Skocz do zawartości
Nerwica.com

duża deprecha


pati4102

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich

Jestem tu nowa z dużą deprechą. Biorę leki, które coś pomagają, ale i tak nie jest dobrze. Dużo śpię, mało robię. Bez leków już nie byłam w stanie wstać z łóżka. Nie wiem co mam robić dalej. Czy psychoterapia według was coś w moim przypadku może pomóc?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pati4102, moze pomoc, jezeli przerobisz rzeczywiscie to co jest twoim problemem. Ja tez mam depresje i nerwice i biore juz prawie rok antydepresyjny, jest juz ok :) a bylo zle, trzymam kciuki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich

Jestem tu nowa z dużą deprechą. Biorę leki, które coś pomagają, ale i tak nie jest dobrze. Dużo śpię, mało robię. Bez leków już nie byłam w stanie wstać z łóżka. Nie wiem co mam robić dalej. Czy psychoterapia według was coś w moim przypadku może pomóc?

 

 

Na początku farmakoterapi nie ma sensu wizyta u psychologa.

Jak już się podleczysz i będziesz bardziej stabilna i aktywna to tak- polecam poznawczo behawioralną forme

dużo daje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich

Jestem tu nowa z dużą deprechą. Biorę leki, które coś pomagają, ale i tak nie jest dobrze. Dużo śpię, mało robię. Bez leków już nie byłam w stanie wstać z łóżka. Nie wiem co mam robić dalej. Czy psychoterapia według was coś w moim przypadku może pomóc?

Na początku farmakoterapi nie ma sensu wizyta u psychologa.

Jak już się podleczysz i będziesz bardziej stabilna i aktywna to tak- polecam poznawczo behawioralną forme

dużo daje

Wszystko to z grubsza prawda. Jak dlugo juz bierzesz te leki? Bo jesli dluzej niz 2-3 miesiace to warto ju sie za psychoterapia rozejrzec, tak jak napisal kolega wyzej. Jesli bedziesz miala dylemat czy grupowa czy indywidualna - najpierw sprobuj indywidualnej - daje wzgledne poczucie bezpieczenstwa, ale z kolei grupowa bardziej otwiera na ludzi ;) Powodzenia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam zaburzenia depresyjno-lękowe, chodzę na psychodynamiczną terapię indywidualną.

 

Majster!!!!!!!

 

Pogorszyło mi sie ostatnio, od dwóch tygodni. Czyżby terapia robi się dla mnie cięzka. Co o tym myślisz??Od dwóch tygodni mam te zmieniony lek. Z Velaxinu na Zoloft, który mi nie służy. Wizyte mam dopiero 21. 02.Dzwoniląm do psychiatry, powiedział,żeby nic do tego czasu nie brać.

Co myslisz na ten temat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam zaburzenia depresyjno-lękowe, chodzę na psychodynamiczną terapię indywidualną.
A myslalas o grupowej? Nie namawiam, nie reklamuje - tak tylko pytam z ciekawosci ;)
Majster!!!!!!!
Jestem, jestem :)
Pogorszyło mi sie ostatnio, od dwóch tygodni. Czyżby terapia robi się dla mnie cięzka. Co o tym myślisz??Od dwóch tygodni mam te zmieniony lek. Z Velaxinu na Zoloft, który mi nie służy.
Mysle, ze to nie jest kwestia terapii tylko ewidentna zmiana leków - ja w czasie podobnej zmiany (z parox na wenla) przerobilem nawrot na calego i w ciagu kilku tygodni wyladowalem w szpitalu. Gdybym wtedy spoznil sie tydzien to teraz nadawalbym spod ziemii, tak wiec rozumiem w jakiej mozesz byc formie.
Wizyte mam dopiero 21. 02.
czyli niemal 2 tygodnie. Troche duzo. Wytrzymasz jakos? Czy jest bardzo paskudnie? Jesli nie zdzierzysz to masz dwa wyjscia: zalatw sobie na te 2 tygodnie jakis xanax albo zomiren (nie wiem skad, moze masz jakies dojscie), ale z nim nie przeginaj bo to swinstwo jest. A jak nie to koniecznie musisz sie dostac do jakiegos psychiatry w razie jakiegos powaznego stanu, zakladam, ze wiesz co mam na mysli. A jak juz naprawde bedzie licho to masz jeszcze pogotowie.
Dzwoniląm do psychiatry, powiedział,żeby nic do tego czasu nie brać.
Skoro tak mowil to sluchaj go. Jesli mozesz do niego dzwonic to w razie jakiegos kanalu dzwon bez krepacji.
Co myslisz na ten temat?
Mysle przede wszystkim, ze nie powinnas spedzac teraz czasu sama. Z wlasnego doswiadczenia wiem, ze im dluzej siedzi sie samemu tym wiecej glupich mysli sie nasuwa. Jesli mozesz to wyladuj na glowie komus bliskiemu, albo spraw sobie towarzystwo kogos takiego. Wazne abys nie byla teraz sama. Nawet jesli ten ktos nie rozumie co to za paskudztwo to przynajmniej bedzie Ci wypelnial czas. A jak nie, to pisz codziennie na forum, oki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majster!!!!!

