Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wykluczenie z grupy, nawrót depresji......


Wombwell00

Rekomendowane odpowiedzi

Aktualnie mam 17lat, klasa II LO. Depresje miałem po raz pierwszy już w wieku 11, nawet dla mnie jest to dziwne. Niska samoocena spowodowana głównie obelgami mniej uprzejmych kolegów, brak

wsparcia z jakiekolwiek strony (głównie rodziców) czy przekonywanie się niemal na każdym

kroku o mojej 'załosności' doprowadziły do roznych powikłań.

 

Jedną z nich jest ogromna strata pewności siebie a to prowadzi to kolejnych. Kiedyś było z tym ciężko, udało mi się to jakos po latach złagodzić, ale czuje w kościach, że to wraca i zapewne wróci, razem z deprechą.

Potrafie nie myslec o depresji i innych smutkach, potrafie się śmiać i w towarzystwie

takich ludzi, którzy mnie w żaden sposób nie krępują potrafię się otworzyć, byc jak normalny człowiek. Lecz gdy coś mnie krępuje (czasem są to zwykłe błahostki tj. głupi żart na mój temat) dostaje 'zawiasów' (sam to tak nazywam) gdy totalnie chowam się w 'kąt', nie mówiac nic, starając się nie zwracać na siebie żadnej uwagi, chociaż często chyba właśnie to przyciąga więcej krzywych spojrzeń i słów. Jestem bardzo czuły na tym punkcie. Czasem jedno zdanie może mi zrujnować cały wieczór. A potem bezsensu myślę i się użalam.

 

Co gorsza, jestem łatwym celem. Nie wyglądam groźnie, jestem niski i słaby, nie potrafie sobie zbudować szacunku w grupie. Gdy ktoś czuje się sfrustrowany może bezkonsekwencji wyładowac się na mnie. Moge sobie wmawiać, że to nic, że jeśli udam,że się nie przejmuje to zostane zostawiony w spokoju, że mnie to nie obchodzi, ale to mnie tylko bardziej dobija. Nie potrafie sie 'odgryzc'. Po prostu nie potrafie. W życiu nie zacząłem bójki czy wymiany obelg, ale często sam jestem ich celem. Wiedząc, że nie mam wsparcia po prostu daje sobą pomiatać. Ostatnio się to troche nasiliło. W grupie w której kiedyś czułem się w miare wolny czy szanowany przestaje mnie bawić wspólne spędzanie czasu. Naprawdę lubie tych ludzi, jedynie dwójka wprowadza niemiłą atmosferę. Przestał mnie bawić jakikolwiek kontakt z ludzmi. Nic mi się nie układa.

 

Od 2 miesięcy mam dziewczyne, pierwsza poważną. Naprawdę jest to dziewczyna niemal moich

marzen. Ale nie o to chodzi. Z powodu moich i jej wyjazdów przez całe wakacje spędzilismy

ze soba 3 tygodnie. Mysli, że jestem lubianym ziomkiem, troszke nieśmiałym, wrażliwym

i ułożonym. W koncu dowie się jaki jestem bez niej, załosnym, nędznym przydupasem.

Moge sobie wmawiać, że nie jestem, ale prawda jest inna. Nie jestem piękny, wysportowany,

wysoki, mądry, bogaty, nie mam żadnych specjalnych zdolnosci/talentów, nie jestem

dusza towarzystwa, nie mam konkretnych celów, żadnych ambicji, taki jestem.

Wątpie by chciała być z kimś takim.

 

Powiecie by zmienic grupe? Niestety nie mam na jaką. Nie potrafie nawiązać żadnego

kontaktu z ludzmi ze swojej klasy (w 'grupie' sa ludzie z innych klas, niektorzy jeszcze znajomi z gima) wydają mi się niedojrzali i po prostu nudni, sa tez innym typem ludzi, po prostu. Z początku zaniechałem tego bo i tak chciałem się przenieśc do innej, ale się nie udało (czytaj P.S.)

Nie wiem czemu tak jest, nigdy na koloniach czy obozach zawsze pierwszy wyciągałem rekę

i zapoznawałem się z ludzmi. Kontakt z ludzmi zawsze był dla mnie sprawą wyzszego priorytetu, dzięki niemu też w gimnazjum na jakis czas wyrwalem sie z depresji.

Niestety wraz z liceum przyszły inne dawne sprawy. Lubiłem kiedys chodzic do szkoły.

Lubiłem spotykać znów tą samą klasę, te same twarze, przezywac cos nowego. Było to dla mnie

odskoczną od chłodnego domu, gdzie zamykałem się w sobie. Teraz nie mam ratunku ani w szkole, ani w domu. Głupota, która mnie z każdym dniem zabija.

