Skocz do zawartości
Nerwica.com

brak pracy - depresja sie poglebia...


jaskolka83

Rekomendowane odpowiedzi

jakis czas juz mnie nie bylo na forum ale wracam z tematem dotyczacym bezrobocia. (jesli taki temat juz jest to prosze mnie przeniesc )

 

niestety trzeci miesiac sie zaczal kiedy jestem bezrobotna i z kazdym tygodniem bez pracy jest coraz gorzej.

czuje sie kompletnie niepotrzebna, bezuzyteczna, bezwartosciowa...

po kilku rozmowach w sprawie pracy stwierdzam ze cos ze mną chyba musi byc "nie tak" skoro nikt nie oddzwania

praca zawsze mi pomagala, nie myslalam o niczym tylko o tym zeby jak najlepiej ja wykonac i nagle sie skonczylo...

 

jak to jest u was? tych, ktorzy sa bezrobotni? co wam pomaga?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może postaraj się o własny interes?

pomyśl nad czymś, postaraj się o środki z urzędu pracy i unii,

sama wyznacz sobie barierę, skoro jesteś sumienna i obowiązkowa to własny biznes może być dobrym wyjściem.

A jak teraz nie masz zajęcia postaraj się robić coś co Ci sprawia przyjemność, jazda na rowerze, roboty w ogródku etc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja 11 miesięcy nie pracuję pierwsze 2-3 miesiące bez pracy były jeszcze o.k a później coraz gorzej. Jeszce trochę a przyzwyczaję się do tego i zostanę etatowym bezrobotnym z wyuczoną bezradnością a może już nim jestem. Kiedyś praca była głównym źródłem moich problemów psychicznych a teraz jest jej brak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja na szczęście długów nie mam nie licząc tych za granicą. Ofert na robola to w ogóle w necie nie ma chyba że na wykwalifikowanego z doświadczeniem. A te najprostsze robolskie prace to się rozchodzą bardziej pocztą pantoflową, ewentualnie trzeba być bywalcem piwiarni, czy stać z winem pod sklepem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może to zabrzmi głupio, ale najlepiej pomaga....znalezienie nowej pracy

 

faktycznie zabrzmialo glupio :)

wlasnie w tym najwiekszy problem - znalezc.

 

szukam codziennie, na kilku portalach, nie ma chyba dnia zebym nie wysylala cv, a jak juz zostalam zaproszona na rozmowe to potem slysze ze " nistety szukamy jednak kogos z doswiadczeniem", rety co za udręka.

w zawodzie znalezc prace to graniczy z cudem ( nauczycielka), poza zawodem - ciezko kogos przekonac ze nauczyciel sie nadaja tez do innej pracy. nie chca mnie na recepcjonistke, kelnerke, sprzedawce, nigdzie...

 

akurat u mnie z dlugiem nie ma problemu, mam o tyle dobrze ze moj chlopak dobrze zarabia ale zyje na jego utrzymaniu nie wlywa na mnie dobrze. wiadomo, kazdy potrzebuje niezaleznosc finansowej, szczegolnie jak sie dobiega 30-tki...

 

staram sie czyms zajac, ale to nie to samo co realizowac sie w pracy

 

wlasny biznes? brak pomyslu, a jak pomysl jest to za duza konkurencja. chyba jestem za duzym tchorzem zeby w ogole brac pod uwage swoja dzialalnosc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nauczyciele mają teraz kiepsko przy tym niżu demograficznym który nastał zamykane są szkoły itd. mam paru znajomych nauczycieli i albo szukają pracy albo obawiają się że ich szkołę zamkną. Mnie najbardziej w braku pracy dobija że przez to że jej nie mam wstydzę się samego siebie swojej nieporadności unikam innych aby się nie pytali mnie o pracę. No wiadomo kasy się nie ma a co do realizacji się w pracy to nigdy takiego czegoś nie doświadczyłem robiłem tylko i wyłącznie dla pieniędzy no ale raczej machając łopatą czy miotłą trudno się realizować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze, aż tak jest źle? Nie ma u was czegoś takiego jak "agencje pracy tymczasowej" ? Tam zwykle jest praca, co prawda zazwyczaj fizyczna, na trzy zmiany i w jakimś kołchozie ale zarabia się ostatecznie znośnie.....