 

Dziękuje za doradę. Jest to dla mnie ważne,ze odpisałeś.

Mam w domu Zomiren. Mam jakieś14 tabletek.

Wiesz......jak zaczynałam brać Velaxin pod koniec października to właśnie ten psychiatra mi zapisał też Zomiren. Brałam go tak: pierwszy tydzień poł tabletki, drugi tydzin cała tabletka, trzeci tydzień pól tabletki i koniec. Jedna tabletka to 0,5 mg.

Jak go mogę brać? Po przebudzeniu jedną, pół? a moze popołudniu? Wiem,ze ten lek uzależnia, mówił mi o tym psychiatra.

Masz jakiś pomysł?

 

Myślałam o grupowej ostatnio.Wiesz jak to jest. Jak człowiek chodzi na terapię dłuższy czas, bo dla mnie od końca października do połowy lutego do już dłuższy czas.....to mi się dłuży.

MOze masz rację...ewidentna zmiana leku. Przecieżten Velaxin jakby nie było brałam już 3,5 miesiaca, organizm pewnie na swój sposób go tolerował.

Dla mnie jednak ten Velaxin też chyba nie był, bardzo mnie pobudzał.Ale teraz patrzac z perspektywy czasu i porównując go do Zoloftu......to wolałabym Velaxin. Ale trudno, skonczylam z nim 2 tygodnie temu. Wtedy to też pojawily się bóle głowy, mięśni pleców, szyji, a od 4 dni nudności i senność, a także brak sił psychicznych i fizycznych.

 

Czyli co z tym Zomirenem ? Jak go brać?

 

[Dodane po edycji:]

 

Nie spedzam czasu sama, chodzę do pracy. A jak wracam do domu to jest mama z tatą i 3-letni siostrzeniec, którego Oni pilnują.

Od dwóch dni kladę się spać po pracy, bo jestem bezsilna.

Mam apetyt, ze spaniem nie mam problemu.

Myśli s. nie mam i nie miałam.

