Skocz do zawartości
Nerwica.com

Problem w szkole..


jedrzej20

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, pewnie takich tematów było tysiące ale mam pewien problem.. w sumie nawet nie wiem czy umieściłem ten temat w odpowiednim dziale, jak w złym to proszę o przeniesienie.

 

Może zacznę od tego, że obecnie jestem w 1LO i jest to dla mnie nowość oraz ogromny problem.. Nie mam problemu jako tako z normalnymi lekcjami jestem w stanie je przeżyć mimo że trochę się przed nimi stresuje.

Najgorszy niestety jest dla mnie WF.. Stresuje się przed nim cały czas, prześladuje mnie ta myśl WF'u non stop..

Chodzi o to że jestem trochę otyły, fakt że osoba otyła powinna ćwiczyć i to oczywiście robię, ale WF to dla mnie katorga..

Od trzeciej klasy podstawówki na WF'ie się tylko ośmieszam, nie potrafię tego, tego i tego gdzie inni nawet o mojej wadzę potrafią pograć w piłkę.

 

W gimnazjum to było jeszcze jako tako znośne, miałem kolegów których znałem z podstawówki chociaż gdy mieliśmy WFy z liceum to kombinowałem tylko żeby uciec.. Ciągle tylko komentarze czemu Ty nie robisz tego, czemu tego ale Ty pizda jesteś i tak dalej..

Pech chciał że w liceum mam samych sportowców w klasie i trafiłem na okropnego WF'iste.. Już na samym początku granie w piłkę przez dwie godziny chłopaki próbowali do mnie podawać ale ja nawet piłki przyjąć nie potrafię, to dla mnie koszmar..

Do tego dochodzi to, że gdy biegamy na dystans (czyli rozgrzewka, czy coś) to mam problemy z oddychaniem, nosem nie daje rady bo dostaje za mało powietrza a gdy oddycham gardłem to zaczynam się dusić..

Nie chce naprawdę ćwiczyć na tym WF'ie, wole przyjść do domu tam mam sprzęt do ćwiczeń (rowerek stacjonarny, hantle itd.) z których nawet nie mam jak korzystać bo po WF'ie mam zakwasy przez tydzień, dziś mi właśnie przeszedł okropny ból nóg. Wiadomo, że człowiek musi mieć wysiłek i go czuć ale ja znam swoje możliwości i każdy jest traktowany po równo, ten co waży 70KG i gra w klubie sportowym i ten co waży 110KG i ledwo daje rade biegać musi trzymać to samo tempo co ten sprawniejszy..

Ja już dłużej nie potrafię, ten stres przed WF'em mnie niszczy nie wspominając już o szatni gdzie muszę wywalać ten bebech przy wszystkich.. Boje się też rodziców bo oni chcą żebym schudł, ja zresztą też ale jestem istotą która woli robić coś samemu w zaciszu domowym niż przy wszystkich i w dodatku się ośmieszając..

Przepraszam za tą składnie w zdaniach, nie wiedziałem od czego zacząć..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Idź do lekarza jakiegoś rodzinnego, w każdym razie kogoś bezproblemowego, niech ci wypisze astmę i uczulenie na roztocza, zwolnienie z wf na cały semestr. Po kłopocie. Ja sobie (jak połowa mojej klasy) takie załatwiliśmy i wszyscy mieli z głowy.

 

Btw - zaznaczam, że te roztocza to dobry pomysł, bo u mnie dyrektorka się zdenerwowała (połowa klasy nagle wypisana z wf) i kazała nam siedzieć na sali gimnastycznej zamiast zwolnić do domu (a wszystkim chodziło o to, że nie chciało nam się siedzieć w szkole). Ja z "moimi" roztoczami byłam zwolniona - nie mogłam przebywać na zakurzonej sali.

 

 

 

A tak w ogóle to weź rusz tyłek, a nie narzekasz, zacznij ćwiczyć z Chodakowską albo chodzić na basen, nie wiem, whatever, ale nie baw się w spaślaka, bo to niefajne, nieładne i w ogóle jak masz takie zadychy, to co będzie, jak będziesz miał uprawiać dziki seks?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jedrzej20, liceum to piękny okres w życiu. :D

 

Też miałem problem z wf. Nie byłem usportowiony, więc zawsze mnie stresowały te wszelkie sytuacje, gdzie było trzeba się wykazać. No ale jakoś ukończyłem szkoły, żyję i oto jestem tutaj. :D

 

Po prostu jesteś fizycznym cieniasem i dobrze się z tym pogodzić. Nie każdy musi od razu być sportowcem. Do tej pory wykańcza mnie perfekcjonizm i trudno mi znieść, że czegoś nie potrafię dobrze zrobić. Więc łatwo mi mówić.

 

Moja rada: chodzić na wf i robić godnie z siebie pośmiewisko. Jeśli ktoś tego nie rozumie to nie warto się z nim zadawać. Chociaż wiem jakie to bolesne dla ego, kiedy jest się na szarym końcu.

