Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mirtazapina


AgaJoa

Rekomendowane odpowiedzi

Witam moi drodzy, jest to mój pierwszy wpis na forum i niestety pierwsze doświadczenie z depresją. Gdzieś wyczytałam, że depresja nie jest skutkiem obciążających wydarzeń lub wpływu naszego otoczenia, ale brakiem posiadania odpowiednich strategii radzenia sobie z danym problemem i niewłaściwego do niego nastawienia. Ich choć jest to logiczne i banalnie proste, to cały kłopot w tym, że będąc w depresji nic nie wydaje się ani logiczne ani proste. A już na pewno nie w zasięgu naszych możliwości. Najwyraźniej całe moje życie jakoś udawało mi się radzić sobie z problemami, aż do teraz. Nie będę za wiele pisać i skupię się na pytaniu, które chciałabym Wam zadać, bo moje doświadczenie w tej dziedzinie jest znikome. Otóż będąc na skraju wyczerpania psychicznego i fizycznego udałam się do lekarza rodzinnego, który przepisał mi mirtazapinę. Wtedy jeszcze myślałam, że to załamanie nerwowe, że muszę się uspokoić i na spokojnie wszystko przemyśleć. Lek zaczął działać praktycznie od razu - mogłam wreszcie jeść i spać. Właściwie tylko o to mi chodziło. Stale jednak ciągnął się za mną ten cały depresyjny cyrk w postaci (nieuzasadnionego?) lęku lub ataków paniki, smutku, poczucia beznadziejności, bezsilności, wyrzutów sumienia, złości. Z czasem jednak wszystko zaczeło się uspakajać (po około 2 tygodniach) i pozostało tylko poczucie przygnębienia, smutku i bezsilności. Po miesiącu byłam już niemal sobą, choć wciąż z cieniem niepewności i uległości. Uznałam, że wszystko się już naprawiło i mogę wkońcu tego psychotropa odstawić. Długo się nie nacieszyłam swoim szczęściem, a depresyjny cyrk powrócił w ciągu kilku dni z całym swoim repertuarem. Jest źle i już się nie łudzę, że jakoś przejdzie. Depresja jest jak orgazm - jak przychodzi, to nie ma mowy o pomyłce - totalny pożar duszy i ciała. Zapisałam sie do psychologa, choć w obecnym stanie nie bardzo wierzę w skuteczność terapii. I tu moje pytanie: mirtazapina właściwie dobrze na mnie działała, nie biorę jej jednak dalej, bo nie chcę żyć w pozornym szczęściu ze świadomością, że tylko blokuje ona we mnie destrukcyjne myśli i odruchy. Wystarczyło odstawić lek na chwilę, a wszystko wróciło. A może się mylę? Czy mirtazapina może leczyć w przypadku dłuższego zastosowania? Czy to jednak tylko blokowanie, odroczenie umierania, aby chwile odsapnąć i starać się naprawiać (np na terapii). I czy to nie paradoks? - jeśli po leku poczuję się dobrze, to wcale nie będę odczuwać potrzeby terapii.

Będę wdzięczna za wasze doświadczenia. Tylko proszę o niekopanie leżącego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli depresja to nie chwilowe załamanie 2 tygodnie czy tam miesiąc, to nie jest lekko odkręcić ten stan rzeczy. Lekarze przeważnie mówią pacjentom że minimalny okres leczenia to 6 miesięcy, a np leki z grupy selektywnych ihibilatorów wychwytu zwrotnego serotoniny zaczynają działać dopiero po takim czasie, po którym Ty uznałaś że czas zakończyć leczenie. Ja na depresje farmakologicznie lecze się koło 8 miesiecy i mimo wyeliminowania wszystkich problemów dalej mam poważny problem. Na Twoim miejscu wybrałbym się do lekarza psychiatry, albo do psychologa, bo na tą chorobe lekarz rodzinny - nie wiem czy ma takie kompetencje oprócz wypisywania recept

 

Pogrążyć się jest łatwo ale trudniej wydostać. Niestety to nie działa tak, że od razu jest pięknie, a nawet jeśli już dobrze się poczujesz trzeba schodzić z leków stopniowo i później brać coś na podtrzymkę.. Moim zdaniem za szybko zrezygnowałaś z leków i niestety to wredne choróbsko powróciło..

 

Wybierz się do odpowiedniego lekarza, przedstaw mu sytuacje a on na pewno coś poradzi. Musisz się niestety nastawić na to, że to nie są tabletki o działaniu cudotwórczym i na ich działanie trzeba często poczekać pewien okres czasu który zalezy od człowieka i problemów jego. Do tego dołączyć wizyty u psychologa, bo z autopsji wiem, że same leki to nie wszystko.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

AgaJoa, witaj moja droga. ;)

 

Pierwszy błąd - nigdy nie odstawia się leku, który działa, po miesiącu. Nawet na ulotce masz napisane, żeby go brać minimum pół roku po poprawie.