Boję się,ze moglabym je mieć. I tu pewnie niepotrzebny lęk sobie znówu aplikuję. Ale sam wiesz,ze jak człowiek jest taki zdolowany bo się źle czuje to ma raczej negatywne myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam w domu Zomiren. Mam jakieś14 tabletek.
Wazne czy to jest forma typu SR czy zwykla. ja Zomirenu nie lykalem, ale znam z forum.
Wiesz......jak zaczynałam brać Velaxin pod koniec października to właśnie ten psychiatra mi zapisał też Zomiren. Brałam go tak: pierwszy tydzień poł tabletki, drugi tydzin cała tabletka, trzeci tydzień pól tabletki i koniec.
Chodzilo wtedy o to, zeby przygasic lęki na starcie kuracji bo w czasie gdy wenla startuje to hustawka nastrojow jest na maksa, a w przypadku napadów lękowych jest to calkiem niewskazane. No wiec dostalas go na zgaszenie wysoce prawdopodobnych napadów lęku, a alprazolam to jest chyba najskuteczniejsza substancja przeciwlękowa.
Jedna tabletka to 0,5 mg. Jak go mogę brać? Po przebudzeniu jedną, pół? a moze popołudniu? Wiem,ze ten lek uzależnia, mówił mi o tym psychiatra. Masz jakiś pomysł?
Jesli to jest forma SR to bralbym rano jedna i schluss. A jesli to jest zwykla forma to bralbym jedynie doraznie gdy pojawi sie lęk. jesli chcesz koniecznie chodzic do pracy to zabieraj go ze soba zebys miala w razie "awarii".
Myślałam o grupowej ostatnio.Wiesz jak to jest. Jak człowiek chodzi na terapię dłuższy czas, bo dla mnie od końca października do połowy lutego do już dłuższy czas.....to mi się dłuży.
No troche jest. Po takim czasie jesli skutkow nie widac to zaczyna sie to postrzegac jak bicie piany..
MOze masz rację...ewidentna zmiana leku. Przecieżten Velaxin jakby nie było brałam już 3,5 miesiaca, organizm pewnie na swój sposób go tolerował.
Po takim czasie to juz byla jakas rownowaga. Ale wenla faktycznie strasznie aktywizuje i nakreca, to jest dobre na depreche a ja nie wiem co Ci zdiagnozowano jako pierwsze - czy osiowe objawy deprechy (F30-39) czy nerwicy (F40-48). Ale z drugiej strony jedno i drugie uderza w afekt wiec nie mnie oceniac takie wskazanie, skoro tak zapisal to wiedzial co robi, prawda?
Dla mnie jednak ten Velaxin też chyba nie był, bardzo mnie pobudzał.
Ja mysle, ale to tylko takie moje chlopskie myslenie, ze teraz jak Ci zmieniano leki to tez powinnas dostac jakies wspomaganie alprazolamem i byloby chyba latwiej, dokladnie jak w pazdzierniku. Zoloft to nie jest zly lek, ja nie bralem ale na forum ma sporo zwolennikow.
Ale teraz patrzac z perspektywy czasu i porównując go do Zoloftu......to wolałabym Velaxin. Ale trudno, skonczylam z nim 2 tygodnie temu. Wtedy to też pojawily się bóle głowy, mięśni pleców, szyji, a od 4 dni nudności i senność, a także brak sił psychicznych i fizycznych.
Takie mieszane masz objawy, nerwicowe glownie jednak, no nie jest ciekawie :(
Czyli co z tym Zomirenem ? Jak go brać?
Patrz wyzej. Osobiscie to pilnowalbym aby nie brac wiecej jak jedna tabletke dziennie, zwlaszcza, ze spisz dobrze.
Nie spedzam czasu sama, chodzę do pracy.
W razie czego nie zapomnij, ze masz mozliwosc L4, w Twoim stanie wystawi Ci je kazdy psychiatra i ogolny jesli powiesz co i jak.
A jak wracam do domu to jest mama z tatą i 3-letni siostrzeniec, którego Oni pilnują.
No i bdb.
Od dwóch dni kladę się spać po pracy, bo jestem bezsilna.
No coz, i tak moze byc. W depresji zaburzenia snu to jedno z kryteriow diagnostycznych. Ktos, kto spi 8h/dobe i przy tym wypoczywa, to na 95% nie ma deprechy. Ja spalem po 2h/dobe a w szpitalu pierwszy raz zetknalem sie z chorymi przekreconymi w druga strone co mnie wtedy kompletnie zatkalo. Nie kumalem jak w depresji mozna spac po 15h/dobe? Dzis wiem, ze mozna i wiecej.
Mam apetyt, ze spaniem nie mam problemu.
No to sie ciesz, chociaz pewnie bys wolala spac normalnie (czytaj - nie klasc sie po pracy).
Myśli s. nie mam i nie miałam. Boję się,ze moglabym je mieć.
To nie tak jest. Albo sie je ma, albo nie ma. Jak juz są to nie ma lęku przed nimi, bo w tym sie widzi droge wybawienia. Tak przynajmniej jest w "zwyklej" depresji, ale u Ciebie są jeszcze te lekowe sprawy co komplikuje troche sprawe. Ja sie zastanawiam teraz co u Ciebie bylo pierwsze - umiesz dojsc do tego? Czy najpierw byl spadek napedu, nastroj do doopy, dołów łapanie, kiepska samoocena, spanie dluzsze itd. czy raczej pierwsze byly lęki, bóle, kolatanie serca, skoki cisnienia, drzenia rozne i inne somatyzacje? Umiesz odpowiedziec?
I tu pewnie niepotrzebny lęk sobie znówu aplikuję. Ale sam wiesz,ze jak człowiek jest taki zdolowany bo się źle czuje to ma raczej negatywne myśli.
Oj wiem ja, wiem. U mnie osiowo pierwsza byla zdecydowanie deprecha, potem dlugo nic, a takich objawow stricte nerwicowych to ja raczej nie mialem poza lękami, to juz predzej jakies psychotyczne sprawy u mnie byly, ale chyba wtorne. Zreszta ja sie nie znam to i glupoty moge pisac ;) Tak to bylo u mnie. Z Twojego opisu wynika, ze jakos sie trzymasz, ale u Ciebie to wchodzi w somatyzacje, czyli podloze zdecydowanie nerwicowe, dobrze ze masz ten Zomiren. Pogadaj o tym wszystkim z lekarzem jak juz dojdzie do badania, no i niech Ci wypisze koniecznie recepte na niego bo cos czuje ze za 2 tygodnie Ci sie skonczy. Powodzenia w kazdym razie i pozdrowienia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majster!!

 

 

Monika1974 napisał(a):

Myśli s. nie mam i nie miałam. Boję się,ze moglabym je mieć.

To nie tak jest. Albo sie je ma, albo nie ma. Jak juz są to nie ma lęku przed nimi, bo w tym sie widzi droge wybawienia. Tak przynajmniej jest w "zwyklej" depresji, ale u Ciebie są jeszcze te lekowe sprawy co komplikuje troche sprawe. Ja sie zastanawiam teraz co u Ciebie bylo pierwsze - umiesz dojsc do tego? Czy najpierw byl spadek napedu, nastroj do doopy, dołów łapanie, kiepska samoocena, spanie dluzsze itd. czy raczej pierwsze byly lęki, bóle, kolatanie serca, skoki cisnienia, drzenia rozne i inne somatyzacje? Umiesz odpowiedziec?