Może warto też zająć się wolontariatem, skoro pracy nie ma przynajmniej fajnie poczuć się potrzebnym......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no kiepsko, niestety. nawet angliście ciężko. innym sie wydaje ze anglistow to przeciez wszedzie szukają a tu dupa blada, wcale nie. teraz tylu anglistow kolegia naprodukowaly ze bez znajomosci nic ze stalej pracy w szkole...

To już naprawdę kiepsko w nauczycielstwie że anglistów za dużo. Jak ja chodziłem do szkoły w latach 90-tych to angielskiego uczyły 20-latki chodzące do jakiś tam collegów czy zaocznie studiujące a germanistkę to miałem matematyczkę wychowaną w Słubicach na granicy bez żadnych papierów filologicznych. No ale czasy się zmieniły kupę osób szło na anglistykę czy robiły kursy po innych kierunkach bo było dużo ofert pracy w nauczycielstwie ale widać rynek się już zapełnił. No ale możesz zawsze udzielać prywatnych korepetycji.

Myślałem że angliści mają jeszcze w miarę bo mojego kuzyna żona co prawda historyczka ale mająca jakieś kursy czy koledże angielskiego uprawniające do jego nauki uczy w 3 czy 4 szkołach w całym powiecie i spędza codziennie po kilkanaście godzin dziennie w pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem po filologii (nie angielskiej co prawda) ale koleżanki które wybrały specjalizację nauczycielską też nie mają pracy, nawet ze znajomościami ciężko.

Może warto gdziekolwiek uzbierać kasę i iść na egzamin tłumacza przysięgłego? Może warto zrobić jakąś podyplomówkę? Ale na to też trzeba kasy....

Może chociaż jakieś lekcje w liceach dla dorosłych w weekendy? Żeby nie stracić uprawnień nauczycielskich?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaskółka.

 

Zwróć uwagę na papiery które wysyłasz do pracodawcy. Żadnej maniany przy tym. Każde kropki, przecinki itd na swoim miejscu. Niech to też w miarę fajnie wygląda. W necie jest sporo szablonów. Pisz oferty dedykowane pod konkretnego pracodawcę. Jakieś dwa trzy zdania w mailu w odniesieniu do oferty.

Skończyłem HR. Jak chcesz to daj mi na privie adres mailowy i zobaczę czy moim zdaniem CV jest ok.

Z portali "globalnych" polecam infopracę. Czasem na praca.pl jest coś ciekawego. Odwiedzaj również strony urzędowe np biuletyn informacji publicznych. Jest też taki portal psz.praca.gov.pl ...

 

Ja 3 miesiące szukałem pracy. Teraz mam ją dopiero od tygodnia. Nie jest lekko. Ale trzeba konsekwencji. Codziennie czytanie tych portali, chodzenie do urzędów, pośrednictw itd. I... najważniejsze. Staraj się być naturalna i nie mów więcej niż to o co Cię pytają na rozmowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyautowanie społeczne depresję pogłębia. A brak pracy jest jednym z główniejszych stanów podcinających wiarę w siebie. Także ten temat nie może brzmieć głupio. Ja w pewnym sensie jestem szczęściarzem.,Chociaż jestem całkiem młody, to nie pracując mam stały już, pasywny dochód który pozwala mi nie troszczyć się o to co przysłowiowo do garnka włożyć. (Ale nie zazdrośćcie mi, bo widzę po sobie, że to również przekleństwo. Kasa mi wpada, ale życiowo jestem kompletnie nieczynny. Nikt mi nie szefuje, nie mam kolegów z pracy, nie mam znajomych, nie mam przyjaciół. Nie jestem biedny, ale też nie jestem bogaty. Z nikim się nie spotykam, z nikim nie widuję. Ale najważniejsze w tym wszystkim, że od bardzo wielu lat mam depresję. (dystymię z paroma mocniejszymi epizodami) Źle leczoną. Dzisiaj wiem, że gdyby nie to moje miękkie lądowanie - czyli moje pieniądze, to proza życia przymusiłaby mnie do szukania sensownych rozwiązań już jakieś dziesięć lat temu i teraz pewnie żyłbym zupełnie inaczej. W tej sytuacji pewnie dla niewielu moje zdanie w temacie będzie istotne, ale chciałbym tylko powiedzieć, że jeśli ktoś nie ma pracy, a ma już depresję... to niech nie tyle szuka pracy, tylko niech sfokusuje sie na ważniejszą sprawę - zapożycza się, niech bierze jakieś cholerne kredyty na podstawową egzystencję itp. gdzie jednak główne koszta idą na SENSOWNĄ TERAPIĘ. Od tego trzeba zacząć. Zdrowa psychika to podstawa wszystkiego. Bez tego wszystko co się robi, to jak zamki na piasku... Sory za patos.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

