Skocz do zawartości
Nerwica.com

czy to się nadaje do leczenia?


osa812

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie,

od kilku lat mam bardzo niestałe nastroje, najczęściej depresja przechodzi w nadmierną euforię, nieproporcjonalną do tego z czego wynika. A zwykle wynikają z drobnych gestów innych ludzi, ktoś do mnie się odezwie, albo przeciwnie się nie odezwie... Zachowania i nastroje innych odbijają się we mnie jak w lustrze. Zwykle można to opisać sinusoidą, popadanie ze skrajności w skrajność, rano źle, wieczorem bardzo dobrze i tak to się dzień w dzień zmienia. Na zewnątrz jednak to ukrywam. Zakładam maskę wesołej, wyluzowanej i bezproblemowej. Po prostu rano tak naprawdę "nie wychodzę spod kołdry" i cały dzień tak mam na siebie włożone sztuczne uczucia. A to mnie bardzo gubi, bo inni myślą, że taka osoba ich nie potrzebuje. Co jest największą pomyłką! Nie umiem pokazywać uczuci negatywnych, bo boję się że ludzie nie będą chcieli mieć do czynienia z osobą z problemami. To co mogę im zaoferować to osoba uczynna, miła, bezproblemowa. Z drugiej strony - nawet gdybym chciała - nie umiem tych uczuć negatywnych pokazać. Nie mam ich? Przez wiele lat ukrywania się nie rozpoznaję w sobie takich emocji. Mechanizm obronny i przyjmowanie postawy zdystansowanej już we mnie wrosły i to jestem ja. W kontaktach z ludźmi - źle. Przerost uczuć, oczekiwań i tego co chciałabym dać do realiów. Nastawiam się na zbyt dużą bliskość, a wiem że nie możliwe będzie aż takie zbliżenie się do innych,więc w ogóle daję sobie spokój, izoluję się, odsuwam. Odrzucam, nie wchodzę w relacje, bo boję się tak bardzo że się zawiodę, odrzucenia. Choć ostatnio zaczynam zmieniać to nastawienie :) - przyzwyczajona do samotności - jestem nastawiona na porażkę, więc co mi zależy i próbuję. Przez większość dnia chcę strzelić sobie w łeb, prowadząc ze sobą nieustanną walkę i rozmowy i tłumaczę się przed sobą i "wylewam na siebie pomyje" (oceniam się negatywnie). Autodestrukcja słowna.

Nie potrafię rozmawiać. Czuję jedną wielką pustkę. Nie jestem w stanie powiedzieć czegoś poza wyuczonymi schematami.

 

Jak w temacie -proszę o odpowiedź, czy wizyta u psychiatry ma sens i leki jakieś mają sens?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może lepszy byłby psychoterapeuta? Ja mam podobnie: kiedy coś się wokół mnie dzieje negatywnego, ktoś wyraża swoje niezadowolenie wmawiam sobie, że to przeze mnie, budzi się we mnie poczucie winy. Dla innych jestem wstanie zrobić wszystko byle tylko było im dobrze, a o sobie zawsze zapominam jakby moje szczęście się nie liczyło. Nie potrafię odmówić pomocy. Nie mówiąc już o okazywaniu swojego bólu cierpienia niezadowolenia, nie potrafię też prosić o pomoc. Wszystko co złe zawsze tłumiłam w sobie aż zobojętniałam zupełnie. Niestety u mnie zmieniło się to w nerwicę a potem depresję. Specjalista jest Ci na pewno potrzebny, psychoterapia więcej by Ci dała niż leki, tak ja sądzę. Chyba że czujesz się na tyle słaba, że wszystko wokół Cię przerasta nie masz sił walczyć wtedy udaj się do psychiatry

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×