nie było to na specjalnie uwierzyli dopiero jak sama zaczęłam sobie wywoływać wymioty.

Na sam koniec przyszła lekarka która mnie zna i oznajmiła wszem i wobec że choruje na depresje i nerwice,i tu już zachowanie zmieniło się o 360 stopni.Ja nie wiem,czy to wyrzuty sumienia sprawiły,że zaskoczyli iż tak się nie należy zachowywać,czy może się obsrali że złoże skargę,którą aktualnie mam planach.Czy jest na sali ktoś,kto spotkał się z podobnym traktowaniem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że to nie usprawiedliwienie, ale często jest tak, że takie zachowanie personelu medycznego to podświadoma samoobrona przed dołującymi bodźcami. No bo gdyby normalnie, po ludzku odnosić sie z empatią do pacjentów... to po tygodniu pracy w szpitalu jesteś zdołowanym wrakiem. Sama pracuję z chorymi i muszę sie zdystansować do ich cierpienia, inaczej bym oszalała. Nie ma innej opcji, trzeba zobojętnieć na cudze problemy. Tylko że nie wolno tego okazywać, kultura, uprzejmość obowiązuje wszędzie, szczególnie wobec ludzi chorych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bellatrix,

jasne, że możesz ale odpiszę Ci na priv :mrgreen:. A pracownicy służby zdrowia są często b chamscy, pamiętam kiedyś w szpitalu wojewódzkim we Wr-wiu pacjentki skarżyły się, ze na oddziale porodowym traktuje sie je strasznie. Personel tłumaczył, ze na nic nie ma kasy, to nie Europa Zachodnia. I wtedy usłyszeli od pacjentek : Ale przecież grzeczność nic nie kosztuje, prawda ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bellatrix, wydaje mi się że te nasze społeczeństwo nawet wyżej wykształcone,to w sferach chorób psychicznych jest zielona i orientuje się w kategorii samych mitów.

cudak, rozumiem o co Ci chodzi,ale wiesz wydaje mi się że takie bodźce,to sobie można między sobą konsultować.Praca to praca i tam obowiązują jakieś zasady etc.Mnie w szkole się też nie pytają,czy to że zbieram jedynkę za jedynką to wskutek tego że życie mi się wali i mam cała masę problemów.Ich to nie obchodzi.Szkoła to szkoła,wybrałeś sobie to teraz rób co do Ciebie należy.Chcesz odpocząć-przyjdziesz do domu walnij się w kimę czy co tam.A jak nie masz na to czasu to Twój problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Absinthe,

 

jak w szkole średniej łapiesz nagle same lacze to ktos z grona gogicznego, a na 100 pro wychowawca powinien sie tym zainteresować. Od tego jest wychowawca, godzina wychowawcza, konsultacje pozalekcyjne, pedagog, nadzór wychowawczy itp. No ale to teoria, tak samo jak teorią jest "służba " zdrowia. W praktyce to pacjent jest dla lekarza, a nie lekarz dla pacjenta. A żeby coś skonsultować, to trzeba wiedzieć, że się z czymś ma problem. Personel szpitalny traktuje chorych z buta i uważa to za normę, więc co niby maja zmieniać ? Oni uważaja, ze wszystko gra. Może problemem jest hierarchia w służbie zdrowia. Starzy lekarze, którzy teraz uczą młodych, traktują pacjentów przedmiotowo, a studenci się od nich tego uczą. Mi na przestrzeni dziejów tylko raz lekarz podał rękę przed badaniem i sie przedstawił . Byłam tak zaskoczona, że az mnie przytkało, co mi się rzadko zdarza :mrgreen: Ale to było w psychiatryku, hi hi , pewnie dlatego był taki miły. :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przez takie rzeczy boje sie lekarzy. Natomiast mnie kiedys mieli zabrac do szpitala na kontrolne badania ( karetka byla oplacona !) i dostalam ataku paniii to lekarz powiedzial mi ze przeze mnie teraz ktos umiera bo oni sa tu zamiast go ratowac..mialam wtedy 13 lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cudak, może nie tyle się interesują co biorą za lewusa=tępią.W głównej mierze przyczynia się do tego jedna z nauczycielek,co to myśli że wszystko wie i opowiada idiotyzmy na mój temat.