 

Można też skombinować zwolnienie, w sumie życie ma fabułę nieliniową.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej

Jak najbardziej popieram komentarz koleżanki wyżej. Idź do lekarza i załatw sobie zwolnienie z w-f'u na roztocza i będzie o jeden problem mniej. Druga sprawa to twoja sylwetka :D Dobrze że ćwiczysz sobie troszkę w domku, ale żeby osiągnąć lepsze efekty i szybsze dobrze byłoby jakbyś spróbował swoich sił na siłowni. Masę mięśniową już masz co oznacza że jak ją zrzucisz to będziesz miał ładną kulturystyczną sylwetkę :D Oczywiście na sukces trzeba się nieźle napracować, ale jest to do zrobienia : ))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chciałabym mieć chłopaka co jest dobry z w-fu. W-f jest dla ludzi co myślą ciałem i tyle. W ogóle w-f jest niehumanitarny i wszyzscy są zaganiani jak jakieś kozy i kojarzy mi się to z jakąś armią z d...py. Ładny sport to jest joga, pływanie, taniec. Snowboard, narty, sky surfing. Indywidualne sporty są najlepsze. Bieganie jest jeszcze ok. Zawsze wychowawcy w-f to cholerycy albo ludzie nie rozumiejący, że w-f jest głupi.

 

actress-bampw-bella-swan-black-and-white-Favim.com-1059902.gif

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wielkie dzięki za odpowiedzi!

Słuchajcie nie chodzi o to że jestem leniem i nie chce mi się ćwiczyć bo tak jak pisałem chce robić to w domu.

Chodzi o to że nie odpowiada mi towarzystwo tylu ludzi, którzy non-stop komentują to co robię, jak wyglądam i tak dalej. Wole wrócić godzinę wcześniej do domu i przez tą godzinę ćwiczyć w formie odchudzającej, przez wakacje się odchudzałem robiłem nawet kursy z wujkiem po 30 kilometrów (mierzone, spokojnie) rowerowe ale niestety pierwszy WF i nie mogłem stanąć na nogach pomimo treningów.

Do lekarza muszę się udać z rodzicem, czy mogę pójść samemu?

Tak jak mówiłem WF jest dla mnie koszmarem, gry fizyczno-zespołowe wcale mi nie wychodzą, tak jak pisałem wcześniej nie potrafię nawet przyjąć piłki mimo tego że się staram od tylu lat nauczyć, ale stwierdziłem że nie ma sensu, nie ze wszystkiego jest się dobrym więc najlepszym rozwiązaniem będzie zwolnić się i ćwiczyć indywidualnie.

 

Powiedzcie mi teraz.. Jak już pójdę do tego lekarza, to mam mówić mu prawdę o tych stresach i w ogóle? Oczywiste jest też że powiem o kłopotach z oddychaniem i o zamiarze wprowadzenia diety/ćwiczeń ponownie w życie. Tylko nie wiem kiedy kłamać, a kiedy być szczery.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chciałabym mieć chłopaka co jest dobry z w-fu. W-f jest dla ludzi co myślą ciałem i tyle.

 

 

No dobra, nie trzeba byc ani Trybsonem, ani pączkiem w maśle. Gdzieś jest też pomiędzy.

 

 

Zawsze wychowawcy w-f to cholerycy albo ludzie nie rozumiejący, że w-f jest głupi.

 

Wuefiści to z reguły tępe cymbały, którym się wydaje, że skoro mają mgr przed nazwiskiem po AWF to są super mądrzy i każdy marzy tylko o tym, żeby się napocić i popierdalać wte i we wte na sali.

 

Ostrzegam - na studiach jest jeszcze gorzej, mają większe kompleksy. Niby pracownik uczelniany, a nikt do niego nie powie panie doktorze albo panie profesorze. A panie magistrze na uczeli brzmi jak kpina. Także da się gorzej :/

 

Jędrzej - hm, moja klasa masowo wypisała się z wf w 3 LO (bo mieliśmy na jakieś nieboskie godziny zajęcia, dużo osób brało korki), więc w sumie większość z nas miała 18 lat. Tak do końca to nie wiem, ale myślę, że twoi rodzice mogą nie być zachwyceni, prawda? Chociaż ja lekarskie dostawałam (tylko takie np. z całego tygodnia zajęć, bo się przeziębiłam) już w gimnazjum, a z mamą nie zasuwałam do lekarza.

 

Co do tego, czy się przyznawać - zależy. Jak prywatny i spoko, nie robi problemów to możesz. Może nawet nie będzie pytał. Gorzej jak jakiś nawiedzony społeczniak - wtedy może wykminić, że chodzenie na wf oduczy cię awersji do przebywania w grupie, wyleczy z kompleksów, pryszczy, dysleksji i nadwagi. Wtedy lepiej chyba zasłonić się jakąś wymówką - np. jesteś kiepski z matmy, a jesteś w matfizie, bo ci bardzo zależy (blebleble), a ten pan, u którego masz korki może tylko wtedy, kiedy masz WF, no i zwyczajnie nie możesz sobie pozwolić na zaprzepaszczenie kariery przyszłego matematyka. Jednym słowem - łgaj jak z nut, jeśli zajdzie potrzeba.