, ale chciałbym tylko powiedzieć, że jeśli ktoś nie ma pracy, a ma już depresję... to niech nie tyle szuka pracy, tylko niech sfokusuje sie na ważniejszą sprawę - zapożycza się, niech bierze jakieś cholerne kredyty na podstawową egzystencję itp. gdzie jednak główne koszta idą na SENSOWNĄ TERAPIĘ.

 

 

nieco dziwne stwierdzenie czy też porada ............

a w jaki sposób nie mając pracy można się zapozyczać u kogo? bo dla banku jestem niewypłacalnym klientem

bez umowy o pracę a moi znajomi żyja z dnia na dzień od wypłaty do wypłaty ?

 

coś mi tu nie pasuje w takim podejściu do sprawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie pracuję i nie mam dochodów żadnych ale też mam zapewniony dzięki rodzinie byt i do końca życia mógłbym żyć, egzystować nie pracując. Gdybym miał nóż na gardle musiał znaleźć pracę to bardziej bym się starał o jej znalezienie zdecydował bym się na byle jaką aby tylko mieć pieniądze na życie. Życie na garnuszku rodziny w wieku ponad 30-tu lat nie wpływa dobrze na moją samoocenę psychikę itd ale mimo to ciężko mi się jej zmotywować do pracy.

Wiadomo jak się nie ma pracy ma się ograniczone możliwości poznawania nowych ludzi, człowiek wstydzi się swojej sytuacji i unika innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Beti... jeśli psychoterapia nie robi za psychokosmetykę dla znudzonych tylko stanowi o być albo nie być człowieka, to mamy jasne priorytety. I to dotyczy nie tylko depresji ciężkiej ale i tej lekkiej - która paradoksalnie może wyrządzić w życiu więcej szkód niż tzw. "depresja jawna", która przebiega szybko, burzliwie, łatwo ją zdiagnozować. Skoro na walkę z rakiem znienacka wszyscy się mobilizują, aktywizują siebie, rodzinę, obcych nawet, to dlaczego tego nie robimy, kiedy siada nam "główny procesor"? Kiedy człowiek psychicznie sam niszczy siebie, jak nowotwór występuje przeciwko własnemu JA, często porywając się na swoje życie, w najlepszym razie kaleczy siebie na inne sposoby... ? Depresja to nie majaki zblazowanego poety, ale poważna, wyniszczająca choroba która podstępnie degeneruje zwłaszcza Polaków - bo mamy kulturowy nawyk lekceważenia "nastrojów", a już zwłaszcza jeśli idzie o mężczyzn, którzy powinni być zawsze "twardzi". Tak są polscy mężczyźni wychowywani od małego chłopca, w kulturze zimnego macho. Gdzieś, raz po raz ten "macho" pęka, gazety sycą się opisami wisielców, morderców rodzinnych, krzywdzicieli prześladowców, ale też alkoholików, narkomanów - którzy stanowią nieproporcjonalnie duży procent w stosunku do kobiet... itd. Ale zjechałem z tematu. Ogromnie. Wiem. W sumie co miałem napisać, to napisałem na początku tego posta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyautowanie społeczne depresję pogłębia. A brak pracy jest jednym z główniejszych stanów podcinających wiarę w siebie. Także ten temat nie może brzmieć głupio. Ja w pewnym sensie jestem szczęściarzem.,Chociaż jestem całkiem młody, to nie pracując mam stały już, pasywny dochód który pozwala mi nie troszczyć się o to co przysłowiowo do garnka włożyć.

