Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jakie to życie ma sens?


Nicky

Rekomendowane odpowiedzi

Jakie to życie ma sens?

 

Człowiek tylko pracuje całe dnie, odlicza te godziny do końca dnia. 4 godziny do końca, 3h, no jeszcze dwie 2.5h. Koniec pracy, wraca do domu po to by się przespać i z powrotem idzie niewyspany do tej pracy i całe wielkie odliczanie rozpoczyna się od początku. W między czasie trwa wolniejsze odliczanie do wolnego weekendu, gdy się znajdzie odrobina czasu na coś więcej niż tylko praca i krótki sen.

 

Co z tego, że człowiek sobie pracuje skoro i tak na nic mnie do cholery nie stać. Na nowy PC nie stać mnie, a nawet jeśli to szkoda kasy bo i tak będzie stał i się kurzył całe dnie. Na wyjazd gdzieś też mnie nie stać. Nawet na głupiego batonika, skoro zarobki są tak skandalicznie niskie, a ceny tak wysokie. Co mi z tej pracy skoro nie mam kasy to i na dodatek już wolnego czasu. Tylko zapieprzać całe dnie za 9pln netto za h.

 

W dzieciństwie się grało z chłopakami w piłkę, grało się w gry wideo, była ładna ciepła pogoda i było w ogóle bardzo fajnie, a teraz taka monotonnia i totalny bezsens.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To się nazywa dorosłość, do której jeszcze niedawno tak goniliśmy...

 

Jeśli mamy siły, kończymy dobre szkoły,zdobywamy dobry zawód, mamy dobre pieniądze...

Jeśli tych sił brak, różnie jest.

 

Kiedy mieszkaliśmy w K. zarabiałam 1000zł, czynsz za mieszkanie z opłatami wynosił nas 1700 zł...

Strasznie mnie dobijało,że nawet na przysłowiowe waciki mi nie zostaje. Zapieprzam cały miesiąc i nie widzę efektów.

 

I ktoś powie że kiedyś było trudniej,bzdura,byle zakład pracy dawał mieszkania,które teraz ludzie powykupowali za 1 zł.

A co my mamy? Skazani jesteśmy na koszmarnie drogi wynajem, bo mało kto moze sobie pozwolic na kupno.

 

Mimo wszystko trzeba szukać jakiś dobrych stron,żebysmy nie oszaleli.

Uśmiechnij się :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obawiam się że takie myśli czasem ma każdy.Ale mimo to ludzie się masowo nie wieszają,wielu jest całkiem szczęśliwych to kwestia zdaje mi się podejścia.Własciwie na pewno.

 

To trochę naciągana historyjka na nic nas nie stać,ciągle pracujemy,nie ma nic co może nas cieszyć.Jak zarabiasz 9zeta/h to nie tak źle,przeciętny zjadacz chleba.Najwiecej radości jak tak widzę to dają związki z ludzmi a nie kasa.Zresztą sam sobie poczytaj forum to zobaczysz że nieudane albo brak relacji z ludzmi są najczęściej przyczyną depresji.Jak się ożenisz,będziesz miał dzieci to inaczej na to spojrzysz myślę,większość ludzi jest raczej szczęśliwa niż nieszczęśliwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi wcale do dorosłości nie było śpieszno. Mimo braku kasy i ogólnej biedy to jednak wolałem dzieciństwo. Teraz to wszystko przeminęło kumple powyrastali i mają inne sprawy na głowie albo urzędują w zakładach karnych. Niektórych nie widziałem tyle czasu że określenie "ale się zmieniłeś" jak najbardziej było by na miejscu. A dorosłość poza serią dodatkowych na gruncie finansowym problemów nic mi nie dało.

 

9pln niby ok, ale w porównaniu do ceny to są grosze, bo i tak mnie na nic nie stać mimo że nie mam jeszcze opłat na głowie (pomijając Internet,telefon i tego typu głupoty), to co będzie jak takie opłaty dojdą. Życie na kredyt. Nie za bardzo lubię tą robotę, ani tym się pochwalić, a o kasie nawet nie myślę bo mnie krew zalewa. A pracoholikiem po 13h na dobę 7 dni w tygodniu być też nie chcę. Patrząc na studentów, którzy robią specjalnie studia po to by potem pracować w mcdonaldzie czy magazynie za 6-8pln/h to nie rzucam tego mimo to. Bo kasy potrzebuję jednak i to sporo. Na byle głupotę trzeba odkładać tygodniami/miesiącami. A tam gdzie chciałbym pracować, to 6pln/h bo "no wiesz, kryzys mamy, niezbyt dużo się dzieje w branży".

 

Jestem w związku od dwóch lat i bliżej ślubu niżli jednomiesięcznej znajomości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nicky,

jak pracowałam na etacie miałam podobne przemyślenia jak Ty. Cały czas za.pierdol, do chaty przychodziłam wykończona, nie chciało mi sie nic robić dla siebie. I tak mijał rok za rokiem, młodość minęła w tym bezsensie. Zorientowałam się, ze zaczynam przypominać swoich rodziców, co po robocie zastygali przed tv i na tym im życie upłynęło. FRustracja, kóra mnie jeszcze dobijała, stwierdziłam że musze cos zmienić. Zaczęłam sie przebranżawiac, wyjeżdzać do pracy zagranicę. Teraz pracuje nieregularnie, ale jestem wolna, mam więcej kasy dla siebie, czasu i mniej stresów. Za to żadnej pewności, co będzie np za rok. Ale nie żałuje. No risk, no fun.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×