 

 

Tak, umiem, W sierpniu, pod koniec sierpnia płaczliwość z powodu frustracji, nie chcę wracać do tematu, to sprawy osobiste, moze kiedyśna priv Ci napiszę. Sama się dołowałam negatywnymi myślami, pojawilo się uczucie kuli w gardle i wczesniej "wybudowałam" sobie poczucie winy z powodów właśnie osobistych, prywatnych.

POszłam do psychiatry i psychologa, ale to nie Ci specjaliści bo na dzień dzisiejszy mam juz innych. I ten pierwszy psychiatra zapisał mi lek, który sobie sama przerwałąm bo mnie nie ostrzegł,że po nim mogę mieć takie jazdy.To był rexetin.Mówię Ci..objawy somatyzacji obłędne......trzęsłam się, byłam niespokojna, uczucie,ze wariuję, taki lęk przed barnaniem leków, przed wszystkim dosłownie. POtemNIe brałam nic przez miesiac. Zmieniłam lekarza psychiatrę na obecnego. A pierwszys terapeuta to facet-walił prosto z mostu, mówił prawdę i nazywał rzeczy po imieniu, to mnie tak dolowało....bo ja jak naiwna dziewczynka miałam jeszcze nadzieję na ustabilizowanie się moich spraw osobitych. Terapeuta był od uzależnień. Za bardzo nie wiedzial jak ze mną pracować bo upierałam sie przy swoim jak idiotka.Prawda chyba do tego stopnia mnie bolała,że zmieniłam terapeutę. I to bylo we wrześniu już.

 

Cały październik somatyzacja.....obniżenie nastroju plus osłabienie, brak sił , płaczliwość, napięcie w klatce piersiowej, splycony oddech, wciąganie powietrza jak ryba, od tego plecy mnie już bolały, tzn. mięśnie na plecach, tak jakby mi ktoś jakiś ciężar na stałe tam przyszył. potem pod koniec października Taki niepokój,że zadzwoniłam do psychiatryka czy mogę przyjechać, opowiedzialąm przez telefon wszystko temu psychiatrze, do którego teraz jeżdżę. Ten mój stan się pogłębiał bo dołączyły myśli typu kim jestem? Sensu życia nie widziałam, nie moglam spać, zasypiałam po 3:00, rano z lękiem się budziłam. Dziwne stany w supermarkecie miałam ....dziwny swiat mi się wydawał , a ja tylko cierpiałam duchowo. Nawet mi sie wydawalo,że coswewnątrz mnie chce krzyczeć z bólu, a ja nie byłam w stanie upuścić tym emocjom w zaden sposób.Nie umiałam już płakać, krzyczeć, taka jałowa byłam wewnętrznie, obojętna, a jednocześnie przerazona wszystkim, myślą co sieze mną stanie.

Ten psychiatra zapisał mi właśnie Velaxin ER 37,5 mg, po tygodniu kazał zwiększyc na 75 mg. Do tego ten Zomiren i Pramolan.

Byłam 7 tygodni na L-4. I ne wiem czy to był dobry pomysł z tym zwolnieniem bo w domu siedziałam.

Pod koniec października poszłam na terapię psychodynamiczną, chodziłam 2 razy w tygodniu. Od stycznia raz w tygodniu.

Obecny psychiatra stwierdził zaburzenia depresyjno-lękowe, a terapeutka załamanie nerwowe.

 

Majster....ja myślę,że lęk pojawil się pierwszy wraz ze somatyzacją, a nastepnie zaburzenia depresyjne wskutek tej somatyzaci. Ale to są moje spostrzeżenia. I cięzko mi to rozgraniczyc tak naprawdę.

 

Co myślisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja myślę,że lęk pojawil się pierwszy wraz ze somatyzacją, a nastepnie zaburzenia depresyjne wskutek tej somatyzaci. Ale to są moje spostrzeżenia. I cięzko mi to rozgraniczyc tak naprawdę.

Co myślisz?

Tez tak mysle. a skoro tak, to znaczy ze przede wszystkim walczymy z nerwica. Jak sie powiedzie, to deprecha jakos minie, wtedy juz z gorki bedzie ;) W sumie nerwica to nie jest "moje" podworko, na Twoim miejscu powiedzialbym to wszystko na terapii i poprosil psychologa o dopasowanie tresci terapii dokladnie do Ciebie. czytajac Twoja historie dochodze do wniosku ze jestes niecierpliwa (raczej typowe w nerwicy wlasnie a nie depresji) i za szybko podejmujesz decyzje ingerujace w kuracje. Mysle, ze troche juz poznalas swoje zmory i nabralas do nich pokory, teraz pewnie mialabyc rezerwe, bylabys duzo bardziej cierpliwa ;) Podobnie ten terapeuta - jesli bolalo, tzn ze dobijal sie do mózgu - na terapii nie chodzi o kadzenie komus tylko o zmiane sposobu myslenia, to wcale nie jest bezbolesne. Ja na terapi czulem sie tak jakby mi wpuszczali do banki wirusa, ktory poczynil spore spustoszenie, poczym zresetowali mi banke i zainstalowali system od nowa. Pare razy pozniej sprawdzali jeszcze, czy system startuje prawidlowo i wypuscili mnie do domu ;) A teraz pomysl sama - ile daje Ci terapia, ktora nie pobudza do myslenia? Czy lukrowanie nie przykrywa tylko leków zamiast je usuwac? Na bolacy ząb tabletka chwilowo pomoze ale i tak trzeba sie wybrac do dentysty ;) Powodzenia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majsterku kochany !