Skąd się bierze stały pasywny dochód?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ech wszystkie mozliwosci juz przerobilam niestety

 

korepetycje: dalam ogloszenie do gazet, w necie i nic, zadnego odzewu. tu tez trzeba znajomosci, ktos cie poleci itd. nikt sie nie zglosil

tlumacz przysiegly: trzeba miec mgr a ja jestem po licencjacie

podyplomowka lub inne studia: trzeba miec za co studiowac

wieczorowki dla doroslych: NIE MA PRACY ( naprawde nie wiem czy tak trudno to zrozumiec)

angielskiego bardzo czesto uczą osoby np po biologii czy chemii ( znam taki przypadek) ktore zrobily podyplomowki z nauczania jezyka i trzymaja sie twardo swoich miejsc pracy i nikt ich nie zwolni, przykre to ale prawdziwe...

 

no ale bardziej interesuje mnie co wy robicie w takiej sytuacji, jak sobie z tym radzicie :)

 

-- 13 kwi 2012, 11:09 --

 

Jaskółka.

 

Zwróć uwagę na papiery które wysyłasz do pracodawcy. Żadnej maniany przy tym. Każde kropki, przecinki itd na swoim miejscu. Niech to też w miarę fajnie wygląda. W necie jest sporo szablonów. Pisz oferty dedykowane pod konkretnego pracodawcę. Jakieś dwa trzy zdania w mailu w odniesieniu do oferty.

Skończyłem HR. Jak chcesz to daj mi na privie adres mailowy i zobaczę czy moim zdaniem CV jest ok.

Z portali "globalnych" polecam infopracę. Czasem na praca.pl jest coś ciekawego. Odwiedzaj również strony urzędowe np biuletyn informacji publicznych. Jest też taki portal psz.praca.gov.pl ...

 

Ja 3 miesiące szukałem pracy. Teraz mam ją dopiero od tygodnia. Nie jest lekko. Ale trzeba konsekwencji. Codziennie czytanie tych portali, chodzenie do urzędów, pośrednictw itd. I... najważniejsze. Staraj się być naturalna i nie mów więcej niż to o co Cię pytają na rozmowie.

 

bardzo dobre rady ktore zastosowalam juz dawno, niestety nie pomagaja ;)

 

-- 13 kwi 2012, 16:19 --

 

Wyautowanie społeczne depresję pogłębia. A brak pracy jest jednym z główniejszych stanów podcinających wiarę w siebie. Także ten temat nie może brzmieć głupio. Ja w pewnym sensie jestem szczęściarzem.,Chociaż jestem całkiem młody, to nie pracując mam stały już, pasywny dochód który pozwala mi nie troszczyć się o to co przysłowiowo do garnka włożyć.

Skąd się bierze stały pasywny dochód?

 

 

wlasnie tez jestem ciekawa :) skad?