 

Możesz też dodać, że regularnie chodzisz na basen i np. ćwiczysz boks (nie mów, że lekkoatletykę, bo z twoją wagą nie uwierzy), więc i tak masz ruch poza szkołą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem, że to jednostronnie brzmi. Ale po prostu ja mam traumy z lekcji w-f. Własnie przez nauczycieli. A do róznych szkół chodziłam, zmieniałam je. Zawsze było to samo... Totalny brak zrozumienia od wuefistów. Jeszcze pamiętam jak miałam wolf moon days i nie mogłam ćwiczyć, a pani do mnie, że jak będę ćwiczyć to mi minie ból, bo tak to działa.

 

Moi rodzice to rozumieli mój 'problem'.

 

Ja u lekarza mówiłam, że nie mogę grać w piłkę, bo mam słabe naczynia w nosie i mi krew leciala i dostałam zwolnienie. Ale u innej by to nie przeszło. Ja chodziłam do liceum plastycznego i dojeżdżałam 110 km do domu na weekendy, a w-f był zazwyczaj w piątek, to łatwo mogłam też dostać zwolnienie ze względu na dojazdy. Mówiłam tez, że mi koliduje z zajęciami... No i alergia to dobra wymówka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja swojej po prostu powiedziałam, że mi się nie chce i że mam na 7 wf (a też dojeżdzałam, niby niedaleko, ale zawsze trzeba by wstać przed świtem). Jako że mój rodzinny to nie jest raczej specjalistka dobra, w chorobach nie pomoże, ale akurat zwolnienia, skierowania i recepty wypisuje bez problemu, to i w tym przypadku przeszło gładko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja ci radze cwiczyc, a nie zwolnienie, juz jestes otyły za kilka lat bedziesz je4szcze grubszy i bedziesz wtedy miał dopiero problem, tez miałam problem na w-fie mnie umiałam piłki łapać , trudno mi równowage utrzymac na ławeczkach, cwiczenia woreczkami był horror u mnie głownie ze wzrokiem problemy były,ale cwiczyłam i nikt mi nic złego nie powiedział z kolegów z klasy nigdy a włefisci jak jak to w-fsci wrzeszczeli wy .......ać z tej sali w tych butach miałam na nich wyjechane, duzo pija i sa jacy sa , załatwienie sobie zwolnienia to najprostsze co mozna i to jest ucieczka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@tahela

Czy ja muszę się powtarzać? Pisałem że ćwiczę w domu, przez całe wakacje ćwiczyłem i dało to efekt ale niestety WF przyprawia mnie o zakwasy takie, że przez cały tydzień nie potrafię stanąć na nogach poza tym to też wypędza ze mnie siły życiowe. Wiadomo że trzeba wysiłek odczuwać, ale bez przesady. Lepiej ćwiczyć nieco lżej, a robić to częściej a wtedy będzie lepszy efekt.

Głównie chodzi o to że ja tam nie pasuje, nikogo nie interesuje jak się czuje i to że przy bieganiu ledwo co potrafię złapać oddech bo mi się naprawdę ciężko oddycha a po wszystkim muszę przez kilka minut ten oddech uspokoić. Poza tym nie wspomniałem o jeszcze jednej przypadłości jaką jest reakcja na ćwiczenie na słońcu. Okropne bóle zatok, zawroty głowy i wtedy cały ten ból z zatok przechodzi mi przez szczękę i bolą mnie też zęby. Dziwnie brzmi, ale tak jest - chociaż wiadomo to nie jest istotne, dlatego o tym nie pisałem bo w większości przypadków WF jest na sali.

Nie pasuje też dla tego że w klasie mam samych sportowców przy których się tylko ośmieszam, wolę potrenować w domu sam a nie że ktoś, kto nie zna moich możliwości będzie dyktować mi co mam robić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurczę. Zatrzymałam się na poziomie liceum/gimnazjum. W sumie mówią, że wyglądam na 15 lat, więc spoko. Poprawiam - nie chciałam nigdy mieć chłopaka co jest dobry z wuefu, bo nie pasuje do mojej animeuseowoej tulpy.

 

Widzisz, ja na ten przykład kiedyś uważałam, że ideał faceta to typowy wiotki bishounen, co też kiepsko współpracowało z ideą wf. Niestety później odkryłam, że w praktyce tacy faceci mają dużą wadę - w momencie ultimate rage'a zbyt łatwo można ich uszkodzić #ciężkieżycie

 

 

 

Janusz - nie poddawaj, się jak ci jeden lekarz nie wypisze zwolnienia - zasuwaj do kolejnego. W ostateczności jak skończą ci się rodzinni - idź do psychiatry i naściemniaj, że koledzy się na tobie wyżywają, że jesteś kozłem ofiarnym i masz od tego depresję, stany lękowe i w ogóle. Ale zwolnienie od psychiatry może się źle skończyć w szkole (nauczyciele się zainteresują tematem, pójdzie plotka jakaś, wiesz co jest).