 

Masz rację, zgadzam sie z Tobą....chę walczyc z nerwicą,która zaprzyjaźniła się z depresją.

Wiesz......terapeutka moja jest naprawdę fachowcem wysokiej klasy.I nie mówię tego po to,żebym sama przed sobą się usprawiedliwiała np. z przyczyn,że mi się nie chce terapeuty zmieniać.

Masz rację mówiąc,że jestem niecierpliwa. Cale życia taka byłam. Moze czas nauczyc się czekania. Przychodzi mi to z trudnością wielką!!!!!!!!!!

Terapeutka zmusza mnie do myślenia. Na terapii wyszło duzo spraw, nawet takie ,że ja nie czuję sie pewnie czy zrobiłam coś dobrze.Wyobrazasz sobie?Chcialabym móc podejmowac decyzje, obojętnie czy one zakończą się pomyślnie czy nie.Chyba nie potrafię pogodzić się z porażką potem wewnętrznie przeżywam moje frustracje. Przyznać do błędu potrafię się.Nauczyłam się tego. Wiesz co jeszcze? Nie umiem powiedziec komus czegoś,żeby go nie urazić, potem mnie gnębią wyrzuty sumienia. Paranoja nie? To tak jakbym sama sobie serwowała złe samopoczucie, jak jakiś masochista. Chyba dużo pracy mnie czeka. Napewno wszystkiego nie zmienię od razu. Na niektórych sprawach łapię się, nie wszystko jeszcze dostrzegam.

Majsterku, to są emocje.Chciałabym je właściwie wyrażać , a nie tłamsic w sobie.

Nawet usłyszałam od terapeutki,że boję się ich wyrażać.Szczególnie chodzi o złosć. Mam jej pełno w sobie, o ile nie jestem nią przepełniona po brzegi.

 

Co do Zomirenu, zdaję sobie sprawę,ze to psychotrop, biorę po pół tabletki rano i pól wieczorem. Mam nadzieję,ze przetrzymam na nim do 21.02 do wizyty. Wtedy też powiem psychiatrze,że sobie ten lek aplikowałam. Czuję spięcie, napięcie. Jest to nieprzyjemne. W oddechu, mięśniach.

 