 

-- 16 kwi 2012, 09:59 --

 

łiii no i temat sie zamrozil, wyglada na to ze na forum wiekszosc pracuje a jak ktos jest bezrobotny nie bardzo chce o tym rozmawiac

naprawde goraco was zapraszam do tego zebysmy pogadali o tym jak sobie z tym radzimy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja na depresje choruje od kilku lat i właśnie mam poważny nawrót choroby.Jeśli chodzi o pracę to jestem na rozdrożu dróg.Pracuję jako projektant od 4 lat.Jestem twórcza i kreatywna,jednak mam problem z niszczącą we mnie te cechy szefową.Zawsze były problemy w naszych relacjach.Ciągle jednak tłumaczyłam sobie, że tak to jest, że szefowa prowadzi ze mną wojnę psychiczną, że nie mogę się przejmować,starałam się to olewać i dawać radę.Jestem na własnym utrzymaniu, nie mam rodziny ani bliskich i żadnych oszczędności,więc nie rzucałam pracy.Trzymałam się jej kurczowo,bojąc się o siebie jak znajdę się bez pieniędzy z nawrotem depresji i sobie nie poradzę.Leczę się u psychiatry, który już kilkakrotnie na przestrzeni tych lat proponował mi zwolnienie lekarskie nawet długoterminowe,gdyż współpraca z szefową to był horror.Ja jednak za wszelką cenę twierdziłam, że to zniosę.Jej atak na mnie nie jest jawny,ma charakter utajonej wojny,podtekstów,podważania zdania, krytykowania pomysłów itd. I tak to trwało latami.Nie korzystałam ze zwolnień dawałam radę.Był moment poprawy i mojego stanu i stosunków z szefową.Postanowiłam rozsądnie zwijać żagle z tej pracy i pomału organizować sobie alternatywę.Postarałam się o dotację i założyłam własną firmę,ale nadal nie zrezygnowałam z pracy, bo nie wiedziałam jak mi pójdzie, jak będę sobie radzić.W pracy stosunki znowu się pogorszyły, bo szefowa dostawała szału chyba,że mam swoją firmę, czepiając się mnie na każdym kroku.Pogodzenie swojej działalności i pracy na etacie było trudne.Na nic nie miałam czasu ani sił.Starałam się jednak pracować sumiennie, żeby nie miłą się do czego przyczepić, ale ona i tak na siłę znajdowała powody by mnie upokarzać,krytykować.Praca wysysała ze mnie energię i nie miałam siły na rozkręcenie biznesu.Miesiące mijały a ja czułam że jestem w błędnym kole.Wyjechałam na kilka dni na święta by się odstresować,złapać dystans i nabrać sił by dalej dawać radę,jednak po powrocie znowu mnie zaatakowała w wyrafinowany sposób i wtedy jak lawina pękło we mnie wszystko.Dopadła mnie silna depresja.Udałam się do lekarza,oprócz leków chciał znowu dać zwolnienie,ale ja się bałam.Nie wzięłam tego zwolnienia, bo pomyślałam sobie co ona powie,jak poradzę sobie z moją nierozkręconą firmą.Chodziłam do pracy ale mój stan się pogorszył.Nie dałam już rady.Właśnie nie poszłam 2 dzień do pracy i idę po to zwolnienie i nie chce już nigdy tam wracać.Dla siebie też nie mogę pracować jak będę mieć zwolnienie.Zabrnęłam w kozi róg.Firma nie rozkręcona,popadam w długi.Pracę muszę rzucić,bo zdałam sobie sprawę, że padłam ofiarą mobbingu i zostawanie tylko pogarsza mój stan zdrowia.Właściwie to powinnam była dawno to zrobić bo zabrała mi ona cała radość życia,pomysłay, kreatywność.Teraz leżę w strasznym stanie nie wiem jak to wszystko rozegrać.Rachunki na moją działalność muszę płacić a pracować nie mogę.Boje się, że choroba nie pozwoli mi na normalne funkcjonowanie i utrzymanie się tylko z mojej działalności,która wymaga ciągłych starań,promocji i wielogodzinnej cięzkiej pracy, która nie zawsze przynosi efekty, nawet te finansowe.To mi napędza dodatkowe lęki, których i tak jest cała masa,boję się wychodzić z domu,a siedzenie w nim nie polepsza mego stanu.Poczekam,zobaczę jak to się rozwinie,może na zwolnieniu przemyślę jak rozwinąć firmę,bo pracując na etacie nie miałam ani czasu ani chęci na jej rozwijanie. Najgorsze jest to, że boję się przyszłości jak zostanę bez kasy to nie wyjdę z choroby,nie pociągnę ani własnej firmy ani nie znajdę pracy.W duchu staram sobie tłumaczyć że jakoś to się ułoży, że coś wymyślę,ale od tego myślenia już mi gorzej,bo przy depresji racjonalne myślenie i podejmowanie samotnie życiowych decyzji nie jest łatwe.Także trudno powiedzieć czy lepiej pracować i padać ofiarą psychoterroru czy mieć własną firmę i ciągle się stresować i radzić z kłopotami,myśleć o tym jak przetrwać, jak zarobić.Nie chcę aby z ambitnej dziewczyny z pomysłami, a za taką uważa mnie otoczenie, została nieużyteczna jednostka społeczna,nie umiejąca sobie poradzić życiowo.Mimo wszystko nie należy się poddawać,odpychać myśli samobójcze, wierzyć że się ułoży, że kolejne nawroty choroby nie będą aż tak silne.Pisząc to sama to sama sobie to wbijam do głowy,ale to nic nie daje bo pozostaje osamotnienie,lęki i niechęć do życia...które z pewnością ma dla nas jeszcze wile niespodzianek.No...rozpisałam się ale pomyślałam że warto w tym wątku co by go odświeżyć podzielić się swoją historią.Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