Wiesz niby traktuje z buta...jak chcą to potrafią być mili,a przynajmniej ludzcy.Ja też miałam takiego miłego lekarza,co z rana zawsze przychodził do mnie pogadać,pożartować.Bardzo fajny starszy pan,alegrolog.Na kilka lat siedzenia w szpitalach potrafie zliczyć na palcach jednej ręki,lekarzy z powołania takich jak ten pan.Bo istnieje różnica,między tymi co zachowują dystans coby szybko się nie wypalić zawodowo,a tymi gburami co poszli na medycynę dla kasy/prestiżu.

dominika92, bez jaj...to kwalifikuje do podania do sądu czy złożenia skargi...powiedziałaś komuś o tym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Absinthe, to bylo przy rodzicach..7 lat temu..nadal to przezywam w sumie i mam okropny lek przed lekarzami, jesli bd musiala isc to prywatnie, jak placisz to chociaz sa mili, bo potem drugi raz nie przyjdziessz jak nie bd zadowolony..ale fobia jest..koszmar. Zreszta w ogooe mam nieprzyjemne wspomnienia z lekarzami i pielegniarkami..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jak leżałam na intensywnej terapii po próbie s to lekarka mi dała zapalić bo "ja taka biedna".Chwytały mnie za ręce,pogłaskali.Czułam się jak księżniczka.Potem ordynator się tłumaczył,że nie może mnie odwieźć karetką do domu jak dowiedział się,że będę wracać autobusem.Niestety tylko mamusia kazała mi wracać 4 km pieszo po kilku dniach spędzonych na intensywnym,ale to mniejsza z tym.Lekarze-cudnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W szpitalu psychiatrycznym podczas mojego pierwszego pobytu tłukłam kubki,szklane butelki,cięłam się,odmawiałam jedzenia i wiele innych co mi podsunęli inni pacjenci .Taki manifest by tylko zwrócić na siebie uwagę i wymusić opiekę,troskę,współczucie.Dziecinne,ale miałam wtedy 15-16 lat.Pielęgniarz na odchodne przy wypisie powiedział w twarz mnie i mojej mamie,że mam wredny charakter,że to nie choroba tylko jestem wredna.Bardzo przykro mi się wtedy zrobiło,bardzo niesprawiedliwie czułam się potraktowana bo autentycznie mój stan był bardzo ciężki,ale lekarze mnie wypuścili tylko dlatego,że już nie widzieli możliwości pomocy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lekarz powiedzial mi ze przeze mnie teraz ktos umiera bo oni sa tu zamiast go ratowac...

 

dominika92, bez jaj...to kwalifikuje do podania do sądu czy złożenia skargi...powiedziałaś komuś o tym?

 

No tylko z drugiej strony sprawa nie wygląda już tak ciekawie, u mnie w mieście prawie zmarł noworodek, bo karetka pojechała na wezwanie do babki z atakiem paniki :-| a dzieciątko miało zapaść - zdążyli w ostatniej chwili....

Natomiast sam komentarz był zbędny........... albo mógł dać ci zastrzyk z uspokajacza i zawieźć do szpitala co by się "karetka" nie zmarnowała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Laima, takich lekarzy to ja znam niewielu...miałaś szczęście...

linka, moim zdaniem to leży w interesie służby zdrowia,żeby mieć wystarczającą ilość potrzebnych środków...poza tym dyspozytor chyba wie,do czego ma wysłać P(podstawową)a do czego S(specjalistyczną) a to ważna różnica,jak chociaż by taka że zespoły obu karetek są inne.I do takiego biednego dzieciaczka raczej wysyła co innego,jak do transportu...a w dużym mieście mieszkasz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja gdy wychodziłam z Sobieskiego i szłam do Komorowa to ordynatorka kazała mnie odwieźć kartką. a byłam już z wypisem więc oficjalnie nie ich pacjentką. miłe to było bo Ja średnio Warszawę znam.