Fajnie,że sie odezwałeś. Dziękuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz rację, zgadzam sie z Tobą....chę walczyc z nerwicą,która zaprzyjaźniła się z depresją.
To nie tak, ze jedno przyszlo z drugim - to drugie wynika z pierwszego: pierwsza byla nerwica, w trakcie, gdy zdalas sobie z tego sprawe, gdy somatyzacja stala sie uciazliwa - zlapalas dola, depreche. W druga strone tez to czasem dziala, ale nie wiem jaki ma mechanizm. Ale z tego wniosek jest taki, ze jak terapia zagluszy nerwice to deprecha minie sama - napęd odzyskasz np. widzac ze psychoterapia przynosi oczekiwane skutki, ze jest jakis sukces.
Wiesz......terapeutka moja jest naprawdę fachowcem wysokiej klasy.I nie mówię tego po to,żebym sama przed sobą się usprawiedliwiała np. z przyczyn,że mi się nie chce terapeuty zmieniać.
No oki, wazne jest, zeby terapeuta nie uzalal sie nad Toba, zeby nie indukowal takiego wzorca samolukrowania, rozumiesz co mam na mysli. Psychoterapia nie polega jak wiesz na tym ze odkrywasz jakies paskudne cechy otoczenia i wieszasz na nich psy, bo otoczenia i tak nie zmienisz. terapeuta nie powinien i raczej nie skupia sie niemal w ogole na jakichs zlych symptomach jakie odbierasz z otoczenia bo ani Ty ani on nie ma mocy zeby to zmienic. Moze natomiast pomoc Ci zmienic siebie, Twoje myslenie - bedzie wiec odslanial Twoje nagie nerwy i pokazywal jak je oslonic lub odciac.
Masz rację mówiąc,że jestem niecierpliwa. Cale życia taka byłam. Moze czas nauczyc się czekania. Przychodzi mi to z trudnością wielką!!!!!!!!!!
To jest wlasnie takie nerwicowe, ale tez dobrze rokuje. Gdybys nie byla taka niecierpliwa tzn ze naped zanika, czyli lapiesz jakies apatie, a to zle.
Terapeutka zmusza mnie do myślenia. Na terapii wyszło duzo spraw, nawet takie ,że ja nie czuję sie pewnie czy zrobiłam coś dobrze.Wyobrazasz sobie?
Mi na terapii wpojono, ze egoizm w jakiejs ograniczonej formie jest jak najbardziej pozytywny i wskazany. Ze nie mozna absolutnie poswiecac sie dla jakichs wyzszych idei bo puszczamy pare w gwizdek. Niestety - cudzy gwizdek. Ze asertywnosc nei polega na mowieniu "nie", ale raczej na szukaniu uzasadnienia dlaczego "tak". Itd.
Chcialabym móc podejmowac decyzje, obojętnie czy one zakończą się pomyślnie czy nie.
Podejmuj ;)
Chyba nie potrafię pogodzić się z porażką potem wewnętrznie przeżywam moje frustracje. Przyznać do błędu potrafię się.Nauczyłam się tego.
Trudna sztuka, ale oczyszcza. Zbliza tez do ludzi. Otwiera na nich, i nie zawsze odslania.
Wiesz co jeszcze? Nie umiem powiedziec komus czegoś,żeby go nie urazić, potem mnie gnębią wyrzuty sumienia. Paranoja nie?
Mnie jakos nie urazilas :mrgreen::mrgreen: Niezle Ci idzie. A powaznie: jesli przekonasz sie, ze Twoje ego jest najlepsza zbroja, ze nikt obcy nie jest w stanie Cie urazic chocby nie wiem co powiedzial, ze zachowasz spokoj na kazde slowo i gest kogos obcego - wtedy latwiej bedzie Ci hamowac wlasne emocje. To sie nawet latwo trenuje - wyobraz sobie, ze ktos na miescie zaczepia Cie pod sklepem, na ulicy, w ogole gdziekolwiek, jest niemily, obraza Cie - co robisz? Masz swiadomosc, ze kompletnie odwracamy problem?
To tak jakbym sama sobie serwowała złe samopoczucie, jak jakiś masochista. Chyba dużo pracy mnie czeka. Napewno wszystkiego nie zmienię od razu. Na niektórych sprawach łapię się, nie wszystko jeszcze dostrzegam.
Przede wszystkim nie wolno oczekiwac od siebie wiecej niz jestesmy w stanie zaakceptowac. Trzeba byc swiadomym wlasnych mozliwosci i znac ich granice. W razie gdy nam cos nie wyjdzie - no cóż, jestesmy tylko malymi ludzikami ;) I takimi pozostaniemy, czy to nie fajne? Po co latac w kosmos?
to są emocje.Chciałabym je właściwie wyrażać , a nie tłamsic w sobie. Nawet usłyszałam od terapeutki,że boję się ich wyrażać.Szczególnie chodzi o złosć. Mam jej pełno w sobie, o ile nie jestem nią przepełniona po brzegi.
Zlosc mozna tez wyrazac w zwykly pozbawiony emocji sposob. Prosty trening: zanim powiesz slowo policz do pieciu. Do dziesieciu moze byc za dlugo :mrgreen::mrgreen: A potem skup sie na malym palcu u nogi i powoli powiedz grzecznie co Ci egryzie ;) Powodzenia :)
Co do Zomirenu, zdaję sobie sprawę,ze to psychotrop,
Jak wszystki eleki ktore do tej pory bralas w zwiazku z chorobą. Efectin, Seroxat, Lerivon, Coaxil - to tez wszystko psychotropy. Nie trzeba bac sie tej nazwy, tyle, ze Zomiren to benzodiazepina (wygooglaj sobie, chocby na wiki) i jako taka ma pewne paskudne cechy.
biorę po pół tabletki rano i pól wieczorem.
Rano to rozumiem, ale po co na noc? Jesli ine masz problemow z zasypianiem i ze snem, jak pisalas wczesniej to branie na noc mija sie z celem. Jesli to jest forma SR to nie powinno sie dzielic tabletki na pol, natomiast formy zwykle mozesz dzielic ale bierzesz doraznie a nie na noc ;)

 

Ogolnie to ja czuje, ze Ty dopiero wstajesz z dolka i zaczynasz teraz dopiero uczyc sie swojej nerwicy. To jest troche nietypowe, bo nerwicowcy pzrewaznie jak juz sie zorientuja co im jest, jak juz sie oswoja z somatyzacja to czytaja o nerwicach wszystko co im wpadnie w rece. Podobnie o wszystkich innych chorobach jakie im symuluje nerwica. W depresji natomiast naped spada do poziomu wizyty w lazience, o zadnym czytaniu nie ma mowy, chyba ze leki zaczynaja dzialac i chory odzyskuje napęd - wtedy dopiero zapoznaje sie z deprecha i poznaje jej wkręty. Ale to jest pozniej. Bez wzgledu jednak na to co tam jest u Ciebie - dobrze ze jest jakas energia ktora pcha Cie do przodu ;) Powodzenia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majstrze!!