emfaza mnie też praca męczyła psychicznie jak pracowałem chociaż w niej żadnej odpowiedzialności nie miałem to była prost praca fizyczna. W tej firmie gdzie Cie tak mobbują nie mam sensu pracować Twój stan się nie poprawi a może jeszcze pogorszy. Do własnej firmy też trzeba mieć silny charakter siłę przebicia no ale nikt wtedy Cie nie będzie prześladował. Zostaje jeszcze opcja znalezienia innej pracy jakby własna działalność była ponad Twoje siły

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Carlosbueno, taką też strategię staram się przyjąć.Oczywiście stany lękowe się nasilają jak myślę o przyszłości, ale może leki niedługo zaczną działać więc trochę wyluzuje i wszystko przemyślę.Z jednej strony dobrze mieć alternatywę tj ja że mam firmę i jak zrezygnuję z pracy to się jej poświęcić, ale z drugiej kiepska sytuacja finansowa,niestabilny dochód a pewne rachunki i bezrobocie wokół nie pomagają w spokojnym myśleniu o przyszłości.Ale coż czasem trzeba oddać się w ręcę losu,skoro już mi siadł organizm i jestem wrakiem(schudłam 5kg w tym tygodniu)to znaczy że nie ma co się tam dłużej męczyć.Nie jeden syf już w życiu przeszłam to i z tym dam radę.Jutro szefowa dostanie zwolnienie na miesiąc od psychiatry bo wysłałam pocztą.Ciekawe jak bardzo się wkurzy bo nie sądzę, żeby się domyśliła z jakiego powodu jestem na zwolnieniu.Tyle razy byłam niesłusznie podejrzewana o jakiś niecne zamiary wobec tej pracy, że pomyśli że coś kombinuje.Lekarz kazał mi się nie przejmować powiedział że choroba to choroba i nieważne co sobie myśli ktoś.Pewnie będą mnie sprawdzać.Kontroli z Zusu tez mogę się spodziewać.Coż czas pokażę jedyne co mnie może teraz uratować to pozytywne myślenie, że wszystko się ułoży a toksyczną pracę przemienię w dobrze prosperujący biznes gdzie się przekonam o urokach totalnego samozatrudnienia.Pozdrawiam serdecznie

 

-- 24 kwi 2012, 22:50 --

 