 

Pamiętaj też, że zwolnienie może mieć swoją wadę - twoi koledzy z klasy jak się zorientują, że nie chodzisz na wf, mogą cisnąć z ciebie jeszcze większą bekę i traktować jak tchórza i cieniasa.

 

ALBO ZŁAM SOBIE COŚ.

 

Chociaż to dość kontrowersyjna metoda :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć jedrzej20. Pozwolę sobie się nieco szerzej wypowiedzieć, bo też miałam problem z wuefem. Nigdy nie lubiłam tego przedmiotu, bo byłam najsłabsza w grupie. Nie mam zbyt dobrej koordynacji ruchowej, nie wszystkie ćwiczenia rozumiałam, a czułam się jakby już od razu wszystko musiała umieć. Nienawidziłam wuefistów, którzy potrafili tylko drzeć ryja i ogłuszająco gwizdać, kiedy komuś coś się nie udało. Nienawidziłam zmuszania mnie do rzeczy, których się śmiertelnie bałam robić jak- przewroty w tył czy skoki przez skrzynię z rozbiegu. Do dziś nie rozumiem, po co takie rzeczy jak stanie na rękach są w programie edukacyjnym. Nienawidziłam gier zespołowych za presję, jaką odczuwałam, gdy moja drużyna przeze mnie przegrywała. Ludzie grali jak na śmierć i życie- gdy nie udało mi się złapać czy odbić piłki, musiał znaleźć się ktoś, kto na mnie nawrzeszczał lub wyśmiał. Strasznie się porównywałam z innymi, zazdrościłam tym ludziom którzy sobie radzili. Najgorsze były te momenty, kiedy wybierano osoby do drużyn- modliłam się, by nie zostać wybrana jako ostatnia. Oczywiście wybierali zawsze ci, co byli najlepsi z wuefu. Dla mnie wuef to najbardziej patologiczne zajęcia i uważam, że psycholodzy szkolni/pedagodzy mogliby sie temu przedmiotowi przyjrzeć. Rywalizacja, poniżanie słabszych, hołubienie silnych fizycznie. Utwierdzanie dziecka, że nie liczą się jego starania, jego wrodzone możliwości, bicie własnych rekordów. Liczy się tylko, czy uda mu się wyrobić ustalone odgórnie normy sprawności fizycznej. Jeśli nie jest w stanie zmieścić się w granicach, to trudno, jedynka.

 

Fajne było też łączenie wuefu: dziewczyny grają z chłopakami. Miałam w swojej klasie parę takich patologicznych przypadków, co wuef traktowali jako okazję do wyżycia się... na innych. Grali w siatkę tak agresywnie, by komuś z całej siły przypieprzyć w głowę, czy klatkę piersiową. A wuefiści reagowali jedynie ostrzegawczym gwizdem, bardzo rzadko uwagą.

 

W gimnazjum wyszło, że mam depresję- stąd się brało moje spowolnienie ruchowe. Doszłam do takiego stanu, gdzie mogłam godzinami leżeć lub siedzieć w bezruchu i nie miałam siły ani motywacji się podnieść. Ćwiczenie w takim stanie to był absurd, bo nie chciało mi się latać za piłką, nie podnosiłam nawet rąk, gdy piłka leciała w moją stronę. (chciałabym napisać, że miałam to w dupie, ale niestety się przejmowałam i wpędzałam w jeszcze większą autodestrukcję). Nie chciałam się też przebierać do krótkiego rękawka, bo miałam całe przedramię w krwawych sznytach i nie chciałam by ktoś się o to zapytał. Napiszę tak: gdyby wuef był normalny, tzn nie wymagał jakiś super sprawności, to ćwiczyłabym dalej mimo wszystko. Niestety mieliśmy bardzo wymagającą wuefistkę. Kazała nam robić jakieś kurwa dwutakty (nie pamiętam jak to sie nazywało) z rzucaniem piłki do kosza, potem testy sprawnościowe na ocenę- to było za dużo jak na moje siły psychofizyczne. Nie wiem, czy można nie zdać z WF, ale się zapowiadało, że do tego dojdzie. Załatwiłam sobie więc zwolnienie z wuefu. I tak nie ćwiczyłam przez gimnazjum i liceum. Szczerze- w ogóle tego nie żałuję. Wiem, że wuef byłby dla mnie gwoździem do trumny w tamtym momencie. Może gdybym miała wsparcie- np życzliwe koleżanki, albo ktoś dorosły i normalny, to bym przez to przebrnęła. Niestety na tamten moment byłam sama i nie umiałam sobie z tym poradzić.

 

Lekarze też nie zawsze potrafią być wsparciem, mają małą świadomość co się dzieje w szkołach. Najgorsi są ci co próbuja moralizować i uważają że wyświadczają ci dobro, nie dając ci zwolnienia z wuefu, bo ćwiczenia są takie zdrowe. Aha. Jakoś ćwiczyłam przez całą podstawówkę i już w 2 klasie podstawowej wyszło że mam skoliozę, czemu wuef 4 h w tygodniu tego nie wyleczył?