 

 

Napisałem to w sumie tylko by 'rozgryzc' samego siebie, by się wyżalić. Wiem, że nikt tu

postami i tak mi nie pomoże, ale naprawdę, miło by było poczytac jakies pocieszające,

konstruktywne komentarze, ze współczuciem i miłym słowem. Zamierzam się niedługo

wybrac do psychologa i tak, ale dopiero za tydzien wraca z urlopu. Głupio mi pisać gdy czytam tutaj o czyijś prawdziwych problemach, ale nie jestem na tyle szlachetny by staiwiac czyjes życie ponad własne. Z góry za to przepraszam.

 

P.S (by nie robic kolejnego tematu)

Czy psycholog może zrobic cos w sprawie przeniesienie do innej klasy? Bo próbowałem od poczatku TAMTEGO roku szkolnego, ale dyrektor mnie olał, bo to klasa o tym samym profilu (a mi chodziło o ludzi innych). Koniec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie odbieraj sobie sam wartości! masz dziewczynę i to na niej się skup niech będzie dla Ciebie najważniejsza :) nie przejmuj się- wiem, wiem łatwo się mówi ale sama bywałam/bywam w takich sytuacjach, nie chodzę już do LO ale wiem jak to jest. Gdy ktoś zaśmieje się z Twojego wyglądu czy coś skomentuj jego wygląd. Nikt nie jest idealny :) ludzie mają krzywe zęby czy uszy itp Np ktoś powie coś na temat tego wzrostu skomentuj jak mój kolega:) "mały ale wariat" ;) gdy Cię zaboli śmiej się i odgryzaj :) staraj się jak najmniej czasu spędzać z tymi co ich nie lubisz a gdy już musisz nie staraj się na siłę szukać w nich kumpli bo nie z każdym da się przyjaźnić. Wydaje mi się, że zmiana klasy nic nie zmieni a dostarczy tylko dodatkowy stres. Spróbuj zaprzyjaźnić się z 1 czy 2 osobami a będzie odrazu lepiej.

Powodzenia:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak można pomóc komuś , kto mysli o sobie , że jst żalosny i tak już będzie do konca świata?Słuchaj.NIE JSTEŚ ŻALOSNY!!! Przestan to sobie wmawiac.! Czy dookoła ciebie żyją same ideały? Na pewno nie.Więc odpuść sobie użalanie się nad sobą.Bo to Cię niszczy.A uwierz mi.Warto żyć.Ja też nie wyglądam idealnie .I co z tego? Nic.NIKT NIE JEST IDEALNY.To czy będziemy szczęśliwi zależy od naszego nastawienia , a nie od pieprzonego wyglądu.Sami sobie uroiliście idealny świat , idealny wygląd.Totalne zaklamanie.Snobizm,płycizna i Bog wie co jeszcze.Nie martw się .Tylko malolaty tak mają.Pózniej, w miarę uplywu czasu priorytety się zmieniaja.Na szczęscie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że ideałów nie ma, wiem, że wieczne szczęście jest niemożliwe i naprawdę chcę żyć, ale nie w taki sposób jak ostatnio. Naprawde jak na swój stan trzymam się bardzo dobrze, ukrywam depreche długo, staram się być normalny. Inni może uwazaja mnie za normalnego, ale ja szczesliwym sie nie czuje.

 

Po prostu... widziałem siebie w LO jako rozrywkowego, WARTOSCIOWEGO człowieka, często wyobrażałem sobie sytuacje jak się w nich zachowam itp., kim będę, co zrobie i nagle doszło do mnie... jak butem w ryj. Patrze na swoich kolegów, nienarzekających na brak zainteresowania drugą płcią, mądrych, mających własne zdanie, wyrobione opinie, do tego mój najlepszy kumpel z LO (jeszcze z gima znajomy) jest niemalże ideałem, naprawde, ciężko mu coś zarzucić, sami byście nie uwierzyli.

Nigdy nie zrobiłem nic spontanicznego, zawsze wszystko obmyślałem co pomyślą inni, jakie będą konsekwencje, a gdy próbowałem być nieco spontaniczny wychodziło zazwyczaj na moją niekorzyść.

Mam 17lat a już stałem się starym nudziarzem. Po prostu nie mogę być inny gdy jestem w towarzystwie ludzi 'wyzszych'

 

Co do zmiany tej klasy. W drugiej klasie mam naprawde wielu znajomych, z paroma utrzymuje ścisłe, regularne kontakty (razem spędzone ferie, majówka, wakacje, wyjazd na woodstock) a z resztą mam bardzo serdeczne kontakty. Z początku wydawała się to dla mnie klasa marzeń. Naprawdę zastanawiam się nad zmianą już ROK i żałuje cały czas... to chyba czas by cos zmienic co? Ale sam nie dam rady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×