Dziękuję Carlosbueno, taką też strategię staram się przyjąć.Oczywiście stany lękowe się nasilają jak myślę o tej pracy i w ogóle o najbliższej przyszłości, ale może leki niedługo zaczną działać więc trochę wyluzuje i wszystko przemyślę.Z jednej strony dobrze mieć alternatywę tj ja że mam firmę i jak zrezygnuję z pracy to się jej poświęcić, ale z drugiej kiepska sytuacja finansowa,niestabilny dochód a pewne rachunki i bezrobocie wokół nie pomagają w spokojnym myśleniu o przyszłości.Ale coż czasem trzeba oddać się w ręce losu,skoro już mi siadł organizm i jestem wrakiem(schudłam 5kg w tym tygodniu)to znaczy że nie ma co się tam dłużej męczyć.Nie jeden syf już w życiu przeszłam to i z tym dam radę.Jutro szefowa dostanie zwolnienie lekarskie na miesiąc od psychiatry bo wysłałam pocztą.Ciekawe jak bardzo się wkurzy bo nie sądzę, żeby się domyśliła z jakiego powodu jestem na zwolnieniu.Tyle razy byłam niesłusznie podejrzewana o jakiś niecne zamiary wobec tej pracy, że pomyśli że coś kombinuje.Lekarz kazał mi się nie przejmować powiedział że choroba to choroba i nieważne co sobie myśli ktoś.Pewnie będą mnie sprawdzać.Kontroli z Zusu tez mogę się spodziewać,co mnie też pogrąża w lęku.Cóż czas pokaże... jedyne co mnie może teraz uratować to pozytywne myślenie, że wszystko się ułoży a toksyczną pracę przemienię w dobrze prosperujący biznes gdzie się przekonam o urokach totalnego samozatrudnienia.Pozdrawiam serdecznie

 

-- 24 kwi 2012, 23:00 --

 

coś mi się pokićkało z tymi postami myślałam, że nie napisałam wcześniej a jednak napisałam,już nie ogarniam przez te wszystkie nerwy,dobra wmuszam w siebie kanapkę i łykam leki na noc..a tym co siedzą bez pracy to może jakaś internetowa sprzedaż pomoże,ma się zajęcie,motywacje,bo trzeba to ogarniać a i kasa może z tego być,ja akurat średnio się nadaje do latania na pocztę z paczkami i kumania internetowych zakupów,ale jak mnie życie zmusi to będę musiała

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

emfaza, ja tez kiedys mialam szefową ktora mnie wykanczala psychicznie. jak pisalam, jestem nauczycielką i nie wytrwalam w tamtej pracy caly rok szkolny. zwolnilam sie sama 3 miesiace przed koncem roku bo bylam w takim stanie ze codzienie plakalam, trzeslam sie na mysl o tym ze musze isc do pracy i patrzec na ta jędze. wiem ze stosowalam mobbing w stosunku do innych osob i teraz załuje ze nic z tym nie zrobilam, że nie zglosilam tego do kuratorium, gdziekolwiek. ale chyba nie mialam wtedy sily walczyc, nie chcialam do tego wracac i jak sie zwolnilam spadł mi kamien z serca, w koncu po wielu miesiącach udręki poczułam ulgę. mialam to szczescie ze szybko znalazlam prace " na zastepstwo" w innej szkole i jakos pociagnelam. potem pracowalam 2 lata w jednej szkole i .... no coz, dyrektor mnie zwolnil i zastąpil mnie swoją córką. jak sie o tym dowiedzialam bylam w komplenej rozsypce, ale mialam jeszze drugą prace, prowadzilam kursy. ciagle mialam to szczescie ze znajdowalam jakas inna prace a jednak teraz szczescie mnie opuscilo, mija 3 miesiac jak jestem bezrobotna....

jesli masz mozliwosc rozwiniecia sie w swojej firmie zrob to. zwolnij sie z tamtej pracy. jesli masz siłe walcz, zawiadom o mobbingu - masz przeciez dowod - leczysz sie. lekarz z pewnoscia nie bede robil problemu zeby stwierdzic ze to z powoduklopotow w pracy przede wszytskim sie leczysz. moze uda ci sie powalczyc ze ta zołzą. jesli nie masz sily - odejdz, poczujesz ulge tak jak ja kiedys. rozwin firmę, bedzuesz pracowac sama dla siebie nikt nie bedzie ci mowil co masz robic. trzymam kciuki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×