 

W liceum miałam coroczne zwolnienie od psychiatry i miałam w dupie, co pomyśli sobie o mnie wuefista, kiedy mu je wręczałam. Oprócz mnie nie ćwiczyły jeszcze 4 osoby, więc nie byłam już takim outsiderem jak w gimnazjum. Te dziewczyny dziwiły się, że ktoś taki jak ja ma problem z wuefem- bo jestem z natury szczupłą osobą, nie mam zaburzonych proporcji ciała czy jakiś defektów. Ale mój problem z wuefem przecież nie brał się z tego co myślałam o tym jak wyglądam w krótkich spodenkach tylko z tego co opisałam wyżej.

 

Kiedy mój stan psychiczny się zaczął poprawiać, a po 6 z kolei lekach nie chciało mi się spać 12 godzin na dobę, sama z siebie zaczęłam mieć potrzebę ruchu. Zaczęłam najpierw więcej chodzić (na pieszo do szkoły miałam 40 min drogi w jedną stronę). Znalazłam sobie ćwiczenia korekcyjne na kręgosłup, jeszcze jakieś brzuszki i przysiady. Parę razy się przełamałam i poszłam na aerobik, jednak stwierdziłam że nie czuję się tam dobrze- traciłam poczucie rytmu i miałam wrażenie, że wszyscy się na mnie patrzą, oceniają. Stwierdziłam więc, że po prostu sport grupowy to nie dla mnie, nie daje mi takiej radości jak np bieganie. Bo odkryłam że bardzo lubię biegać. Słuchawki w uszy i pomknąć drogą przed siebie- z nikim się nie ścigając, nie mając nad sobą krytyka który będzie za toba wrzeszczeć "jak kurwa biegniesz!", "szybciej!". I ta satysfakcja, kiedy pierwszy raz udało mi sie biec 30 minut bez przerwy :)

 

Niestety jak to w życiu bywa, musiałam się zmierzyć z wuefem na studiach (na szczęście tylko pierwszy rok). Dla mnie to absurd, zmuszanie dorosłych ludzi do wuefu, ale stwierdziłam, ze podejdę do tego tak jak do czegoś co po prostu muszę zaliczyć jako formalność jeśli chcę dalej studiować. Na szczęście, nie było tam ocen jak w szkole, liczyła się obecność. Chociaż wiem, że te baby, co prowadziły ten wuef chętnie by mi wystawiły złą ocenę- parę razy krytykowały to jak ćwiczę w chamski sposób, tak na forum przy wszystkich, ale zacisnęłam zęby i myślałam sobie, że to przecież jakieś stare, brzydkie lampucery (mimo że ich praca jest krzewić zdrowy tryb życia mają tak zniszczone i zasuszone twarze jakby od kołyski paliły papierosy) i w dodatku biedne i głupie, że uczą takiego żałosnego wuefu (dlatego pewnie chciały utrzymać "poziom"), a ja jestem młoda, ładna i studiuję medyczny kierunek. :) Serio tak sobie powtarzałam :) i pomogło mi to, miałam 100% frekwencję (baba od wuefu na koniec była niezadowolona, ze nie ma się do czego przyczepić, że nie mam nic do odrobienia jak inni).

 

Kończę już moje wypociny, ale chciałam jeszcze napisać Ci autorze, żebys też wyrobił sobie taki "twardy tyłek mentalny" i nie pozwolił robić z siebie ofiary. Skoncentruj się na tym, w czym jesteś dobry, jakie masz talenty i nie uważaj się za gorszego przez ten zasrany wuef. Co z tego, że Twoi koledzy to sportowcy, myślę że jest bardziej prawdopodobne, że skończą na AWFie niż że zrobią światową karierę w sporcie. Nie daj się zwariować. A jeśli chodzi o otyłość, to nawet najintensywniejsze ćwiczenia nie pomogą, ważniejsza jest zrównoważona dieta. Pogadaj szczerze z rodzicami, niech wiedzą, że doświadczasz poważnego stresu. I trzymaj się dzielnie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje za odpowiedzi i za poświęcony czas na nie, bo niektóre osoby naprawdę się rozpisały za co jestem niezmiernie wdzięczny.

 

Rozmawiałem już z rodzicami, powiedzieli że mi pomogą i że nie mam się czym martwić, pójdę prywatnie do lekarza i zobaczymy co się da z tym zrobić.

Jestem identycznym przypadkiem jak Ty, koleżanko wyżej. Zacznijmy od tego że w podstawówce wykryto u mnie płasko-stopie i musiałem chodzić na gimnastykę korekcyjną.

Pech chciał że "sala" w której mieliśmy gimnastykę korekcyjną to była część korytarza oddzielona kratami, nie ścianą gdzie wszyscy ludzie mogli na nas patrzeć i to było dla mnie strasznie upokarzające.

Czyli tak jak w.w. 4 godziny normalnego WF'u + 2 godziny gimnastyki korekcyjnej.