 

Drugi błąd - jeśli lek działa i stajesz na nogi, ale chcesz coś zmienić, to nie odstawiaj leku, tylko idź na terapię i omów problem z psychologiem.

 

Trzeci błąd - orgazm i totalny pożar duszy i ciała? Totalne odprężenie i błogość ogarniająca człowieka od stóp do głów - to tak. Nie łączmy, nawet słownie, orgazmu z depresją, bo jeszcze nam się wszystko pomiesza i będzie lipa. ;)

 

W dziale o lekach jest wątek poświęcony mirtazapinie, ale proponuję nie zagłębiać się zbyt mocno. Jeśli działa, to ciesz się tym, bierz go i niczego nie rób na własną rękę (bez porozumienia z lekarzem).

 

Powodzenia :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No jasne! Z orgazmem chodziło mi o porównanie nie jakości lecz intensywności doznania - podnie jak w przypadku fal gorąca przy np. przekwitaniu: są jak orgazm - nie można ich mieć i tego nie wiedzieć (co nie znaczy zaraz, że są odczuwane równie przyjemnie :). Choć wiem, że depresja może ciągnąć się za człowiekiem miesiącami, a nawet latami, i pozostawać niezauważona. Moja depresja to jednak pożar. I owszem, wybieram się do psychologa, ale nie pokładam w terapii zbyt dużych nadziei

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dorzucę parę zdań w temacie :P

 

Otóż będąc na skraju wyczerpania psychicznego i fizycznego udałam się do lekarza rodzinnego, który przepisał mi mirtazapinę.

Przede wszystkim szacun dla lekarza rodzinnego :uklon: za wiedzę i poważne podejście do tematu. Uwierz, że większość, by Cię zbyła, odesłała do psychiatry albo w najlepszym wypadku przepisała na odwal jakieś benzo. Jednym słowem trafiłaś pod właściwy adres :great:

 

Lek zaczął działać praktycznie od razu - mogłam wreszcie jeść i spać. Właściwie tylko o to mi chodziło. Stale jednak ciągnął się za mną ten cały depresyjny cyrk w postaci (nieuzasadnionego?) lęku lub ataków paniki, smutku, poczucia beznadziejności, bezsilności, wyrzutów sumienia, złości. Z czasem jednak wszystko zaczeło się uspakajać (po około 2 tygodniach) i pozostało tylko poczucie przygnębienia, smutku i bezsilności. Po miesiącu byłam już niemal sobą, choć wciąż z cieniem niepewności i uległości. Uznałam, że wszystko się już naprawiło i mogę wkońcu tego psychotropa odstawić. Długo się nie nacieszyłam swoim szczęściem, a depresyjny cyrk powrócił w ciągu kilku dni z całym swoim repertuarem.

Miesiąc brania leku antydepresyjnego mija się z celem ... bo to tylko doraźne maskowanie objawów. Powiem Ci tak ... jesteś wyjątkową szczęściarą, że pierwszy w życiu psychotrop i od razu trafiony :P To nie jest takie oczywiste. Ludzie męczą się latami, próbując w między czasie całą paletę antydepresantów z kiepskim skutkiem. Ale nie ma co się łudzić, że zaburzenia nastroju miną w przeciągu miesiąca czy dwóch. Nie da rady :bezradny: Dlatego leczenie powinno trwać przynajmniej pół roku i jeżeli człowiek stoi już mocno na nogach, to można pomyśleć o odstawieniu, bardzo powoli zmniejszając dawki :!: Oczywiście, żeby efekty były trwalsze warto to połączyć z psychoterapią, ale w większości przypadków same spotkania z terapeutą raz w tygodniu to zdecydowanie za mało.

 

I czy to nie paradoks? - jeśli po leku poczuję się dobrze, to wcale nie będę odczuwać potrzeby terapii.

Tak, to jest pewnego rodzaju paradoks, dlatego niektórzy psychiatrzy stosują minimalne dawki, żeby człowiek jakoś egzystował, a jednocześnie nie był na tyle otumaniony lekami, co rzekomo utrudnia skonfrontowanie się z własnymi emocjami. Ale powiem Ci, że to jest dość rzadko stosowana praktyka ... ja się spotkałam raz. Bo, jak człowiek jest za przeproszeniem w czarnej dupie, to i niewiele skorzysta na terapii, taka prawda :bezradny: Pozdrawiam i życzę właściwych wyborów ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×