 

Nie wiem naprawdę skąd tyle sily u Ciebie. Na wszystko potrafisz odpowiedzieć....tak fajnie :-)

 

Chyba teraz niedawno sobie zdaląm sprawe ,ze mam te małe gówie....nko,że mam w sobie konflikty, które powodują błędne kolo. Chcę sobie te konflikty uświadomić i postepowac tak,żeby sie nie wkręcać.

 

Ale powiedz mi z tą złością.....przecież tłamsic jej nie mogę. Mam chęć w pracy nieraz wrzeszczeć ze złosci, ale mi naprawdę nie wypada.

Wiesz o co mi chodzi? MOżna komuś zwrócić uwagę w sposób chamski, a mozna też zwrócic uwagę grzecznie. Grzecznie mnie nie satysfakcjonuje? Co jest grane?

 

Majsterku....napiszę ci coś na priv :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem naprawdę skąd tyle sily u Ciebie.
Wcale nie tak wiele - kolacji nie jadlem dzisiaj i zaraz ide kimać :mrgreen::mrgreen:
Na wszystko potrafisz odpowiedzieć....tak fajnie :-)
Nie potrafie :mrgreen::mrgreen: Na 100% nie jestem wszystkowiedzacy :) Jasnowidzem tez nie jestem :mrgreen:
Ale powiedz mi z tą złością.....przecież tłamsic jej nie mogę. Mam chęć w pracy nieraz wrzeszczeć ze złosci, ale mi naprawdę nie wypada.
To jest sprawa wzglednie prosta, ale wymaga tej umiejetnosci o ktorej mowielm. Jesli bedziesz umiala nie brac do siebie w ogole niczego co plynie w agresji od obcych ludzi - to bedziesz potrafila tez zamienic swoje emocje w smiech :) Zlosc i smiech to sa tak naprawde dosc podobne kwestie, jesli bedziesz mogla rozesmiac sie w reakcji na czyjes zaczepki to bedziesz umiala tez opanowac swoje zle emocje :) Tez nie umialem tego i tez musialem sie tego nauczyc, ale podstawa to swiadomosc ze nikt obcy nie jest w stanie Cie zranic, w zaden sposob obrazic, chocby nie wiem jak sie staral, ze jego ataki swiadczą o jego paskudnym charakterze, a Twoj brak zlej reakcji nie jest slaboscią tylko wlasnie siłą. Ironia gasi kazda piane na ustach :mrgreen::mrgreen:
Wiesz o co mi chodzi? MOżna komuś zwrócić uwagę w sposób chamski, a mozna też zwrócic uwagę grzecznie. Grzecznie mnie nie satysfakcjonuje? Co jest grane?
Wlasnie dlatego, ze potrzebujesz wyrzucenia emocji jako podniesionej temperatury, zawyzonego cisnienia - spuszczenie powietrza :) Jak sie z czegos usmiejesz to tez Ci przejdzie :)

Pozdrawiam i zalegam spaciu ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniko,

A ja tak po babsku napiszę, że to trzeba z siebie... wypłakać. Te wszystkie emocje, które w na siedzą.

To uświadomiła mi terapeutka. Nosimy w sobie ocean smutku, żalu - to właśnie on tak boli. Te emocje często są ukryte tak głeboko, że nie potrafimy do nich dotrzeć. Sami je uwięzliliśmy w sobie.

 

Trzymam kciuki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majstrze!!!

 

Już nie bądź taki skromny!

 

Nie ukrywam,że chciałabym posiąść umiejętność obracania tego co mi sie nie podoba w żart...po uprzednim nauczeniu się odbierania tych pseudo-negatywnych zaczepek jako nic nieszkodliwego.

Wiem o co chodzi, ale nie umiem jeszcze tak robic. Dlaczego? Uderza to w moje ego? Bo co? bo chce byc najlepsza? Nieskazitelnie czysta? Wszechwiedzaca?

Na dzień dzisiajszy wiem,że takich osób nie ma. Ale mimo wszystko liczę się z opinią ludzi. Dlaczego? Jak to zmienić w sobie? Wiesz,że tłumaczenie sobie takich rzeczy i spraw nei przychodzi łatwo.

Jeden sie obrazi jak powiesz na niego Ty hu....., a inny powie mów do mnie tak jeszcze ;-)

Oczywiscie to przenosnia.

Tą umiejętność trzeba w sobie zapewne wypracować co? Ale najpierw uświadomić sobie,że mnie boli to jak ktoś uderza w moje ego? w moją dumę tak?

Nie mam dumy, nie chcę jej mieć, nie chce nawet oceniać nikogo, siebie........ chcę poprostu zrozumieć!!!!!!!!!!

Cieżki temat, nie chcę sie w nim pogmatwac. Odpisz proszę .....napisz cos z perspektywy Twoich odczuc .