Najgorsze są takie klasy jak 4 podstawówki, 1 gimnazjum (chociażby w moim przypadku) bo wtedy z grubiej rury dostajesz najstarszą klasę ze szkoły i musisz przed nimi się poniżać, ciągłe komentarze i tak dalej. W pierwszej gimnazjum miałem takiego pecha, że trafiłem na trzecią klasę gimnazjum dosyć patologiczną, wszyscy w jakichś koszulkach CHWDP i tak dalej, więc od razu rzucali się z ryjem do kogoś, jak coś źle zrobił.

Zresztą, nie tylko ja tak miałem bo tak ma każdy. Będąc w trzeciej gimnazjum widziałem gdy te małe dzieci które były mi do pasa (o dziwo w pierwszej gimnazjum) patrzyły na nas ze strachem, uciekały od piłki i robiły wszystko tylko żeby nie rzucać się w oczy. Także regularnie na trybunach na naszej hali było mnóstwo niećwiczących.

Nie chce wrzucać tutaj wszystkich WF'istów do jednego worka, ale to racja że większość z nich to po prostu idioci i widzę to nawet teraz. Mówią co robić i przez dwie godziny mają Cie w dupie, gdy byłem w trzeciej gimnazjum to w przeciwnej dla nas klasie (też trzecia gimnazjum) był taki dresiarz, który został kilka razy w tej samej klasie także na WF'ie zdarzało się że nawet kogoś obił a nauczyciele rzadko kiedy reagowali.

 

W liceum jest jeszcze większa porażka z tym WF'em niż myślałem.. U nas jest tak, że po dwóch brakach stroju już leci ocena w dół, także z niećwiczenia nici i trzeba załatwić sobie zwolnienie lekarskie. Zresztą dziś też mieliśmy WF oczywiście wszystkie szatnie pozajmowane przez kogoś tam i musieliśmy się rozbierać przy wszystkich na trawniku, przy ludziach biegających na bieżni, uczniach ze szkoły obok którzy wisieli na płocie i dziewczyn które również ćwiczyły więc to też jest jakieś upokorzenie, więc zrezygnowałem.

 

Słuchajcie jest jeszcze jedna sprawa, a nie chce zakładać nowego tematu.

Obecnie jestem na kierunku MAT-INF i mam połączoną klasę z kierunkiem Lingwistyczno-dziennikarskim ponieważ i tu, i tu było 15 osób więc zrobili z tego jedną klasę. Niestety czuje się tutaj beznadziejnie, klasa jest straszna i gdy nie mam książki, czy cokolwiek to nawet nikt mi jej nie użyczy tak, żebym mógł chociaż zerknąć i czytać razem z nim. Poza tym ludzie z klasy dziennikarskiej to kompletna dziecinada, rysują kutasy w zeszytach, wydzierają się na lekcjach a walą tak irytujące odpowiedzi nauczycielom że szkoda gadać. Właśnie, mimo tego że jestem na MAT-INF mam informatykę z gościem, który nie ma na ten temat zielonego pojęcia i zamiast podzielić nas na tych z MAT-INF'u i tych z dziennikarskiej to jesteśmy podzieleni na nazwiska i zamiast wykraczać nieco poza program z panem który zajmuje się tym od lat to muszę bawić się w jakieś pierdoły w wordzie.

Dziś postanowiłem przenieść się na MAT-FIZ, tam mam znajomych i w klasie jest o dużo mniej niedorozwojów umysłowych więc tam powinno być mi lepiej, poza tym mają o dużo lepszych nauczycieli którzy nauczą i nie są przy tym wredni. Jedyny problem jest w tym że z Fizyką u mnie średnio, miałem farciarską tróję na koniec i nie wiem czy to dobra decyzja, z matmy jestem dobry miałem pod koniec 3 gimnazjum ponad 20 ocen (najwięcej w klasie, bo ciągle latałem do tablicy :mrgreen:). Myślicie że sobie poradzę? Póki co program jest ten sam co w innych klasach póki co, a w drugim roku się zobaczy bo fizykę można z czymś zamienić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak, jako że jestem pedagogiem z wykształcenia nie będę mówić, że zajebiście mieć zwolnienie, najwyżej powiem, że nie wszyscy powinni być nauczycielami.

 

W podstawówce byłam słaba z WF, dużo chorowałam, mało ważyłam, nie byłam specjalnie ruchliwa, w starszych klasach podstawówki głównie było granie w piłę, miałam (i mam) bardzo drobne nadgarstki, więc walenie w pełnowymiarową piłkę siatkarską naprawdę bolało. W kosza grałyśmy z dziewczynami z innej klasy, kilka było bardzo wysokich i trudno się grało przeciwko nim. Ale myślałam, że trzeba, to się starałam, chociaż bolało. Gimnastykę korekcyjną też miałam. I później to zaowocowało, bo w liceum byłam jedną z lepszych (bo w innych szkołach musieli te dziewczyny mniej cisnąć).

 

Pod koniec liceum zapisałam się na kurs samoobrony gdzie nie było trzeba być wysportowanym żeby zacząć. Oprócz sprawności fizycznej dało mi to tez dobry kontakt z ludźmi i większą pewność siebie, bo trzeba było ćwiczyć w parach, duży, gruby, mały, chudy, młody, stary, początkujący, zaawansowany, facet, babka, gdzie kontakt fizyczny był. Ale to też trzeba trafić na dobrego trenera, żeby umiał wprowadzić taką atmosferę i miał praktyczne podejście.

