Skocz do zawartości
Nerwica.com

Proszę, niech mi ktoś pomoże...


bedzielepiej

Rekomendowane odpowiedzi

Mam 22 lata, z depresją walczę już od 9 lat i mogę napisać, że wyczerpały już mi się siły i pomysły co robić dalej. Najgorsze jest to że w walce tej jestem zupełnie sama, nie mam żadnych znajomych, rodzina mnie nie rozumie i woli nie zwracać uwagi. Już nie radzę sobie z tą izolacją. Boję się przyszłości, miałam zacząć studia w październiku, jak o nich myślę to czuję się chora. To moje trzecie podejście do studiów, w zeszłym roku po dwóch miesiącach wylądowałam na oddziale leczenia nerwic, gdzie spędziłam pół roku. Jak to piszę, zaczynam sobie sprawę zdawać jakie to moje życie jest beznadziejne i do dupy. Nie chodzę do psychiatry, nie wierzę w leki które rozwaliły mi psychikę i układ pokarmowy po 7 latach zażywania i nie chcę już być szczurem doświadczalnym. Widziałam w psychiatryku ludzi leczących się wiele wiele lat, też zaczynali od lekkich leków i małych dawek, nie chcę tak skończyć. Nie wierzę w psychoterapię, czułam się pod czas niej głupia i żałosna bo nic nie rozumiałam co mam tam robić i mówić albo jakie wnioski wyciągać, a poza tym jak można mówić z pustki? Nie pomogły mi znaczące mrugania/kiwania głową/mówienie "yhy" terapeutki, i jej ciągłe powtarzanie tego co mówiłam "Czyli wyobraża sobie pani że...". Chce mi się wyć i płaczę, boli mnie brzuch z niepokoju, nie jestem teraz sobą...

Poza tym witam wszystkich. Założyłam już tu dawno temu konto ale nie pamiętam hasła, postów nie pisałam.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

satinela, mam calkiem odstawione leki od 3 miesięcy. Jeszcze w szpitalu mi odstawili, bo widzieli poprawę, a i ja nie chciałam cały czas być na lekach.

nieboszczyk, ten nick to tak dla jaj. Albo raczej włączyło mi się myślenie magiczne i bałam się dać sobie nick w stylu: załamana albo jestem do dupy. Jeszcze by się sprawdziło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzielepiej, cześć. Niektórzy wierzą w powtórne przyjście Pana. Ja niespecjalnie, ale to fakt, że niektóre sytuacje są tak beznadziejne, że chyba tylko jakaś boska interwencja może pomóc. Sam nie wiem jak zmienić moje życie, trudno więc mi pomóc tobie. Pozostaje wtedy tylko wierzyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moze zbyt szybko te leki odstawilas, ..trudno mi to ocenic, ....chyba jestesmy w wiekszosci w podobnej sytuacji, i resztki pozytywnego myslenia moga nas jakos zatrzymac w tym pedzie samoniszcznia sie, ....

 

ps. uslyszałam jak smieje sie teraz moj syn, za zadne skarby swiata nie chce tego stracic,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marimorena, na razie nie mogę podjąć terapii grupowej, bo mieszkam w małym miasteczku i czegoś takiego tu nie ma. Chodziłam na taką terapię w liceum i niebardzo mi pomogła. Myślałam żeby ewentualnie podjąć jak już będę na studiach, jeśli nie będzie kolidować z zajęciami. Bardzo cierpię bo w chorobie odizolowałam się od wszystkich i zrobiłam sie dzika, i nawet nie mam do kogo wyjść normalnie pogadać. To jest straszne...

A po wczorajszym płaczu spałam jakieś 10 godzin, i obudziłam się koszmarnie zmulona i nie do życia. Zaczynam od dzisiaj brać B12, to moja ostatnia deska ratunku, nigdy wcześniej nie próbowałam.

satinela, to lekarz zdecydował. Poza tym leki i tak mi nie pomagały, miałam po nich silne myśli samobójcze, natręctwa i natłok myśli.

pan26xyz, zawsze czułam się strasznie sama w tym co przeżywam i trudno mi zrozumieć że ktoś mógłby cierpieć podobnie. Szkoda, że też się z tym cholerstwem męczysz.

monk.2000, z moją wiarą cienko, bo ciągle mam żal do Boga że jestem chora i nie mogę żyć pełnią życia ani odczuwać radości. Ile razy już mu nabluzgałam. Czasem mam wrażenie, że Bóg i Szatan to jedno, nie wiem skąd to się u mnie wzięło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczerze to nie wiem czy nawet o tych myślach mówiłam. Bałam się, że znów mnie wyślą do psychiatryka, a tego nie chciałam- jako nastolatka przeżyłam traumę w jednym z takich oddziałów zamkniętych dla dzieci i młodzieży. Po wyjściu z tego szpitala moim pierwszym krokiem była próba samobójcza. Płukanie żołądka i dalej radź sobie sama. Miałam wtedy beznadziejną psycholog, a psychiatra to tylko wypisywala recepty na Zoloft (Zoloft dla 15-latki= głupota). Później się męczyłam długo z myślami jak ze sobą skończyć, ale nie miałam sił by to zrobić. Nieprzyjemnie mi się jakoś zrobiło jak o tym teraz piszę, nie lubię wracać do tamtych czasów.

Chciałabym tylko wiedzieć, jak zacząć budować silną psychikę, jak cieszyć się z każdego małego kroku- przyznaję, nie doceniam tego, co udaje mi się robić mimo choroby- że się zmuszę do wyjścia na samotny spacer czy przeczytam coś. Ale wcale nie cieszy mnie to, nie motywuje do dalszych postępów, chciałabym zasnąć i spać... bardzo bardo długo...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×