za to gadałam ze znajomą która studiuje o ile się nie mylę psychologię społeczną. i u niej na uniwerku profesorowie mówią o takich jak my 'psychole, patole'. podobno inaczej nie powiedzą..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie bardzo wiem w jakim dziale umiescic ten temat. Duzo slyszy sie o próbach samobójczych, ale zawsze zastanawiało mnie jakie są ich konsekwencje. Kiedy taki nieudolny samobojca trafia do szpitala- czy rodzina jest informowana/ wzywana? Czy zawsze trafia się później na leczenie psychiatryczne? Kiedys ktos z moich znajomych dokonał takiej proby i rzekomo ingerowała w to policja (!) Która przeszukała jego telefon i komputer. Mnie ta historia zszokowala i zastanawiam sie czy nie jest bo bajka wyssana z palca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

stomilka, niestety często jest tak, że policja interweniuje wszczyna dochodzenie czy do próby nie przyczyniły się osoby trzecie (namawianie, szykanowanie itp) Do szpitala psychiatrycznego zawsze się zawozi i nie spotkałam się jeszcze z przypadkiem żeby ktoś po próbie i wyleczeniu na zwykłym oddziale poszedł sobie zwyczajnie do domu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Długo się zbierałam żeby założyć ten wątek (jak pospamiłam w niewłaściwym miejscu to przepraszam)bo ciężko mi było zebrać siły,i to wszystko jakoś do kupy.Mianowicie chciałabym opisać pewne przykre doświadczenie które mnie spotkało i popytać o opinie,czy też może kogoś to również spotkało.Parę dni temu tj.wtorek przedawkowałam zomiren.Zaznaczam,NIESPECJALNIE.Przyczyną było prawdopodobnie przemęczenie a i fakt że ostatnio odżywiam się rozgotowanym ryżem i sucharami też na to chyba miał wpływ,że mnie tak pozamiatało.W każdym razie higienistka wezwała pogotowie,rodziców,przyjechali pomierzyli i do szpitala zabrali.I tu się zaczynają schody.Otóż kiedy ratownicy w stosunku do mnie się jeszcze przyzwoicie zachowywali(prócz ciągłych pytań ile tak naprawdę wzięłam,i to takim śmiesznym tonem jak do przedszkolaka,co przyprawiało mnie o pierdolca)to personel medyczny szpitala...od piguł po lekarzy..."chamstwo i pospólstwo".Totalny brak jakiejś empatii...czy nawet zwykłej etyki pracy.Jeszcze nawet dobrze na sor nie wjechałam a już mnie potraktowano jak śmiecia-pielęgniarka przy recepcji się pyta ratownika cóż to z mnie za przypadek ten na to że próba samobójcza,przedawkowanie benzodiazepin a ona:A to już mogła sznur i do lasu....no /cenzura/.Gadają między sobą z jakiej szkoły jestem i za chwile kolejna złota myśl:do jakiej szkoły ona chodzi?dwójka?przecież to jest liceum a do liceum chodzą inteligentne dzieciaki.Zdawanie pytań tonem kpiąco-sarkastycznym...w to,że nie było to na specjalnie uwierzyli dopiero jak sama zaczęłam sobie wywoływać wymioty.

Na sam koniec przyszła lekarka która mnie zna i oznajmiła wszem i wobec że choruje na depresje i nerwice,i tu już zachowanie zmieniło się o 360 stopni.Ja nie wiem,czy to wyrzuty sumienia sprawiły,że zaskoczyli iż tak się nie należy zachowywać,czy może się obsrali że złoże skargę,którą aktualnie mam planach.Czy jest na sali ktoś,kto spotkał się z podobnym traktowaniem?

 

 

Jakie bywa nastawienie rodziny po próbie samobójczej? Jak się zachowują wobec osoby?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×