 

Jak po dwóch latach treningów poszłam na WF na studiach, to te dziewczyny już w ogóle nie wiedziały co się dzieje. Tak że, kurna, da się od najgorszej z WFu dojść do najlepszej z WFu to mówię ja. Polecam i pozdrawiam :mrgreen:

 

Teraz już nie trenuję, leki też trochę wpływają na kondycję, ale jeszcze 30 pompek na pięściach zrobię i przewrót przez jedno ramię ze stania, no i w ryj dać mogę dać :mrgreen: Może to banał, ale jak człowiek zacznie z dobrym nastawieniem ("a właśnie że mogę!") coś dodatkowo ćwiczyć, to efekty będą widoczne całkiem szybko.

 

jedrzej20, sądzę, że lepiej się douczyć z tej fizyki i więcej skorzystać z całego programu. Sądzimy, że sobie poradzisz :great: Też miałam w liceum klasę o łączonych profilach i też atmosfera przez to była ch*jowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś postanowiłem przenieść się na MAT-FIZ, tam mam znajomych i w klasie jest o dużo mniej niedorozwojów umysłowych więc tam powinno być mi lepiej, poza tym mają o dużo lepszych nauczycieli którzy nauczą i nie są przy tym wredni. Jedyny problem jest w tym że z Fizyką u mnie średnio, miałem farciarską tróję na koniec i nie wiem czy to dobra decyzja, z matmy jestem dobry miałem pod koniec 3 gimnazjum ponad 20 ocen (najwięcej w klasie, bo ciągle latałem do tablicy :mrgreen:). Myślicie że sobie poradzę? Póki co program jest ten sam co w innych klasach póki co, a w drugim roku się zobaczy bo fizykę można z czymś zamienić.

 

Przepisuj się! I już pomijam znajomych, co rysują kutasy (ja byłam w takiej klasie i bekę cisnęliśmy z tego nieziemską, może to dziecinne, ale jednak ma swój urok, za to mat-fiz śmierdzi :D ). No ale nie chodzi tutaj o patriotyzm profilowy, chodzi o inną kwestię - szkoła ma cię przygotować do dalszej edukacji. I niestety LO to już nie gimbazjon, tam jednak jesteś po to, żeby zdać maturę i to jak najlepiej.

 

Moim zdaniem przepisuj się bez wahania, co najwyżej będziesz miał zagrożenie z fizyki, dobrze cie to przygotuje na studia, gdzie trzeba dwa razy w roku walczyć o być albo nie być. Poza tym nie wiesz, czy nie trafisz na fajnego nauczyciela, który cię zainteresuje i fizyka nagle stanie się prosta (wiem co mówię - u mnie zmiana nauczyciela w 2 klasie LO sprawiła, że na tyle zmieniło mi się patrzenie na jeden przedmiot, że zmieniłam o 180 stopni swoje plany na dalszą przyszłość). Nigdy nic nie wiadomo. A możesz tylko zyskać, zamiast tracić czas na uczenie się pierdół (a z tym też są problemy - jak nie masz po co chodzić do szkoły, bo nic pożytecznego cię tam nie nauczą - przestajesz chodzić; i nagle pojawia się problem wagarów i nieobecności)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedrzej bieg przyprawia Cie o zakwasy mimo ze cwiczysz? Chyba cos nie halo. Mozesz isc nawet od psychiatry po l4, ale i tak jezeli nie zrobisz czegos ze soba czyli nie wezmiesz sie na powaznie za cwiczenia i nie tylko w domu, biegaj np codziennie itd to i tak zawsze sie bedziesz uwazal i w sumie na wlasne zyczenie bedziesz postrzegany jak ofiara losu. Nie chodzi o to zebys schudl i wygladal jak anorektyk, tylko o wprowadzenie zdrowego zywienia, zero obzarstwa, slodyczy, a wiecej sportu. Wyjdzie to Ci na pewno na zdrowie.

Natomiast jezeli chodzi o zmiane klasy, jak uwazasz ze tam jest lepiej to sie przenos, byle sie nie okazalo ze znowu Ci cos nie pasuje, bo tak to sie mozna przenosic do konca szkoły.

 

-- 13 wrz 2014, 15:48 --

 

bedzielepiej, skoliozy wf nie wyleczy a specjalne cwiczenia korekcyjne tyle, ze w domu tez trzeba miec odpowiednia postawe. Skolioza powstaje zazwyczaj od tego ze sie czlowiek garbi, i wlasnie nie uprawiwa cwiczen na kregoslup m.in. Teraz w szkołach ogolnie jest taki program, ze wf to nie tylko np skoki, czy biegi ale tez i elementy tanca, areobiku itd. W ogole zeby jakies cwiczenia dały efekt nalezy je wykonywac co najmniej 3 razy w tygodniu i to juz od małego, dlatego szkoda ze rodzice nie zpasisuja dzieci np na basen od małego, czy na jakies sporty walki, takie dzieci maja pozniej zdrowsza tez psychike, bo wiadomo ze sport wyzwala endorfiny co za tym idzie=lepszy humor.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie przypominam sobie, żebym się garbiła na prawą stronę. Poza tym przyczyną skoliozy są zazwyczaj wrodzone defekty kostne, w mojej rodzinie dużo osób ma choroby kręgosłupa.

