Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie mam już siły walczyć


Muszka2

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich.

 

Postanowiłam się zmusić do pisania, ponieważ nie mam już siły płakać. Przechodząc do meritum.

Zaczęłam pracować zaraz po szkole średniej, rozwijałam się, podróżowałam,czułam się swobodnie na tyle na ile może się czuć osoba wyprana emocjonalnie w rodzinnym domu (ddd). Po początkowym zachwycie dorosłością, spotkało mnie wiele nieprzyjemności. Powoli zaczęłam tracić nadzieję I Rozpoczęłam syzyfową walkę z przeciwnościami losu. Moje marzenia powoli się wykruszają podobnie jak "przyjaciele."

Nie mogę znaleźć pracy, zaczynam się cofać w rozwoju, moi znajomi albo mają jakąś fuchę, albo ktoś im pomógł założyć własną firmę i dlatego zaczynam się izolować coraz bardziej bo wstydzę się swojego położenia. Moje dzieciństwo było do d, wieczne kłótnie, krytyka, czasem bicie, rówieśnicy z osiedla często śmiali się ze mnie z powodu mojego ojca (który nie powinien w ogóle nim być).

Kilkukrotnie chciałam się zabić, ale w większości były to próby na odwal się, jedna była na poważnie i wtedy trafiłam do szpitala.

 

Mam niską samoocenę, próbuję walczyć o lepsze jutro, ale coraz częściej brakuje mi sił. Jakby nie rodzina to nie wiem z czego bym żyła, co dodatkowo mnie wpędza w poczucie winy, już chyba wole zdechnąć zamiast być pasożytem i rodzinną niezdarą. Wpadam w fobie społeczną, wydaję mi się, że sąsiedzi mnie obgadują, boje się wychodzić gdy ktoś jest na podwórku. Wydaje mi się, że stałam się lokalną atrakcją do oplotkowywania, tylko dlatego, że nie jestem towarzyską osobą. Nie latam z siekierą, nie jem kotów, nie odszczekuje się, więc jestem idealną ofiarą znudzonych po pracy, cudownych i NORMALNYCH ludzi.

Jedyne co mnie jeszcze trzyma przy życiu to mój chłopak i kot. Choć szczerze to się mu dziwię, ostatnio jestem praktycznie stale najeżona, nie ufam nikomu nawet jemu, choć jest on bardzo dobrym człowiekiem. Ja po prostu nie wierzę w to, że jestem warta miłości. W domu byłam chwalona tylko jak coś dobrze zrobiłam, a to że to zdarzało się z każdym rokiem coraz rzadziej, to moja wiara w siebie znikła praktycznie do zera. :hide:

 

Mam już dość życia z łatką głupka rodzinnego. Dywagacji na temat mojej choroby psychicznej, z których i tak nic nie wynika poza "weź się w garść". Czuje się jakbym była wypełniona betonem. :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Muszka2, hej. Czyżby sytuacja życiowa tak bardzo wpływała na własne odczucia, że Ci jeszcze gorzej? Bo myślę, że tym właśnie sie nakręcasz. Nie jesteś w stanie iść dalej i zostawić niemiłą przeszłość.

Jakiej pracy szukasz? Jakie masz kwalifikacje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że sobie wiele rzeczy wszywam, ale to jest silniejsze ode mnie. To działa jak uzależnienie, a brak wiary tylko to pogłębia. Nie wierze, że psycholog mi pomoże. Już prędzej jakieś leki, bo jest to coś niemal fizycznego. Jest dobrze pół dnia, po czym nadchodzi ciemna chmura i albo oczyszcza atmosferę, albo dopełnia dzieła zniszczenia. Efekt= brak motywacji do działania, brak energii i coraz częściej dochodzą również bóle somatyczne. Potrzeba mi czegoś co te chmury (zaburzenia) przepędzi, a tym czymś jest praca i odzyskanie przynajmniej ciut własnej godności. Dziś nie czuje niczego do siebie oprócz odrazy i żalu, że nie jestem kimś innym :(

:hide:

Może głupio to zabrzmi, ale szukam po prostu pracy bez mobbingu. Wiem, że trza być twardym, ale ja nie wytrzymam w miejscu gdzie będę się czuła tak samo jak się czuję teraz. Może za bardzo się ciaćkam ze sobą bo zanim gdzieś zaaplikuje najpierw sprawdzam opinię o tym miejscu, ale ja czuje po prostu paniczny lęk przed ponownymi upokorzeniami i boje się ludzi. Mam kilka lat doświadczenia w różnych branżach, w Polsce i za granicą. Gdyby nie sprawy osobiste z chęcią bym wyjechała, ale najchętniej to chciałabym się już ustabilizować, mieć to poczucie bezpieczeństwa. Nie wiem co mam robić. Po prostu chcę żyć jak człowiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Muszka2, ale wiesz... Tego bezpieczeństwa nie masz jak nie masz odpowiedniej pracy jak napisałaś wcześniej. Moim zdaniem trzeba zaryzykować. Innego wyjścia nie ma. JAk się ta sytuacja poprawi to można inwestować w inne. A pewność siebie też wzrośnie.

Psychologowi dałbym mimo wszystko szansę. Każda pomoc jest dobra. Walcz o siebie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×