 

dziękuję :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ukrywam,że chciałabym posiąść umiejętność obracania tego co mi sie nie podoba w żart...po uprzednim nauczeniu się odbierania tych pseudo-negatywnych zaczepek jako nic nieszkodliwego.

Wiem o co chodzi, ale nie umiem jeszcze tak robic. Dlaczego? Uderza to w moje ego? Bo co? bo chce byc najlepsza? Nieskazitelnie czysta? Wszechwiedzaca?

Tak, chyba tak ;) Ale spoko - tak ma wiele osob a mowi co innego na zasadzie dobrej miny do zlej gry. Ja tez nie jestem pewnie bez skazy. Z grubsza chodzi o to, zeby spuscic powietrze, zeby sobie odpowiedziec jaka jest roznica miedzy np. byciem w porzadku i byciem honorowym, miedzy honorem i dumą, miedzy dumą i butą, wreszcie miedzy butą i chamstwem.. Gdzie my lokujemy siebie? Na ktorym szczebelku. No i to nie wszystko bo jeszcze gdzie lokujemy ludzi z ktorymi mamy aktualnie jakies relacje, zwlaszcza te napiete. Podam Ci prosty przyklad - kazdy kto nas wyprzedza na drodze to burak, a ten ktorego my wyprzedzamy to jełop. Idzie o to, zeby jeden i drugi stal sie dla nas zwyklym kierowca bez wzgledu na to czym jedzie. Tak wiec czy umialabys sie usmiechnac do kogos z samego dolka drabiny spolecznej? Czy umialabys zwyczajnie i na luzie pogadac z kims z samej gory? To wszystko wchodzi w ten temat ;)
Ale mimo wszystko liczę się z opinią ludzi.
Kazdy tak mowi, ale co to znaczy? czy tylko to ze ich sluchasz? Czy to ze robisz to pod publiczke? A moze spelniasz prosby wszystkich tych ludzi? To wszystko jest pod rozwage, bo haslo "licze sie z opinia ludzi" to jest jeden z tych sloganow bardzo pojemnych znaczeniowo.
Dlaczego? Jak to zmienić w sobie? Wiesz,że tłumaczenie sobie takich rzeczy i spraw nei przychodzi łatwo.
Trenowac to. Tylko tak sie da. Na poczatek prosta sprawa - zanim cos powiesz w odpowiedzi na czyjas uwage, pytanie, watpliwosc, cokolwiek - pomysl chwile: czy dalas sie temu komus do konca wypowiedziec? Czy mu nie przerwalas? Czy nie ma juz wiecej nic do powiedzenia? Czy dobrze go zrozumialas? Czy w trakcie gdy mowil pokazalas mu ze go sluchasz, czy nie poczul sie lekcewazony? Pozornie bez zwiazku, ale to tez wchodzi w zakres "bycia asertywnym".
Jeden sie obrazi jak powiesz na niego Ty hu....., a inny powie mów do mnie tak jeszcze ;-)
Chwila chwila - nie dyskutujemy teraz o wymianie zdan na poziomie rynsztoka, nawet nie robimy takich porownan, oki? Ja nie operuje takimi pojeciami jak ublizanie komukolwiek i w jakikolwiek sposob, wiec jesli uslysze takie slowo to dla mnie jest to automatycznie koniec dyskusji, ktorego nawet nie werbalizuje.
Oczywiscie to przenosnia.
Mam nadzieje, w zwiazku z tym poprosze o inny przyklad ;)
Tą umiejętność trzeba w sobie zapewne wypracować co? Ale najpierw uświadomić sobie,że mnie boli to jak ktoś uderza w moje ego? w moją dumę tak?
Kazdego boli, ale jak z dumy zejdzie opuchlizna, jak wypuscimy z tego balona nieco powietrza, to juz tak nie boli ;) Zwyczajnei popatrzmy na kogos drugiego tak jakbysmy mieli obok niego lustro i widzieli w nim swoje odbicie jednoczenie.
Nie mam dumy,
Kazdy ma.
nie chcę jej mieć,
Puste slowa.
nie chce nawet oceniać nikogo,
Kazdy chce. Kazdy kto ma wlasne zdanie. I kazdy powinien. To jest wynik posiadania wlasnej woli. Bierzesz udzial w wyborach? Glosujesz na jakies opcje polityczne, kandydatow? To tez jest ocenianie. Komentujesz czyjes postepowanie? To tez jest ocenianie.
siebie........ chcę poprostu zrozumieć!!!!!!!!!!
Ja tego za Ciebie nie zrozumiem. Musisz sama.
Cieżki temat, nie chcę sie w nim pogmatwac. Odpisz proszę .....napisz cos z perspektywy Twoich odczuc .

dziękuję :-)

Napisalem ;)

 

btw A najsmieszniejsze jest to, ze piszemy w cudzym wątku, w dziale witam o Duzej depresji, która jest nerwicą ... :mrgreen::mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×