 

Teraz w szkołach może i nawet tańczą na lodzie, ja nie miałam ani razu takich zajęć jak taniec czy aereobik.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale pierdzielą niektóre osoby tu co z tego że ma zwolnienie wf to jest u nas do dupy

tylko piłka piłka piłka i ch.......j złamany weźcie się "to ucieczka" "zrób coś z sobą" ja pierdziele chamy te wfisty i ci debile piłka

dupa i chwdp na koszulce

miałem w podstawówce taką pi... głupią złośliwą jeszcze nie wiadomo było czy to baba czy chłop :lol: -głupia mi świadectwo zasrała zawsze jedyna 3

w lo to zwolnienia raz za razem i ch..... z tym a pływanie to super na 3 szkoły tylko miałem basen przez 3 lata w podstawówce

i mnie nauczyli pływać jak forsę dostali za dodatkowe lekcje wogóle szkoła zabija indywidualistów co potrzebuj by ktoś przysiadł

z nimi a nie grupa grupa dupa

ja nie mogę ze znajomymi to jak z jajkiem a temu (założycielowi tematu) "no weź zrób coś ze sobą"

chłopie miej to w dupie bierz zwolnienie i ch..... ci zrobią jak chcesz kondycję poprawić to uprawiaj sport jaki chcesz

siłka basen rower sporty walki aerobik cokolwiek

taka prawda k...... mać to jest państwo opiekuńcze a ja wam mówię lepiej by w ogóle nie robić wf-u tylko każdy we własnym zakresie

ćwiczy coś co lubi a jak już wf ma być to niech nauczą jakiejś samoobrony albo strzelectwa coś wartościowego

a tak to samemu narty sporty walki basen bieganie parkour snowboard latem inne sporty z deską o ktoś pisał joga aerobik

a nie siata kosz noga

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chciałabym mieć chłopaka co jest dobry z w-fu. W-f jest dla ludzi co myślą ciałem i tyle. W ogóle w-f jest niehumanitarny i wszyzscy są zaganiani jak jakieś kozy i kojarzy mi się to z jakąś armią z d...py. Ładny sport to jest joga, pływanie, taniec. Snowboard, narty, sky surfing. Indywidualne sporty są najlepsze. Bieganie jest jeszcze ok. Zawsze wychowawcy w-f to cholerycy albo ludzie nie rozumiejący, że w-f jest głupi.

Wf-iści mają obsesję głównie na punkcie gry w piłkę.

W jednej z klas na zaliczenie semestru z w-fu odpowiadałem z teorii gier w piłkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ktoś nie chce ćwiczyć na wf na wf niech nie ćwiczy, niech faktycznie załatwi sobie to zwolnienie i po sprawie, ale obrażać człowieka uczącego wf-u też jest nie do końca w porządku. Każdy ma jakieś swoje zainteresowania i pasje. Jedni lubią ćwiczenia, drudzy wolą wkuwać matmę, a jeszcze inni kochają motoryzację. Też mogłabym nazwać "cymbałem" kosmetyczkę, fryzjerkę, kasjerkę w sklepie... W sumie czemu nie? ...ale jak dla mnie, to trzeba być "cymbałem" żeby mieć takie podejście do człowieka - nie szanować ze względu na to co lubi, to tak jakby stwierdzić "moje geny są lepsze". Osobiście lubuję się w patologii. Kocham to i stale się rozwijam. Też słyszałam od studentów filologii polskiej, że pewnie na "normalną medycynę" się nie dostałam, skoro rozwijam się w takim dziwnym kierunku, że jestem pewnie obleśna i mam psychikę zboka, że pewnie śmierdzę padliną w domu, nie będe ieć nigdy męża i dzieci no bo jak to tak, bla bla bla.. haha :D Ludzie, dobijacie mnie takimi komentarzami... Mnie nie przyszłoby do głowy, żeby obrazić kogoś tylko dlatego, że lubi coś innego jak ja... A mój chłopak to sportowiec właśnie - kolarstwo górskie, maratończyk :) Ma zajebiste mięśnie, jest zdrowy, silny, bo dużo ćwiczy. Nie nazwałabym go imbecylem gdyby był nauczycielem w-f. A to, że niektórzy wuefiści są wymagający to może i nawet lepiej - społeczeństwo więcej ćwiczy, lepiej dotlenione, zdrowsze. Źle? Wf nie jest dla myślących ciałem, tylko dla tych, którzy może pragną dobrze wyglądać, mieć trochę siły, być zdrowym... i bardzo dobrze :)

Do samego autora postu nic nie mam, bo rozumiem, że nie musi lubić w-fu :) Jeśli ludzie mają się z niego zbijać i robić mu wstyd, niech idzie po to zwolnienie i sam w domu ćwiczy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×